The last of us - pierwszy raz od czasu ogrania pierwszego Mass Effectu mialem takie cos. Wtedy przystapilem do gry bez wiekszej podrajki, bo w koncu wiedzmin 1 wiec nie ma nic do gadania. I wtedy wiedzmin odszedl na polke i dopiero w tym roku go skonczylem. Z TLOU mialem tak samo, z ta roznica ze bylo GTAV, wiec zadnej innej lepsze gierki nie bylo i nie bedzie w tym roku. Swiateczna znizka sprawila ze w koncu zakupilem. OMG co za tytul! Pewnie cale forum juz ogralo ale co mi tam, pozachwycam sie. Mialem obawy bo Uncharted 3 mnie nie porwalo w takim stoponi jak 2ga czesc. Jednak bezpodstawnie, tak swietnie napisana fabula, tak swietne postacie, tak swietny swiat, tak swietny klimat. No co tu duzo gadac, wymagajacy poziom trudnosci, satysfakcja po przejsciu kolejnych sekwencji i slodko-gorzkie odczucia po zakonczeniu i poznaniu calej historii. Co mi tylko napsulo krew to cos nie ten teges z checkpointami tj. ginac gra mnie cofala do checkpointa, pare razy ginac podobnie caly czas cofalo z automatu do tego samego punktu. Jednak jesli po wcisnieciu pauzy wciskalem i od razu chcialem zaczac od tego punktu bo juz wiedzialem ze zrabalem to mnie cofalo tak jakby jeden wczesniej checkpoint (nawet jesli pisalo ze save mial miejsce wczesniej niz 1min.) co bylo wkurzajace po trudnych lokacjach. Ale i tak nie zniechecilo mnie w ani ulamku procenta do tej gry. Nie spodziewalem sie ze w ciagu ostatnich paru miesiecy bede mogl po raz kolejny dac jakiejs grze 10/10.