Ja na prawdę mam dużą tolerancję dla słabych filmów, świetnie się bawię przy tytułach typu Szybcy i Wściekli czy Niezniszczalni, ale to co dzisiaj zaserwował mi Ridley Scott i jego ALIEN na prawdę zmiotło mnie z nóg. Na szczęście nie jest to wina Ridleya, ale tych patałachów odpowiedzialnych za scenariusz. Ilość absurdu, braku konsekwencji w poczynaniach bohaterów raził w oczy od samego początku. Co chwile zadawałem sobie pytanie WTF, po co tak, co on robi, czemu to robi. Jak w jakimś tanim horrorze. Przez pierwsze pół filmu nic się nie dzieje a drugie pół można w ogólnie nie oglądać bo od razu wiadomo jak to wszystko się skończy. Już nawet nie chce mi się przypominać tych absurdów, ale na prawdę dawno nie byłem tak rozczarowany wychodząc z kina, smutno mi, że tak wspaniałe uniwersum z 40 letnią historią zostało tak zaorane, tak zdeptane przez najzwyczajniejszy ciąg na kasę. Szkoda mi przełączników w klawiaturze na pisanie o tym gównie, bo film był tak czerstwy jak żarty Tokara.
W poniedziałek przypomniałem sobie Prometeusza, liczyłem na jakieś wyjaśnienia.
Minęło prawie 2h od seansu a ja jestem w szoku jak ten film był słaby. Szkoda mi moich 16PLN na bilet.