-
Postów
2 121 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ciwa22
-
Po tym co zademonstrował Urugwaj ( szczególnie grając w dziesiątkę) w "horrorze" z Argentyną, musi być traktowany jak murowany faworyt do zwycięstwa. Co do Chile, to szczerze powiedziawszy spodziewałem się, że w drugiej połowie przycisną, wręcz zmiażdżą Wenezuelę, będą obijać słupki, poprzeczki itp , a i tak uja z tego będzie, a jak już wyrównali, to im nie zaliczyli bramki. Może kiedyś nauczą się strzelać gole - ale wątpię 8) Ta nacja chyba na zawsze już będzie przeklęta.
-
Wydaje mi się, że kluczowy dla postawy Paragwaju był brak Santa Cruza, który w reprezentacji pełni rolę rozgrywającego i organizuje kontrataki po przejęciu piłki w obronie. Ale w pierwszym meczu z Brazylią, Guarani byli drużyną lepszą, a meczu nie wygrali, więc w sumie lepiej, że tutaj grali piach (który skończył się awansem hehe). EDIT: Na razie Czerwone Wino smakuje cudownie
-
JUSTO VILLAR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chlip, chlip
-
Zgodzę się, na Messim jak zwykle będa psy wieszać, a chłop (podobnie jak na mundialu) miał chyba dwie lub trzy asysty, więc swoje według mnie zrobił, a ze reszta ekipy odstawiała dramat, to pewnie niewielu zauważy. Oby Paragwaj poprawił grę drugiej linii ( bezużyteczny Riveros i wolny jak żółw Ortigoza, który ma tyle strat, że masakra), wtedy powinni skutecznie powalczyć z nieco odmłodzoną Brazylią, która szykuje drużynę na kolejny mundial i nie jest jeszcze za(pipi)iście zgrana.
-
Nie przez przypadek do tego meczu wyznaczono akurat tego sędziego, bo Carlos Amarilla jest uznawany przez wielu ekspertów za jednego z najlepszych (jeśli nie najlepszego) boiskowych rozjemców w Ameryce Południowej. Co do meczu to, był za(pipi)iście dramatyczny - szybko strzelony gol przez Celestes, wyrównanie, zejście Pereza, ujowa (o dziwo) gra Argentyny w przewadze i tragiczna obrona, która gorzej to chyba nigdy nie grała. Urugwaj prócz świetnej obrony wyprowadzał kapitalne kontry przede wszystkim dzięki Forlanowi, który kapitalnie rozgrywał piłkę. Arevalo Rios bardzo skutecznie utrudniał życie Messiemu, Suarez był na gazie - robił jak chciał wiecznie spóźnionego Milito. Bezsensowne rajdy Leo środkiem i zejście Mascherano to był początek końca. Jedynym graczem Arentyny, na tym turnieju który grał za(pipi)iście i to dzięki niemu Albicelestes odpadli dopiero po karnych, to brmakarz Romero, który bronił wręcz kapitalnie we wszystkich czterech meczach. Podsumowując: typowo latynoski dramat, czyli to co lubię najbardziej w piłce zza oceanu.
-
Awans Inków!!!! Może to nie aż taka niespodzianka, bo w tym turnieju druga linia Kolumbii (prócz Guarina) w zasadzie nie istnieje, ale mimo wszystko spodziewałem się, że to 1-0 wymęczą. Ale Guerrero z Vargasem dali radę. Gdyby jeszcze grał Farfan na prawym skrzydle, można byłoby poważnie myśleć o finale.
-
Maicon faktycznie wniósł sporo do gry Brazylii, wreszcie zaczął strzelać Pato, dryblingi Neymarowi wychodziły ujowo, ale na szczęście koledzy odgrywali mu na czyste sytuacje i chłopak sobie postrzelał. Tylko biedny Robinho kompletnie bezproduktywny, a nawet jak w końcu strzelił, to mu gola nie uznali - biedczkowi. W Ekwadorze zawodzi przede wszystkim obrona, niby są następcy legend czyli Espinozy i Hurtado, ale do poprzedników sporo im brakuje. Zresztą Ekwador z reguły na kolejnych turniejach ma naprawdę spory potencjał i trochę szkoda, że regularnie zawodzą nie wychodząc nawet grupy. Venezuela dzięki cennemu remisowi uniknęła kolejnej konfrontacji z Paragwajem oraz Brazylią i zagrają z Chile. Faworytami raczej nie są, ale biorąc pod uwagę kiepską (z reguły) skuteczność Chilijczyków, nie są bez szans na historyczny sukces.
