Wiedźmin 3 Dziki Gon
Wystawię plusy i minusy, będzie czytelniej.
+ pełen detali, ogromny świat, w którym na każdym kroku czeka na nas coś do zrobienia. Raz zabijemy gryfa na polanie, innym razem dowiemy się kto kradnie kury staruszce.
+ questy poboczne, które wciągnęły mnie bardziej od głownego wątku. Nie mowie tu tylko o zadaniach związanych z Baronem, ale podczas znacznej większości bawiłem się Z N A K O M I C I E.
+ oprawa a/v. Stał mi michałek jak biegałem po Skellige w akompaniamencie tego:
Graficznie Wiedźmin zrobił mi loda z połykiem i przez jakieś 10% czasu gry (czyli tak z 5 przejść najnowszego CoDa w singlu) stałem i podziwiałem. Nie wrzucę zdjęć, bo najbliższe kilka stron byłyby tylko w screenach z Wiedźmina.
+ stosunek cena/jakość. Tak to powinno wyglądać - płacisz 250zł i grasz od początku lutego do końca maja. A do wypełnienia zostało jeszcze kilka kontraktów na potwory, no i słyszałem, że w Novigradzie ktoś organizuje turniej w gwinta. A i na Skellige trzeba obić ryja lokalnemu mistrzowi walk na pięści. Od lutego do czerwca, grałem praktycznie tylko w to. No ku rwa xD
- oj, sterowanie. Niestety coś Redom nie pykło, bo o ile Geralta udało mi się jako-tako opanować, tak z Płotką do dzisiaj mam ogromny problem i co sie nawkur wiałem to moje. W RDR koniem śmigało się aż miło, w Wiedźminie sterowanie Płotką stanowiło dla mnie większe wyzwanie niż niejeden boss w Bloodbornie.
- i jednak to używanie zmysłu batmana. Jak się tak zastanowię, to chyba w każdym zadaniu szukałem czerwonych śladów; trochę za dużo tego było.
Na +- zaliczyłbym główny wątek fabularny. Niektóre misje były ciekawe, ale kompletnie nie potrafiłem się wciągnąć w to wszystko. Może przez to, że podszedłem do gry znając tylko fabułę poprzedniej części, a z książek przeczytałem te dwa pierwsze zbiory opowiadań, w których już nie pamiętam co się działo.
9/10
Teraz sprawdziłem czas gry - 5 dni 21 godzin 5 minut. A przede mną jeszcze oba DLC xD