Skocz do zawartości

ciwa22

Użytkownicy
  • Postów

    2 121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ciwa22

  1. Cavai i Suarez zapowiadali, że po Katarze kończą występy w reprezentacji. Niedługo losowanko grup. Dziwi mnie ostatnimi czasy tendencja do losowania grup, kiedy jeszcze nie zakończyły się playoffy interkontynentalne. Nie lepiej poczekać na ostateczne rozstrzygnięcia?
  2. ciwa22

    Platinum Club

    Table Top Racing: World Tour (#65) - Trzecia platyna rozpracowana za pośrednictwem legendarnego, a także nieskazitelnego gamingowo PS4. Pojawiło się w plusie, ja bardzo szanować wszelakie gokardy ze zwierzątkami tudzież mikromaszyny, więc sięgnąłem po dobrą zabawę z jedynie niewielkim momentem zawahania. Gra to kalka mikromaszyn, chyba nawet stworzona przez jednego z twórców legendarnej serii multiplayerówek. Pierwszy kontakt nie wprowadza w zachwyt, jest po prostu poprawnie. Ścigamy się z czasem, npcami lub kolegami w internecie, zaliczamy mistrzostwa, specjalne eventy itp itd, których jest naprawdę sporo i to zróżnicowanych - content satysfakcjonuje! Kolekcjonujemy kolejne kolorowe samochodziki (całkiem fajne zresztą - jest nawet van w którym kucharzyli Walt i Jesse) oraz wzmacniamy im statsy. To co nieco mnie zawiodło to raczej takie sobie trasy, których dodatkowo nie ma zbyt wiele - chyba stąd wziął się ten kiepski pierwszy kontakt, ale jednak co dzbanki to wazony i masterowanie szpila zachwyciło konesera gatunku niczym coś innego kogoś tam i właśnie dlatego mimo wszystko za pomocą perfekcyjnego drfitu wjechała notka ostateczna z gatunku 8/10 (tylko w przypadku gdy wyciskasz wszystko). Dokładnie tak. Czasówki, eventy itd zrobiły dla mnie robotę. Wszystko ogarnięte na 3 gwiazdki to był obowiązek, jak najbardziej perfekcyjne ścinanie zakrętów w celu wykręcenia najlepszego wyniku to jest coś co mógłbym robić długo i z wielką pasją. Masterowanie w celu wbicia 100% wywindowało ostateczną notę gierki na wspomniane 8 punktów. Content został świetnie skonstruowany, wyważony i dzięki temu produkcja dla mnie odżyła - zapomniałem o nieco kiepskim pierwszym wrażeniu spowodowanym przez dosyć mdłe trasy. Wjechało też dlc, które ma jeszcze więcej masterowania i to nieco trudniejszego moim zdaniem. W kilku przypadkach musiałem zajrzeć do nieomylnego internetu, żeby skumać co robię nie tak, że nie mogę dogonić takiego jednego autka w trybie pursuit. Całkiem trudne ale sprawiedliwe i satysfakcjonujące. Reszta trofeów to standardowy grind oparty o zdobywanie autek i wzmacnianie ich statystyk. Dzbany wyciskają z gierki wszystko - esencję jej miodku i takie platynki uwielbiam najbardziej - mniam. Znowu się ucieszyłem, że istnieje PSPlus. Poziom trudności to 6/10.
  3. ciwa22

    ARK: Survival Evolved

    @SebaSan1981 Siemano, to znowu ja. PVE mam włączyć czy wyłączyć? Harvest Health z sekcji Advanced ma być ustawione na maksa?
  4. ciwa22

    ARK: Survival Evolved

    @SebaSan1981Najs, wielkie dzięki za fatygę. Ogarnięcie tych statsów świeżakowi to na początku faktycznie mógłby być problem. Z tego co tu widzę, gierka jest mega pode mnie ale na ten moment niestety nie pogram, bo dziś PS4 mi się zaczęło samoistnie wyłączać wraz z komunikatem o przegraniu - pewnie trzeba przeczyścić sprzęt z kurzu. Mam jeszcze prośbę czy mógłbyś sprawdzić jak ma się sprawa z tym multiplayerem? Czy po wyjściu, a następnie powrocie do gry zapisuje co jej stan czy musisz tworzyć postać od nowa? BTW, wszystkie trofea można wbić offline? Oczywiście prócz wspomnianego przez ciebie wcześniej endgame, które trzeba ogarnąć z ludkami bo samemu to hardkor.
  5. ciwa22

