
Treść opublikowana przez Kazub
-
Pieprzenie
ajajaj młodość atakuje, ratuj sie kto może. bartoszek to chyba ostateczne stadium krytyka filmu i książki. musiał chyba poświęcić całe swoje młode życie na ogarnięcie tego wszystkiego i wyrobienie tak stanowczego zdania. ale to dobrze, że jest ktoś taki bo teraz wiem, że fight club jest gó,wnem dla gimbusów. a ja sie jarałem, co za wstyd
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
o jezu pisałem wcześniej posta i teraz patrze że go nie ma. a taki fajny post wyszedł musicie teraz żyć w nie wiedzy
-
Pieprzenie
po pierwsze, to to nie jest takie ważne, bo tu chodziło o konsekwencje a po drugie mogło nie starczyć miejsca i filmowcy musieli wybierać co jest ważniejsze dla filmu, żeby o tym opowiadać. kiedyś gadałem z kolesiem o ludzkich dzieciach i niezmiernie drażniło go to, dlaczego te dzieci sie nie rodzą. w filmie jest kilka subtelnych podpowiedzi, dlaczego to nieistotne dla opowiadanej historii (i jedna mniej subtelna, kiedy jeden z bohaterów mówi że .....to nieistotne). the road jest filmem o ludziach a apokalipsa jest po prostu tłem wydarzeń. stosunkowo mało jest scen opowiadających o fizycznym przetrwaniu w ekstremalnie niesprzyjających warunkach na rzecz tych o przetrwaniu polegającym na zachowaniu człowieczeństwa i czy to zachowanie jest w ogóle potrzebne. jak coś, to podobno w książce jest tego więcej, a i na national geographic puszczają stosowne materiały. może jest to jakaś metoda, żeby przed filmami pokazywali jakąś notkę na zasadzie - obejrzyj sobie najpierw national geographic bo możliwe że zeżre cie ciekawość. takie "realne 6/10" to na mój rozum całkiem dużo, a piszesz o samych wadach. nie rozumiem wymagania co do filmu wojennego mogą być nawet różne. na przykład film może opowiadać o całkiem fajnych rzeczach w całkiem fajny sposób, ale odrzut danego modelu karabinu jest za słaby i wtedy sorry, ale gorszego filmu nie widziałem i daje realne 6 dla tego gó,wna.be wymagania są różne - niskie, wysokie, grube, chude. masorz wymagał filmu przyrodniczego a dostał dramat o ludziach. ty wymagałeś uginającej sie fryzura brada i jej nie dostałeś nie widziałem fury
-
Konsolowa Tęcza
stoi klient za dyktą/plandeką/folią kanabis łupie bossa klient wpada - kanabis dead w czym moge pomóc ? to polska wersja ? oczywiście, pomóc w czymś ? juz w niczym, wychodze
-
Pieprzenie
jak sie ogląda bezrefleksyjnie tylko ciąg obrazu z dźwiękiem to może sie tak wydawać. tak, pamiętam te wątpliwości, moja ulubiona to - DLACZEGO ONI STAMTĄD WYSZLI ??? bądźmy poważni. płaczliwa pi,zda jest katalizatorem wydarzeń, nadaje cały sens tej historii i chyba nie musi być "ulubionym bohaterem" żeby to rozumieć. jak wcześniej napisałem - post apo potrafi przytłoczyć ciężarem decyzji. we względnie bezpiecznym świecie, sprawami wyższej wagi jak kara śmierci, aborcja, eutanazja, czy samosąd rozmawiamy czasem przy stole albo w internecie i sporo ludzi ma jakoś tak dziwnie wyrobione zdanie, skalkulowane na szybko jakby chodziło o kolor sukienki na