Dobre... Znalazłam w końcu chwile, więc teraz ja pozwolę sobie wylać radości i żale, bo lepiej późno niż wcale.
Piersze primo, gratulacje dla całej ekipy TLT i towarzyszących im pomagierów Odwaliliście kawał świetnego eventu! Aż miło patrzeć jak garstka młodych, charyzmatycznych ludzi potrafi spiąć poślady i zrobić Coś Wielkiego od podszewki zaczynając, kończąc na wisience zdobiącej przysłowiowy tort.
Drugie primo, obok gratulacji wielkie podziękowania dla wyżej wspomnianej mafii TLT za całokształt kilku ostatnich tygodni, życzliwość, otwartość, chęć nauczania mnie tej jakże urokliwej gry jaką jest tekken, za nieprzespane noce, towarzyszące im emocje, sparingi i wycieczki do nocnego. W szczególności dla Gajdy za uwagę i cierpliwość, dla Juniora za wszelkie wymierzone prosto między oczy konstruktywne pociski, dla Vela za zaproszenie, gościnność oraz wielki wysiłek (skutkujący nieraz skrajnym wyczerpaniem organizmu) jaki włożył w moją edukację. Velu, dzięki Tobie to wszystko się zaczęło :*
Trzecie primo, jako osoba z niemalże zerowym doświadczeniem zarówno tekkenowym jak i w ogóle turniejowym, czuję się mega oczarowana atmosferą podczas rozgrywek jak i po ;P Dlatego wszem i wobec oznajmiam, że był to dla mnie wielki zaszczyt poznać Was, pogadać, zagrać z Wami czy spożyć małe co nieco W tym miejscu wymieniać nie będę, bo jeśli kogoś poznałam, z kimś pogadałam, zagrałam lub coś spożyłam to zapewne ów ktoś wie, że komunikat ten kierowany jest do niego
Czwarte primo, jestem szczerze urzeczona faktem, iż niektórzy z Was (i tu też wymieniać nie będę z tych samych powodów co wyżej + powód, że nie zgadzam się z teorią niezbędnego włazidupstwa) widząc mój poziom gry (czyli dno i pół metra mułu) sami z siebie, o nic nie pytani zasypywali mnie cennymi uwagami, tudzież bezcennymi wskazówkami. Mało tego: podpowiadali jak grać przeciwko ich własnej postaci (!) co bardzo doceniam, pozostaję wdzięczna i w ogóle wielki szacun Po tym m.in. łatwo jest odróżnić prawdziwych pasjonatów tej gry od śmiesznych statsiarzy, którzy wiedzą ale nawet w Mikołaja nie powiedzą... a których na AoT też nie mogło zabraknąć.
Reszta prim:
Nevan - w sobotę zdobyłeś se od niechcenia szczyt będąc totalnym wrakiem człowieka, grając na upośledzonym padzie a w międzyczasie leżąc na kanapie jak ściera, będąc absolutnie niezdolnym do okazania najmniejszego uczucia radości z ciężkiego oklepu jaki urządzałeś Twoim rywalom... No proszę ja Ciebie, wspiąłeś się po drabince sukcesu z rękami w kieszeniach za co oddaję Ci cześć i uwielbienie. Z resztą uwielbienie sam sobie już dawno wziąłeś bez pytania
Di - urządziłeś w Łodzi masowe rażenie misiem, którego przede wszystkim nie docenili i/lub nie znali Twoi przeciwnicy. Jeśli obchodzi Cię zdanie szaraka pospolitego: dla mnie to był Twój turniej i życzę Ci żeby teraz nadszedł Twój czas. Jak na razie masz monopol na tekkenowe zoo i oby dalej do przodu Skromność godna naśladowania
Sway - ktoś mi sprzedał, że niewiele grasz, ze nie masz konsoli...? Jeśli to prawda to szczerze zazdroszcze. Nie sukcesu. Talentu.
Jamor - wesoły podróżniku, zawsze zwarty i gotowy, który wniosłeś owoc (!!) do mieszkania Velura, dzięki za fotki
Łysy - nie pomyślałam wcześniej (czyli wszystko w normie) także tego... dzięki wielkie za dobre chęci
c2h5oh, Kris - chłopaki, nikt nigdy nie zrobił mi większej niespodzianki. Cudownie było zobaczyć wasze zakazane gęby w Łodzi, tymbardziej że bazu dałeś radę niejednemu kozakowi. Napisałabym "A nie mówiłam?" ale i tak wiadomo, że od początku miałam racje jak zwykle 8)
Wylałam radości, pora na żale. Żal jest taki, że wszystko co dobre musi się skończyć. Jak pozostali, czekam na kolejną edycję
Cóż... Wena jest King Konga, ale przyzwoitość nakazuje zakończyć te zwierzenia, tak więc pozdrawiam wszystkich Polaków i do następnego