Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  1. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w Ogólne
    Ja jestem na 12 albo 13 dniu, jeszcze bez "dotarcia do celu", ale w sumie nie naciskam szczególnie na to, raczej skupiam się na odkryciu jak najwięcej nowych pokojów w runach, notuję i rozgryzam różne rzeczy. Na dobrnięcie na północ przyjdzie czas. Okazuje się, że najlepiej przy tej grze myśleć "w języku angielskim", o czym wspomina Dahaka, bo znajomość tegoż jest w zasadzie niezbędna przynajmniej do jednej globalnej zagadki. I to mówimy o znajomości na zasadzie "nie wystarczy wiedzieć, że to drzewo/roślina - trzeba rozpoznać gatunek i nazwać go po angielsku". To dodatkowo podnosi próg wejścia, bo wczoraj przed snem szkoliłem się z tłumaczem Google z gatunków drzew po angielsku, hehe. Też mam wrażenie, że z każdym dniem w grze twórcy są coraz hojniejsi w przedmiotach (raz miałem 42 monetki, ale... nie miałem w sumie gdzie ich wydać, heh), poszerzają pulę pokojów czy przedmiotów specjalnych, bo wciąż niektóre z nich widzę po raz pierwszy. To zawsze kompromis i decyzja: otworzyć ten nowy pokój po raz pierwszy, mimo, że jest ślepym zaułkiem i zablokuje nam możliwość kontynuacji wędrówki, czy wybrać coś bezpiecznego z wejściem i wyjściem? Póki co zwykle stawiam na to pierwsze, a plan osiągnięcia docelowego pokoju odkładam na później. Idzie dość żmudnie (trochę na własne życzenie), ale w sumie nie było jeszcze dnia w grze, który mógłbym uznać za całkowicie stracony, więc wciąż czuję motywację. Powoli, ale miarowo. I tak, raczej nie będę żałował podjęcia się tej gry, bo mimo wszystko się wkręciłem i czuję satysfakcję z postępów, a to chyba najważniejsze na tę chwilę. No i jeszcze póki co unikam jak ognia wszelakich poradników czy nawet ogólnych wskazówek, więc tym bardziej idzie powoli, hehe.
  2. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w Ogólne
    Ale co mają napisać, skoro pewne rzeczy widać gołym okiem już po godzinie, dwóch grania (powtarzalność, powolność, potencjalne znudzenie)? Że intryga wciąga od razu, a nasza przenikliwość jest z miejsca wynagradzana? No nie jest tak, bo najpierw musimy się przebić przez dziesiątki runów i setki powtarzalnych pomieszczeń z nadzieją, że na koniec będzie warto. I to potężna bariera dla wielu graczy, dla których to nie brzmi jak dobra zabawa po dniu pracy w biurze. Blue Prince jest grą dużo mniej przystępną od Outer Wilds, Lorelei czy Animal Well, bo jest skąpa w poczuciu postępu i wynikających z tego "nowościach" (przez 95% czasu robimy coś, co już robiliśmy w poprzednich runach). Pięć czy sześć godzin gry potrzebnych w moim przypadku, by w ogóle dać się złapać na haczyk to spory próg wejścia, a i tak nie wiem czy było warto. Mimo wszystko ufam, że na koniec nie będę żałował.
