Przeczytałem jednego dnia. Dobrze napisana, ale jeśli jesteś fanem to się niczego nowego nie dowiesz. Jeśli nie jesteś, to się dowiesz tego samego, czego w Wikipedii. Nic mi w pamięci nie zapadło. Niedoścignionym wzorem biografii wciąż jest Ozzy. Brakowało mi jakichś ciekawostek, wyjątkowych opisów, wspomnień z tras, narkotyków, groupies i rock'n'rolla. Nie ma tego. Jakbyś czytał opowiadania historii jego zespołów. Ja rozumiem, że Grohl to rock'n'rollowiec dla nastolatków, ale nie wierzę, że przez tyle lat nie działo się nic kontrowersyjnego, ani zabawnego. Nic takiego tam nie ma, oprócz kilku razy palenia trawki i picia alkoholu. W dodatku autor jak wspomina o jakimś zespole, to potem na 5 stronach pisze całą jego historię, nawet jeśli nie ma to zupełnie związku z Grohlem. Takich dygresji, opisów innych kapel jest masa i mimowolnie pomijasz je wzrokiem. Pierwsze 150 stron książki to też totalna nuda opisująca jego początkowe bandy, ale też opisujące bardziej scenę muzyczną i zespoły same w sobie, które wtedy grały, niż Grohla. O samym Grohlu w tej książce jest chyba mniej, niż o dziesiątkach zespołów, które poznajesz, bo miał z nimi jakiś tam kontakt. No i ostatnie 5 lat, Wasting Light, czy nawet QotSA, TCV to ostatnie kilkadziesiąt stron książki, mimo że to okres jego największej świetności.