-
Najgorszy mecz Paragwaju, jaki w życiu widziałem. Tragedia, co grała ta "słynna obrona". Liczba strat Very, Ortigozy i stoperów można by policzyć tylko na palcach gąsienicy. Beznadziejny Riveros, który robił dosłownie "nic" (mimo, że bramkę ustrzelił) dopełnia paragwajskiego dramatu. Venezuela z kolei, trochę pechowo gole traciła i mimo, iż kibicuję Guarani, sądzę, że zasłużyła nawet na zwycięstwo. W każdym razie dzięki temu mecz był za(pipi)isty. Ciekawe, czy Ekwador jeszcze powalczy z przeciętną Brazylią.
-
Bardzo to przykre, ale niestety Boliwia pożegnała się z turniejem Liczyłem na dużo więcej po remisie z Argentyną. Ogłaszam minutę ciszy na forum, która będzie hołdem złożonym dzielnym Góralom. La viva Bolivia!!!
-
Mój kumpel zawsze mawia: Paolo Guerrero nic, nigdy, nikomu nie strzelił. Biorąc pod uwagę liczbę okazji do zdobycia gola w meczu z Meksykiem, trudno się z tym nie zgodzić. Podejrzewam, że Pizzaro byłby bardziej skuteczny, ale to by było gdyby . Ale dzisiaj Guarani zagrali świetnie przeciwko słabiutkiej Brazylii, niestety jakieś Fredy w 146 minucie doliczonego czasu niezasłużenie wyrównali :angry2:. La Vinotinto liderem grupy!!! Od czasów Copa America 2007 wujek Hugo Chavez pakuje sporo kasy w rozwój futbolu w Venezueli i widać efekty - to już nie jest ten "chłopiec do bicia", który zawsze dostarczał mnóstwo punktów rywalom z Conmebol. Boliwijscy Górale odstawili za to konkretny dramat w meczu z Kostaryką i chyba nie dadzą rady Kolumbii w ostatnim spotkaniu
-
Nie wiem jakim cudem Argentyńczycy wczoraj nie przegrali. Ciężko mi to przyznać, ale grali chyba gorzej niż za czasów Diego. Jednym słowem dramat.
-
Słyszałem, że jeśli Inter straci mistrzostwo z 2006 roku, to nikomu go już nie przekażą i będzie kolejna luka w tabeli mistrzów Włoch z poszczególnych lat.
-
Znam ten ból, Jackiego wymasterowałem swego czasu, a obecnie zaliczam kolejną z przygodówek Cryo (i chyba najlepszą) wydanych na szaraka, czyli Atlantis: The Lost Tales.
-
Według mnie postawa urugwajskiej obrony w dużej mierze zależy od tego, czy Diego Lugano zachowuje zimną krew podczas swoich interwencji. Jak dla mnie to świetny stoper, ale często w prostych sytuacjach ponoszą go emocje i źle to się kończy. Po za tym w pierwszym meczu zabrakło Godina (nie wiem czemu), a wydaje mi się, że jest na dzień dzisiejszy pewniejszym obrońcą i lepiej się rozumie z Lugano niż z Victorino. Na mundialu faktycznie defensywa grała bardzo pewnie, niestety trzy gole zawalił Muslera - przez którego przegrali brązowy medal, a może i finał.
