Dobra postanowiłem pobiec wieczorem, bo rano nie ma szans bym się wyrobił przed upałem. Akurat oglądałem mecz tenisowy i widząc poczynania naszego w trzecim secie postanowiłem ruszyć się. 21.30 wybiegłem i powiem, że było nieźle. Ciepło to fakt ale innej opcji nie ma przy 18* w nocy (jednak nikt chyba nie biega o 3, kiedy panuje taka temp.). Komarów brak co było dziwne ze względu na to, że mieszkam przy lesie. Brak robotników, którzy akurat budują nad leśną drogę, brak samochodów (=brak kurzu), dużo energii i nie bieganie na czczo(jak to ma u mnie zwyczaj rano). Same plusy i teraz będę spał jak niemowlak. Minus jest jednak, bo nie opaliłem się.
Zacząłem pisać od razu jak wróciłem i się umyłem, ale wznowili grę na wimbledonie, więc post musiał poczekać. Tylko kur.wa właśnie Janowicz przegrał Co za lipa ...