    ARK: Survival Evolved

    Znalazłem @SebaSan1981 Sterowanie już ogarnąłem generalnie - 4H wczoraj poświęciłem. Miałem 13 level, spałem w chałupie z jakimś chłopem () zrobiłem sobie łuk, procę ubranie. Pograłem, wyszedłem. Potem odpaliłem jeszcze na chwilę i pokazał się ekran tworzenia chłopka, gdzie mogłem tylko stworzyć nową postać a DOWNLOAD SURVIVOR nie był dostępny. Dzisiaj próbowałem grać od nowa kilka razy. Wbijałem level 2 i wychodziłem z sesji. Następnie próbowałem wrócić i co ciekawe raz mi wracało automatycznie do rozgrywki w skórze mojej postaci na wyspie z wbitym chwilę wcześniej lvl 2, a innym razem po wybraniu serwera kierowało mnie znowu na ekran kreacji postaci, gdzie nie mogłem w żaden sposób powrócić do postaci którą grałem i jedyna opcja z jakiej mogłem skorzystać to CREATE A NEW CHARACTER. Nie mam pojęcia jak w tej grze załadować progres. Może coś źle wciskam, jestem konsolowym gupkiem - nigdy nie grałem w żadne mmo. Może to edycja PS4 szwankuje w tym temacie? Jeśli grałeś tylko offline to raczej nie pomożesz. Spróbuję z tym offline czy będzie zapisywać.
  6. ciwa22

    Platinum Club

    Gdzie konkretnie? Szukałem i nie znalazłem. Co do sposobu wbijania to ja raczej z tych dziwnych, którzy chcą w grę pograć, więc obejdzie się bez panelów. Szkoda, że online tak kuleje ale single też zapowiada się kozacko. Jestem fanem dino itd. EDIT: A 100% zrobiłeś czy tylko platkę? Wszystko offline? EDIT2: Ok, widzę, że ci dwóch dzbanków do 100% brakuje.
  7. ciwa22

    Platinum Club

    Siemka, może pamiętasz coś jeszcze z tej gry. Wczoraj ją zacząłem i... nie potrafię zapisać/odtworzyć stanu gry. Grałem tylko online. Kiedy wychodzę z sesji, muszę tworzyć nową postać, nic mi się nie zapisuje. Z góry dzięki jeśli coś kojarzysz.
  8. ciwa22

    Street Fighter 6

    Ta składanka zapowiada się super. Red Earth po raz pierwszy na konsolach plus fullset Darkstalkers i walki robotów - solidny set.
  9. ciwa22

    Platinum Club

    Ninja Gaiden Sigma 2 (#64) - Niby już w posiadaniu fantastycznie nijakiej PS4 ale jednak ciągle mam sentyment do ,przez wielu niedocenianej, platformy o nazwie Playstation 3. Najbardziej intensywne momenty wbijania odbywały się właśnie na niej, a kilka zaległości wisi nadal - jedną z nich była Sigma 2. Wcześniej zero lub minimalny kontakt z grami z serii NG wznowionej przez Tomonobu. O Sigmach słyszałem złe rzeczy, ale plotki lubię weryfikować osobiście. Najchętniej zacząłbym od jedynki, no ale na PS3 nie ma dzbanuchów więc wjechałem od razu z dwójeczką. Akcja, muzyka, grafa, możliwość wyboru niebieskiego kostiumu Ryu z NESa, system są wyborne. Nie podoba mi się trochę niespójny klimat, raz w Japonii, a raz na latającej fortecy (taka już specyfika gier z tej serii, przynajmniej tych z NESa) - jedynie to wpływa negatywnie na notę ostateczną. Zabrali kref z Xboxa i to może być dla wielu minus nie do przeskoczenia i ja to rozumiem, ale ja się tak zajebiście rozpędziłem, że przeskoczyłem go w cugielkach. Gra została też rzekomo stonowana w kwestii poziomu trudności i wydaje mi się, że coś jest na rzeczy, ale żebyście sobie nie myśleli, że gra NInja vs Rest of The World Part 2 w wersji PS3 to łatwiutka produkcja, bo tak nie jest! Po szczegóły zapraszam do części dzbankowej - chodźcie ze mną użytkownicy, coś wam opowiem! 8+/10 A online'owy coop? Jezu, ludki! Pokonać czterech bossów w jednej misji po złoty wazon to nie jest zabawa dla mniej wytrwałych osób. Misji jest dużo, kilka z nich wymaga grania w dwie osoby (bot od pewnego momentu nie daje rady), w jednej pomaga glitch (3x Genshin), ale generalnie jest hardkorowo i masz dwie opcje na współpracę z kolegą z internetu: albo jesteś szefem w takiej parze i ogarniasz główne mięso podczas ciężkich misji, a twój kompan robi za sidekicka i odwracacza uwagi, albo odwrotnie. W najtrudniejszej misji z czterema bossami kręciłem się w kółko Rachel przez 20 minut (robiłem za przydupasa), a prób i tak było kilkanaście jak nie więcej Ciężka robota. Jak już zaorasz multi zostaje singielek.. 8 poziomów trudności i grind zabitych każdą z 9 broni idzie jakby w parze, ale skończyć 8 razy tę samą grę?! Mnie takie akcje męczą - po pięciu zrobiłem przerwę. Szóste przejście szło już gładko. Wydawało mi się, że już tę produkcję zninjowałem jak cza, aż tu nagle kubeł zimnej wody na poziomach 7 i 8! Dostawałem straszne wciery, ta gra jest pod tym względem bezlitosna. Przykładowo MGR w miarę postępów wzmacnia twoją postać, a tym samym staje się pod koniec znacznie łatwiejszy. Tutaj nie ma znaczącego wzmocnienia między kolejnymi ukończeniami - cały czas zaczynasz praktycznie od zera, a u niektórych gości jesteś na strzała (np oberwanie rzutem to perm). Mnóstwo powtórzeń, tysiące rukw oraz hektolitry przelanego potu, aby dobrnąć do upragnionego checkpointu - ależ to była jazda! Jednakże... zauważyłem, że np na ósmym poziomie trudności w niektórych miejscówkach pojawia się 2 wrogów naraz miast 4, których pamiętałem z normal. To chyba jest to obniżenie poziomu wyzwania, o którym wspominają wielbiciele oryginału z Xboxa by maestro Tomonobu. Tak czy tak - było przerąbane, ale po to się w to grało, więc 9/10
  10. ciwa22

