Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    163

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    No dobra, może jeszcze nie ukończyłem, bo planuje wrócić po platynę, ale widziałem już wszystko, więc mogę wydać ostateczną opinię. Captain Tsubasa: Rise of New Champions Backstory: Tak, nie będzie zaskoczeniem, że Tsubasa towarzyszył mi w trakcie dorastania. Jaranko było ogromne, ale to był ten moment, gdy całe wakacyjne dni spędzało się na łące, pełniącej rolę boiska. Cały dzień, nie zmyślam. Na przemian mecz i leżenie na trawie oraz dyskutowanie ze źdźbłami w ustach na tematy, które wtedy zajmowały kilku- i kilkunastolatków. A potem kolejny mecz ze zmienionymi składami, bo ktoś musiał na obiad, albo dostał szlaban za brudne spodenki czy zgubiony klucz do domu, który nosił zawiązany na szyi (klucz, nie dom). I choć technicznie i sercem bliżej mi było do Ishizakiego niż Tsubasy, to harmonogramu transmisji na Polonii 1 pilnowało się z namiętnością, a życie na podwórku zamierało na czas emisji nowego odcinka. Na wagary chodziło się do kolegi (którego rodzice pracowali, więc miał wolną chatę) i wspólnie oglądało się poranne powtórki. Bez przesadnych emocji, bo znało się rezultaty, ale jednak - w tle leciało i każdy zerkał. Grę na Pegasusa ogrywało się z dziecięcą zawziętością oraz onieśmielającym uporem, by rozkminić znaczenie tych japońskich krzaczków. Z wiekiem ta namiętność osłabła, choć sentyment nadal miło gilgotał po podbrzuszu, gdy widziało się bohaterów z dzieciństwa powracających tu i ówdzie. Nazwiska, które pamięta się tak samo dobrze, jak rzeczywistych piłkarzy grających w tamtych czasach. A teraz znów wrócili. I znowu nie potrafię ich nie kochać. Zacznę od istoty sprawy. To gra dla fanów. Nie wiem, być może jakimś cudem sprawi, ze ktoś, kto wcześniej z Tsubasą do czynienia nie miał, teraz się tematem zainteresuje. Cuda się zdarzają. Ale ta gra nie jest wystarczająco dobra, by rozkochać w sobie nowe tłumy. CT:RoNC jest skierowane przede wszystkim do generacji wychowanej na anime, bo to jej największa, być moze nawet jedyna siła. Siła sentymentu. Za to jaka! Osobiście mnie ona zmiażdżyła i choć spodziewałem się jedynie miłego połechtania duszy fana, to w efekcie utonąłem w tej grze niczym w betonowych butach. I nie umiem tego racjonalnie wyjaśnić. Tak samo jak nie potrafię tej gry nikomu z czystym sumieniem polecić, bo zdaję sobie sprawę, że w równym stopniu co mnie wciągnęła, to kogoś może odrzucić. Więc spróbuję do sprawy podejść metodycznie. Goły gameplay: Podstawowym błędem jest traktowanie CT:RoNC jako gry piłkarskiej mającej rywalizować z tuzami gatunku. W żadnej warstwie nie sprosta ona porównaniom. Rozgrywce brakuje szlifów. Animacja poruszających się zawodników cierpi na niedobór klatek. AI często dostaje wylewu, czasem zdarzało mi się, że komputer rozpoczął grę od środka, "podał" piłkę do przodu, ale żaden jego zawodnik nie biegł w jej kierunku. Detekcja kolizji może ubiegać się o rentę inwalidzką. Wymiana kilku podań do dokonanie większe od pokonanie Mullera na bramce, bo zawodnicy potrafią ignorować piłkę toczącą się między ich nogami, zamiast ją po prostu przyjąć. Tradycyjne strzały to śmiech na sali, bo nie stanowią żadnego (no, prawie żadnego) zagrożenia. No trudno znaleźć jakiekolwiek plusy, które staną w obronie "gołego" gameplayu. Sprawy mają się odrobinę inaczej, jeśli zaczniemy CT:RoNC traktować jako grę arcade w temacie piłkarskim. Wtedy można dojrzeć pewien potencjał. Pełen gameplay: To gra w pełni oparta na indywidualnościach i odpalaniu ich umiejętności. Możemy w meczu podgryzać przeciwnika i ostatecznie być może nawet uda nam się go pokonać. Bo bramkarze mają swój poziom "Spirit" i póki im go nie obniżymy kolejnymi atakami, to nic nie przepuszczą (pomijając wyjątki). Więc to nie kwestia techniki, a raczej metodyczności i zręczności w kreowaniu ciągłego naporu na bramkę. Ale nic nie robi grze tak dobrze, jak uruchamianie kolejnych Super Strzałów, spektakularne dryblingi przez pół boiska i sześciu