decoyed
Użytkownicy-
Postów
961 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez decoyed
-
Resident Evil Revelations 2 Przez srednie RE5 i slabe RE6 troche stracilem wiare w serie. Te czesci dalej byly dobre ale nie wywolywaly juz takich emocji jak RE1-3/Code Veronica X. Revelations 2 sprawilo, ze ponownie zaczynam jarac sie seria. Gra nie jest doskonala ale widac, ze Capcom z ta czescia idzie w lepszym kierunku. Strzelania dalej jest sporo ale atmosfera zbliza sie do RE. Fabularnie jako osoba, ktora uwielbia kiczowate horrory i "prosta" fabula z pierwszych trzech czesci byla zaleta bawilem sie dobrze. Jak to w Residentach bywa opowiesc jest raczej naciagana ale strawna. Dobrze, ze autorzy pomysleli o dodatkowych dokumentach, listach i innych (pipi)ach rozsianych po lokacjach, ktore dodawaly wiecej szczegolow do tej "cudownej powiesci..." Ciekawie rozwiazana zostala gra dwoma postaciami i rozbicie kampanii na dwie druzyny. Na poczatku przelaczanie sie miedzy postaciami wydawalo mi sie malo naturalne i niepotrzebnie zabieralo troche czasu. Po chwili udalo mi sie ten patent doceniac i czerpalem satysfakcje z szukania ukrytych itemow czy eliminacji wrogow z zaskoczenia badz atakiem laczonym. Gra podzielona jest na epizody jak serial i taka konwencja do niej pasuje. Przed kazdym kolejnym rozdzialem ogladami podsumowanie tego co udalo nam sie zrobic w poprzednim epizodzie. Ciekawe pod warunkiem, ze na kolejna czesc nie trzeba czekac po pare miesiecy. Cale szczesnie zdecydowalem sie na zakup RE:R2 w pudle dlugo po premierze wiec nie musze sie czyms takim przejmowac. Teraz zabiore sie za dodatkowe misji i pewnie gra poleci na polke. Nie byl to najlepszy Resident w jakiego gralem ale na pewno nie ma sie czego wstydzic. Resident Evil Origins Collection nadciagaj!
-
Shadowrun Returns Gre "meczylem" od paru miesiecy. Nie ze wzgledu na jej dlugosc a na dziwna przypadlosc gdzie moj komp ksztusil sie po godzinie/dwoch rozgrywki. Ta niedogodnosc zniechecala mnie do dluzszych sesji. W koncu udalo mi sie po 16 godzinach zobaczyc napisy koncowe. Gra juz w pierwszej minucie zrobila na mnie mega pozytywne wrazenie. Klasycznie wygladajacy rpg, turowe walki, duuuuuzo czytania. Do tego otoczka cyberpunk wymieszana z fantasy. Miod. Ta gra to moj jedyny kontakt ze swiatem Shadowrun i zdaje sobie sprawe, ze sporo smaczkow moglo mnie opinac. Swiat wydaje sie bardzo zlozony z wieloma szczegolami, ktore laikowi w temacie nic nie mowia. Glowny watek fabularny mimo wszystko uwazam za ciekawy i wciagajacy. Nie jest to nic w stylu ratowania swiata - i cale szczescie. Do tego cos takiego jak pozytywne zakonczenie raczej nie wchodzi w gre. Fabula ma tyle zwrotow akcji, a bohater (ktorego trzeba sobie samemu stworzyc na poczatku przygody) na same zakonczenie dostaje plaskacza na ryj, ze ciezko zaliczyc Shadowrun Returns jako lekka przygode w swiecie fantasy. Gra miala tylko jeden jedyny feler. Liniowosc. Cale szczescie fabula oraz potyczki wystarczajaco to rekompensuja.
-
Mialem ochote na kolejna Amnesie. The Dark Descent okazal sie udanym horrorem z wymagajacymi zagadkami. Po przeczytaniu paru recenzji A Machine for Pigs zdecydowalem sie jednak dac szanse prequelowi i wlasnie od 2 godzin ogrywam Penumbre: Overture. Pozostale czesci czekaja w kolejce.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
decoyed odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
U mnie w poprzednim miesiacu tez byly jaja z dostepnoscia. Teraz dostalem bez problemu w pierwszym empiku. Co to dlugosci artykulow to tez chcialbym, zeby bardziej wyczerpujaco podchodzili do tematow retro. -
No to mnie troche zniecheciliscie do F4... Co to mozliwosci przelaczania didoku z FPP na TPP to wiem, ze takie cos jest mozliwe. Gorzej z wykonaniem widoku zza plecow. Postac porusza sie jak (pipi).any poduszkowiec i grajac trzeba powstrzymywac sie od smiechu. Przechodzilem na ten widok tylko jak chcialem zobaczyc jak wyglada nowa zbroja.
