Również obejrzałem wczoraj i podobało mi się. Stawiam go mniej więcej na równi z jedynką. Szkoda, że motyw infekcji idzie się je.bać jakoś w 10 minucie, ale jako, że filmy o opętaniach/egzorcyzmach lubię niemal w takim stopniu jak te o zombie to nie stanowi to dla mnie jakiejś wielkiej wady. Tempo siada trochę w momencie przerzucenia się na losy irytujących dzieciaków, ale dość szybko wraca na odpowiednie tory. Jest brutalnie, brutalniej chyba niż w pierwszej części. W amerykańskich horrorach XXI wieku nie często widzimy księdza odstrzeliwującego dziecku łeb z obrzyna . Na pochwałę zasługuje sekwencja ostatnich minut tego samotnego policjanta i słynna scena z fajerwerkiem, która dostarcza beki i rozluźnia trochę atmosferę. Szkoda, że dzieciaki nie miały końcówki prysznica pod ręką bo już kompletnie poczułbym się jak grając w Dead Rising . Ataki zainfekowanych takie jak należy - któtkie, dynamiczne i w przeważającej ilości są to dzieci, a to właśnie one zawsze najbardziej przerażały mnie w horrorach. Wkur.wiający na potęge Tito kończy tak jak należy i świetnie sprawdza się jako opętany, mógłby jeszcze porzygać trochę krwią i powyzywać matkę Owena to już w ogóle byłoby git. Ciekawe zastosowanie noktowizora w końcówce. Ostatnia scena w chu.j obrzydliwa. Do zakończenia w przeciwieństwie do większości nie mam większych zastrzeżeń - jak dla mnie w trzeciej częśi Angela mogłyby spieprzać po całej Barcelonie przed uzbrojonym po zęby watykańskim odziałem do zadań specjalnych . O ile oczywiście hiszpanie zbiorą na to odpowiedni budżet.