Sapek kiedyś powiedział że wszystko co nie jest jego książką to nieoficjalny fanfic (nawet jak sprzedał do tego prawa) i tak to należy traktować.
Tym razem jest to McWiedźmin, obsada dobrana tak jakby to był serial o historii rapu w nowym jorku a nie cokolwiek związanego ze słowiańską kulturą, aby typowy przygłupi odbiorca korporacyjnego tęczowego multikulti typu figaro nie czuł się zbyt zagubiony czymś świeżym i unikalnym.
Aczkolwiek zabierając tą tępą propagande która każdą produkcje musi sprowadzać do tej samej kalki, to serial się całkiem przyjemnie ogląda, jak np. kolejną produkcje z uniwersum Marvela. Szkoda że twórcom zabrakło odwagi żeby zrobić coś świeżego na rynku (chociażby w takim stopniu jak udało się to CDPR), ale widać założeniem było zrobić taki popcorniak dla masowego odbiorcy. Do serialu podszedłem po wielu głosach krytyki od znajomych, którzy spodziewali się wiernego odwzorowania książki, ale ja takich oczekiwań po pierwszym sezonie już nie miałem więc ogólnie bawiłem się dobrze - kluczem tu było właśnie odpalenie tego serialu z odpowiednim podejściem i wiedzą o tym co chce zrobić Netflix, a chcieli zrobić politycznie poprawny serial akcji luźno wzorowany na Wiedźminie. Z dużych plusów podoba mi sie że porzucili ten chaos z pierwszego sezonu ze skokami w czasie i teraz jest trochę czasu na budowanie postaci w dłuższych dialogach. Ogólnie fajny fanfic, takie 6/10. Obejrzę kolejny sezon, ale żeby wrócić na ekranie do klimatu Wiedzmina znanego z książek trzeba poczekać na W4 od CDPR. Chociaż im też już ufać do końca nie można.