-
War. War never changes... Po ponad 30h udanego przemierzania pustkowi udalo mi sie ukonczyc Fallout New Vegas. Trzecia czesc mnie strasznie wymeczyla swoja nijakoscia. Fabula byla tam tak slaba, ze zmuszalem sie do ukonczenia gry. Przez to New Vegas odkladalem na pozniej. Niepotrzebnie. Glowny watek fabularny daje sporo satysfakcji a do tego misje poboczne oraz rozne "frakcje" wypadaja ciekawie. Calkiem niedawno ukonczylem pierwszego Fallouta wiec na swiezo moge porownac to jakie obie gry zrobily na mnie wrazenie - i ta nowsza odlslona nie ma sie czego wstydzic. Poczatkowo w NV (ponownie po 3ce) boli przejscie w perspektywe pierwszej osoby. Chwila przyzwyczajenia i juz jest ok. Ta chwila zajela mi pare godzin - ale oplacalo sie przelknac ta mala niedogodnosc. Uwielbialem zwiedzac pustkowia, odkrywac nowe miejsca i poznawac ich historie. W pozostalych kwestiach NV z pewnoscia nie zawodzi. Nie jestem przyzwyczajony do celowania myszka wiec glownie uzywalem systemu V.A.T.S. Postac rozwijalem glownie pod katem inteligencji/dobrej gadki i podobalo mi sie to, ze ogromna wiekszosc questow/problemow moglem rozwiazac "zagadujac przeciwnika na smierc". W NV przewaza kolorystyka brazu, wszystko wydaje sie wyprane i martwe. Udany zabieg. W koncu pustkowia nie powinny swiecic sie jak psu jajca. Zrobie sobie mala przerwe od tego typu klimatow i zabieram sie za Fallout'a 4. Troche obawiam sie uproszczonego drzewka dialogowego ale moze nie bedzie az tak zle. Fallout New Vegas mnie pozytywnie zaskoczyl to moze bedzie tak samo z najnowsza odslona.
-
W dodatku ciepla. Nie chce sie rozchorwac. Dbam o zdrowie.
-
Z Wii mialem taki problem, ze kupilem je jak juz bylo praktycznie martwe. Dostanie interesujacych mnie gier graniczylo z cudem wiec skonczylo sie na ograniu dwoch Zeld i kilku popierdulek. Z Wii U nie chce popelnic tego samego bledu wiec na zas zaopatrzylem sie w Xenoblade Chronicles X. Zaczekam na informacje o Nintendo NX czy jak sie to cos bedzie mialo nazywac i albo zaopatrze sie w Wii U albo zaczekam na nastepce (jezeli bedzie mozna grac w gry z Wii U). Do tego ogrywam okolo 2 tygodni Final Fantasy Type-0 HD i nareszcie jakis przyjemny Final po tych popluczynach co na poprzedniej generacji mialy czelnosc wyjsc. Zdjecia jak widac robione pod wplywem wiec jakosc troche gorsza.
-
Gdybym nie ogral juz The Last Remnant to dla tej jednej gry bym bral.
-
Final Fantasy Type-0 HD - i mimo ze gra za ladnie nie wyglada to zapowiada sie dobrze fabularnie.
