Skocz do zawartości

Pryxfus

Użytkownicy
  • Postów

    2 976
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Ostatnia wygrana Pryxfus w dniu 29 listopada 2013

Użytkownicy przyznają Pryxfus punkty reputacji!

Reputacja

820 Nie-random

O Pryxfus

  • Urodziny 29.09.1977

Informacje o profilu

  • Płeć:
    mężczyzna
  • Skąd:
    Opole
  • PSN ID:
    Pryxfus

Ostatnie wizyty

2 822 wyświetleń profilu
  1. Mnie akurat Azarath nie przekonuje. Za to siadł mi nowy Loudblast jak złoto.
  2. U mnie ostatnio polecane tu Medico Peste (dzięki @Absolem) i to co poniżej: Dwie powyższe polecane dla @Masorz
  3. Pryxfus

    News

  4. Pryxfus

    bieganie

    Ja dreptam rekreacyjnie z Endomondo zainstalowanym na telefonie od 2012, do tego ostatnio kupiłem Garmina forerunner 235 i jest git.
  5. E tam, zapowiada się fajny gig. Ja jutro zawijam na koncert innych komuszków - Napalm Death
  6. Pryxfus

    The Man In The High Castle

    Jestem po dwóch odcinkach i już mocno męczy.
  7. Powiem tak, obejrzałem i zaraz załączyłem drugi raz od początku, nie pamiętam serialu z którym tak bym zrobił wcześniej Jest dobrze, oprócz tego, że jest za krótko i nie mamy wszystkich odcinków do obejrzenia od razu.
  8. Warszawski koncert przeniesiony do Progresji Setlista z Wrocławia poniżej:
  9. Behemoth, Zeal & Ardor, In Twilight's Embrace - Wrocław 26.09.2019 Jednak polecam udać się na tą trasę Dotarłem na In Twilight's Embrace, chłopaki zagrali Lawę w całości, płyta mi się podoba, na żywo wypada rewelacyjnie, wokalista na scenie przypomina mi młodsza wersję Satyra, widać, ze są ograni z tym materiałem. Po koncercie kupiłem koszulki i płytę do samochodu. Zeal & Ardor - wytrzymałem trzy numery, spodziewałem się lekkiego bluesowego grania, a dostałem sporo hałasu, ale dla mnie te numery są na jedno kopyto, granie ala Nien Inch Nails, robotę miał robić wokal, ale ich tam na scenie śpiewa trzech, sa wokaliści którzy sami by tu uciągnęli. Gitary i perkusja brzmiała jak z playbacku, szkoda czasu ale przyjecie mieli dobre. Behemoth - najdłuższy koncert jaki zagrali do tej pory, 90 minut z zegarkiem w ręku. Sporo nowych gadżetów na scenie, które chyba są przygotowane na te większe halowe sceny na których będą grali w dalszej części tej trasy. Znów nie ma się do czego przyczepić, na żywo maszyna nie do zatrzymania, bardzo przekrojowy set, dużo death metalowych kawałków wiec dla mnie na plus, oczywiście dużo z ostatniej płyty i reszta hitów z Luciferem gdzieś pod koniec. Z rzeczy niespodziewanych zagrali "Chwała Mordercom Wojciecha" w za(pipi)istej wersji, fajny patent z latarką na scenie plus jeden numer debiutował na żywo tylko teraz nie pamiętam tytułu. Podoba mi się dzielenie numerów wokalnie miedzy Nergala, Oriona i Setha, cała trójka sporo może sobie pośpiewać, a każdy z nich ma wokal przynajmniej dobry. Koncert się nie wyprzedał, sala była zapełniona może w 80%, jak dla mnie ok wygodniej się oglądało. Myślę, że przestrzelili z ilością koncertów w Polsce, a przede wszystkim wielkością hal jakie na to wynajęli, może być w nich krucho z zapełnieniem.
  10. Ktoś wybiera się na Behemotha w najbliższych dniach czy raczej olewka?
  11. Jakby ktoś nie miał pomysłu na walentynki w przyszłym roku to jest opcja w Warszawie
  12. Brutal Assault 2019 Byłem po raz dziesiąty albo jedenasty, nie pamiętam już, najlepsza edycja od lat. Zestaw kapel pancerny, uniknęli problemów z dźwiękiem , jak w latach poprzednich, jak dla mnie lokalizacja osiągnęła maksimum pojemności i mogli by ją przenieść, bo momentami stało się lub poruszało tempem żółwia. Ale po kolei. Zaczęliśmy środę od Incantation (z płyt zespół mnie nie porywa, na żywo nie można się od nich oderwać, stara szkoła doom / death metalu)> Rzuciłem uchem na Soilwork Jinjer, Batushka ale to nie dla mnie. Zobaczyłem początek Theriona grającego Theli w całości, ale wycofałem się naszego Belzebonga grającego na takim małym dziedzińcu, za(pipi)anym na maksa, świetnie prezentują się na żywo, widać, że bawi ich muzyka którą grają. Potem Parkway Drive, który na żywo się obronił, choć nagrali gównianą ostatnią płytę, kupa fajerwerków, ognia kwartet skrzypcowy na scenie, pośpiewałem, poskakałem, kupili mnie, przyznaję się bez bicia, choć to nie to samo co parę lat wcześniej. Następna w kolejce była Cult of Luna, która zaczęła za(pipi)iście, ale po trzecim numerze zaczęło się jakoś słabiej i odpuściłem. Drugiego dnia zaliczyliśmy Krisiun (średnio, ten zespół chyba już nic ciekawego nie