Ktos tu jakis czas temu polecil Mad Micka z Katowic jesli chodzi o burgery. Dzisiaj mialem przyjemnosc przetestowac i na start od razu moja ocena: nie ten poziom co Moa Burger w Krakowie, ale na ta sama polka jakosciowo co w/w wspomniany lokal. Natomiast sposob podania mistrz. Zamowilem sobie tytulowego Mad Mick Burgera. Siadamy z kumplem przy szybie i ogladamy zyjace Katowice w oczekiwaniu na uczte ;D. Po 15 minutach przychodza burgery a w trakcie ich przyrzadzania kolo z obslugi wnosi nam koszyk z sosami (swietna opcja, wg wlasnego widzimisie dowala sie sosy do kanapki). Dostajemy (pipi) talerze na srodku kanapka, dookola obsypane frytkami, swietna opcja bo na frytkach mozna sprobowac kazdego z sosow (genialny sos bbq, z tego co sie dowiedzialem od obslugi to kupny, obstawiam ze to http://www.bakersandlarners.co.uk/uploads/images/products/product_2180_large.jpg ale nie chcial mi zdradzic ;D ). Nim zaczelismy konsumpcje obsluga jeszcze wrocila i na zyczenie jeszcze mielila nam pieprz na burgera.
Co do samych burgerow to wypas, wydaja sie dosc mniejsze niz w moa, ale wolowinka pierwsza klasa. Buleczka, mimo ze nie wyglada apetycznie (jak dla mnie troche za ciemna) ale bardzo dobra w smaku, minimalnie chrupka. Ilosc dodatkow w pelni zadowolajaca (bardzo dobry kompromis, nie jak w moaburgerze ze nie jestes w stanie utrzymac bulki bo wszystko sie z niej sypie ) Do czego sie moge tylko doczepic to cebula, skoro juz nie daja czerwonej to mogli by ja chociaz troche wyparzyc zeby troche charakterystycznej goryczy zniwelowac.
Ok to tak na koniec GOTY burgerow w Katowicach ;D