    Zakupy growe!

    W pierwszym zdaniu występuje błąd logiczny. Co do drugiego... Na Świetopełka, PS2 to straszne paskudztwo? To jeden z najpiękniejszych designów konsol ever. Szkoda, że każdy ma swój gust
  11. ciwa22

    Zakupy growe!

    Nawet szczur z okrętu Sony nie zaakceptuje aparycji nowego pcboxa, nawet w następnym życiu. Dlatego nabyłem produkty na poprzednie sprzęty Phila. Przepraszam i pozdrawiam cieplutko.
  12. ciwa22

    Zakupy growe!

    Pora na ucieczkę z tonącego okrętu gdyż nie jestem jego kapitanem. Przejęcie Acti przesądziło sprawę. Po tych 25 latach na wygnaniu pozostało pukać do bram raju Phila w nadziei na wybaczenie grzechów życia oraz liczyć na pełne serca oraz ciepła przyjęcie do grona wybrańców.
  13. ciwa22

    Platinum Club

    Payday 2: Crimewave Edition (#63) - Ady mówiłem temu koledze, że nie kupie PS4 bo niema dostatecznej atmosfery konsolowego gamingu, wiecie - tej magicznej otoczki, która przyświecała graniu choćby na takiej Pierwszej Plejstacji Świętej. Nie kupiem i już, nawet niech mnie chop nie namiawio. No to mi sam kupił za to, że splatynujemy razem dopieszczoną wersję klasyka o strzelaniu się złodziei z policjantami z PS3. A dodatkowego contentu tutaj w juch wincej aniżeli kot napłakał. Powaga - wrzucili tu chyba drugie tyle misji jak nie trzecie tyle. Zawartość kolosalna, nie na miarę zupełnie nowej gry ale to takie Payday 2: wersja 2.9. Nie jestem zatwardziałym koneserem strzelanek ale pierwszy DzieńWypłaty mnie oczarował. Intensywnym, angażującym coopem, zróżnicowanymi zadaniami w misjach, mega kreatywnymi dzbankami, muzyką. Dwójka poszła podobnym tropem ale wersja ostateczna na mocarną ale i bezduszną PS4 ustanowiła bardzo wysokie standardy gatunkowe. Nie ma tu całego contentu znanego z wersji pc, bo twórcy popadli w problemy finansowe (rzekomo już zażegnane) ale i tak tytuł jest mega wciągający. Świetna gra stała się jeszcze lepsza, polecam fanom troszkę ambitniejszej porcji strzelania - 9+/10 P.S. W odpowiedzi na pytania zawarte w waszych listach: To prawda, jedną z postaci do wyboru jest Charyzmatyczny Bodhi, ale to ten remake'u, a nie Patrick Swayze, jednakże kiedy gram w tę grę, udaję, że to Patrick Swayze - nie ma tragedii jeśli umrzesz robiąc to co kochasz. Ciężko to będzie ogarnąć w kilku zdaniach ale ta gierka z 40 trofeów na PS3 rozrosła się do 111. Każde z 19 dlc ma swoje puchary, niektóre pozytywnie zakręcone, nawiązujące do tych z jedynki - oparte na szczęściu, niektóre mega trudne z uwagi na mus ogrywania głośnych misji na wymagającym poziomie trudności, a grind maksowania postaci rozrósł się z 100 levelu do wbicia na 25 setnych leveli do wbicia Zabawa na około 600H jeśli ktoś chce przykozaczyć na 100%. Ja wbiłem platynkę ale brakuje mi jeszcze dwóch dzbanów do 100% między innymi tego za grind poziomu doświadczenia. Nie lubię przesadnie długo grać nawet w ulubione tytuły więc po 300H zapragnąłem odpocząć. Niedługo jednak planuję wrócić do Marcina (ten co mi kupił konsolę) i Marcina (taki kozak/maniak PD ze Słowacji, pomagał w głośnych hc misjach pod dzbany). Sam też mam na imię Marcin i zdecydowanie to czuję - 9/10 ale tylko w przypadku stuprocentówców, ale chyba innych tutaj nie ma, prawda? Tak myślałem, wbić platkę ale nie 100% to se mogom jakieś dzieci albo kobiety ale nie my! Platyna równa się 100%! Zawsze!
  14. ciwa22

