Słabizna. Oprócz nachalnej lewackiej propagandy dla przygłupów ("mężczyzna zły, biały człowiek zły, głupi i nieekologiczny, kolorowa kobieta silna i niezależna, niszczy socjalne normy i zamiast zbierać buraki pokonuje siłą i inteligencją dużo większego przedstawiciela pozaziemskiej cywilizacji który wcześciej bez problemu pokonał dziesiątki złych szowinistycznych bezużyteczch tfu mężczyzn") mnie w tym filmie najbardziej żenował jaki chamski plot armor miał ten pies. To już nawet nie plot armor, a plot teleport. Pies miał supermoc pojawiania się na kilka sekund np. w trakcie walki a potem zniknięcia z fabuły do momentu aż znowu może się teleportować do fabuły w dogodnym momencie. Jak scenarzyści nie wiedzieli co ma robić pies przez większość filmu to powinni sobie darować całkowicie jego obecność w tej historii, a nie robić z niego magicznego summona głównej bohaterki co się pojawia na kilka sekund żeby zrobić jakiś trik na wrogu a potem mieć 10 minutowy cooldown.
Disney+ po seansie proponuje nam Predatora 1 i polecam sobie od razu włączyć żeby zobaczyć jak sie robi wiarygodne filmy akcji. Kilku konkretnie dojebanych chłopów wyłazi z helikoptera w dżungli, mają karabiny, kosy, granaty i miniguna, od razu pierwszy linijki to żarty o pizdach i wrzuty od "pedałów" (to słowo cytuje z filmu, aż dziwne że disney nie ocenzurował) - od razu widać że konkretne chamy co mogliby dojechać Predatora, a nie dziewczynka 40 kg i jej feministyczny bunt który by pasował do collegu dla bogatych płatków śniegu $50000 za semestr a nie do realiów plemienia trzysta lat temu. Gdyby nie to znowu na siłę wpychanie propagandy pod gusta lewaków czy spermiarzy i faktycznie jacyś dojebani indiańscy wojownicy jak ten jej brat (jedyna fajna kreacja) polowali na Predatora to mógłby być dobry film. Oczywiście bez teleportującego sie poza fabułę psa.