  3. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w Ogólne
    Ja wczoraj zacząłem, pograłem dwie godziny i wrażenia podobne do tych Shankora. Nie byłem przekonany do "rogalikowego" elementu, bo nawet w trakcie tych dwóch godzin pomieszczenia siłą rzeczy szybko zaczęły się powtarzać i koniec końców łaziłem po tych samych lokacjach w kółko, bez znaczącego poczucia progresu, ani w kwestii fabularnej (mocno to wszystko enigmatyczne i szczątkowe), ani gameplayowo. Dzisiaj odpaliłem grę ponownie, przesiedziałem przy niej 4 godziny i zaczynam się w to wgryzać. Wreszcie całość ma jakieś znamiona progresu i gra odnajduje sposoby, by mnie wynagradzać za cierpliwość. To wciąż za wcześnie, by wygłaszać jakiekolwiek opinie czy wyroki, ale połknąłem haczyk i z pewnością do gry będę wracał w kolejnych dniach (w zależności od nastroju). W spoilerze poniżej zamieszczę na czym polegał mój dzisiejszy progres, bo mimo wszystko polecam samemu do tego dotrzeć. Spoiler Przede wszystkim postanowiłem zaprząc do roboty zeszyt w kratkę, naszkicowałem siatkę domu i notuję pewne elementy. Szybko można dostrzec pewną niezmienną zależność. Jeszcze nie wiem co czego mi się ona przyda, ale do czegoś z pewnością. Udało mi się również otworzyć jeden permanentny skrót, który na początku każdego dnia za cenę kilku kroków pozwala mi otworzyć "szopę" i zdobyć jakieś przedmioty na start, albo inne profity (podobnie jak przy pokojach, wybieramy jedno z trzech pomieszczeń). Dotarłem do sadu, który również permanentnie na start każdego dnia dodaje 20 kroków. Dzięki znalezionym dyskietkom na stałe ulepszyłem chyba trzy pomieszczenia z puli i od teraz każdorazowo zawierają dodatkowe przedmioty. W laboratorium dzięki eksperymentom zapewniłem sobie na start każdego dnia trzy monetki, niby niewiele, ale rozumiem, że eksperymenty można powtarzać każdorazowo, gdy odwiedzimy laboratorium, więc "kieszonkowe" można kumulować. A to tylko jeden z kilku możliwych eksperymentów do przeprowadzenia. Wspomniane przez Shankora zagadki logiczne to tak naprawdę pierdoły i "mini-gierki" które jedyne co oferują w zamian, to klucze czy klejnoty (czyli walutę), więc nie wpływają nawet na progres. Blue Prince wydaje się globalną zagadką logiczną, gdzie znaczenie będą miały cierpliwość i spostrzegawczość na przekroju wielu godzin rozgrywki i poukładanie sobie faktów w głowie. Tymczasem dotarłem nawet do tajemniczego pomieszczenia u góry, ale oczywiście było zamknięte (o czym ostrzegały mnie już notatki znalezione wcześniej, więc nawet nie byłem rozczarowany). Z tego co rozumiem, to pomieszczenie z każdej strony otwierają odpowiednie dźwignie pochowane po domu (znów: sugerują to notatki), bo jedną udało mi się odnaleźć i przestawić, ale akurat w tym runie zablokowałem się w domu zanim zdążyłem do górnego pomieszczenia dotrzeć. Generalnie moje notatki rosną, tak samo jak wiedza o zasadach funkcjonowania domu (kolorystyka pokojów), właściwościach siatki (gdzie jakie pokoje mają szansę się wylosować z puli), po kilku godzinach zauważam jakiś progres i czuję motywację do "jeszcze jednego runu", ale faktem jest, że Blue Prince potrafi być żmudny i skąpy w wynagradzaniu gracza, blokować progres i zmuszać go do rozpoczęcia dnia od nowa. Na tę chwilę jestem w pewnym rozkroku, bo potrafię dostrzec i zrozumieć co w tej grze zachwyca fanów, ale jednocześnie umiem dostrzec wszystko to, co może w Blue Prince odrzucić i zniechęcić już po 2-3 godzinach (powtarzalność i brak znaczącego progresu).
  4. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w zgRedzi
    Zaproście Pupcia, to największy ekspert od Residentów na forum. A być może na całym świecie. Fascynacja cyklem doprowadziła go do wypalenia i teraz nie potrafi cieszyć się żadną grą, która nie jest Residentem. Sam stał się growym zombie.