    Platinum Club

    Niestety panowie - historia z The Last of Us to już ostatnia platyna o tak głębokim lore. Zostało ich już tylko kilka i żadnej nie zdarzyło się mieć drugiego dna. Rocket League(#62) - W moich najbardziej zdziwaczałych marzeniach do głowy by mi nie przyszło, że moja pierwsza platyna na PS4 będzie o szczelaniu goli samochodami... To po części zasługa 9 latka, który kiedyś chciał sobie pograć na dwóch i potrzebował drugiego konta, którego pożyczył od wujka i wbił mu(mi) kilka dzbanków. Wtedy nie byłem jeszcze dumnym posiadaczem najmocniejszej konsoli na świecie, ale ciekawiło mnie skąd ten hype na piłkarzy na czterech kołach. Sprawdziłem dopiero rok później i przyznaję, że ta gierka to kozak. Jedyne za czym nie przepadam w tej produkcji to muzyka, ale ten gameplay , klimacik multi9/10 dla tego wielce rajcownego tytułu. Jak już się wciągnąłem to pomyślałem: "Dzięki za rekomendację Janek" i rozpoczęliśmy wbijańsko. 88 dzbanków wraz z 9 dlc wydaje się górą do zdobycia ale po trudach i znojach w komplecie. Nic bardziej mylnego. Połowę z nich to możesz na szybkensa w dzionek ogarnąć jak się uprzesz. Drugą połowę w drugi lub trzeci dzionek. Do jednego dlc wypada się ustawić (dzbanki drużynowe), reszta do wbicia nawet z randomami online lub w treningu. Zapomniałbym, po przejściu na model free to play, zdobywanie przedmiotów i samochodów jest bardziej czasochłonne niż wcześniej, a ten drugi dzbanek nawet zgliczowany, więc z tym mogą być pewne problemy. Ja ich nie miałem bo wspomniany wcześniej Janek przypadkowo wbił mi zgliczowany z samochodami rok wcześniej - dzięki bro! Pomimo dość ekspresowego czasu wbicia tych HH dzbanków, set pozwala doświadczyć esencji gierki, która jest tak grywalniutka, że co jakiś czas powracam (raczej rekreacyjnie) wbić level albo dwa - polecam! (Bez tego) trudność platyny? 3/10. P.S. W materiale video podaję ukryty kod na pobranie skórki Doktora Petera Venckmana w ramach Halloween.
  15. ciwa22