-
Dla Urugwaju jest jeszcze nadzieja, ponieważ w Copa America 2007 zaczęli zawody podobnie, a nawet gorzej, przegrywając w pierwszym meczu z Peru 3-0. Potem z meczu na mecz się rozkręcali, odpadając dopiero (we frajerskim stylu) po karnych z Brazylią. Może i tym razem będzie podobnie. W reprezentacji Peru niestety widać brak kontuzjowanych (Farfan, (pipi)rro), a bez nich daleko nie zajadą. Co do Chile, to widać, że w tym teamie pozostało co nieco polotu, jaki reprezentowali na mundialu pod wodzą Bielsy. Niestety ostała się także tragiczna w ich wykonaniu skuteczność - dwie setki Suazo, jedna Sancheza, a gol z tego nie padł żaden. O dziwo uratowały ich stałe fragmenty gry, bo jak wiadomo średnia wzrostu graczy tego zespołu do najwyższych na turnieju nie należy. Oby drugie kolejki spotkań przyniosły więcej bramek, bo pasuje już coś ustrzelić, żeby dobre miejsce przed ćwiarą zająć. EDIT: nazwisko "(pipi)rro" to przekleństwo? Obym nie dostał ostrzeżenia
-
Zzzzzzzz...Wczoraj Kolumbia zanudziła mnie prawie na Amen, ciekawe czy to tylko próba zgarnięcia trzech punktów jak najmniejszym wysiłkiem, czy może drużyna nie jest zbytnio zgrana - obaczy się w meczu z Argentyną. Dzisiaj Ekwador sprawdzi formę nieprzewidywalnego Paragwaju. Włosi Ameryki Południowej powinni wyciągnąć to 1-0
-
Co do tych linii, to Iwański jarał się tym jakby to nie wiadomo jaka sensacja była, ale pojawiły się (nie wiem czy po raz pierwszy) na tegorocznej edycji Copa Libertadores.
-
Odwołuję to "Vamos Albicelestes" bo jak to mawia mój (mało rozgarnięty swoją drogą)kumpel: nie ma litości dla ujowyh gości "Gwiazdki" znowu zawodzą, Wołek słusznie się pastwił nad Lavezzi'm, bo to masakra co ten gość grał. Nie oglądałem zbyt dużej ilości meczów Napoli z jego udziałem, ale szczerze powiedziawszy nigdy mnie jakoś specjalnie nie przekonywał swoją grą. Przesadnie go wielbią w Neapolu - często nazywając drugim Maradoną. Niestety potwierdziły się plotki jakoby Ever Banega najlepszy był w pokazywaniu pisiora na jutubie - inteligencja to nie jest jego mocna strona. Oczywiście reszta (prócz Angela i Aguero) też niewiele pokazała, składnych akcji jak na lekarstwo, a czasami wystarczyło tylko podać na skrzydło do "wolnego" chłopka" - ależ to trudne. Faktycznie przypominają się mroczne czasy "rządów" zidiociałego Diego. Ale nie ma tego złego... Boliwia, której osobiście także jestem fanem, ugrała punkcik, a gdyby Marcelko pierdyknął na 2-0, to by było po "ptokach" - szkoda. Zobaczymy jak dzisiaj zaprezentują się Cafeteros, mam nadzieję na 3-0. Nie lubię jak reprezentacje wysyłają dziesiąte składy na turniej, mimo że to był mus z racji odbywającego się wcześniej Gold Cup. Oby reprezentacje Kostaryki i Meksyku szybko pożegnały się z zawodami. Co do Urugwaju to skład prawie nie zmieniony w stosunku do mundialu, (z znaczących zawodników brak chyba tylko Fucile) - podejrzewam, że będą grać to samo co rok temu, chociaż Forlan już chyba nie w tak dobrej formie. Poza tym trochę szkoda, że kontuzje mocno (przynajmniej w teorii) osłabiły skład Peru, które mogło wreszcie wyjść z kryzysu, jaki przeżywają w ostatnim okresie. Farfan, Pizzaro i Zambrano to w kadrze "Inków" ludzie nie do zastąpienia
-
Za niedługo rozpocznie się święto - danie główne tych wakacji (Gold Cup to była tylko przystawka) czyli Copa (nie mylić z "kupa" ) America. Pierwsze starcie o "wszystko", to oczywiście: głodni od lat jakiegokolwiek międzynarodowego sukcesu Argentyńczycy, oraz waleczni Górale z Boliwii, którzy "miażdżą" rywali raczej tylko "u siebie" na stadionach położonych wysoko w Andach, ale oczywiście popularni "La Verde" postarają się ugrać chociaż punkt. Vamos Albicelestes! Vamos La Verde!!! Pokażcie całemu światu jak futbolowa pasja staje się...RELIGIĄ!!!!
