ciwa22
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez ciwa22
- Driver
-
Reprezentacja Polski
Z tego co mi wiadomo, Polański nie zyskał sympatii polskich kibiców z racji tego, że przyjął ofertę gry dla reprezentacji Polski zaraz po tym, jak dowiedział się, że nie ma szans na grę dla Dojślandu.
-
Muzyka epicka w grach
Kawałek z pierwszej części Tenchu: Execute the Corrupt Minister - coś cudownego FF6 world map theme Kultowy w wielu kręgach utwór z Tekken 2: Kazuya theme - Emotionless Passion (kozak) http://www.youtube.com/watch?v=G53GWVxRGq8
-
seria final fantasy
Aby dyskusja w tym temacie odrodziła się na nowo moje zestawienie ulubionych "fajnali" powinno wyglądać następująco : 1. FFX, 2. FF8, 3. FF13 Niestety nie ukończyłem tylu cześci ff, ile większość osób, które produkują się w temacie, dlatego opinie przeze mnie głoszone będą opierały się w dużej mierze na FF6,7 oraz 8. A więc: 1. Final Fantasy 6 - klimat , fabuła, mnóstwo charyzmatycznych postaci, brak jednoznacznie określonego głównego bohatera, najlepszy boss ever, muza 2. Final Fantasy 8 - cudowna muzyka(!!!!) praktycznie idealnie dobrana w każdym momencie gry, ciekawa fabuła (i epickie podejście do jej prezentacji), naprawdę ciekawe portrety psychologiczne postaci ( z wyjątkami) 3. Final Fantasy 7 - (być może jest tak wysoko tylko dlatego, że nie skończyłem pozostałych gier serii, a któraś musi być na trzecim miejscu), super system walki ( zabawa z materiami), niezła fabuła, muzyka, klimat. Generalnie dobra gra, ale moim zdaniem ( kształtowanym z perspektywy czasu) hype zrobił swoje. Towarzysze niedoli: Naprawdę ciężki wybór (w "szóstce" tyle tego było ) 1. Setzer - wiem, że to nie najjaśniejszy punkt FF6, jeśli chodzi o portrety psychologiczne, ale ja po prostu mam słabość do "niebieskich ptaków" 2. Terra/Celes - chyba jedyne postaci płci żeńskiej w ogrywanych fajnalach, których los mnie naprawdę obchodził, a wątki fabularne z nimi (nie koniecznie w roli głównej) zapadły mi w pamięć na długo po skończeniu gry 3. Squall - nie będę oryginalny: za to, że nie jest Cloudem i resztą szablonowych "głównych ludków ratujących świat" Badboye (wybór mam niestety nie za duży, bo grałem tylko w trzy części, ale Kefka to jak najbardziej zasłużone 1st place): 1. Kefka Palazzo - za to, że jest okrutnym psycholem bez żadnych skrupułów, kompletnym świrem - tacy powinni być "szefowie" - masz ich kochać, a jednocześnie nienawidzić, co ja piszę, przede wszystkim nienawidzić!!!! Dążyć do ich unicestwienia za wszelką cenę, ja coś takiego czułem grając w FF6. 2. Seifer - może za swoją "dziwność" w moim mniemaniu, niby ma charakterek, a tak łatwo daje sobą manipulować (podobno w imię władzy, ale sam nie wiem). Niektórzy powiedzą, że to jeden z najlepszych przykładów na to, jaka "ósemka" jest "dziurawa" tu i ówdzie, ale może to nawet lepiej hehe 3. Ultimecia - niby powinienem dać Sephirotha, ale raczej go nie trawię, więc dam tę, o której niewiele wiadomo i paradoksalnie to jest jej największą zaletą ( uwielbiam kolejne fanowskie próby wyjaśnienia jej motywów)
-
Mistrzostwa Świata 2014 w Brazylii
We mnie wyniki tego losowania wzbudziły mieszane emocje. Z jednej strony cieszyłem się, że "uciekliśmy" przed kolejną egzekucją z nóg Hiszpanów i bardzo prawdopodobną porażką w konfrontacji z Francuzami, ale wolałem jakichś "świeższych" przeciwników typu Islandia lub Szwajcaria, z którymi (z tego co pamiętam) dawno nie graliśmy o punkty. Anglia, San Marino i Ukraina mi się już przejadły. Światełkiem w tunelu są pojedynki z Czarnogórą, ale poza tym znowu to samo.