obrońców, zakończone ładowanym na podwójnym pasku Super Mega Strzałem, robiącym sito z bramkarza (albo znacznie uszczuplającym jego Spirit, jeśli jest klasowym golkiperem). To jest istota rozgrywki, w tym cały jej urok i powab. Nie ma to jak minąć dwóch przeciwników przy pomocy finezyjnego drybligu Tsubasy (odpalanego mało finezyjnym jednym przyciskiem), podać piłkę do Kojiro, który przebije się siłowo przez kolejnych trzech obrońców i odpali z 10 metrów od bramki Neo Tiger Shoot, którego moc wniesie piłkę do siatki razem bramkarzem w roli zbędnego balastu. Cały mecz się składa z takich elementów i one w moim przypadku niestrudzenie pompowały dopaminę do mózgu, bo pomimo dziesiątek/setek meczów te animacje w żadnym sensie mi się nie znudziły czy opatrzyły. Wciąż cieszą wzrok tak samo, jak 50/100 meczów temu. Powtarzalność gameplayowa dostrzegalna gołym okiem, ale dziwnym sposobem jakoś mi nie doskwiera. Bo cóż to są za animacje! Dzikie hołubce z piłką. Majstersztyki. Epickie, a jednak na tyle dynamiczne i krótkie, że nie nużą w żadnej sytuacji. A już najbardziej imponujące są Combo Shoty, zatrudniające do udziału dwóch (czasem nawet trzech!) zawodników. No kurwa, satysfakcja za każdym razem murowana. Strategia? Generalnie nie istnieje, choć można drużynie dynamicznie nadawać przydatne taktyki (np. Combo formation, gdzie kluczowi dla kombinowanych strzałów zawodnicy krążą w pobliżu siebie, co ułatwia wykonywanie Combo Shotów), ale chyba najistotniejszą kwestią jest ładowany każdym udanym zagraniem pasek V-Zone. Po pełnym zapełnieniu możemy zdecydować czy chcemy go odpalić w ataku, co daje nam boosta (w zależności od wybranego skilla kapitana drużyny), albo zachować go na "czarną godzinę", czyli Super Save naszego bramkarza, który w takiej sytuacji wybroni nawet najpotężniejszy strzał w grze (oczywiście taką umiejętność posiadają tylko najlepsi golkiperzy, a nie byle chłystki). I znów - animacje Super Save'ów to złoto czystsze, niż cygańskie zęby. Ale to by było na tyle w kwestii strategii, bo reszta to radosne dożynanie bramkarzy między słupkami. Fabuła: tak, bo gra oparta na anime musi mieć fabułę i choć tutaj na pierwszy rzut oka nie prezentuje się ona imponująco, to po trzykrotnym jej przebrnięciu informuję, że jednak odrobinę podniosłem brwi z wrażenia. Na początek gra poleca nam Tryb Tsubasy, który uznawany jest za "łatwy" i ma za zadanie wprowadzić w zawiłości rozgrywki (jeśli można to tak nazwać). Scenariuszowo to droga Nankatsu do trzeciego z kolei tytułu Szkolnych Mistrzów Japonii. Rzecz jest silnie "story driven" i mocno zajeżdża visual novelą przetykaną gameplayem (meczami). Ale nawet mecze bywają reżyserowane, więc czasami nie sposób uniknąć utraty bramki, która ma za zadanie podnieść ciśnienie spotkania. Dla równowagi czasami to my zdobywamy bramkę, bo tak przewiduje fabuła, więc w ogólnym rozrachunku to się w miarę wyrównuje. Co nie zmienia faktu, że ten tryb jest mocno "sztywny" w założeniach i silnie zakorzeniony w zaplanowanej fabule. Nie ma tam zbyt wiele pola manewru. Dla weterana to jest łatwizna, ale dla kogoś, kto dopiero uczy się gry potrafi być zniechęcający. Jak w trzecim meczu dostałem w pierwszej połowie trzy bramki od braci Tachibana to trochę się podrapałem z tyłu głowy ("to tak ma być?"). No i te wszystkie fabularne gadki nie każdego przekonają, ale do tego wrócę za chwilę. Bo drugim trybem fabularnym i najjaśniej świecącą w gwiazdozbiorze gwiazdą jest Ścieżka New Hero. Tutaj z założenia mamy sporą swobodę. Kreujemy własną postać. Wybieramy pozycję oraz szkołę startową (obecnie pięć do wyboru), która już na początku da nam adekwatne bonusy i skille. Potem zaczynamy się piąć po szczeblach drabiny krajowej. Wybieramy karty bohaterów, z którymi chcemy zawiązać znajomość, by potem przejąć ich umiejętności. Wykonujemy wyzwania meczowe (każdy aspekt - strzały, odbiory, podania, dryblingi - jest oceniany z osobna). Między meczami prowadzimy rozmowy, wybieramy kwestie dialogowe, obserwujemy fabularny rozwój i sympatie pozaboiskowe. Zyskujemy