impreze syswestrową. ocena decyzji ludzi w świecie skazanym na zagłade wydaje sie niektórym jeszcze prostsza. w świecie wyimaginowanym, ale eutanazja też jest w jakimś sensie wyimaginowana, dopóki nie dotyczy bezpośrednio naszego otoczenia. na mój rozum oni wszyscy powinni tam postradać zmysły albo sie zabić, więc trudno mi sobie wyobrazić podejmowanie jakichkolwiek decyzji, kiedy każda jest tak samo dobra jak i zła. to duży skrót. jakimi środkami wyrazu posługuje się książka a jakimi film to wiadomo. jeżeli chodzi ci o mnogość wątków i opisów to na pewno. chyba że film nie podjął tematu jak należy i zbyt słabo wykorzystał potencjał materiału źródłowego, pamiętając oczywiście o naturalnych ograniczeniach i różnicach między jednym i drugim w opowiadaniu historii przy jednoczesnym skupianiu uwagi widza. w dużym skrócie - świat przedstawiony w filmie zrobił na mnie spore wrażenie, przy "dużo więcej" pewnie bałbym się czytać
-
Konsolowa Tęcza
nie rozumiesz. klient stoi za drzwiami i kiedy kanabis ma bossa na dwa strzały to wpada zasiać przypał. tak jest zawsze
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
aaale taniusia ale ja chce w twardej jednak tylko 268 stron. nie chce okładki filmu, chce tło i sam tytuł
-
Sporty walki
nie o to chodzi, anderson pajacował bijąc sie z najlepszymi.......bijąc wszystkich
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
mi nie podziękujesz huyu ? nie czytałem ale mocno wierze, że jest fajna ! to nawet ważniejsze. no i też spuszczam sie nad deus ex, czyli wiesz, że mam dobry gust i znam sie na markowych winach
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
dokładnie te wydarzenia w 28 tygodni co mówisz, czyli punkt kulminacyjny i cluster fuck WWZ.....jako blockbuster dość zjadliwy, przemycił nawet pare fajnych fikołków -ręka, geronimooo biegne jakby nie było jutra !!! i końcowe sprawdźmy co sie teraz stanie. ogólnie lawina zombie i brad znowu grający siebie, bo po co mam sie starać, jak moje przystojne lico gra główną rolę na plakatach promocyjnych the road - kiedyś coś tu chaotycznego namazałem o tym filmie i z paroma osobami (wszystkimi ?) sie nie zgodziłem. nie chce sie za bardzo powtarzać. książki oczywiście nie czytałem, bo jestem nieczytaty, niepisaty i ogólnie pyerdolony nieuk, ale dobrze, że przypominacie, bo musze to mieć. film ? mnie pozamiatał, zatrwożył, przygnębił i generalnie odechciało mi się żyć. love vigo, love charlize, nawet roli chłopaka broniłem. zombie apocalipsa ma taką fajną cechę, że potrafi zaserwować dylematy moralne wagi ciężkiej, a im bardziej stanowi tło, tym lepeiej. tak płakałem. książka podobno szanowana, ale to niech sie spece od książek lepiej wypowiedzą. wiadomo, że jest opasła, a ten dwugodzinny film bierze po prostu jej szkielet, część wątków i wprawia to w ruch. wygląda i brzmi bardzo dobrze mate obejrzyj sobie the road jarek pewnie czytałeś i oglądałeś. może jakies co tam jak tam tak w skrócie ? are you good people ??? nie no nie wytrzymie. gdzie szukać książeczki na allegro ?
