Weekend w Krakowie takze korzystając z okazji zjadlem w moaburgerze bo naczytałem sie tu dosc sporo. Wzialem ser bekon. Na pewno jeden z najlepszych burgerów jakie jadlem, top 3 z takim burgerkiem ktorego jadlem w Czechach na nartach i z surfburgerem ale chyba surf mi podszedł lepiej. Chociaz bułka w moa bylem mega. I najadłem sie, jak wszyscy ale nie bylem mocno glodny. Bardziej mielismy ochote zeby zjesc niz głód. I zgodnie uznaliśmy ze mamut bylby do wciągnięcia przy mocnym głodzie. Byl jeszcze jakis burger z mięsem jak w mamucie ale chyba sezonowy, z podwójnym serem i bekonem, na tablicy napisany kreda i na poczatku nikt go nie zauważył. Takiego bym zjadł chętniej niz mamuta bo w nim odpycha mnie troche ten burak i ananas. W ogole w okolicach starego miasta w Krakowie jest tyle budek z żarciem ze jakbym spróbował wszystkiego to chyba w szpitalu bym wyładował. Plus jakies kielby i inne miesa na tym świątecznym targu. No ale wszystkiego nie da sie zjesc a przed burgerem oddałem krew w krwiobusie takze jestem prawie na zero