    Wrzuć screena

    Szkoda, że nie ma platyny.
  16. ciwa22

    Platinum Club

    Sonic Unleashed (#61) - Historia (w moim przypadku) oklepana jak pupa tej pani, która mi prawie zmarnowała platynę (czyli życie) w poprzednim wpisie: Były szumne zapowiedzi, że Sonic wróci w odsłonach o jakości Sonic Adventure 1 i 2, potem komuś się coś w tej grze nie spodobało i gra rzekomo jest przeciętna, a ja mam na to wytentegowane, bo dla mnie to sztos i nieoficjalna trzecia część Adventure (w wersji japońskiej gra nawet nosi nazwę Sonic World Adventure). Tak, sterowanie lubi się na gracza uwziąć, a levele z Jeżołakiem są tylko ok, ale speed w levelach bieganych, muza (tutaj bez zaskoczeń, ponieważ jeszcze nie powstała gra Segi ze słabą muzyką), oprawa i rewelacyjny klimat odwiedzanych miejscówek Odplebaniło się tu gierkę przepiękną - Soniczka właściwego. Z tego co mi zauważono, zwiedzasz tu Amerykę, Grecję, Chiny, Tajlandię, Włochy, Kenię, ZEA oraz Finlandię ale bez licencji. Historia przyjaźni między Soniciem a Chippem też potrafi wrzucić niejedną łezkę na policzek. Poza tym ta gra zapewniła sobie specjalne miejsce w moim sercu, bo masterowałem ją w czasach początków naszej ukochanej pandemii, kiedy walczyłem o papier toaletowy z takim jednym dziadkiem w Inter Marche. Była ta niepewność, czy będzie u nas Last of Us, makaronu też zabrakło. Dziadek zgarnął papier i makaron, a ja z głodu i problemów z podtarciem zacząłem podróżować z Niebieskim po świecie, bo on jak nikt potrafi podnieść na duchu - zawsze jest jakieś wyjście (można podcierać się manualami ze starszych gier, a potem pociąć je na makaron?) - 8/10. Wymasterowanie czasówek to klucz do uzyskania wszystkich trofeów i jest to zadanie, na które trzeba poświęcić sporo czasu. Zanim nauczysz się na pamięć większości leveli, pokonasz okazjonalnie uprzykrzające życie sterowanie, to trochę wódy przez twoje gardło przepłynie, a dodatkowo musisz trochę podlevelować postać, zdobyć wszystkie dodatkowe umiejętności, pohandlować przedmiotami (tak, tu się nie tylko skacze i biega). Wymagająca gra i jeszcze bardziej wymagająca platyna - jedynie dla dozgonnych fanów pozytywnego szybkonogiego - tylko oni nie pękną nawet na levelu Eggmana, który trwa 20 minut i musisz go przebiec bez skutki, a czasem kiedy wciskasz w tej grze przód to Sonic ci biegnie do tyłu 8/10 - haj fajw z Niebieskonogim i jedziemy dalej.
  17. ciwa22