-
Chcialbym napisac, ze ukonczylem jakas mega szpile. Moze jakas Zelde albo kolejne Ninja Gaiden... ale wlasnie ukonczylem... Jedyny rodzaj gry, ktory wybacza granie pod wplywem. Moj jedyny kontakt z tego typu samograjami mialem przy okazji Fahrenheit'a na ps2. Gry w grze tu prawie 0. Cale szczescie klimat i sama historia wypada duzo lepiej niz te odpady Cage'a. Ot takie slasher i nic wiecej. Przyjemnie sie "ogladalo" to cos. QTE sa tak powolne, ze nawet szklanki wodki nie sa w stanie przeszkodzic w grze. Na pare lat mam dosc tego typu produkcji. Dalem grze jedynie szanse ze wzgledu na moje uwielbienie do horrorow - slasherow rowniez. Gdyby nie dobrze przedstawiona historia i ciekawi (stereotypowi ale jednak) bohaterowie na gre bym pewnie nawet nie splunal. The Order ze swoimi pifpafami bez pifpafow juz mnie nie ciagnie wcale. Moglbym sie teraz troche popodniecac grafika i skrzypieniem sniegu ale po co. Lepiej cos zjem i obejrze Ash vs Evil Dead zalegle.
-
Chyba jestem zlym czlowiekiem. Wyrwalem wersje z figurka z KiG a . Twilightu Purincessu mam juz ograne na Wii ale nie moglem sobie odpuscic nowej wersji. Jedna z lepszych Zeld w jakie gralem. Poczatkowo mroczniejszy klimat mi mniej odpowiadal, ale im dluzej gralem tym lepiej.
-
https://en.wikipedia.org/wiki/Slasher_film
-
Rom spokojnie pada bez ubijania nawet jednego pajaka. Mi wystarczyla sztuka turlania jak u zolwi ninja.
-
Wlasnie to cos ogrywam i mam momenty gdzie bawie sie swietnie ale sa tez takie gdzie zmuszam sie do dalszej gry. Na plus klimat taniego slashera - na minus pseudo grywalnosc. Dobrze, ze ostatni kontakt z czyms podobnym mialem na ps2 przy okazji Fahrenheit'a bo bym nie dal rady. Typowa gra, zeby pograc i wy(pipi)ac/puscic dalej.
-
Najpierw wielkie halo, ze robia remake. Teraz dziela go na odcinki. Nie ma pudelka - nie maja mojej kasy. Mam nadzieje, ze po ukazaniu sie wszystkich epizodow wydadza calosc na plycie.
-
Rowniez czekam na premiere. Szkoda, ze to jeszcze prawie 4 miesiace... Jako przedsmak niech w koncu w styczniu dadza Mega Man Collection na plytce. Czekam, czekam i nie moge sie doczekac chocby daty wydania. Ha! Sprawdzilem wlasnie i niby data wydania MMC to 23 luty!
-
Z tych dwoch to zdecydowanie Siren Blood Curde. Gra tak ryje banie swoim gestym klimatem, ze strach ja odpalac na dluzsze posiedzenia. Silent Hill Downpour dobry ze wzgledu na sentyment. Dobry - ale srednio straszny jako calosc. Ma swoje momenty.
-
Nigdy nie mialem tak udanych zakupow growych. 70 dyszek a przyjemnosci duuuuuzo wiecej. Nigdy bym nie przypuszczal, ze w lombardach moga takie cuda miec za tak male pieniadze. Magna Carta 2 pewnie poleci dalej (nie mam juz x360) a Ultimate Allience 2 raczej mnie nie grzeje. Za to Shadows/Ico mniam. Do tego sprawdze sobie KoF XIII.
-
Stasis wyglada przeza(pipi)iscie. Nie slyszalem o niej. Dzieki
-
Mialem juz w tym roku nic nie brac ale sie wszystko trafilo w dobrych cenach. Yakuza i Sirens za grosze w lombardzie (nigdy nie wchodzilem ale jakos tak postanowilem sprawdzic czy maja cos ciekawego na stanie z gier/konsol). Until na raz i pewnie pojdzie dalej. Do tego gierka za, ktora zabieralem sie od premiery i jakos tak ciagle przyciagalo mnie cos innego - The Banner Saga. Muzyka w tej grze to mistrzostwo swiata.
-
Gralem bez solucji. Szkoda sobie za pierwszym razem psuc gre. Troche przez to momentami bladzilem bez celu ale satysfakcja wieksza. Juz jestem w trakcie NG+ od okolo godziny. Pierwszy boss padl latwo. Mysle sobie, ze odrazu z rozpedu polece na ojczulka i mu wpierd.dole w akcie zemsty za pierwsze przejscie i to jakie mialem z nim problemy... i juz 3 razy probowalem. Drugi boss a mna pomiata bardziej niz jakikolwiek inny w grze. Bede musial tez lochy porobic bo wczesniej pozbieralem sporo kielichow a zrobilem tylko dwa pelne lochy. Chyba sie przelamie i dokupie tego badziewnego plusa na kolejne podejscie. Chyba na dzisiaj czas odpoczac od BB. EDIT Ubilem go...