-
Kumpel ostatnio zakupił X-klocka. Na szczęście z Ninja Gaiden. Już niedługo sprawdzę czy gry Itadakiego mają pasujący mi klimat.
-
Ostatnio do łask powrócił kultowy CTR z racji zawodów rozgrywanych online.
-
Finał faktycznie kapitalny, jak nie finał można by rzec. Meksyk w tym turnieju grał naprawdę popisowo, nawet patrząc przez pryzmat tego, że od zawsze jest tu faworytem. Szkoda, że na Copę biorą rezerwy, ale co zrobisz, siła wyższa. BTW: Ktoś się orientuje ilu Kubańczyków uciekło do "lepszego świata" podczas zawodów? Gdzieś wyczytałem, że dwóch chłopa opuściło kadrę po meczu z Meksykiem, inne info mówiło, iż reszta ekipy też się ulotniła (po trzecim meczu) zbiegając w pośpiechu schodami przeciwpożarowymi. Lipa, Fidel i Raul nie będą mieli kogo witać
-
No niestety, Jankesi po raz kolejny doczołgali się do finału, oby Meksykanie sprezentowali im....niezły Meksyk. Jeśli chodzi o mecze półfinałowe to Honduras grał bardzo dobrze w spotkaniu z faworyzowanymi Meksykanami, niestety nie potrafią oni skonstruować akcji ofensywnej, dlatego padli w dogrywce, chociaż gdyby mieli więcej szczęścia .... Panama zagrała zbyt bojaźliwie w spotkaniu z Amerykanami - zmiana ustawienia na jednego napastnika w osobie Luis Tejady i brak jego partnera w ofensywie, czyli Blasa Pereza, niestety ograniczyły możliwości kreowania sytuacji strzeleckich. Ową sytuację oczywiście wykorzystali gospodarze i skończyło się jak zwykle - szkoda.
-
Dokładnie, Panama była sporo lepszą drużyną w meczu z Salwadorem, dlatego lepiej, żeby to oni grali z Amerykanami w półfinale. Osobiście też mam awersję do USA, jako, że od kilku edycji nonstop grają "u siebie" i często ten aspekt ma decydujący wpływ na osiągane przez nich wyniki. Rozumiem, że Stany Zjednoczone mają najlepsze warunki ekonomiczne spośród wszystkich nacji w regionie do organizacji tego turnieju, ale to daje im spory handicap w rywalizacji z niewiele (według mnie) słabszymi drużynami z Ameryki Środkowej. Generalnie lubię futbol Amerykanów, mecze z ich udziałem są z reguły bardzo emocjonujące, ale kibicuję im tylko na Mundialach. Podczas Gold Cup życzę im jak najgorzej
-
Osobiście jestem fanem Kostaryki i to co ta drużyna zaprezentowała w tegorocznej edycji Gold Cup (pod wodzą doświadczonego trenera La Volpe) to prawdziwy dramat. Gra niby opierała się na skrzydłowych, podczas gdy Ticos tracili piłkę w środku pola - dziwna sprawa. Poza tym Karaiby tradycyjnie dostały ostre baty (prócz Jamajki). Meksyk gra wyśmienicie, nawet patrząc przez pryzmat tego, że od zawsze jest w tych zawodach faworytem. Honduras oraz Kanada nie potrafią strzelać goli, a Jamajka według mnie niepotrzebnie przestraszyła się grających poniżej swojego normalnego poziomu Amerykanów. Z kolei największą niespodzianką "in plus" na pewno jest postawa pozostałych drużyn z Ameryki Środkowej. Przede wszystkim bardzo dobrze gra Panama, dysponująca dobrej klasy napastnikami, ale i Gwatemala, która wczoraj odpadła w ćwierćfinale z Meksykiem, pokazała bardzo dobry i przemyślany futbol. Ticos już się pożegnali, więc swoje "kibicowanie" przenoszę na Panamę. Mam nadzieję, że dadzą radę Salwadorowi i ponownie zleją Jankesów w półfinale. Blas Perez z kumplami powinni dać radę.