-
TRANSFERY
Szkoda Milito, bo to kiedyś był bardzo dobry stoper, ale po tej trwającej bodajże pół roku kontuzji już nigdy nie powrócił do wysokiej formy. Mimo wszystko zastanawiam się, czy jeszcze nie za wcześnie na powrót do ojczyzny - mógłby się jeszcze w jakimś europejskim średniaku za niezłą kasę "zaczepić".
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Po skończeniu bardzo dobrego Atlantis miałem ochotę na więcej przygodówkowych klimatów i skosztowałem Amerzone:The Explorer's Legacy - smakowało jeszcze lepiej niż Atlantyda.
-
Latino Heat!
Gratulacje dla Celestes, wygrali zasłużenie. Paragwaj niestety nie dał rady na wpół rezerwowym składem, chociaż gdyby grał wszystkimi "najlepszymi", to może wyglądało by to nieco lepiej. Tabarez nie popełnił błędów poprzednich rywali Paragwaju i od początku "przycisnął", co okazało się skuteczną zagrywką na "defensywnych" Guarani.
-
Latino Heat!
Oby dzisiaj wygrał Paragwaj. Powinna poprawic się gra obrońców, wróci pauzujący Alcaraz oraz (byc może) Aureliano Torres. Druga linia w każdym składzie na dzień dzisiejszy to porażka, więc braku Santany pewnie drużyna specjalnie nie odczuje. Paragwajowi kibicują już chyba tylko krajanie ( plus ja ) oraz Argentyńczycy, którym pewnie niezbyt podoba się, że stracą współlidera w ilości zwycięstw na Copa America. Jeśli wygrają Celestes, to też będzie wydarzenie - 15 zwycięstwo i to jeszcze na terenie jednego z odwiecznych kontynentalnych rywali, ten fakt pewnie dodatkowo mobilizuje Urugwajczyków.
-
Latino Heat!
Paragwaj - cudowny fenomen tegorocznej Copy, a półfinał to już mistrzostwo w ich wykonaniu: zero akcji ofensywnych, trener wysłany na trybuny, asystent trenera wysłany na trybuny(!), czerwona kartka dla Santany, mnóstwo farta w dogrywce(obijanie poprzeczek i słupków przez Wenezuelczyków) i po 120 wspaniałych minutach pełnych emocji z najwyższej piłkarskiej półki Guarani zasłużenie zwyciężyli w karnych. Po raz kolejny miałem łzy w oczach ze szczęścia, chlip, chlip.
-
Latino Heat!
Ofensywne akcje Inków w tym turnieju niestety opierały się tylko na grze dwójki Vargas-Guerrero. Spodziewałem się, że na Urusów to nie wystarczy. Advinculi do Farfana czy (pipi)rro w kwestii skilla bardzo daleko. Przewaga była po stronie Urugwaju, ale udało się wyprowadzić kilka kontr, które mogły zmienić przebieg meczu. W każdym razie finał dla Urugwaju zasłużony, a Peru być może sporo namiesza w elminacjach do kolejnego mundialu.
-
Latino Heat!
