-
Postów
7 364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kazub
-
to nic nie znaczy, bo może być oburęczny a nie, skoro JAKOŚ ŻYJESZ, to spoko, nie było tematu
-
nie no (pipi)a wcale. zamiana czapeczki, czy spodenek, dzięki czemu byle zombiak cie nie staggeruje to taki mały detal to najlepszy ficzer wprowadzony względem demona, nadający sens cięższym zbrojom. dobieranie ekwipunku jest sporo ciekawsze
-
można i tak. są pewnie ludzie, co jarają się mundialem i zastanawiają się co to ten spalony iron round shield to wyjątek - średnia tarcza z heavy deflectem
-
można sobie zyebać postać na 100 różnych sposobów, ale nigdy do tego stopnia, że gra stanie sie jakoś niewyobrażalnie trudna. nawet z kiepsko rozłożonymi parametrami nie skazujesz postaci na całkowitą ułomność, bo zrekompensuje to odpowiedni sprzęt (i pyromancy, które sie nie skaluje z parametrami). walka zależy tyle od parametrów i sprzetu, co od skilla i można jedno drugim uzupełniać. sam robiłem slv1 run (czyli pyromancer na levelu 1 bez podbijania leveli) i nie jest to aż tak trudne (szkoda, że nie dali trophy za to). pare osób ci tu powie, że najlepiej robic całkowity blind run, bo zaszczucie, niespodzianki i wyzwania. już sie kiedyś rozpisywałem o tym, więc powiem w skrócie, co o tym sądzę. gra ma dość unikalny system, którego nie tłumaczy, w efekcie czego ludzie w połowie gry dowiadywali się, na czym polega poise, szybkość rolla, czy skalowanie broni. wiele zależy tu od kumacji bazy i ciekawości, bo okazuje sie, że nawet kindlowanie ogniska można odkryć dopiero w anor londo (!!!). moje zdanie jest takie - zaznjomić się w necie z systemem - podstawy walki, rola parametrów, wpływ poisa, rozsądne dobieranie sprzetu, żeby czerpać z tego systemu jak najwiecej satysfakcji i pokonywać grę, używając multum narzedzi, jakie oferuje. ta gra i tak jest trudna, wiec na brak wyzwania nie można narzekać. niektórzy tu próbują super wypaść, opisując, jak to gra nie sprawiała im problemów i jak gładko im szło - koloryzują. teksty w stylu "co jest trudnego w capra demonie ?" są troszeczke śmieszne. oczywiście zaglądanie do walkthrou i opisów taktyk na przeciwników to inna sprawa i do tego cie wcale nie namawiam, ale z instrukcją obsługi i prawami rządzącymi grą możesz się zapoznać. a pominięte lokacje (jak np painted world) mozesz sprawdzic pod koniec gry, albo przy drugim przejściu, do którego namawiam, bo jest sporo trudniejsze (przy NG+ zaczyna się prawdziwe wyzwanie) . ale dostęp do dlc sprawdź lepiej przy pierwszej próbie
-
umrzyjcie (pipi)a wszyscy, więcej tu nie wchodze
-
być może, ale i tak wyszło git i tak sie stało parowanie gwyna to swego rodzaju exploit, który rzeczywiście można było ograniczyć. ale trzeba się dobrze wyuczyć tego parowania i mieć odpowiedni setting. niedługo po wyjściu gry gwyn sprawiał ludziom duże problemy, teraz można poczytać o tym, jaki jest prosty. poza tym walka z nim na NG+ i wyżej to inna bajka.......chyba, że ma sie obcykane parowanie go.... minimalizm polegający na klasycznym sword fight, klimatyczna muzyka, bez epickich scenek i kosmicznych transformacji i tekstów w stylu "now i show you my true might uryaaaaa !!!", tylko milczący król przy ognisku, rzucający się na nas tuż po przejściu bramy i DUEL. wszystko super, wszystko sie zgadza. liryczna walka. przeklęty król poległ, koniec, creditsy i ta zayebista muzyka. trzeba być niezłym casualem rozpieszczonym cinematic experience, żeby tego nie docenić
-
umrzyj na NG+ na pewno będzie lepiej capra zawsze jest trudny za pierwszym, drugim i trzecim razem. kwestia szczęścia, parametrów i sprzętu. co innego wejść na 20lvl tankiem z zweihanderem+5, a co innego 10lvl bez poisa z gołym long swordem, albo nie daj boże spear guernica - jak chciałem farmić BKH na start, to 8 restartów potrzebowałem z 5 humanity z innej beczki - po utracie sejwa kiedyś przeszedłem sobie gre bez patchy. jest trudniej, zwłaszcza na początku, ale i łatwiej dzieki flip ringowi
-
ciekawe spostrzeżenie, zdecydowanie coś w tym jest serio płacą ci za pisanie ? kur.wa może i ja sie zgłosze
-
któryś z tych trzech elementów tu nie pasuje jedyna z broni czarnuchów, którą najlepiej rzucić w przepaść tak, zweihander jest OP i co wypadła ?
