Grę ukończyłem kilka dni temu, ochłonąłem więc można coś o niej skrobnąć.
Po tym tej całej aferze z brakami gry w Polsce (swoja zamawiałem w Anglii) i wychwalającymi pod niebiosa recenzjami i opiniami forumowiczów muszę powiedzieć, że oczekiwałem gry idealnej, a dostałem "tylko" grę bardzo dobrą. Gra jest za łatwa, nawet z celowaniem bez wspomagacza trudno w niej zginąć, najczęściej mi się to zdarzało gdy przez przypadek wjeżdżałem w jaka grupkę lokalnych gringo i nie zdążyłem się schować. Po pierwszych zachwytach rozległymi krainami potem coraz częściej korzystałem z dyliżansu by przenosić się na miejsce akcji, choć jak się trafiła burza lub akcja w środku nocy to było co podziwiać. Trochę mało precyzyjne jest sterowanie naszym kowbojem, w jednej misji trzeba zabrać coś ze skrzyni na pomoście, chodzenie po nim by nie spaść do wody w której giniemy :] zestresowało mnie bardziej niż nie jedna strzelanina Grę mam ukończoną jakoś na 60%, więc za dużo "boków" nie robiłem, pewnie za jakiś czas do niej wrócę i dokończę misje od nieznajomych. John Marston jest świetnie zarysowana postacią, dokładnie rozumiemy dlaczego robi to do czego został zmuszony. Fabuła po spokojnym wstępie nabiera tempa by na końcu znów zwolnić, najpierw byłem tym zdziwiony, potem jednak uznałem , że Rockstar dobrze to rozegrał. Podobały mi się jeszcze postacie drugiego planu: Irish i Seth, szczególnie ten drugi :] Zwierzaki w grze są tez bardzo dobrze zrobione, jak pierwszy raz zabiła mnie Puma to podskoczyłem na kanapie. Podczas skórowania zabitych zwierząt John zawsze odwraca się w inną stronę niż ta z której podchodził, taka mała irytująca rzecz. Wiem, że w sumie więcej narzekam niż zachwalam ten tytuł. Ale o zaletach powiedziano tu bardzo wiele i się z nimi w większości zgadzam. Z czystym sumieniem polecę ten tytuł każdemu kto lubi grać w sandboxy.