nagra), Crystal Lake (japońskie metal corowe kopiuj wklej, może kiedyś się wyrobią), nasz Decapitated (średnio bym powiedział, 7 numerów, nic z mojej ulubionej Blood Mantry), Thy Art is Murder (za(pipi)isty koncert, są po nowej płycie, wymienili perkusistę, CJ wokalnie w formie, choć w koszulce cętki wygląda komicznie Konferansjerka jak zwykle z jajem, zachęcanie do zabawy, wyzywanie stojących w sektorach dla VIPów od (nene) itp. ) Potem ogarnąłem Lionheart, Hard Core z LA, lubię ich muzyczkę. Wieczorem po raz kolejny zobaczyłem Meshuggah, set bardziej pod klub dla fanów, niż festiwal, bo momentami wiało... nudą. Tego dnia rzuciłem okiem jeszcze na Walls of jericho, Sick of it All, Testament, polecany Daughters olałem, nie siedzi mi ich muzyka, Deicide po raz kolejny odwołali swój występ, bo ponoć pomylili samoloty Piątek zacząłem od Gorod (słabe), Ektomorf (wiadomo Sepultura / Soulfly wannabee, ale dają radę na żywo) Później Aborted (po raz kolejny mistrz, lubię z płyt, żywo uwielbiam te ich petardy), Immolation (nigdy na ich koncercie się tak nie uśmiałem z atmosfery, grali bardzo dobry set, trzy lata temu dojechali bez gitarzysty, więc zapie.rdalali aż mi.ło, ale to co się działo pod sceną zasługuje na wspomnienie, w młynie cały koncert latał jakiś koleś 50+, zresztą spotyka sie takich na koncertach coraz częściej, sam z resztą występuje jednej kategorii niżej w crowd surfingu latały ludzie banany i jednorożce, ale wszystko przebił koleś który pd koniec koncertu zadzwonił przez messengera z wideokonferencją, jak się później okazało, do szwagra. Oglądasz koncert a przed sobą masz twarz jakiegoś staruszka który stara sie ogarnąć co tam na scenie widać :D) Agnostic Front przyjechał chyba z identycznym setem jak parę lat temu, ale ponownie podobało mi, lubię ich od kiedy zobaczyłem ich po raz pierwszy, pośpiewane do zdarcia gardła. Pod drugą scena zebrało się sporo osób na Heilung, ale wybrałem naszą Entropię na na małej. Co za koncert na żywo materiał z Vacuum jest jeszcze lepszy niż z płyty, oczywiście zmieścili tylko 4 numery, a szkoda bo posłuchał bym tej płyty w całości. Emperor olany na rzecz slam death metalowej Vulvodynia, kolejny mistrzowski koncercik na małej, ciężar muzyki i pigsquile, cały namiot chodził. Na dużej Electric Wizard ale zostajemy na Taake, który zniszczył poprzednim razem. I to był błąd bo tym razem nic się nie kleiło, miałem wrażenie, że na scenie jest zupełnie inny zespół, niestety gorszy, niektóre wałki brzmiały jak Kvelertak na sterydach, znikła gdzieś ta black metalowa furia z przewodniego występu. Na dużej scenie skończył męczyć bułę Primordal, którego nie potrafię zrozumieć i wyszedł Tom Warrior zrobił UGH i zagrał koncert na którym banan z ryja nie schodził mi z ryja, piękne to było, na luzie, bez spiny, fantastycznie odświeżyli ten archaiczny materiał. Po koncercie rozważam powtórkę z Helhammera w grudniu w Warszawie. Mimo słabego koncertu w maju tego roku we Wrocławiu poszedłem na Godflesha i znów, nie wiem dlaczego, było za(pipi)iście. Lepsze nagłośnienie, set krótszy, podobny do tego jak opisywał Tukan, ale jakby bardziej się starali, chciało im się bardziej. Ten dzień skoczyłem o 2:30, masakra. Następnego dnia trzeba wspomnieć o czeskim Gutalax, Czesi ustawili ich na otwarcie tego dnia o 10:30, masakra, ale mam wrażenie , że na ten występ przyszedł cały festiwal, było więcej osób niż na Hellhammerze dzień wcześniej, do sporo osób przyniosło ze sobą dmuchane piłki, materace, lalki etc. co tam sie działo w czasie koncertu puścili ze sceny Toi Toi żeby sobie pocrowdsurfował Potem zepsuła się pogoda ale dotarliśmy na Vltimas, człowiek spodziewa się czegoś za(pipi)istego, a dostaję to Po nich zagrali Animal as Leaders (świetny koncert). Obejrzałem jeszcze Napalm Death, zagrali takie perełki że się prawie obsrałem na miętowo, zakończyłem naszą Mgłą, tłum ludzi pod sceną, poniżej pewnego poziomu nie schodzą, rewelacja, zagrali też nowy wałek. na tym koniec.
  13. @tukan dzięki za relację, ja zrezygnowałem z wyjazdu na koncert w Polsce, bo na tej trasie nie grali nic starszego niż Times of Grace. Ja w środę ruszam, po rocznej przerwie, do Jaromierza na Brutal Assault. Plan: środa rozgrzewka, czwartek okupuję dużą scenę, piątek rozkładam obóz na małej, sobota dobicie i zgliszcza. Zaznaczyłem sobie 55 kapel, ale jak zobaczę 30 to będzie bardzo dobrze. Poniżej rozpiska, w środę zamiast The Obsessed gra Belzebong.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...