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
decoyed odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
W miescie wegla. Bylem dzisiaj przy okazji w Inmedio. Stary numer maja. Jak bylem maly to za Dragon Ballem kilka dzielnic na rowerze zapierniczalem. Czyzby powtorka z rozrywki? Zobacze jutro w innym Empiku. -
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
decoyed odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
Pixel to niech lepiej popracuje nad dostepnoscia. Od czwartku poluje na nowy numer i ni chu nigdzie nie ma - w empiku rowniez. -
Bloodborne Pod wzgledem grywalnosci to najlepsze w co gralem na obecnej generacji. Ciezko bedzie autorom to przebic (inna ekipa nie ma na to chyba najmniejszych szans). Juz po paru minutach nie moglem sie oderwac od ekranu. Nie chodzi oczywiscie o super grafike a o mega dobry gameplay. Po Demon's/Dark Souls bardziej agresywny styl walki sprawil, ze cala formula zyskala druga mlodosc. Czy w ten sposob w gry FS gra sie lepiej czy gorzej nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzic. Obie serie niech najlepiej istnieja obok siebie. Pierwszy boss rozwalil mnie w pare sekund - a wszystko przez to, ze najpierw zdecydowalem sie pojsc na tego trudniejszego. Gdybym wczesniej to wiedzial... Takie uroki odkrywania tej gry samemu. Calosc przechodzilem bez pomocy innych graczy - nie wazne czy to w formie podpowiedzi czy coopa. Moje Bloodborne bylo tylko moje. Pewnie jakas czesc gry mnie przez to ominela - ale od czego jest kolejne przejscie. Swiat gry. SWIAT jest stworzony idealnie pod szperanie w kazdymm kacie, jest mnostwo skrotow a do tego lokacje zachowuja spojnosc i sa ze soba logicznie polaczone. Cale szczescie nie ma powtorki pod tym wzgledem z Dark Souls 2. Zrezygnowano z mgly prowadzacej do boss'a/lub nie - co poczatkowo wydawalo mi sie gorszym rozwiazaniem. Do czasu az trafilem na walke z Miscolash'em. Kompletnie nie spodziewalem sie jej w tym miejscu. Byla to najmniej oklepana walka z calej gry. Szkoda tylko, ze sam boss byl calkiem prosty. Calkiem prosty boss. Takie mysli mialem po kazdej walce z szefem. Jedynie Ojciec G mna pomiatal (pewnie brak wprawy). Nie jestem jakims wymiataczem w grach FS. Wrecz przeciwnie. Idzie mi umiarkowanie dobrze w ich grach ale zawsze walcze do konca (Orn i Smough krwa snia mi sie po nocach do teraz). W Bloodborne 90% walk z Bossami zakonczylem za pierwszym podejsciem. Moze to wina przepakowania postaci, moze to przez ogromna ilosc fiolek leczniczych (20 fiolek jednak pozwala na sporo bledow), moze gra jest latwiejsza od poprzednich albo moje palce staly sie "Pudzianami" po setkach godzin z Souls'ami. Pewne jest to, ze gra i tak wymaga sporej zrecznosci, nie pozwala sie zdekoncentrowac nawet na sekunde. Satysfakcja po ukonczeniu calosci jest ogromna i nie moge sie doczekac jak ponownie zmierze sie z nowym Bossem w DLC a w 2016 z trzecimi Darkami. Graficznie gra zrobila na mnie bardzo dobre wrazenie. Nie oczekiwalem niczego wiecej. Widoki momentami byly tak cudowne, ze zatrzymywalem sie na pare minut i podziwialem. Gra ma jakies tam braki ale spokojnie nadrabia to designem i iloscia szczegolow. Do tego grajac ciagle mialem wrazenie, ze czesc miejscowek czy "potworow" to twory Lovecrafta. Utwierdzila mnie w tym rowniez koncowka gdzie . Do tego katedra i jeszcze jeden budynek kojarzyly mi sie z moim ulubionym opowiadaniem tego autora "Muzyka Ericha Zanna". Bloodborne to niby nie horror ale momentami klimat mozna kroic nozem.