Dobra, pomyślałem, że fajnie byłoby wziąć udział w jakiś zawodach i wybór padł na Bieg Solidarności. Kiedyś już w nim uczestniczyłem i podobało mi się. Poza tym miał mi towarzyszyć znajomy. Jednak kolega odmówił ostatecznie i musiałem pojechać dziś sam. Na miejscu byłem wcześniej, rejestracja, wydanie koszylki bonów na zarcie i losu na loterię. Czytałem wcześniej, że muszę wziąć udział w biegu na lekko >2km (roczniki miały własne dystansy). Wolałem 5km ale to dla starszych niż '93.
Po kolei wszyscy startowali. Poprzednio było tak, że najpierw dziewczęta potem chłopcy i na końcu niepełnosprawni. Dlatego spokojnie siedziałem sobie przy takiej niezłej (pipi)e ze służb porządkowych i wiecie bajera itp. Nagle patrzę, że z dziewczynami biegną mężczyźni. No i pytam jej czy to liceum? Ona: nie roczniki 97-94, czyli mój. Szybko przeskoczyłem barierkę i próbowałem nadrobić te 300m do ucieczki. Niestety byłem za słaby i raptem 13 miejsce. Chúj z tym, ale nie oddałem tego kuponu, więc poszedłem do tej dziewczyny i jakoś oddałem los, który powinienem zdać przed moim biegem.
Wtedy mnie rozjébało dosłownie, bo w wyścigu na 5 brał udział 90 mężczyzna (przypomniał mi tego od krupka)!!!! No kuŕwa, żebym ja w jego wieku tak się ruszał... Sama trasa 1,2 km więc trzeba było robic okrążenia. Niestety jeden z liczących był idiotą i policzył panowi o jedno za mało okrążeń i musiał zrobić 6 zamiast 5. Nie wygrałby tak czy siak ale jednak serce w tym wieku to może wysiąść.
Same rozdanie nagród trwało chwilę (stereo wieże, tablety, mp3 czy czeki na pieniądze. Nieźle), ale po nich odbyło się jeszcze losowanie wśród uczestników 4rowerów. Miałem szczęście, że jednego typka nie bylo i wygrałem w wyniku dodatkowego losowania :-D
fart x100, ale jak widziałem niepełnosprawnych czy osoby >80 lat to motywacja fchúj. Polecam takie doswiadczenie każdemu amatorowi biegania, bo taka grochowka po wyścigu jak smietana i nawet bleber zjadłby