Argentyńczycy grali twardo, postawili się fizycznie. Mieli przewagę w środku pola, świetnie wychodzili spod pressingu, skutecznie odpierali ataki Brazylii. Neymar był poniewierany ale Scaloni (trener z łapanki) podchodził do sprawy iście pragmatycznie: Paredes i De Paul złapali kartki za faul na Neymarze? To trzeba ich zmienić. Zresztą twarda gra na granicy faulu to przepis na zatrzymanie Brazylii czy Argentyny, a taką stosują jeszcze na ten moment tylko Urugwajczycy i Kolumbia. Miło, że doczekałem, co prawda skład bez rock and rolla i z randomem na ławce, ale hegemonia Brazylii związana z turniejami o mistrzostwo kontynentu organizowanymi u siebie i ogólna niemoc Argentyny w XXI wieku wreszcie przełamane, więc nie ma co narzekać. Vamos, Vamos, Argentina!