Na Bright czekałem od pierwszej zapowiedzi i nie zawiodłem się. Wreszcie fantasy, które jest umiejscowione w "naszych czasach". Historia może i do bólu prosta, ale wystarczy jak na początek serii. Sceny walk trochę przekombinowane(szczególnie w jednym miejscu- kto zobaczył pewnie wie o co chodzi). Fajnie że nie stwierdzili, iż wystarczy, że inne rasy dotarły na naszą planetę jakimś portalem tylko, że są tu tak jak ludzie(chyba, że to zmienią w kolejnej części, bo lekko to niedopowiedziane co prawda). Efekty specjalne akurat pasują, nie przeszkadzają. Orkowie tacy jak być powinni, czyli ucharakteryzowani jak w lotr, a nie cgi jak w hobbicie, elfy też dobry design. Krasnoludów nie pokazali(chyba że nie zauważyłem) choć są wspomnieni. Willa ogólnie nie trawię i tu też mi nie pasuje jego gra jakby miał na wszystko wyebane(wiem, że taka rola zmęczonego policjanta, ale tu faktycznie miałem wrażenie że ma ogólnie wyebane). Jego partner fajnie zagrany. Motyw naiwnego marzyciela też stary jak koło, tak samo jak proroctwa i starzy przedwieczni wrogowie czekający na powrót. Ogólnie cały film to zbiór starych motywów, ale moim zdaniem dobrze podany. Też dałbym 7 lub 8(jeżeli ktoś lubi fantasy) na 10.