poklask, rosną nam statystyki, uczymy się skillów (aktywne oraz pasywne) od wybranych przyjaciół. Budujemy wymarzonego grajka od zera. A potem zostajemy wybrani do młodzieżowej reprezentacji i jedziemy na turniej międzynarodowy. I tam robimy to samo, tylko w większej - międzynarodowej - skali. Wracają ukochani bohaterowie Nipponu i to wspaniały ukłon dla fanów. W ogóle osobistości, które tam spotykamy to miód na serce. Zimni i metodyczni Niemcy ze Schneiderem na czele. Samolubny Carlos Bara holujący reprezentację Brazylii, której brakuje drużynowego zgrania. Przesadnie pewni siebie Amerykanie stawiający na siłę mięśni. Entuzjastycznie nastawiony do gry Juan Diaz i jego Argentyna. Niesamowicie wyważony kolektyw francuski z gwiazdami w każdej formacji (poza bramkarzem, co działa na naszą korzyść). Włosi pozbawieni środka pola, za to z wyjątkowymi bramkarzem oraz napastnikiem. Holendrzy z białym, blond Kluivertem. Senegal, czyli chłopcy do bicia, ale z ogromnym sercem do gry. Wymieniam ich tutaj z pamięci i nie posiłkuję się żadnymi "przypominajkami", co tylko pokazuje jak wyraziści to bohaterowie. Zapamiętałem ich. Pamiętam ich Super Strzały, wady i zalety. Pamiętam ich animozje, nastawienie personalne, charaktery. Całkiem sporo jak na głupią grę o piłkarzykach. Pewnie, że nacisk fabularny może niektórych zmęczyć. To w większości dialogi motywacyjne w rodzaju: musimy to zrobić! Pokonamy ich! Pokonam cię! Nie dam się pokonać! Dam z siebie wszystko! Musimy to wygrać! I tak w kółko, z nielicznymi wyjątkami. Visual Novelowa paplanina. Ale fani anime powinni mieć już na to wyrobioną tolerancję. No i do tego dla urozmaicenia dochodzą opcjonalne dialogi w zależności od naszych przyjaźni i zdobywanych umiejętności, więc ostatecznie każda rozgrywka potrafi się mocno różnić. A gdyby tego było mało, to tryb posiada niemałą regrywalność. Bo po jednokrotnym ukończeniu możemy następnym razem tak pokierować fabułę, by w finale zmierzyć się z zupełnie inną ekipą. A dla smaczku doprowadzić do sytuacji, że namierzą nas skauci i po zakończeniu turnieju zostaniemy zaproszeniu do topowej drużyny (to tylko smaczek i forma docenienia, bo kariery tam nie możemy kontynuować). Do tego dorzućmy wybór innej szkoły na starcie i mamy całkiem inną rozgrywkę. Pewnie, że wiele elementów się nie zmienia, ale mamy na tyle duży wpływ na rozgrywkę oraz swobodę, że bawimy się równie dobrze co za pierwszym razem, a brnięcie do odrębnego finiszu to frajda sama w sobie. Co poza tym? Niewiele. Po odblokowaniu wszystkiego mamy raptem 21 drużyn do wyboru w trybie meczu towarzyskiego (narodowe + szkolne z Japonii). Trybów solo też niewiele (towarzyski, konkurs rzutów karnych, turniej, trening), bo istotą są tutaj wyraźnie tryby fabularne opisane wyżej. Jest tryb Online i możliwość tworzenia własnych drużyn (również z udziałem zawodników, których wykreowaliśmy w trybie fabularnym). Są paczki z kartami "przyjaciół" oraz itemami podnoszącymi staty (których potem możemy używać w trybie fabularnym), w zasadzie brak mikrotransakcji (są, ale o pomijalnym znaczeniu). No i znów - nic imponującego. No i doskwiera trochę multum "loadingów" między scenkami fabularnymi, czasem nawet w trakcie dialogów. Tak samo jak ciągłe "Connecting to network" w trakcie poruszania po menu głównym. Praktycznie przy każdej zmianie menu gra robi "connecting to network" i każdorazowo potrafi to trwać 10-15 sekund. Irytujące w chuj. Ale i tak uwielbiam tę grę. Mam już w niej pewnie z 50 godzin, choć patrząc z boku nie potrafię stwierdzić gdzie mi je pochłonęło, bo nie ma w tym aż takiego potencjału. Najlepsze jest to, że zamierzam tam powrócić, bo do odkrycia zostało mi jeszcze "USA route", a potem powtórka z Niemcami, tym razem muszą mnie wyskautować. I tak to się powoli toczy między Super Strzałem a Super Savem. Polecam, aczkolwiek reklamacji nie przyjmuję.
  2. No i takich ludzi trzeba szanować. @grzybiarz gdybym miał te brakujące Ci numery PSX Fana, to bym oddał za zdjęcia piewki. Żałuję, ze nie mam, bo chciałbym Cię uszczęśliwić.