    Platinum Club

    The Last of Us (#60) - Lubię postapo ale świeże, młodziutkie. Gdzie upadek cywilizacji wydarzył się względnie niedawno i w otaczającym bohaterów świecie widać jeszcze pozostałości dawnej egzystencji. Fallout i te pustynie po odpaleniu atomówy to z kolei zupełnie nie moje rewiry klimatyczne. Dlatego właśnie dzieło tęczowego Neilla przypasowało na obrazkach zanim jeszcze zagrałem. Jednej rzeczy jednak się bałem, że to gierka z pierwszych stron gazet i jak zacznę na normalu to cały świat (ten wirtualny ale i prawdziwy) będzie mi pomagał dotrzeć po linii prostej z punktu A do punktu B, gdzie punkt B znajduje się dwa kroki od punktu A. Miał być survival, chciałem, żeby było ostro, więc od początku walnąłem sobie Grounded (najwyższy poziom trudności) i to była świetna decyzja. Dwa przejścia - ponad 500 zgonów, brak rentgena, wymagający system walki, ograniczone zasoby. Byłem w pełni usatysfakcjonowany tą decyzją. Da się jednak pograć w dzisiejszych czasach w tytuł ND czy innego potentata na wysokim poziomie trudności. Chociaż jak mi się raz w tunelu skończyła amunicja, to Neill mi zaczął nią z pupy strzelać i pojawiała się jak grzyby na ciałach ludzi w tej grze, czyli często i wszędzie. Cóż jeszcze dodać? Historia, klimat, miejscówki, grafa, muzyka to najwyższa liga. Podobała mi się też dość przekonywująca więź rodząca się między dwójką głównych bohaterów oraz ogólna brutalność ludzkiej egzystencji charakteryzująca ten gnijący świat. 9/10 może nawet z plusem, ale raczej nie dycha. Może z racji nieco słabszej końcówki. Jak już mówiłem, wiele rzeczy przypadło mi do gustu, przede wszystkim dlatego, że poszedłem w hardcore. Nie liznąłem nawet tej gry na normikowym i niech tak zostanie. Nie polubiłem z kolei multiplayera, który nie jest mi w tej produkcji do niczego potrzebny ale są za niego dzbanki Może jednak najpierw o singlu. W tej grze niełatwo o dzbanki. Po pierwszym przejściu (bez opisu za pazuchą) dostajesz ich ledwie kilka. Potem trzeba znajdźkować i jest to dosyć żmudne zajęcie. Poziomy trudności wpadły wszystkie naraz, bo ja od razu w zajebistość ( jak wspominałem bywało naprawdę ciężko ale właśnie dlatego w pełni satysfakcjonująco) więc przede wszystkim zbierałem i nawet nie ziewałem, ponieważ były one w formie smaczków - dodatkowe dialogi, itd. Teraz o multi... Na PS3 był sobie taki koleś co tak bardzo lubił tę grę, że pomimo tego, że minęło 100 lat od wbicia przez niego platyny (i 100%) w wersjach na PS3 i PS4, pomagał ludziom wbijać trofea online. Organizował ustawki itd. Praktycznie każdy, kto chciał to wbić, uderzał do niego. Trofea w większości polegają na wygraniu pojedynków (są dwie drużyny) na każdej mapie ale dwa są też za przetrwanie dłuższego czasu bez zgonu podczas epidemii w każdej z dwóch stron konfliktu. Musisz przetrwać bez śmierci kilkanaście tygodni - nie mogą ci się skończyć zasoby i takie tam - nie ma potrzeby tego dokładnie tłumaczyć. Te dwa dzbany trwają bardzo długo i ciężko jest to zrobić bez ustawki. Te łatwiejsze miałem już ogarnięte z nim i jego ekipą, pech chciał, że kiedy zacząłem się bawić w te dwa czasochłonne, wkręciłem się w relacje z jedną laską. Olewałem robotę i takie tam, czasami dopamina wjeżdżała za mocno ale ćpało się rewelacyjnie - zdarza się najlepszym. Niestety zacząłem też olewać terminy ustawek (co normalnie mi się nie zdarza, bo jestem raczej słowną osobą) w tym multi i podpadłem wspomnianemu wcześniej gościowi - my fault. Wszystko jeszcze było ok dopóki nie odwaliłem najgorszej możliwej akcji. Poszedłem na imprezkę, ustawkę miałem na jedenastą. Myślałem, że zdążę wrócić na sesję i dobrze myślałem, bo wróciłem na wpół do dwunastej z tym, że solidnie natrąbiony. Najgorsza możliwa akcja polegała na tym, że włączyłem grę dołączyłem do sesji, zaczęła się ładować i...film mi się urwał. Obudziłem się rano na hc kacu w menu trybu multi. Nawet sobie nie chcę wyobrażać jak kolesie musieli się wrukwić kiedy mnie wołali w trakcie misji, a ja nic. Lepiej już w ogóle się nie pokazać niż odebać taką akcję w środku sesji. Przepraszałem potem tego typa dwa miechy - bezskutecznie. Bez niego nie mogłem tego wbić bo wszyscy dzbankowali "u niego" (kolejny przykład na to, że monopol to zła rzecz). Potem jeden kumpel, który też zaczął to wbijać, pomógł mi go przekonać, żeby dał mi kolejną szansę i tak to odbębniłem. Z racji tej dość wyczerpującej emocjonalnie historii, muszę wystawić platynie w tej grze 7/10. Jak na załączonym obrazku - było bardzo źle, ale nawet w największym gównie i beznadziei wstanie kiedyś słońce - cenna lekcja życia, którą sprzedał mi tęczowy Neill i reszta ekipy Niegrzecznych Psiaków. To była bardzo ciężka walka, o to aby wjechała po raz 60, ale dla takiej gierki - It cant be for nothing.
  18. Cześć, Artur. Kiedy czytałem waszą gazetkę, zawsze wydawaliście mi się ludźmi z dystansem do siebie i otaczającego was świata, który nie oszukujmy się, na przełomie wieków potrafił dać po dupie. Wydawało mi się, że po was to wszystko spływa i po prostu robicie swoje. Wiadomo, każdy miewa słabsze dni, ale generalnie parliście do przodu jak taran i to z waszej postawy czerpałem wiedzę i siłę na swoje przyszłe życie. Podobne zdanie miałem na temat twojej osoby, chodź byłeś nowy na pokładzie, więc z początku trzymałem do ciebie dystans. Ciesze się, że sprzedałeś ten patent komputerowy i ruchasz, bo życzę każdemu jak najlepiej, ale jeśli ceną za sławę i pieniądze jest kompletne zatracenie się w swego rodzaju nienawiści i plugastwie do drugiego człowieka, to chyba ja już nie chcę być bogaty. Czy pieniądze, samochód osobowy i 50 par kroksów potrafią aż tak zobojętnić, wypruć z pozytywnych uczuć człowieka? Nie wydaje mi się. Sam nie mam lekko - wychowuję wraz za mamą półtora rocznego Maksa, ale świata poza nim nie widzimy - tworzymy zgrany zespół, choć często stać nas tylko na pampersy i yerbę. Apeluję więc do ciebie - odnajdź w sobie dobro i żyj bez zadry w sercu. Poczujesz się lepiej, Mi czasem brakuje hajsu ale nigdy miłości i tobie szczerze życzę tego samego. P.S. Dałbyś mi 10 tysięcy złotych na rozkręcenie własnego biznesu? Jak to mówią: "Pierwszy milion trzeba wyżebrać." Pozdro i przemyśl moje słowa bo nienawiść cię zniszczy. P.S. A jak będziesz znowu ruchał to czy mógłbyś wyjątkowo poruchać z dedykacją? Dla Marcina. Dla Marcina, który życzy ci jak najlepiej. Trzymaj się stary.
  19. ciwa22

