Przy Przebudzeniu była lepsza zabawa, bo to był wielce wyczekiwany film jak boże narodzenie, teraz już co roku mamy nową część, więc nie ma tej magii.
Co do prequeli to ja zaczynam je co raz bardziej doceniać w oczach najnowszej trylogii. Mimo, że prequele są głupkowate momentami to jednak są dużo bardziej dojrzałe według mnie. Nie ma tego głupkowatego humoru, który mnie wku,rwił już w pierwszej scenie Last Jedi, ale byłem wściekły po zobaczeniu pierwszych 3 minut filmu. W prequelach było więcej mieczy, więcej walk, był Darth Maul, był Sidious, był Dooku, był Yoda. Dużo więcej fajniejszych postaci. Dużo poważniejszy temat - przejęcie władzy w republice, walka polityczna, oszustwa, pokazane było przejście Anakina z jasnej na ciemną stronę mocy itp. Może i zrealizowane to było kiepsko, ale IMO w prequelach jest więcej Gwiezdnych Wojen niż w nowej trylogii. TFA i TLJ to niestety bajeczki dla dzieci. Lubię bajeczki, ale pod okien Disneya strasznie to uniwersum zniewieściało i zdziecinniało.