  3. Dobra Mordeczki, browarek otwarty, muzyczka włączona, pora się wyczilować, a że trochę przy tym nudy i przecież nie będę oglądał, jak strimerzy grają w gry (rotfl) to pomyślałem, że poklikam w klawiaturę. Kładę przed sobą #284 i lecę z tym rapem, ej. Parę uwag i wrażeń, może mądrych, może głupich, nie wiem. Najważniejsze: okładka - ładna kolorystyka, ale ta stylówa tych gości (i całej gry zresztą) jest tam mało wyróżniająca się, że dorównują jej tylko felietony Mazziego. Złole w trupich czaszkach i kapturach. No brrr, boję się w opór. Dobra, obowiązek spełniony - opinia na temat okładki wygłoszona. Teraz mniej istotne kwestie. Doceniam formę reklamy, którą stosują ludki z Draw Distance (Serial Cleaners). To już któryś miesiąc z kolei, gdzie w ramach reklamy dzielą się z nami przeciekami z produkcji gry, concept artami, krótkimi objaśnieniami. I zawsze przygotują coś nowego, więc czytelnik nawet nie odbiera tej strony jako całkowicie straconej. A przy tym wspierają prasę, wiec ode mnie kudosy. News Extreme Party Underground to 90% krindżu. Zabawne są dopiero dwa ostatnie zdania. Bo prawdziwe. Ohayo Nippon - ta fotka hejtera SE xd Więcej nie dodam, bo nie wypada się otwarcie śmiać z czyjegoś nieszczęścia. Dobre, bo polskie - nie ma wyliczanki, więc to już zaleta. Ogólnie powtórzę się: ten kącik wypada lepiej, gdy autor skupia się na jednej, dwóch grach/kwestiach. Mam wrażenie, że te konsolometry są jednak z miesiąc na miesiąc coraz bardziej niezręczne i nieśmieszne. To znaczy raczej zawsze takie były, ale obecnie przekraczają jakiś stopień stężenia, który czyni je niestrawnymi. Temat Numeru o SI - bardzo solidnie i interesująco. Daję okejkę. 100 najciekawiej zapowiadających się gier - ziewam. Według mnie zmarnowane 8 stron. Nie przekonują mnie takie wyliczanki. Po prostu mam poczucie, że wymagają nieproporcjonalnie dużo wysiłku i czasu włożonego w przygotowanie/risercz (potwierdzone info o dacie, platformach, parę słów o tematyce i przynależności gatunkowej), a przyjemności z lektury przynoszą znacznie mniej. Komodo zrobił dobrą robotę, ale koncepcja kuleje. To wciąż takie samo zestawienie, jak coroczne "najbardziej oczekiwane" z tą różnicą, że tym razem nikt się nie oszukuje, iż najprawdopodobniej będą opóźnienia, więc nie przywiązujemy wagi do dat. Trochę żal, że takie zestawienie bez krzty charakteru dostaną wszyscy, a znacznie lepszy, również 8 stronicowy artykuł o cyklu Metal Slug trafi tylko do ograniczonego grona patronów. Walczymy o jakość materiałów w prasie, a tymczasem odrzucamy jakościowe artykuły na rzecz bezosobowych wyliczanek. Temat numeru o cyberprzestępczości - nie mam nic do zarzucenia merytorycznie, aczkolwiek któryś już raz nie przemawia do mnie styl autora (Grabarczyk). Jest jakiś taki sztywny, jak... no nie wiem, taniec robota. Bez swady i luzu. Jak od szablonu. Nierozpoznawalny. Śmiertelnie poważny. Hyde Park - no śmieszne te ryje macie. Mazzi imponuje czołem. Sojer wspominający o rowerze - check. Piechota w sam raz to utulenia (sympatyczna mordka, choć ta psiny bardziej). Headshot - Miela jak zawsze miło poczytać. I kiedy w końcu zamierzacie odblokować ukrytą postać "Anonim"? Recenzje - tutaj zabiorę głos w kwestii, która pojawiła się jakiś czas temu, czyli długość recenzji, sensowność tych na 1/3 strony itp. itd. Wiadomo, że obecnie chyba nikt przy wyborze gry nie sugeruje się wyłącznie jedną recenzją (poza spontanicznymi decyzjami), bo jest gdzie szukać opinii (sieć przepastna i głęboka). Krótkie recenzje są tym, czym powinny - krótkimi recenzjami, które mają za zadanie zapobiec temu, że przegapimy jakąś mniejszą perełkę. Nie mają być decydujące. Mają krzyczeć - hej! a słyszałeś o tej grze? Może ci się spodoba! Oczywiście nie pokryją one wszystkich wartych uwagi tytułów, ale zawsze coś. Wolę trzy gry, o których mogłem nie słyszeć, niż dodatkową stronę daną grze, o której słyszeli wszyscy. Tylko ta recka POSTACI W TEKKENIE na całą stronę to chyba strzelanie z armaty do komara. Dwie recki Crasha 4 również wątpliwe, bo od kiedy to się tak rozdrabniamy na poszczególne platformy? No ale Sojer wspomina o Juniorze - check. No i Mazziego ze tymi jego visual novelami to bym jednak hamował. Hardkor - no kurwa, HARVEST MOON. Perła w koronie, choć zapewne przez mój osobisty sentyment do Back to the Nature. Ale Piechota wie, że Go szanuję w opór. Stylówa nie do pomylenia, osobiste wtręty (pozdrów Mamę!) i lektura, która w każdym aspekcie jest czystą przyjemnością. Monster Hunter? Mam dziwne wrażenie, że podobny artykuł był już jakiś czas temu (w