Generalnie znacie mnie jako nikogo ale postanowiłem uzyskać pewnego rodzaju tożsamość w waszych oczach, użytkownicy. Oprogramowanie konsolowe nabywam w sposób nieco impulsywny. Jednak nie w złym tego słowa znaczeniu. Porzuciłem nabywanie wszystkiego po trochu, gdyż przestało mnie to cieszyć. Skoncentrowałem się z kolei na zajawkach obejmujących konkretny sprzęt/region, a kiedy ogień się wypalał, po prostu robiłem sobie stopkę lub przerzucałem swoją uwagę na zakup innego rodzaju gier. Np kiedyś zapragnąłem mieć troszkę ulubionych gatunkowo pudełek na Wii więc stopniowo zaopatrywałem się okazyjnie w około 25 interesujących mnie bielutkich plastików na wspomnianą platformę. W kończącym się roku z kolei wykreowałem w swojej głowie zajawkę na japońskie wydania gier na Pierwszą Plejkę. Ta pasja ma sporo oczywistych plusów - bardzo przystępne ceny gier, bijatyki 3D szybciutkie bo w 60 hercach itd ale kluczowym aspektem motywującym jest ta pierońsko kolorowa, ciepła jakość wschodnich wydań. No to jest po prostu magia. Covery, nadruki na cdkach, manuale - aż głupio nie kupić i się nie zachwycić. Minus dla przeciętnego Europejczyka to oczywiście bariera językowa wielu tytułów ale przeszkadza tylko w gierkach o ratowaniu świata nastolatkami. Zawsze też można poczekać na patcha zangielszoczonego, nawet gdyby wyszedł nigdy, a gierkę lepiej nabyć teraz no bo potem ci ktoś kupi i bedzie duży żal. To co tu przedstawię to nabytki z około 2 ostatnich miechów, trochę sporo, miało być mniej ale jak żyć z bananem na twarzy to żyć z bananem na twarzy. Nie ma po co tracić czasu na to żeby szczęśliwym nie być, ponieważ życie jest takie krótkie. Tytuły można podzielić według klucza: SENTYMENTALNE, WSTYDLIWE ZALEGŁOŚCI oraz MOŻE OKAZAĆ SIĘ FAJNE.
Cool Boarders 1 - wstydliwa zaległość ale już odhaczona i to jak bo na 100%! Co za hardkor, co za speed, co za satysfakcja kiedy już jesteś na tym szczycie! Tak, to prawda - tak wyżyłowanego poziomu trudności dzisiejsze gry już nie dostarczają. Faworyt roku.
Cool Boarders 2 - Jak powyżej, pójdę za ciosem ale już nie w 2022, aż przykro się przyznać że się nie ograło.
Chocobo Collection - trzy gierki z kurczakiem, w tym prawilny Chocobo Racing, który już posiadam, ale to wydanie sprawia niezwykłą przyjemność w posiadaniu - mniam, mniam.
Riven - jedna z najdoskonalszych przygód fpp ever przeżyta dawno temu w wersji PALuch, ale kiedy zdarzyło mi się ujrzeć japońskie wydanie w kartonowej obwolucie to musiałem zacząć posiadać drugi raz. Monstrualnych rozmiarów sentyment, ale jakże oczojebnie satysfakcjonujący.
Silver Case - VueNka, ale z chodzeniem w fpp, więc nie jest tak źle. Wziąłem bo to jedna z dziwnych, głębokich gier od Sudy. Po latach wyszła po angielsku na PS4, dlatego grałem po japońsku na PS1 z pomocą YT i wersji na PS4 (w celu tłumaczenia) - dałem radę podobnie jak sam tytuł. Warto było pomęczyć się na 2 baty, żeby powiedzieć, że ograło się na PSXie.
Street Fighter Zero/Alpha 1 i 2 - zdecydowanie zakupy sentymentalne ubóstwianej ponad niektórych członków rodziny podserii streetów. Jedyneczkę już miałem, ale bez manuala.
Busihido Blade 2 - jedynkę miałem zaszczyt torturować za nastolatka, dwójka zaledwie napoczęta. Do ogierkowania.
Destruction Derby - klasyka zniszczalnej ścigałki odhaczona niby nie tak dawno temu bo w 2019, ale to było w PALu, raczej jeszcze raz sprawdzimy czy tutaj jest większy bo szybszy kop!
Street Games 97 - japońska edycja drugiej części gry wchodzącej w skład świetnej trylogii znanej na zachodzie pod nazwą 1Xtreme, 2Xtreme, 3Xtreme. Ekstremalne ściganie z mega klimatem. Grałem w jedyneczkę i demo jedyneczki jak szalony, teraz wjedzie pełniaczek dwójki.