  5. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w PS5
    https://gamefound.com/en/projects/steamforged-games/helldivers-2-board-game
  6. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    No, czyli nadal wychodzi na to, że nie tyle Maxis dało szansę Willowi i SimCity, co dał im szansę Jeff Braun, z którym wspólnie stworzyli Maxis (po to by m.in. wydać SimCity). Jeśli się uprzeć, to można stwierdzić, że to SimCity sprawiło, że Maxis mogło zaistnieć. Nie odwrotnie ;]
  7. Kmiot opublikował(a) odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    PC Gaming to nigdy nie była moja pasja i pewnie już nigdy nie będzie. nawet jeśli branża jutro umrze, to mam zapas konsol i gier na resztę swojego życia. Ale PC Extreme oczywiście kupiłem, ale - jak mawia forumkowy klasyk - się nie cieszyłem. W dodatku dwa egzemplarze, bo nie mogłem się zdecydować czy wolę limitkę z Księciem Persji, czy kolorystycznie przemawiającego do mnie Dooma (którego zresztą uwielbiam). W ramach wsparcia kolejnych inicjatyw. I zamówione w sklepie online, gdyby ktoś pytał, hehe. Będzie więc krótko, bo szczerze pisząc, to był chyba pierwszy specjal, w którym odpuściłem sobie lekturę kilku artykułów, bo kompletnie mnie nie grzały. Dotyczy to głównie zagadnień sprzętowych, ale również wątki z oprogramowaniem jedynie przeczesałem wzrokiem. Generalnie skupiłem się na grach, bo te zawsze są interesujące, niezależnie od platformy. W kilka, a może kilkanaście tytułów miałem okazję zagrać za małolata, bo szwagier od zawsze był graczem PC i na bieżąco z nowościami. To właśnie u niego, podczas weekendowych czy świątecznych odwiedzin miałem okazję po raz pierwszy doświadczyć takich klasyków jak Alone in the Dark, Wolfenstein 3D, Doom, Prehistorik 2, Duke Nukem 3D, Flashback i wiele innych. Nie muszę chyba wspominać jakie one robiły wrażenie na dziecku. Wiele gier lubiłem obserwować jak grał szwagier, bo samodzielnie średnio je ogarniałem (Diablo, kolejni Herosi, a nawet... Phantasmagoria). Do tego miałem okazję pociupać też w parę tytułów, których w specjalu zabrakło (albo pojawiły się tylko w postaci krótkich wątków). Teenagenta przeszedłem chyba trzy razy (ta przeklęta zagadka z ciastkiem w kształcie serca!), pamiętam, że próbowałem też grać w Batman Returns, ale co chwilę gdzieś utykałem i się zniechęciłem. W ogóle preferowałem wtedy przygodówki point and click (Kyrandia 2!), bo z obsługą klawiatury nie szło mi najlepiej, a ten gatunek był raczej bezstresowy. Trochę więc tego i owego liznąłem, ale obecnie to jak przez mgłę. Ostatni tytuł, którym pamiętam, że zrobił na mnie piorunujące wrażenie, to pierwsi Commandos. Zagrywałem się w to namiętnie (na samą premierę), choć nie miałem pojęcia o istnieniu quick save/load i każdorazowo zaczynałem od nowa. Ale byłem zafascynowany na tyle, że wykupiłem wtedy wszystkie czasopisma, które miały akurat recenzję gry. A były to czasy, gdy gracz miał w czym wybierać pośród prasy. Potem pod choinkę dostałem pierwsze PlayStation i częstych odwiedzin u szwagra już nie potrzebowałem do szczęścia. Mimo wszystko określam się laikiem w temacie PC Gamingu, więc podzielę się jedynie wrażeniami ogólnymi wyniesionymi z lektury tego wydania specjalnego. Konstrukcyjnie i wizualnie to jest niezwykle ładne i mięsiste danie. Przeglądałem to na szybko i byłem w szoku ile zawartości udało się tam upchać. Praktycznie brak reklam, w recenzjach gra za grą lecą jak seria z karabinu maszynowego. Wszystko atrakcyjne dla oka, zadbano o najmniejsze detale, jakieś ikonki, loga, szczególiki, smaczki, nagłówki (symboliczne przeobrażenie DOSa w Windowsa). Przydatne ikony związane z dostępnością gry na GOGu. No składowo to jest tip-top, trudno