Ok ponad połowa fabuły + parę misji pobocznych za mną także coś skrobnę.
Zacznijmy od końca, czyli w sumie od tego że L.A. Noire to najlepsza gra tej generacji od R*. To istna orgia wrażeń, emocji, przepychu. Nie było jeszcze tak dopracowanego miasta w grach wideo. Los Angeles przytłacza ogromem i pięknem, ponieważ to co ukazuję się naszym oczom (pipi) szczękę z zawiasów i obija ją o nasze stopy. Miałem okazję grać już w nocy, słońcu i deszczu. Wydaję mi się że innych zjawisk pogodowych w tej grze nie zaobserwujemy. W nocy jest bajecznie. Latarki, światła samochodów wyglądają jak na renderowanych fotografiach. W dzień.. no jak to w dzień. Bardzo ładnie. Natomiast w deszczu... jeździłem autem chyba 20min. w grze żeby się na nie napatrzyć gdy jest mokre. Mało?
Mimika twarzy wygląda tak jak w Heavy Rain, ale nie w HR w grze tylko na tych loadingach. Cole gdy zostaję postrzelony, kula wbija mu się w tułów, wystrzela krew, a po chwili na plecach powstaje smuga krwi. Wszystko jak w filmie, dobrym filmie. Niewiarygodne że można tak dopracować sandbox (z tak wielkim światem!) pod względem grafy.
Co do fabuły... misje są zróżnicowane, nie pozwalają się nudzić. A jeśli mamy dość głównego wątku możemy zagrać w jedną z 40 misji pobocznych które dopiero ryją beret! Toż to misje poboczne są lepsze niż niektóre z głównego wątku! Szkoda że każdy chapter zaczyna się w sumie tak samo i po kilku godzinach staję się to monotonne.
Obecnie mam za sobą prawie 7h gry. Wykonałem 9 misji pobocznych, rozpoczynam 11 chapter. Gra to bezwzględny złodziej czasu, który nie puszcza gracza sprzed TV. Jak dla mnie murowany kandydat do gry roku. Z oceną się wstrzymam do zakończenia fabuły