formie przebieżki po generacjach właśnie), ale to było prawdopodobnie przy okazji dawnego cyklu materiałów, gdzie właśnie robiono chronologiczne przeglądy różnych serii, więc prawdopodobnie w chuj dawno, tylko w mojej głowie to było "raptem wczoraj" (starzeję się). Spielberg? Z autorem mam podobne odczucia jak z Grabarczykiem - za dużo faktów, anegdotek i za mało osobistego zacięcia, własnych spostrzeżeń, doświadczeń. No Piechota ani Sobek to nie jest. Ogólnie jestem zwolennikiem dodawania do artykułów własnego pierwiastka i nadawania im odrobiny osobistego sznytu. Nie tworzycie wpisów do encyklopedii - tworzycie materiały dla "zajawkowiczów", więc pokażcie, że jesteście jednymi z nich. Materiał Norby'ego? No z założenia bardzo osobisty i już samo to sprawia, że czyta się go znacznie przyjemniej. Dawać więcej, aż do wyczerpania tematów. BioShock? Dobra, dobra, wystarczy już tych komplementów w kierunku Piechoty, bo obrośnie w piórka, więc kończymy wątek <nonszalancko odchodzi, ale obraca głowę i puszcza w kierunku Piechoty zalotne oczko>. Comix Zone - chylę kapelusza za uwzględnienie Muminków, bo jestem fanem. Myszaq - zgodnie z tradycją nie czytam, przeczesuję tylko wzrokiem. Felietony - Koso, Walkie i Roger jak zawsze top. W tym miesiącu równie bardzo udanie poczyna sobie Piechota, podobał mi się też kącik Zaxa, ale to pewnie kwestia miłości do Suikodena i faktu, że zbiórka na Eiyuden Chronicle była pierwszą w życiu, którą wsparłem na kickstarterze. Marcellus znowu coś pierdoli w swoim świecie (bitcoiny, Elon Musk, karty graficzne, chuj mnie to), Zooltara ignoruję, bo gość nagle odkrywa, ze VR może dawać frajdę, choć na co dzień siedzi w branży. Newsy od Mazziego (czas spędzony w grach wzrósł o 14%, no niesamowite wieści, ciary normalnie) i jego wynurzenia też z grubsza pominę, bo chłop najwyraźniej jest lekko opóźniony, skoro dopiero teraz uzmysławia sobie, że forma preferowanego przekazu jakiś czas temu zmieniła się na korzyść video, spychając tekst do niszy. Listy - dobra, można wykopać grób, wrzucić do dołu, zasypać wapnem i zakopać. Niewiele z tego już będzie. Aha, i przywrócić Głos Ludu. Najlepiej w rozszerzonej formie dwóch stron. Dodatek o Metal Slug dla patronów - bardzo solidnie opracowane, jednak - powtórzę się - tekstowi by pomogło delikatne muśnięcie osobistych doświadczeń z serią i pokazanie czytelnikowi, że "grałem, wiem o czym piszę". Jest odrobinę beznamiętnie. No i raczej nie jest to moja seria, wiec w sumie whatever. Czekam na kolejny dodatek, a z przecieków już wiem, że znacznie lepiej trafi w moje preferencje. No to elo i żebyście nie mówili potem, że czytelnicy nie piszą opinii o numerach. Buziaki, trzymajcie się tam na rynku prasy.
  4. i @grzybiarz jako Ambasador, bo on też lubi chlapnąć, a potem odwiedzić piewkę i cieszyć się tam swoimi skarbami. Zapewne każdy, kto szukał wzrokiem kompromitujących Cię skrótów i ikonek na paskach przeglądarki. @mitra dobra, dobra, nie tłumacz się. Pierdolnij browca i będzie czil.
  5. Wiem, ale mam też Polsat Sport (podstawowy pakiet) i pytam, bo wiem, że w zeszłym sezonie leciało (na PS News) i zastanawiam się czy w tej materii coś się zmieniło. Ipla bywa u mnie kapryśna.
  6. Wyścigi dalej lecą na Polsat Sport?
  7. Kmiot

    Subnautica

    Potwierdzam, też tam za pierwszym razem zginąłem, ale w ostatniej chwili przynajmniej zorientowałem się co mnie zabiło. gdy wróciłem tam po jakimś czasie to wszystkie (chyba wszystkie) moje zapasy leżały rozrzucone po okolicy zgonu, więc nie trać nadziei @grabipl
  8. Kurwa, te chińskie bajki to są ponad moją percepcję. Bomby atomowe, komety, skaczą po tej arenie jak małpy, szczelajom z wszystkiego i wszystkim, a z cyklu Naruto kojarzę tylko Naruto (i to zaledwie wizualnie). Z chińszczyzny to zdecydowanie Tsubasa jest nadczłowiekiem. Zaskoczyło mnie w finale, że po pierwszym K.O. walka nie wracała do punktu wyjścia (obaj na pełnym HP), więc w sumie wyszło na to, że wojownicy po prostu mieli jeden pasek z podwójną ilością HP. No, ale widocznie to jakieś chińskie zasady. Oczywiście z mojej strony lecą w kierunku Bzdurasa oficjalne podziękowania za inicjatywę, trud i poświęcony czas. To dla mnie zawsze oddech. Technicznie nie wyszło idealnie, ale wiadomo - wprawa przychodzi z czasem i powtórzeniami, więc zachęcam i gdybyś kiedyś coś, to jesteśmy na łączach ;] Wyniki jak najbardziej zatwierdzone przez komisję, zwycięzca znany, ode mnie gratulacje, czekam na PM z adresem nadania i ewentualną nagrodą bonusową. A teraz serduszka na czacie (albo pod jego postem) dla Bzdurasa.
