tk___tk

szewczyk [*]. gratulacje golomb, robak. wysuwacie się na prowadzenie.

to ja jadę w takim razie. to co, forumowe piffko?

rozi będziesz bo kolega się pyta?

period peace o niewolnictwie + obsada = od razu większy rozgłos. nie mówię, że to źle co to to nie. nie wątpie, że film jest znakomity. "only lovers left alive" oczywiście, że dobry film na walentyki jak dziewczyna nie głupia. loki to bożyszcz nastolatek więc niejedna chętnie pójdzie. to odemnie rekomendacja na ten rok drodzy forumowicze. a jak w rozmowie jeszcze padnie nazwisko jarmush i powie, że kocha "kawę i papierosy" <3.

druga najlepsza scena z młotkiem w historii kina

a już wyznaczyli polską datę premiery "only lovers left alive"? na resztę wymienionych przez ciebie również czekam, zwłaszcza na jodo. mcqueen'a uwielbiam, ale tu jednak poszedł w mainstream już. obejrzę, ale bez ciśnienia.

papers please - kolejny raz umarł mi syn z zimna i zamknęli mnie w więzieniu. gra kompletna, głęboka, ocierająca się momentami o sztukę przez duże "SZ". 10/10.

ten murzyn pewnie też dostanie

nie mogli by po prostu z szacunku dla zmarłego zakończyć tego żałosnego tasiemca dla trygodlytów?

do nominacji oskarowych jeszcze trochę czasu, ale award seasons jakby nie patrzeć zainaugurowany bo mamy nominacje do złotych globów: http://www.hitfix.com/galleries/2014-golden-globe-nominees-include-american-hustle-and-12-years-a-slave ten temat służy również do filmowego podsumowania roku. najlepsze filmy, największe rozczarowania itd. ja osobiście nie potrafię sobie przypomnieć żadnego dobrego tytułu z tego roku. wszystkie na max 7/10. chu.jowo.

jak w temacie. ja czekam na "guardians of the galaxy" i "big hero 6".

drugi zwiastun drugiego filmu mossa z "it crowd":

premiera w niektórych europejskich krajach już na dniach, w ojczyźnie larsa nawet na gwiazdkę. spływają już pierwsze opinie (kolejno variety, hollywood reporter i guardian): A dour modern Scheherazade keeps her interlocutor up all night telling him about a few of what might well be a thousand and one men in Nymphomaniac. Lars von Trier’s two-part, four-hour sexual epic has been the subject of endless speculation since the perennial controversy hound began signing up name actors for what he advised would be a hard-core account of a very active woman’s sexual life. It is that, although less so than many might have imagined or hoped for. Still, it is never boring and does provoke and stimulate, although not as a turn-on, not remotely. At its core the film represents an intellectual male artist’s arduous, wayward, idiocentric, blunt, naughty-boy attempt to address Freud’s famous question: “What does a woman want?” How was it for you? How was it for me? Nymphomaniac doesn’t care. It goes about things its own way, in the service of its own pleasure, manhandling the audience from one position to the next, occasionally snickering at its own private jokes and daring us to de(pipi)her them. Personally I found this a bruising, gruelling experience and yet the film has stayed with me. It is so laden with highly charged set pieces, so dappled with haunting ideas and bold flights of fancy that it finally achieves a kind of slow-burn transcendence. Nymphomaniac annoys me, repels me, and I think I might love it. It’s an abusive relationship; I need to see it again. zapraszam do dyskusji.

to zaje.bista scena była. bardzo żałuje, że nie pociągnęli wątku.

do ochrony przed chmurą olejową przydałoby się

xD

brakuje na liście five finger death punch i fall out boy

piję perłę export #w_chu.j_bogactwa

ja nie, należało mu się. rudę to fałszywe sprawdza się w 100% w tym wypadku.

oczywiście, że będzie. kury znoszącej złote jaja się nie zabija. zarówno "masters of sex" jak i "homeland" są na locie wznoszącym jeśli chodzi o oglądalność.

no można, ale normalnie sobie też odfajkowujesz manualnie co widziałeś albo całymi serialami/sezonami/poszczególnymi odcinkami co widziałeś. masz ten kalendarz kiedy co wychodzi i o premierach z wishlisty też cię powiadamia. dobra stronka (pipi)o!

jestem na czwartym odcinku

z każdym kolejnym serialem sygnowanym nazwiskiem abramsa traci ono coraz bardziej na znaczeniu

nie rozumiem o czym mówisz

wygląda jak coś co w końcu zabiję yano