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
predistination to chyba święty gral, bo co ktoś sie nie wychyli z 7/10 to wyłapuje jakies minusy i bezproduktywny hejt. czy to znaczy, że ten film jest tak dobry jak django i niefajne uwagi świadczą po prostu o złym guście ? i co o tym wszystkim myśli jano ? jego recenzja sporo by wyjśniła...... leży na dysku. puszczałem pierwsze pare minut i cóż.......teraz będzie spoiler z tych pierwszych minut, więc zapobiegawczo można wykręcić korki. no i ta scena.....no różne ciekawe filmy zbierają baty za mocno naciągane zdarzenia, które z automatu mają dyskwalifikować cały obraz, no ale rany julek, motyw, gdzie kolesiowi głowa zapala się żywym ogniem jak pochodnia, a następnie pozostawiony na łasce oparzeń dwudziestego stopnia próbuje coś jeszcze działać za bardzo kojarzy się z kultowym niewidzialnym człowiekiem. dodać do tego sztampowa narrację z pierwszej osoby, za bardzo dbającą o mój komfort rozumienia zdarzeń, to nie jest mój idealny, wymarzony początek. ja lubię tą hiczkokowską regułę, ona bardzo na mnie działa. przykład ? no mam zayebisty, a mianowicie 28 tygodni później (nie mylić z dniami). PERFEKCYJNY prolog, nie żartuje. w 8 minutowym wstępie zawarto tyle rzeczy na raz.....posłużę się numerkami, jak w przedszkolu : 1. suspens tak powolny i dynamiczny jednocześnie, że te pierwsze 3 minuty mówią wszystko 2. randomowe twarze, gdzie każdy w ułamku sekundy może zostać everymanem na równych zasadach 3. świetny track, precyzyjnie budujący napięcie aż do agresywnie wgryzającego się w uszy finału 4. akcje, która w odpowiednim momencie ściska jaja i nie puszcza do samego końca 5. naprawdę ciężkie decyzje moralne, w tym jedna ciężka jak kowadło 6. praca kamery, gdzie operator w zamkniętych pomieszczeniach walczy z ADHD, ale już po wyjściu na zewnątrz bezbłędnie atakuje akcje (podkreślam AKCJE) z lotu ptaka, jak gdyby uwolniła się wraz z........."bohaterem" 7. wyciszenie, lżejsze nuty, spuszczone powietrze i zatrważająco błogi spokój ode mnie mały oskarek za tą scenę dalej jest stopniowo, z dbałością o detale, character development uszanowany, stlowe ujęcia, zawiązywanie akcji i.......wszystko sie yebie . to znaczy jest dobry twist, a nawet dwa, ale niestety drugi jest opakowany w odrażająco nielogiczny ciąg zdarzeń, kamerę, która dostaje totalnego pyerdolca i nic nie widać, ciężar akcji zaczyna spoczywać na do bólu standardowym everymanie importowanym prosto z juesej (jeremy renner z przed the town i hurt locker, na ćwierć gwizdka). troche sztampowego slaszera, troche amerykańskiej flagi, bzdurki i raptem pare drobnych przebłysków. na koniec bezczelnie przewidywalne zakończenie i spyerdalaj drogi widzu, bo kaska musi sie zgadzać jako całość dwie klasy niżej od jedynki danego boyla, ale nie wolno nienawidzić. za prolog i generalnie pierwszą połowę tak ciutke nawet akirą zalatuje cnie fani silent hill ? a predestination łykne całe dziś albo jutro, zobaczymy jak będzie spadam nara bo obowiązki wzywaja i wiktor już pewnie czeka a i słuchać DO KOŃCA
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
widziałem trailer świętej góry..........mhmmmmm..........taaaaaa.............spore wrażenie zrobiły na mnie te pieczątki gołymi du,pami (yyy spoiler ?) nie wiem czy jestem już gotowy na mesjasza a i ten 28 dni później -
-
Konsolowa Tęcza
dopiero co jarka goniłeś z tematu bo ci klimat psuł. nie mnie tylko biednego jarka co muchy by nie skrzywdził. tłumacz sie huyu
-
Konsolowa Tęcza
piękny dżoł był tez na PS2, wiem bo sie podniecałem kubson wybrałeś konsolke zamiast ruchanka ? szacun, premium sie należy
-
Konsolowa Tęcza
nie nie źle BIIIIIGOS ........PINOCZET filmiki z finali, yayebye. w gry sie gra a nie ogląda cinematic i liczy piksele MIAŻDŻYŁO ? gran turismo, tekken, soul blade, chrono cross nie wyglądały tak źle
-
Konsolowa Tęcza
FF7 był na PSX w trzech płytach.....ile to kartów ?
