Około tydzień od premiery więc myślę, że możemy wstępnie powiedzieć, że The Division 2 się udała.
Nawet chyba można powiedzieć, że to najbardziej udana premiera looter-shootera AAA. Co prawda niektórzy mieli problemy z połączeniami ale nie ma nawet porównania do bety. Ubi cały czas pracuje nad serwerami, to się chwali.
Sama gra? Ja jestem bardzo zadowolony. Każdy fan jedynki odnajdzie się tutaj od razu. Gameplayowo seria zaliczyła skok porównywalny do Destiny, więc po czasie wydaje się niemal taka sama, ale jak porówna się obie gry jedna po drugiej to różnice są odczuwalne. Jest lepiej i dynamiczniej, a otwarty świat jest lepiej zaprojektowany niż w jedynce. Aktywności dla skrzydeł BoO typu kontrola terytorium dalej są, ale nie są podstawą wykonania w pełni dalej dzielnicy. Misje poboczne to teraz mini-misje fabularne z własnymi lokacjami co jest ekstra! Szkoda, że głównych misji fabularnych jest mniej niż w jedynce, ale za to sporo jest pobocznych więc podejrzewam, że w ogólnym rozrachunku wyjdzie na to samo.
Trochę zasmuciło mnie, że wzorem z Destiny nie przenosi nam naszego agenta do nowej części. Tak jak z okazji bety wspominałem, przywiązuje się nawet do bohaterów-niemów i miało to dla mnie znaczenie. Szczególnie ma to znaczenie przy tym jak Division 2 się zaczyna. Ale na to są rozwiązania - stworzenie agenta takiego jak z jedynki ale biorąc pod uwagę upływ 7 miesięcy między częściami. Imersja najważniejsza! Tak więc oto mój agent z Nowego Jorku
Po 7 miesiącach od Black Friday na wezwanie udał się Waszyngtonu
Jak widać jeszcze dużo grania przede mną by dotrzeć do endgame ale przy moim aktualnym czasie na granie jestem zadowolony i aż nie chcę wszystkiego przelecieć od razu. Po mieście chodzę i się nim delektuje bo jest wykonane na tym samym poziomie co poprzednio - najwyższym. Ubi ma niewątpliwie rękę do wykonywania lokacji i to od zawsze była jedna z mocniejszych ich stron.
Panowie, zbieramy coraz mocniejszy skład w klanie i będziemy cisnąć endgame! Ja na razie gram solo, ale jak dojdę do 30 levelu to wtedy wchodzę do coopa