Pierwsza faza nie sprawiała mi większego problemu. Wszystkie ataki przewidywalne i dość proste do uniknięcia lub zablokowania. Co innego druga. Skończyłem z pięknym wynikiem 52 podejść. ;] Co do ziania ogniem w powietrzu - odbiegamy od smoka, bo on daje ogniem pod nogi i nic nam nie grozi. Nawet nie trzeba jakoś specjalnie daleko, więc można jeszcze wrócić i zadać mu obażenia. Także w żadnym przypadku między nogi - zawsze od niego. ;]
Co do fazy drugiej, moja rada jest taka - zachować spokój. W moim przypadku pomogła ciężka tarcza (przy zachowaniu szybkiego rolowania oczywiście). Dzięki temu mogłem go blokować 2-3 razy i jeszcze miałem staminę na cios lub odskok. Trzeba się trzymać ciągle przy nim. Na odległość jest trudniejszy, zwłaszcza w drugiej fazie. Także nakierowanie, otaczamy non-stop i czekamy na odpowiedni moment, żeby zadać cios (jeden lub dwa; po trzech zwykle dostajemy strzała albo nie mamy już staminy na obronę). ;]