    Platinum Club

    Guilty Gear Xrd -SIGN- (#59) - W listach często pytacie: "Marcin, co ma lepszą fabułę do oglądania, Sign czy Rev, a może Rev 2?" Odpowiadam, że Sign, a Rev 2 ma tylko patcha z epilogiem do Rev 1, więc jego się nawet nie bierzcie pod uwagę. Sign to pierwsza część splatynowanego przeze mnie przy okazji platyny numer 48 Revelatora (tak, znowu te bijatyki i ich 500 edycji). Co spowodowało, że wróciłem do SIGNa, mimo, że w REVie jest wszystko lepiej i mocniej? Wątek fabularny, przekształcenie się z teoretycznego w praktycznego fana serii, przecena na storze - było kilka powodów. Jest to core'owa wersja gry, nawet nie chodzi o porównanie do Revelatora, ale wersja euro nie dostała patcha, pudełka i dwóch postaci z dlc. Daisuke z kolegami mieli nas w odwłokach. Fajna sprawa. Nikogo nie obchodziło, że pół osoby w Europie nie gra w Guilty Gear Sign w komfortowych warunkach. No trudno. Muzyka i story są ciekawsze niż w Revie. Tryb MOM (o którym za chwilę) jest troszkę ciekawszy niż Revie, poza tym REV jest we wszystkim lepszy ale jest też kontynuacją i fabułę z tej gry wypada znać, jeśli ma się nie po kolei w głowie i lubi się fabuły w bijatykach. Mimo, że ta gra dziś nie znaczy zbyt wiele dla zwyczajnego fajterowego hardkorowca, ja mam do niej sentyment choćby z racji zajebistego trailera opatrzonego genialnym "Heavy Day". 8/10 A zresztą obejrzyjcie sobie i powiedzcie czy nie fajne? Aha! Mówiłem! Jak to wyszło, to się nakręciłem na tytuł, nie powiem Guilty Gear Xrd: Revelator miał dość męczący dzbanek za zdobycie 150 odznak, z czego sporo trzeba było wbić za pomocą online grindu. Tutaj online opiera się na standardowym rozegraniu odpowiedniej liczby walk, założeniu roomu itd - nic wymyślnego. Główną przeszkodą do platyny jest masywny grind (mi to zajęło około 50-60 H) w dodatkowym trybie MOM, który polega na podróżowaniu po takich kwadracikach, w których znajdują się przeciwnicy, za pokonanie których otrzymujesz przedmioty. Musisz zdobyć wszystkie itemy, których jest ponad 100. Dodatkowo z racji braku patcha w wersji euro, 4 z nich znajdowały się w nie tych miejscach, w których powinny według opisu jakiegoś gracza zza oceanu. Solidny burdel. Podobnie jak w następcy, jest tu też trochę triali z combosami ale podobnie jak i tam nie trzeba robić wszystkich zadań, więc średni ogarniacz bijatyk z pewnością sobie poradzi. Wiele osób narzekało także na 1000000 dolarów do zebrania, ale po zabawie z trybem MOM, powinno to być już załatwione. Revelatorowi swego czasu dałem 8/10, może i trochę za dużo. W SIGN zamieniasz siekierkę (150 odznak) na kijek ( grind 117 itemów w MOM) i platyna jest nawet bardziej czasochłonna. 8/10 i pozostaje czekać na przeceny Strive'a, o którym słyszałem, że ma prościutką.
  20. ciwa22

    Yerba mate

    Drugie pół roku obcowania ze świetnym/świętym naparem indian, skłoniło mnie do następujących wynurzeń: Ruvicha jako marka bardzo mi spasowała. Nativa (zielona, bez udziwnień), Guarana (czerwona, wspomniane wyżej cukierki), Rustica (bordowa, ciężko mi ją scharakteryzować, ale piłem z umiarkowaną dozą pasji). Ostatnio miałem też kontakt z Cruz Maltą. Jak dla mnie, kompletnie bez wyrazu, konkretnego smaku oraz Mate Ine o smaku Kiwi - no to już dla hardkorowców. Odpychająca w smaku - szybko nie wrócę. Mimo kontaktu z Kiwi na półce zalega mi jeszcze Mate Ine Coffeine + (podobno kosa, ale na mnie jako tako działa jedynie Tarangui Energia) oraz Ashwagandha, poczekają na lepszy humor. Miałem też okazję spróbować sławnego Kurupi w wersji klasycznej oraz Katuava (tę drugą polecał kuzyneiro) i ta druga rzeczywiście daje radę (słusznie się zachwycał) ale bardziej podeszła podstawka. Na koniec historia zatoczyła koło i wjechał klasyczny mały ptaszek Pajarito w barwach naszego ulubionego kraju i cóż mogę powiedzieć - jest to mój ulubiony klasyczny smak. Cruz Malta się nie umywa. Zapomniałbym o Rio Negro z fajnym kroko na opakowaniu. Nie wiem co o niej napisać, ten krokodyl przekonał mnie do kupna. Za to uwielbiam ze szzczerego serca smak Verde Mate. Jedna z moich ulubienych. Aktualnie na tapecie Kurupi Yorador i przyznam, że wszystko co miętowe (albo ta mięta w połączeniu z cytryną mnie odpycha) lub ziołowe wchodzi jakoś słabiej, chyba nie moje klimaty. Uwaga, jeśli według was Kurupi Yorador to żadna z wymienionych w smaku tzn że nadal jestem yerbowym tumanem ale staram zmieniać na lepsze. Pozdro.
  21. ciwa22