-
Konsolowa Tęcza
no nie wiem. kolorowe gry są kolorowe, ale człowiek musi czasem poderżnąć gardło i nasikać do szyi. matko bosko, co by było z silent hillem.... ta śmieszna cenzura jest dla kogoś zaletą ? prócz rodziców kupujących konsole małym dzieciom
-
Konsolowa Tęcza
karty na N64 i te ceny gier, a raczej CENY. jak zobaczyłem turoka w supermarkecie za jedyne 399.99 to zbladłem, pjardłem i wyszedłem. niestety do nintendo trzeba było mieć bogatych rodziców a do PSX-a nie żeby nie było, na PSX-a uzbierałem 7 oryginałów (słownie siedem), zanim oddałem sprzęt do tuningu
-
Konsolowa Tęcza
ja grałem w FF7 na PSP po latach i wiesz co ? bardzo wpływał na wrażenia fakt, że ta oldskulowa grafika wygląda estetyczniej dziś na małym ekraniku. nie było tego wstrząsu, jakiego doznałbym na dużym telewizorze eksponujacym piksele i gó,wna rozmazane, a ta gra była przecież taka piękna ja wiem, że bardzo modne wśród retro-fanów jest gadanie, że stare gry wyglądają cały czas pięknie i nie warto liczyć pikseli. no nie wiem, w starych finalach i zeldach oprawa audiowizualna zawsze wpływała na percepcje mocno i budowała świat przedstawiony. przecież ogromną wartością okami jest jej oprawa i kiedy grałem na PS2 to rzeczywiście była piękna, a za 7 lat jej zremasterowana wersja na 42 plaźmie jeszcze piękniejsza. akurat okami wiek dużo by nie odjął i nawet za 10 lat powinno to wyglądać dobrze, ale stare jrpgi w 3D takie jak xenogears, czy okaryna wyglądają dziś jak kasztany. kiedyś bohater bajkowego świata, dziś śmieszny drewniany ludek z kwadratową głową biegających po świecie zbudowanym z klocków lego ty to jesteś jarek. ludki na mapie i w trakcie eksploracji rzeczywiście wyglądały karykaturalnie i dziwacznie, ale już w trakcie walk było cacy, plus na obrazkach przy dialogach widzieliśmy ich prawdziwe twarze. ja pamiętam, że jak pierwszy raz odpaliłem FF7, to poraziło mnie intro w FMV, pociąg w midgar, potem summony, płynne przejścia z gameplayu do filmików
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
o fak, o ile jedynka była takim lotrem w bardziej familijnym wydaniu, tak dwójka to bzdurka dla dzieci, niedorzeczny ciąg zdarzeń, a te końcowe monologi i podchody to już facepalm do kwadratu. trójki boje sie dotykać
-
Sporty walki
znowu pudło, w 90% kumple sie rozbiegną we wszystkie strony świata
-
Sporty walki
nikt nie szuka parteru ale zwykle kończy sie w parterze albo klinczu i wtedy wystarczą podstawowe umiejętności żeby zdominować nie, w 90% przypadków chce zrobić wrażenie pewnością siebie, zwłaszcza jak kumple stoją obok
-
Sporty walki
był prekursorem, to znaczy wpadł na genialny pomysł nie ograniczania sie do konkretnego stylu, tylko wyciąganie elementów z innych styli (nawet tańca) i dużo więcej, ale to nie była jakaś powrzechna filozofia w MMA. dopiero silva pokazał co to jest JKD na ringu zawodowym. wszystko widać w jego walkach, całą tą koncentracje i śledzenie nawet najdrobniejszego ruchu przeciwnika, wyprzedzanie, niekonwencjonalne zagrania, ciągłe zmienianie postawy, non stop w ruchu. ten słynny front kick to była esencja JKD - szukanie najprostrzej drogi do celu troche słaby ma angielski pffff, znam takiego co rozbraja bez krav magi
-
Odżywianie
czyli nie ma zastojów, cały czas progres i trening od poniedziałku do soboty super działa. okej nie było tematu, musiałem wczesniej coś źle przeczytać przecież białko nie podziała źle na mięśnie, tylko bebechy nie lubią i zakwaszasz organizm. chodzi tylko o zasadność takich ilości
-
Sporty walki
wtedy jest zabawa, ale jak wychodzi piękny, szybki i stójkowy adonis na przeciw żółwikowatego maciusia, gdzie po kilku sekundach schodzi w parter i biedak musi przez kilka rund tarzać po ziemi i bronić poddania, a widz w sumie zastanawia się nie kto wygra, tylko jak długo wytrzyma i w której rundzie podda. pełno takich walk kiedyś było. najlepiej być andersonem silvą (jeet kune do, heloł) i nie mieć słabych punktów