się do czegokolwiek przyczepić, nawet jeśli pojawiły się drobniutkie wpadki czy to wizualne (dubel screena w Prehistorik 2), czy też treściowe ("ani fabuła, ani wrażenia wizualne nie robią dobrego wrażenia" - Phantasmagoria). Merytorycznie nie czuję się upoważniony, by cokolwiek wytykać, rzucił mi się w oczy jedynie pewien rozdźwięk związany z Willem Wrightem. W recenzji Sim City Ural pisze, że szansę twórcy gry dała dopiero firma Maxis, natomiast w artykule o podgatunkach Sir Haszak pisze, że Will Wright był założycielem Maxis. I o ile zdążyłem się zorientować, ta druga wersja jest prawdziwa. Trochę czepialstwo z mojej strony, ale utkwiło mi w pamięci, skoro obie informacje dzieli blisko 100 stron, a mimo to jakieś zwarcie w mózgu dało mi znać, że coś tu nie gra. Mój ulubiony dział w tym specjalu to oczywiście recenzje, tym bardziej zadowolony jestem, że było ich tak dużo. Dobór tytułów to zawsze będzie pole do dyskusji i to takiej, która do niczego nas nie doprowadzi, chyba że do wniosku, ż to kwestia preferencji. Pewnie, że mógłbym się zastanawiać czy dwa Sim City były konieczne, podobnie jak oba Prehistoriki, ale nie zamierzam z tym dyskutować. Za urocze uznaję to, że udało się w ten dział wepchać kilka nieoczywistych wyborów, takich po których widać, że sam autor mocno lobbował, by dać mu stronę na jakąś grę, może niezbyt dobrą, ale dla niego sentymentalną. Te wydania specjalne to zawsze trochę dzieło pasji, więc miło, że znalazło się trochę miejsca na osobiste wybory i swoiste "dzikie karty". O ile w samym PE oceny gier mają jak najbardziej sens, to w tych wydaniach specjalnych mam spore wątpliwości czy zasadnym jest silenie się na jakąkolwiek notę. Temat już się tutaj przewinął, bo brakuje w tym konsekwencji. Konsolite wystawiający surowe oceny, choć wydźwięk recenzji sugeruje coś innego to koronny przykład. Wychodzi na to, że One Must Fall 2097 jest znacznie lepszą grą niż pierwszy Mortal Kombat, choć o tej pierwszej pamięta dzisiaj tylko garstka graczy z bólami stawów, a ta druga dała początek globalnemu fenomenowi i marce, która trwa do dziś. Ja wiem, że Darek już tłumaczył, ale fakty są takie, że wystawione oceny twierdzą co innego. A jeśli nie warto się nimi sugerować, to po co w ogóle istnieją? Wciąż jestem zdania, że takie grzebanie w śmietniku branżowej historii wymaga innego systemu oceniania opartego na zasadzie: warto zagrać nawet dzisiaj / dzisiaj lepiej nie dotykać i zostawić we wspomnieniach, plus jakaś jedna, dwie noty pomiędzy. Czegoś przydatnego z dzisiejszej perspektywy. Arcade Extreme dobrze kombinowało, ale tamte noty były po prostu odpowiednikiem cyfrowych 1-5, więc to też nie to. Coś jeszcze? No ten nieszczęsny opis do Dooma. Staranny, atrakcyjny wizualnie, nostalgicznie słuszny, ale trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której ktokolwiek z niego korzysta. Albo chociaż przeczyta coś więcej, niż pierwszą misję. Przecież ją się szybciej przechodzi, niż trwa lektura. Fajne, ładne, nawet się uśmiechnąłem pod nosem na ten widok, ale może nie róbcie więcej. Aha, no i Perez czytający materiał o czasopismach: Mimo to generalne wrażenia z PC Extreme mam całkiem pozytywne, choć z racji tematyki nie oczekiwałem wiele, bo nie byłem targetem. Może gdybym się zmusił do lektury tych kilku materiałów, które ominąłem, to byłoby gorzej. A tak to poczytałem o fajnych gierkach, pooglądałem ładne obrazki, wpisałem nawet kilka tytułów, które być może kiedyś chciałbym osobiście sprawdzić, chociaż pewnie i tak tego nie zrobię (szanse oceniam na 5%). Brawa dla V0yagera i autorów. Nie wiem czy gratulacje od konsolowca z krwi i kości cokolwiek dla Was znaczą, ale i tak napiszę, że daliście radę.