    Platinum Club

    Driver: San Francisco (#58) - I just dropped in, to see, what condition driver's series is in. I trzeba przyznać, że w zajebistym. W czwóreczkę nie grałem, z pozostałych sączyłem klimat niczym życiodajny nektar, a model jazdy to jest coś co sprawia, że gracz (no witam) na co dzień olewający sikiem koszącym (o zróżnicowanej temperaturze) gangsterki w miastach maści wszelakiej, w tym przypadku przystaje, pochyla się, klęka, składa pokłon w wyrazie uznania dla tej zasłużonej serii pościgałek. Dołożono nowy patent w postaci Shifta. Jest to możliwość błyskawicznego przenoszenia się miedzy bryczkami bez konieczności robienia tego na piechotę. Gameplayowo jest to udany motyw, jest też wytłumaczony fabularnie i w tej kwestii można już o jego jakości dyskutować. Czasy kiedy dzieje się gra... Nie są już takie 70te...No trochę zgrzyt, bo mnóstwo w nich wyścigowych wózków, które widnieją na plakatach w pokojach janów kowalskich i trochę to psuje klimat śmigania po świecie pełnym Pontiaców GTO (to taki jedyny samochód na świecie, który mi się nawet podoba). Ogólnie jednak czuć w tej gierce prawilnego Drivera ( ost klasycznie już daje do pieca) czyli ubigierka udała się w juch. Chcę się na powrót kumplować z Tannerem. Jest jeszcze multi ale to już temat na trofeową część wpisu. 8+/10 No ten multi to niby nic przesadnie skomplikowanego, ale przez kilka niefartów i okazjonalne problemy z połączeniem, tom szybko chciał zawracać i zmykać od niego z piskiem opon czy jak to samochodziarze zwykli mówić. We dwóch jeszcze by poszło w miarę sprawnie, ale niektóre tryby wymagają czterech, a jeden ziomek był ze szczerego srebra znajdującego się po drugiej stronie globu. Argentyńczycy śpią nie wtedy kiedy my. Inny Holender wbił i poszed se na obiad, ale nie zapytał czy reszta też wbiła dzbanki. No i to połączenie, kogo z czwórki chętnych nie połączy tym razem? I czekanie i potem znowu czekanie i kolejne czekanie i modlitwy żeby tym razem coś uciułać np w wyścigach drużynowych 2 on 2. Przyznam, że nawet raz mnie poniosło i zburaczałem ze złości po akcji z tym Latającym Niderlandczykiem. Dwa tygodnie okazjonalnej męki - to nie Arkham Origins czy Twisted Metal, ale jakby ubichłopcy dopracowali trochę połączenie, też bym np nie miał z tym niezaistniałym faktem problemu. Co w singlu? Suprajs, suprajs! Czyszczenie mapki Frisco ze znaczników (W UBIGIERCE?! NO SHIT!), grindowanie levelu, postęp fabularny i na koniec palenie gumy przez 250 metrów (niskim autem)... pod ciężarówką w formie glicza, no bo tak łatwiej - wbrew pozorom, całkiem fajna zabawa i miło spędzony czas w tym Pontiacu GTO z 1969 roku. Z trofeami multi nie bawiłem się tak fajnie (połączenie), chodź tryb sam w sobie jest całkiem ok. Ocenka mieszanki poziomu trudności z czasem potrzebnym na wystruprocentowanie musi zwyżkować niczym mój poziom wku...podczas prób połączenia z Buenos Aires - 6+/10.
  22. To prawda. Pudła na gierki do X360 to złe pudła były. Zestawienie białego z zielonym jest ohydne, kompletnie nietrafione. Co innego cudowne pudełeczka do Xone.
  23. ciwa22

    Platinum Club

    Mój kolega taki ma. Ostatnio sprawdzaliśmy i też nie wie, co z tym zrobić.
  24. ciwa22

    Zakupy growe!

    Xbox ma bardzo ładne pudełka na gry. W czasach klimatycznych pudełek na gry z instrukcją w środku, robiłyby prawdziwą furorę.
  25. Bierzcie bo potem już nie będzie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...