Deep Freeze - całkiem ciekawie zapowiadający się residenciak znany mi tylko z gazety (PSX EXTRME oczywiście) ale zawsze chciałem spróbować. Chyba nie ma tłumaczenia, ale mocno kusi nawet okrzakowana.
Star Gladiator - mocarna zaległość, kolejny pro fighter od Capgodu, który mnie ominął i do tego dosłownie kosmiczny. Zapowiada się hicior.
Dragon Quest 7 - chyba był mój najdłuższy ukończony jprg (250H swego czasu), aczkolwiek głupio się nie przyznać, iż skończyłem ich niewiele. Lubię serię pomimo, albo z racji, jej prostoty oraz przystępności. Za groszowe sprawy warto mieć i trochę przymelancholić od czasu do czasu na nią spoglądając. Ósemka jest lepsza.
X Games PRO Boarder - kolejna wzdychająca do mnie decha z czasów PS1. Inne to np wspomniane CB oraz MTV. Nic tylko kupić, bo te gierki nikogo prócz mnie i super bo jarać się zimą na Playstation to jest coś. Będzie freestylowane. Swoją drogą PS1 to taka magiczna maszyna także dlatego, że nauczyła cię szacunku do gatunku snowboard. Pamiętaj o tym, graczu.
Street Fighter EX2 - następny sztosław z SF w nazwie. Niby też jedynie dział wspominkowy ale nie wykluczam, że wrócę kiedyś do niektórych hc triali i może powbijam, a raczej sprawdzę czy nadal są poza moim manualem.
Nanatsu No Hikan - to ta gra z numerkiem 2800 (na prawo od Cool Boarders 1) - pierwsza część takiej jp only (ale po latach przetłumaczonej) gierki z Dreamcasta. Odsłona na konsolę Segi to bardziej residenciak, tutaj chyba przygodówka fpp. Nie ma tłumaczenia, więc po co mi to? Może kiedyś zrobią i MOŻE OKAZAĆ SIĘ FAJNE.
Puzzle Arena Toshinden - puzzle fighter, tylko zamiast chłopaków i dziewczyn ze Streeta, można pograć rosterem TOSHIDENA! Wiecie o co chodzi - Kayin Rungo, Eiji, Fo Fai, Duke i te sprawy. Na pewno okaże się fajne!
The Mystery Hospital - horror fpp, od dawna chciałem sprawdzić i słusznie się wstrzymywałem bo przyszedł patch.
Dokioki - typowo japonsko -dziwne, mysto -podobne doświadczenie, którego jeszcze nie było mi dane doświadczyć. Chyba jesteś tu jakimś robocikiem o nazwisku Kemapong. Jednakże to może się udać, jak kiedyś odkrzaczą.
Sangoku Musou - kiedyś giercyłem jak najęty. Pierwsza część serii Dynasty Warriors nie była sieką na milion chłopa tylko na dwóch miedzy sobą. Olbrzymi zastrzyk emocjonalny dla wszystkich w związku z zaistniałymi faktami.
Fatal Fury: Wild Ambition - brakujące ogniwo w temacie jednej z ulubionych serii klepanek. Podobno 3D, najgorsza w serii ale mi to oceniać, a nie całemu światu.
Metal Slug - jestem umiarkowanym pasjonatem serii, ale kiedy jedna z jej odsłon pojawia się na PS1 (taka to jest niesamowita platforma ), to zaczynam być trochę bardziej zażartym. Pomimo loadingów gra się wybornie, bo to po prostu Metal Slug... na Plejce.
Knight and Baby - brzmi niepoprawnie ale to jedynie japoński tytuł uroczej gierki z gatunku jrpg, która u nas ukazała się pod tytułem Guardian's Crusade. Ależ mam ochotę odtajemnić ten nietuzinkowy tytuł i prawdopodobnie kiedyś dokonam tego czynu.
Bugi - wyścigi samochodami z gatunku Bugi, a tak serio to japoński tytuł solidnej bijatyki u nas znanej fanom PS1. Zgadnijcie jakiej. Podpowiem, że chodzi o Kensei: Sacred Fist - tytuł stworzony przez niegdyś szanowaną w branży, firmę Konami. Dobrze mieć.
Memories of Summer oraz Memories of Summer 1996 - przedstawiciele tych nietuzinkowych emotions w roli głównej, opartych na kontakcie z florą oraz fauną oceanicznych głębin. Cały galimatias odbywa się w ujęciu z pierwszej osoby. Niespodzianką okazał się fakt, iż istnieje edycja pierwsza oraz 1996.
Simulation Zoo - w ramach wisienki odkryty niedawno zoologiczny tajkonik. Na pierwszą plejkę! Co prawda praktycznie niegrywalny, ale jak w przypadku kilku poprzedników: w patchowników trzeba wierzyć - może się podejmą.
Życzę wesołych świąt - także z gierkami - cześć.