  9. Dobra, Konsolomaniaki. Zamykamy kram, bo jest 10 zawodników i parzysta ilość jest wskazana. By uniknąć nieporozumień zamieszczam listę uczestników: @mozi @marbel007 @Ukukuki @Moldar @Kosmos @mitra @second @Plugawy @Dud.ek @Dante Wyniki kiedyś tam, stay tuned.
  10. E53494962F4C22FF4346D1EF3B5C75886F744C01

    EPIK SZUTO.

    1. Sven Froost

      Sven Froost

      Fifa zawodzi, PES zawodzi to mamy Tsubase :D 

    2. Tokar

      Tokar

      Żeby nie zderzyć się piszczelami obaj musieli kopnąć z czuba :gayos:

  11. Kmiot

    Subnautica

    Mimo że to pewnie tylko więcej tego samego, to i tak
  12. Nie mogę, bo jest szansa, że pomoże mi w organizacji przyszłych losowań. A jego mem... no cóż, jednym wytłumaczeniem jest fakt, że pochodzi z 2017 roku, a niech pierwszy rzuci minusem ten, kto jest dumny z całej swojej przeszłej działalności w internecie i absolutnie niczego się nie wstydzi. Generalnie ode mnie plus za odwagę. A może to jakieś wołanie o pomoc. Oczywiście przypominam, że każdy dopuszczony użytkownik w ramach potwierdzenia otrzymuje ode mnie reakcję "Dzięki" pod postem z memem. Wątpliwe kandydatury będę poruszał publicznie. Użytkownicy memujący, ale nie biorący udziału dostają plusa, czy coś tam innego. Elo. PS stanowisko organizatora losowania nadal wolne. Jak nie będzie chętnych, to sam coś na szybko wykombinuję.
  13. Wiem, że nie możecie się doczekać wieści, więc śpiesznie informuję, że Niemcy rozjebane jak pod Stalingradem. 2:0, jedna bramka Kojiro, jedna to podwójny Neo strzał Kojiro+Tsubasa, było blisko trzeciej bramki, ale ta góra mięsa na bramce odpaliła Super Save i złapała piłkę zmierzającą wprost do siatki (jedną ręką xd). W sumie Niemcy nie postawili twardych warunków, Schneider nie miał kiedy odpalić Ognistego Strzału, a Wakabayashiego to chyba nawet nie widziałem na ekranie, pełna dominacja, kontrola środka pola i szybkie odbiory. Argentyna stawiła największy opór (hokejowy wynik 4:2). Okazuje się, że można doprowadzić do finału z innymi drużynami (USA i Brazylia), ale to zależy od podjętych decyzji fabularnych, więc jutro zaczynam nową karierę.
  14. Sobota wieczór, nikt nie czeka, ale tradycja zobowiązuje, więc lecimy. Oddam za mema #13 Na dobry początek, wczucie w klimat i rozluźnienie zalecam odpalić ten kawałek. Poważnie - ODPAL TEN KAWAŁEK. 10 dzień czerwca 2018 roku. Święto Graczy, czyli E3, najprawdopodobniej jedno z ostatnich w historii. Trwa konferencja Bethesdy, a na scenę po brzegi wypełnioną atmosferą oczekiwania wychodzi ON - Todd Howard, jeden z głównych mózgów odpowiedzialnych za serie Fallout i Elder Scrolls. Todd ma całe 168 cm wzrostu, więc łatwo go przegapić, ale tym razem dostrzegają go wszyscy. I wszyscy drżą w oczekiwaniu jakież to wieści przynosi. Wszyscy są gotowi spijać kłamstwa płynące z jego złotych ust - tych samych, którymi potem całuje ukochane osoby, a teraz te usta będą napierdalać łgarstwami jak z armaty. Usta Howarda mówią, że powinniśmy się ekscytować. Że nadchodzi coś, czego do tej pory nie doświadczyliśmy. Że przed nami nowa jakoś graficzna, oprawa pełna detali, których ilość przewyższa jedynie ilość przemilczeń i niedomówień w jego obietnicach. Że nie będzie bugów, bo tym razem twórcy się postarali, nie to co w przypadku wszystkich wcześniejszych projektów. Że co prawda będzie w tej grze trochę dziwnych pomysłów, ale "it just works". A potem zamiast Fallouta 5 ogłasza światu Fallouta 76. Pomyślałem wtedy, że to może zaburzyć ich długoterminowe plany, bo gdy kiedyś dotrą do Fallouta 75, to następnie będą musieli ominąć Fallouta 76 i wydać od razu Fallouta 77. Ale chyba tylko ja dostrzegłem tę skazę w misternym planie Bethesdy i Todda Howarda. Wlana w serca fanów serii nadzieja żywiła ich aż do samej premiery Fallouta 76. Co było potem? Chyba lepiej nie rozdrapywać tego strupa, choć jak zwykle - pokusa jest spora. Nieważne. Ważne jest to, że tym razem mam dla Was... ...no przecież, że nie Fallouta 76. Za kogo Wy mnie uważacie? Przecież w liście bonusowej są wartościowsze rzeczy. Nie wiem jak ktokolwiek mógł pomyśleć, że zaproponuję Fallouta 76. Szanujmy się. Nagrodą będzie gra Fallout Shelter. Ta sama, która w wersjach cyfrowych jest darmowa (i całkiem wciągająca, muszę przyznać), a