Po tym co zademonstrował Urugwaj ( szczególnie grając w dziesiątkę) w "horrorze" z Argentyną, musi być traktowany jak murowany faworyt do zwycięstwa. Co do Chile, to szczerze powiedziawszy spodziewałem się, że w drugiej połowie przycisną, wręcz zmiażdżą Wenezuelę, będą obijać słupki, poprzeczki itp , a i tak uja z tego będzie, a jak już wyrównali, to im nie zaliczyli bramki. Może kiedyś nauczą się strzelać gole - ale wątpię 8) Ta nacja chyba na zawsze już będzie przeklęta.
-
Latino Heat!
Wydaje mi się, że kluczowy dla postawy Paragwaju był brak Santa Cruza, który w reprezentacji pełni rolę rozgrywającego i organizuje kontrataki po przejęciu piłki w obronie. Ale w pierwszym meczu z Brazylią, Guarani byli drużyną lepszą, a meczu nie wygrali, więc w sumie lepiej, że tutaj grali piach (który skończył się awansem hehe). EDIT: Na razie Czerwone Wino smakuje cudownie
-
Latino Heat!
JUSTO VILLAR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chlip, chlip
-
Latino Heat!
Zgodzę się, na Messim jak zwykle będa psy wieszać, a chłop (podobnie jak na mundialu) miał chyba dwie lub trzy asysty, więc swoje według mnie zrobił, a ze reszta ekipy odstawiała dramat, to pewnie niewielu zauważy. Oby Paragwaj poprawił grę drugiej linii ( bezużyteczny Riveros i wolny jak żółw Ortigoza, który ma tyle strat, że masakra), wtedy powinni skutecznie powalczyć z nieco odmłodzoną Brazylią, która szykuje drużynę na kolejny mundial i nie jest jeszcze za(pipi)iście zgrana.
-
Latino Heat!
Nie przez przypadek do tego meczu wyznaczono akurat tego sędziego, bo Carlos Amarilla jest uznawany przez wielu ekspertów za jednego z najlepszych (jeśli nie najlepszego) boiskowych rozjemców w Ameryce Południowej. Co do meczu to, był za(pipi)iście dramatyczny - szybko strzelony gol przez Celestes, wyrównanie, zejście Pereza, ujowa (o dziwo) gra Argentyny w przewadze i tragiczna obrona, która gorzej to chyba nigdy nie grała. Urugwaj prócz świetnej obrony wyprowadzał kapitalne kontry przede wszystkim dzięki Forlanowi, który kapitalnie rozgrywał piłkę. Arevalo Rios bardzo skutecznie utrudniał życie Messiemu, Suarez był na gazie - robił jak chciał wiecznie spóźnionego Milito. Bezsensowne rajdy Leo środkiem i zejście Mascherano to był początek końca. Jedynym graczem Arentyny, na tym turnieju który grał za(pipi)iście i to dzięki niemu Albicelestes odpadli dopiero po karnych, to brmakarz Romero, który bronił wręcz kapitalnie we wszystkich czterech meczach. Podsumowując: typowo latynoski dramat, czyli to co lubię najbardziej w piłce zza oceanu.
-
Latino Heat!
Awans Inków!!!! Może to nie aż taka niespodzianka, bo w tym turnieju druga linia Kolumbii (prócz Guarina) w zasadzie nie istnieje, ale mimo wszystko spodziewałem się, że to 1-0 wymęczą. Ale Guerrero z Vargasem dali radę. Gdyby jeszcze grał Farfan na prawym skrzydle, można byłoby poważnie myśleć o finale.
-
Latino Heat!
Maicon faktycznie wniósł sporo do gry Brazylii, wreszcie zaczął strzelać Pato, dryblingi Neymarowi wychodziły ujowo, ale na szczęście koledzy odgrywali mu na czyste sytuacje i chłopak sobie postrzelał. Tylko biedny Robinho kompletnie bezproduktywny, a nawet jak w końcu strzelił, to mu gola nie uznali - biedczkowi. W Ekwadorze zawodzi przede wszystkim obrona, niby są następcy legend czyli Espinozy i Hurtado, ale do poprzedników sporo im brakuje. Zresztą Ekwador z reguły na kolejnych turniejach ma naprawdę spory potencjał i trochę szkoda, że regularnie zawodzą nie wychodząc nawet grupy. Venezuela dzięki cennemu remisowi uniknęła kolejnej konfrontacji z Paragwajem oraz Brazylią i zagrają z Chile. Faworytami raczej nie są, ale biorąc pod uwagę kiepską (z reguły) skuteczność Chilijczyków, nie są bez szans na historyczny sukces.
