ostatnio nadrabiam sobie czwarty sezon i cóż mogę rzec - jedna z najlepszych rzeczy jaka przytrafiła się telewizji. duża zasługa w tym, że z racji "świeżego startu" zmieniła się diametralne atmosfera w biurze - cooper jako pocieszny dziadyga gdzieśtam przemyka, peggy kompletnie nowa osoba, konflikt na linii campbell-sterling coraz bardziej się zaciska no i więcej jareda harrisa co zawsze jest plusem. jeden odcinek lepszy od drugiego (na czele chyba ten jak don z prycem poszli w tango i o śmierci anne). piąty sezon też zaczął się z grubej rury, a sądząc po tym jakie głosy do mnie dochodzą czym dalej w las tym lepiej.