jej wydanie fizyczne ukazało się w dość niecodziennej formie - w formie gry planszowej. Pudełkowcy znowu górą, bo to zupełnie inny poziom majestatu. Cyfrowcy klikają zgarbieni przed ekranikiem, a monarchowie pudełek zbierają grupę znajomych, zapraszają prawdziwą dziewczynę (tej wioskowej dziołchy z Stardew Valley nie da się zaprosić nigdzie), albo organizują rodzinny obiad i rozkładają grę na stół/podłogę, by czerpać z niej nieograniczoną radość. Jest śmiech, wzajemne przekomarzania, ból porażki, którą trzeba z godnością znosić na oczach bliskich. Gra jest nowa, wciąż zafoliowana, żadne tam "odpakowana tylko w celu sprawdzenia zawartości", nie. Jest fabrycznie nowa. W stylowym, metalowym pudełku (wymiary 22x16x7cm) zdobionym tłoczeniami na pokrywie. Jeśli kiedyś odziedziczyliście zestaw gwoździ i śrubek po dziadku, albo zestaw herbat po babci, to prawdopodobnie wraz z takim opakowaniem. To polska wersja językowa gry przeznaczonej dla 2-4 graczy powyżej 14 roku życia. Jedna partia przewidziana jest na 60-90 minut. Jeśli jesteś Graczem z krwi i kości, to chcesz tę grę. No, chyba że nie masz znajomych/rodziny/ albo masz bana na giwałej, to wtedy nie xd Zasady chyba nikogo nie zaskoczą, ale wypada je przytoczyć. Jeśli jesteś nowy, to zalecam pierwszy post tematu, aby potem nie było nieporozumień. aby wziąć udział w losowaniu należy w tym temacie wkleić ulubionego mema (obrazek/gif/film) związanego z cyklem Fallout. Oj, na wąski wybór nikt nie powinien narzekać. zwycięzcę wylosuję w okolicach następnego weekendu, a nagrodę wyślę (priorytetowa paczka Poczty Polskiej) w trakcie tygodnia po weekendzie. możliwy deadline zgłoszeń w okolicach piątku w zależności od formy losowania i potrzeby przygotowania akcesoriów. Te elementy są jeszcze niepewne, więc możliwe, że w piątek lista zostanie nagle zamknięta i reklamacje nie będą uwzględniane. pojawili się chętni użytkownicy na zorganizowanie losowania w moim imieniu (kłaniam się w pas), więc zapraszam ich na PM, jeśli są wciąż chętni w tym akurat giwałeju. Piszę o tym tutaj, bo nie chcę się narzucać i nie mam pewności czy akurat w okolicach przyszłego weekendu będą mieli czas oraz ochotę by się tym zająć. A także czy akurat nie będą chcieli sami wziąć udziału w losowaniu. Zostawiam im inicjatywę i omijam element presji - jak nie tym razem, to no sress, bo będą kolejne okazje. przypominam uczestnikom o pilnowaniu własnego udziału i wyników (minimum zaangażowania), bo ja sam się do zwycięzcy nie odezwę, a jeśli się wkurwię długą nieobecnością (wyjebką na temat gościnnego użytkownika) to zaklepuję sobie prawo przekazania nagrody komuś innemu (anulowania). Ostatnia edycja była pod tym względem wręcz wzorowa mimo nieprzewidywalnych elementów, więc to pokazuje, że można. Lista bonusowa: Artbook Frostpunk. Nowy, wciąż w folii (lekko naddartej, ale sam artbook nie jest zadraśnięty). Format 19x14cm. Wspaniały kalendarz ścienny 2021 prosto z Jedynego Magazynu Tylko O Konsolach PSX Extereme. Format w zwisie 40x30cm. Trzy arty i OST do Anno 1800. Wszystko w gustownej, kartonowej kopercie. Gra na PS3 Batman: Arkham City. Wydanie GOTY z najbardziej oszpeconą okładką w historii branży. Stan płyty bdb, pudełka i papierów (ang) również. Gra na PS3 L.A. Noire. Complete Edition. Stan płyty dobry (pojedyncze mikroryski, ale wszystko hula, bo sam w nią swego czasu grałem), papiery stan bdb (jest solidna instrukcja w formie książeczki, angielska), pudełko stan raczej mierny (ślady kleju i rysy, ale nie jest w żaden sposób pęknięte). Gra na PS3 Vanquish. Stan płyty bdb, papiery bdb (książeczka-instrukcja po angielsku), pudełko stan dobry (lekko pomarszczone z tyłu). PSX Extreme # 284 (kwiecień 2021) - wersja kioskowa "basic", czyli bez dodatkowych stron PE+. Egzemplarz w zasadzie nowy, ale może mieć drobne zagięcia czy inne felery wynikające z faktu, że przychodzi do mnie pocztą i różnie bywa z jego stanem. No i często to egzemplarz, który czytałem, więc może mieć ślady używania, choć zawsze dbam o materiał. No, to chyba na tę chwilę wszystko. Aha, aktualnie zbanowani użytkownicy (w nawiasie ilość giwałejów do odsiadki): Pupcio (2) MichAelis (3) MYSZa7 (2) WisnieR (3) Bzduras (3) creatinfreak (5) No, teraz to chyba już naprawdę wszystko.
