Dymek przybierał jeszcze postać wyimaginowanego kolegi Hugo z zakładu psychiatrycznego, tego łysola. Przybierał postać Walta.
Według mnie wioskę spaliła matka po tym jak ogłuszyła Ezawa, dowiedziała się, że ludzie znaleźli światełko, więc musiała ich powstrzymać przed kontynuacją prac. Jaki cel miałby Jacob w wybijaniu tych ludzi ?
Matka mówiła, że sprawiła tak, że bracia nie będą mogli się skrzywdzić nawzajem. Potem dała wina Jacobowi, by był stróżem wyspy, teraz Jacob dał wody Jackowi. Sprawiło to, że ani Dymek ani Jack nie mogą się zabić, ani Dym Jacka nie może, ani Jack Dymka.
To, że Jacob jest taki dobry to też nie prawda. Na wyspę trafiło dużo dobrych osób, chociażbym w drugiej części samolotu. Jacob mieszka na wyspie całe życie, więc co tam może zrobić złego. Niby może trafić na normalny ląd, ale wychowała go matka, wpoiła mu, że ma bronić wyspy a on tam siedzi i pilnuje wyspy przed dymkiem, który sam wypuścił na świat.