-
mogłem sie kapnąć po ubrankach, ale jestem futbolowym januszem
-
BB to skrót od body building ? poznaj dobre serce wujka, powiem ci jak jest. dyganie o stawy i działania profiaktyczne chemią są powszechne u ciężarowców. w kulturystyce też, z tym że idzie to w parze z dwoma czynnikami. pierwszym są sterydy, kiedy stawy nie nadążają za nienaturalnie wysoką progresją siły mięśni, ale równierz układ nerwowy (motoryka, koordynacja). drugi to w zasadzie to samo co pierwszy, tyle że bez sterydów i dotyczy ludzi "naturalnie silnych", robiących duży progres w obciążeniach, robiących długie cykle siłowe (naginanie techniki i olewanie hipertrofii). dochodzi tu równierz zwiększone ryzyko zerwania mięśnia, ale to na marginesie. o stawy najlepiej dbać odpowiednią dietą i wystrzegać się ryzykownych technik, jak np : przywodzenie/odwodzenie kolan przy przysiadzie, zbyt głębokie schodzenie sztangą za głowę przy wyciskaniu, przeprost kolan przy przysiadzie i zatrzymywanie ruchu na kącie prostym (udo/podudzie), przeprost łokci przy wyciskaniach i bicepsie, wyciskanie gilotynowe (pięknie zajeżdża barki), oraz mój ulubiony - dziwaczne ustawienia kąta ćwicząc na suwnicy, kiedy trajektoria ruchu jest ustawiona i stawy aż piszczą o ratunek. no i wiele innych. plus oczywiście rozgrzewka i rozciąganie dynamiczne, co przygotowuje mięśnie i stawy, bo ludzie zazwyczaj machają chwile łapami i już są rozgrzani. no i te słynne dwie serie rozgrzewkowe (nawet samą sztangą) przygotują cały aparat ruchu. <pseudo instruktorek mode off> dawno już zdiagnozowane i potwierdzone - wirus wścieklizny macicy i pałeczki bakterii egocentrus-miękki fallus. teraz tylko wynaleźć lekarstwo....
-
no wiem. w zasadzie to katabolizm hamuje się węglami, a białkiem zaczyna anabolizm, który najlepiej nakręcać 24/7. ale to sie do jednego sprowadza - utrzymywać warunki anaboliczne jak najdłużej. przy okazji, jakby ktoś jeszcze nie wiedział. na masie po solidnym treningu, nie zadowalać się jednym posiłkiem (nawet wypasionym) zbyt długo. polecam zarzucać kolejną miche już po 2h, a nawet 1.5h. przydatne w robieniu mięśni
-
BUM HEADSHOT !!! żarcie robiłem i nie widziałem tego. on tak na serio ?
-
z rana raczej szybkie białko, szczególnie dla ludzi podatnych na katabolizm po to sie je złożone węgle rano, jak owies. będąc na masie raczej nie ma mowy głodzie, może na redukcji, u ludzi z niskim zapotrzebowaniem. btw - 100g węgli na dzień to dla mnie jakaś masakra, wyżarłoby mnie do kości, nawet jakbym tylko leżał
-
a co masz jakąś lipe ze stawami ?
-
Ale nie traci swoich wartości podczas smażenia jak np oliwa? Dsyc drogi jest ale napewno spróbuje w sierpniu jak zaczne znowu mase, ogólnie większośc rzeczy z kokosem mi smakuje więc pewnie bedzie goty nawet oliwa virgin nie traci, jak nie przekroczysz jej temperatury dymienia. piersz z kurczaka w cienkich filetach lub kawałkach smaży sie super szybko na średnim ogniu i przy częstym mieszaniu
-
zachcialo mi sie diablo. na PS3. brać czy czekać na wersje z tym reaper of souls ? poza piątym aktem coś tam jest czy wystarczy patch ?
-
zapomniałeś chyba o najważniejszym. gaz sprawiający, że po jednej nocy małpy ogarniają temat, na który potrzeba milionów lat ewolucji. cezar ewoluował za szybko i był zbyt sprytny pod koniec. zwyczajny orangutan w zoo kumający lepiej od większości ludzi najbardziej mnie drażnił. mam nadzieję, że małpy nie zaczną nagle nawijać zdaniami, jakby wykształcenie całego aparatu mowy nie miało znaczenia te żyjące na wolności, ale nie w zoo czy schronisku no i tak było
-
tu sie nawet zaśmiałem pro tip jano - sprawdź wartości odżywcze tych zupek, bo one ich zwykle nie mają, makaron jest spulchniany azotem i ma śladowe ilości węglowodanów i białka. bardziej sie można najeść papierem toaletowym
-
dla mnie to jest bardzo dużo. najwięcej wiosłowałem 100 x 8, pół-opad, raczej płytki ruch. ale jak ty ważysz niecałe 80, to 120 to jest w huy, więc zgadywałem, że ćwierć-opad i płytki ruch. sporo ludzi tak robi, ale to bardziej takie "wiosłowanie", niż wiosłowanie. no ale skoro mówisz, że pełny opad (nawet troche więcej jak 90), ze ściąganiem łopatek i sztanga do brzucha, to jesteś moim idolem. prostowniki masz ze stali. btw - im wyżej tułów, tym mocniej ciągniecie kapturami i bicepsem
-
!!! masz na myśli takie wiosłowanie na ćwierć ruchu ? do tego nikt nie potrzebuje pasa to nie beczka, tylko słabe stabilizatory, czyli wewnętrzne warstwy mięśni brzucha. nie zrobisz ich brzuszkami, tylko ciężkimi przysiadami, ciągami i wiosłowaniami
-
on żyje w swoim świecie i nie ogarnia
-
ale co strasznie zabrzmiało ? że sie problem rozwiąże ? hahaha, u ciebie na wiosce może i rozwiązuje się wszystkie problemy poprzez obicie ryja, ale nie o to mi chodziło. jednak niczego nie wykluczam..... znowu mi piszesz, jaki jesteś twardy i odważny, prosiłem przecież...
-
odkleją ci ją na końcu. no retreat, no surrender. jesteś gotów na śmierć ?