  8. Kmiot odpowiedział(a) na Perez odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Roger, ten Khazan Ci nie pójdzie na SNESie.
  9. Kmiot odpowiedział(a) na Piechota odpowiedź w temacie w zgRedzi
    GDZIE MOŻNA ZAMAWIAĆ?!
  10. Najlepsze okładki mają 3 i 4, ale że 1 i 2 są grami lepszymi czy też bardziej sentymentalnymi, to niektórzy dylemat mieli pewnie niemały.
  11. Kmiot odpowiedział(a) na Perez odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Nie no, tylko pamiętajcie, że kilka okładek musi być chujowych, abym nie musiał kupować zbyt wielu wariantów.
  12. Kmiot odpowiedział(a) na Sylvan Wielki odpowiedź w temacie w Ogólne
    Czyli klasycznie. Trzeba poczekać z pół roku, aż znerfią najtrudniejszych bossów, potem grę na luzie przejść i wbić do tematu z tekstami typu: "to z tym Viperem mieliście problem? Padł przy pierwszej próbie. W ogóle łatwa ta gra jakaś, a po opiniach spodziewałem się trudniejszej przeprawy." No to do przeczytania za kilka miesięcy.
  13. Kmiot odpowiedział(a) na mitra odpowiedź w temacie w zgRedzi
    WOW, no to kłaniam się w pas, raptem 18 lat temu, wraz z Fenixem i Starem w składzie xd Dobrze wygrzebane Pix, szacun dla Ciebie, ale to kompletnie nie zmienia sytuacji, bo Zax lata temu już się od PE odciął w tym kontekście. Od tego czasu miał masę okazji się pokazać, albo zabrać głos. Tymczasem on znalazł sposób na czerpanie profitów i jednoczesne uniknięcie odpowiedzialności.
  14. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Po czym poznać, że się przesadziło? Po tym, że w styczniu Twoje zakupy growe wyglądały tak: W lutym trochę popuściłeś lejce, ale bez przesady: A w marcu doszło do spięcia w obwodach:
  15. Kmiot odpowiedział(a) na mitra odpowiedź w temacie w zgRedzi
    Z Zaxem mam ten problem, że on siedzi w swojej bańce, a to nigdy nie jest dobre podejście w przypadku kogoś, kto chce uchodzić za profesjonalistę i publikować swoje opinie w szerszym gronie. On jest mocno anonimowy, zachowuje się chwilami jak bot, NIGDY nie konfrontuje się się z krytyką, nigdy nie utożsamia się z PSX Extreme (poszukajcie go w jakimkolwiek redakcyjnym zlocie, albo w filmie dokumentalnym). Żadnym sposobem nie nawiążesz z nim kontaktu, co jest bardzo wygodną dla niego opcją. Pierdolić głupoty, unikać za to odpowiedzialności poprzez odwracanie wzroku. Ale do wytykania błędów innym recenzentom to jest pierwszy w kolejce. Gość jest trudny do zniesienia i najwyraźniej nie dojrzał do współczesnej metody komunikacji z odbiorcami, na których ma wyjebane. Polecam więc mieć wyjebane na niego i nie sugerować się jego opiniami w ogóle.