Byłem wczoraj we Wrocławiu. Zacząłem od Bolzer i zmietli mnie, mega intensywny szoł przy dwóch gościach na scenie, sześc numerów fajnie ułożonych, coraz bardziej intensywnie, przyjęcie mieli dobre.
Batushka - mega rozczarowanie, oni nie dają rady odtworzyć tego co nagrali na płytach, wokalista / wokaliści nie wyrabiają, mocno się nastawiałem na ten koncert, ale nie wyrobiłem i się wycofałem. O dziwo publice się podobało.
Behemoth - najlepszy ich koncert jaki widziałem, a oglądam ich od 2001. Wszystko siadło, nagłośnienie rewelacyjne, oprawa - widać kupę kasy w to władowanej i z głową użytej. Jak ja się cieszę, że nie graja już The Satanist w całości na żywo, nie mogłem tego znieść, nudziło mnie to. Seth i Orion to takie same bestie sceniczne jak Nergal, do tego Zbychu z tyłu Teraz setlista przekrojowa, same hity, było śpiewane. Z tym setem mogliby zagrać w dżinsach i koszulkach i tak by się obronili.