-
Latino Heat!
Najgorszy mecz Paragwaju, jaki w życiu widziałem. Tragedia, co grała ta "słynna obrona". Liczba strat Very, Ortigozy i stoperów można by policzyć tylko na palcach gąsienicy. Beznadziejny Riveros, który robił dosłownie "nic" (mimo, że bramkę ustrzelił) dopełnia paragwajskiego dramatu. Venezuela z kolei, trochę pechowo gole traciła i mimo, iż kibicuję Guarani, sądzę, że zasłużyła nawet na zwycięstwo. W każdym razie dzięki temu mecz był za(pipi)isty. Ciekawe, czy Ekwador jeszcze powalczy z przeciętną Brazylią.
-
Latino Heat!
Bardzo to przykre, ale niestety Boliwia pożegnała się z turniejem Liczyłem na dużo więcej po remisie z Argentyną. Ogłaszam minutę ciszy na forum, która będzie hołdem złożonym dzielnym Góralom. La viva Bolivia!!!
-
Latino Heat!
Mój kumpel zawsze mawia: Paolo Guerrero nic, nigdy, nikomu nie strzelił. Biorąc pod uwagę liczbę okazji do zdobycia gola w meczu z Meksykiem, trudno się z tym nie zgodzić. Podejrzewam, że Pizzaro byłby bardziej skuteczny, ale to by było gdyby . Ale dzisiaj Guarani zagrali świetnie przeciwko słabiutkiej Brazylii, niestety jakieś Fredy w 146 minucie doliczonego czasu niezasłużenie wyrównali :angry2:. La Vinotinto liderem grupy!!! Od czasów Copa America 2007 wujek Hugo Chavez pakuje sporo kasy w rozwój futbolu w Venezueli i widać efekty - to już nie jest ten "chłopiec do bicia", który zawsze dostarczał mnóstwo punktów rywalom z Conmebol. Boliwijscy Górale odstawili za to konkretny dramat w meczu z Kostaryką i chyba nie dadzą rady Kolumbii w ostatnim spotkaniu
-
Latino Heat!
Nie wiem jakim cudem Argentyńczycy wczoraj nie przegrali. Ciężko mi to przyznać, ale grali chyba gorzej niż za czasów Diego. Jednym słowem dramat.
-
Serie A
Słyszałem, że jeśli Inter straci mistrzostwo z 2006 roku, to nikomu go już nie przekażą i będzie kolejna luka w tabeli mistrzów Włoch z poszczególnych lat.
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Znam ten ból, Jackiego wymasterowałem swego czasu, a obecnie zaliczam kolejną z przygodówek Cryo (i chyba najlepszą) wydanych na szaraka, czyli Atlantis: The Lost Tales.
-
Latino Heat!
Według mnie postawa urugwajskiej obrony w dużej mierze zależy od tego, czy Diego Lugano zachowuje zimną krew podczas swoich interwencji. Jak dla mnie to świetny stoper, ale często w prostych sytuacjach ponoszą go emocje i źle to się kończy. Po za tym w pierwszym meczu zabrakło Godina (nie wiem czemu), a wydaje mi się, że jest na dzień dzisiejszy pewniejszym obrońcą i lepiej się rozumie z Lugano niż z Victorino. Na mundialu faktycznie defensywa grała bardzo pewnie, niestety trzy gole zawalił Muslera - przez którego przegrali brązowy medal, a może i finał.