Jesli chodzi o problemy z kolanami to moje zaczely sie odkad sprobowalem snowboardu. Pierwszy sezon jezdzilem bez ochraniaczy na kolanach, dzieki czemu mocno je sobie stluklem, ale zamiast kupic ochraniacze to smarowalem masciami rozgrzewajacymi i jezdzilem dalej. Na nastepna zime kupilem ochraniacze i w nich jezdzilem, ale kolana zaczely pobolewac i strzelac juz nie tylko po jezdzie, tylko tez kilka miesiecy po ostatnim zalozeniu deski. Zignorowalem to i trzecia zime znowu jezdzilem, tym razem tylko przez 7 dni. Od 5 dnia kazde wstawanie ze sniegu na deske powodowalo ogromny bol wzdluz kolan. Wrocilem z gor, przez jakis czas oszczedzalem kolana jak tylko moglem i jak mi sie wtedy wydawalo - przeszlo. Niestety gdy zrobilo sie cieplej i zaczalem grac w pilke, jezdzic na rowerze i biegac (czyli w skrocie mocniej wykorzystwac kolana) bole powrocily i bylo tak, ze raz byly wieksze, raz mniejsze, a bylo tez tak, ze przez dluzszy czas mimo obciazania nie bylo ich wcale. Zylem tak przez prawie rok od ostatniego jezdzenia na stoku, ale w okolicach grudnia 2014 roku bole powrocily ze zdwojona sila. Bolalo bardzo czesto, niezaleznie od tego czy siedzialem, chodzilem, czy stalem. O bieganiu, skaknce czy innym sporcie nie bylo mowy, wiec postanowilem ze pojde do specjalisty. Stwierdzil, ze mam luzne wiezadla krzyzowe i laczne, przepisal suplementy na sciegna, stawy i wiezadla oraz na wytwarzanie kolagenu. Od tej wizyty minelo juz prawie pol roku i kolana sa praktycznie zdrowe bo zabola raz na jakis czas, ale tylko wtedy gdy caly dzien siedze bez zadnego ruchu.