Mnie ta gra jednak rozczarowała, zaznaczam, że grałem tylko w singla. Poziom trudności został znacznie obniżony względem poprzednich części, ile to ja razy kur.wiłem przy Pacific Rift jak musiałem po raz kolejny powtórzyć wyścig, bo jakaś łajza wyprzedziła mnie na ostatnim zakręcie. Tutaj problemem były tylko wyścigi po dachach wieżowców. Nie podobają mi się komiksowe wstawki, scenariusz w grze wyścigowej jest wg mnie zbędny. Na ekranie tyle się dzieje, że czasem nie wiadomo gdzie jechać. Strzelający cywile których można przejeżdżać to dla mnie przegięcie. Często trafia się na jakąś mini przeszkodę która rozwala pojazd. Żeby nie było, że tylko narzekam, sam pomysł na zrobienie wyścigów w czasie trzęsienia ziemi uważam za udany, kilkakrotnie "efekt wow" zadziałał. Do modelu jazdy można się przyzwyczaić, zawsze lubiłem pomóc sobie dopalaczem przy wychodzeniu z zakrętu :] Apokalipsę stawiam na równi z jedynką, do Pacific Rift nie ma startu.