  15. Swego czasu obrałem demo na Switcha, popykałem mecz czy dwa na gorąco i bez zagłębiania się w mechaniki. Głupkowane i trochę drewniane, ale nostalgia uderzyła mnie tak mocno, że wziąłem na PS4, by z chłopakami popykać przy piwku. Wspólnie się wychowaliśmy na Tsubasie, wagarowaliśmy oglądając powtórki o 9 rano. Ale to przy okazji (której jeszcze nie było). Tymczasem zacząłem pykać samodzielnie i... nie mogę się w sumie oderwać xd Story Tsubasy zaliczone i nie powiem, żeby było łatwo, bo chwilami trudziłem się ostro (jebani bracia Tachibana), ale to tylko wstęp przed Story New Hero, gdzie kreujemy nowego bohatera, a potem przechodzimy całą ścieżkę od zera do bohatera w skali globalnej. Więcej w tym visual noveli, często przegadanej i przedramatyzowanej, ale takie boomery jak ja mają na ten element tolerancję, bo anime też można opisać w ten sposób. A rozgrywka? No daleko jej do symulacji, baaardzo daleko. Ja ją traktuję arcadowo, trochę jak bijatykę nastawioną na wymianę ciosów. Powtarzalna? Owszem. Ale czuję satysfakcję za każdym razem, gdy Kojiro odpala Tigero Szuto, a Wakabayashi Super Savem ratuje drużynę przed stratą bramki. A potem gdy Kojiro uczy się Neo Tigero Szuto, Matsuyama ulepszonego Eagle Shoot, do drużyny dołącza Misaki, który po minięciu dryblingiem trzech obrońców odpala wspólnie z Tsubasą podwójny strzał przełamujący ręce bramkarza. I tak dalej, i tym podobne. Fan serwis jest ogromny i wynagradza mi niedostatki gameplayowe (przede wszystkim upośledzone podania oraz mijających się z piłką zawodników). A starcia międzynarodowe to już kreme dela krem cyklu. Wbrew pozorom rozgrywka ma trochę potencjału i elementów do opanowania, a nawet strategii (odpalić v-zone teraz by zyskać w ataku, czy trzymać go na super save?), bajerów do odkrycia (scenki fabularne, poziom zażyłości z innymi graczami, skille i ruchy). Być może jako gra piłkarska Tsubasa nie imponuje, ale jako zręcznościówka w klimacie gry piłkarskiej to już bardziej. Ale trzeba mieć sentyment. Bez tego gra nie oferuje nic poza gadaniną i przeciętną rozgrywką sportową. Chuj, jutro mam finał z Niemcami, muszę się wyspać, bo ściągnęli Mullera na bramkę.
  16. No umówmy się - klasyczna prenumerata jest zautomatyzowana i wychodzi prostu z drukarni (jeśli dobrze ogarniam). I wychodzi z różnym skutkiem, często gorszym, co da się zauważyć po komentarzach tutaj. Moja "prenumerata" patrona dotarła do mnie w ekspresowym tempie, ale to zasługa innej formy wysyłki - ręcznego adresowania, priorytetowej przesyłki i zapewne osobistego dopilnowania nadania. I w tej formie to działa szalenie dobrze, zadowalająco dla klienta, pytanie tylko czy da się ten tryb zautomatyzować i wdrożyć dla każdego chętnego prenumeratora (nawet kosztem podniesienia ceny prenumeraty), a nie tylko tych z Patronite. Nie wiem, ale wyobrażam sobie, że Panowie w redakcji i wydawnictwie mają teraz trochę większy bałagan w ogarnianiu wszystkiego, więc proponuję obdarzyć ich odrobiną wyrozumiałości przynajmniej przez jakiś czas. Dla nich to nowość i zapewne nie wszystko udało się należycie przemyśleć oraz zaplanować, więc dajmy kredyt na zeszyt. Jedno jest pewne - ze strony wydawnictwa warto przemyśleć dotychczasową formę klasycznej prenumeraty, bo według mnie zbyt wiele jest tych głosów niezadowolenia, co nie jest zbyt dobrą reklamą. Wiele razy czytałem, że prenumerata to dla wydawnictwa najbardziej korzystna forma sprzedaży, więc wypadałoby o nią zadbać, by działała bez zarzutu. No i kwestia wysyłania dwóch numerów dla patronów (zwykły kioskowy i ten z dodatkiem). W pierwszej chwili też myślałem o rezygnacji z jednego numeru, bo po co mi dwa, ale potem pomyślałem, że ten drugi zawsze mogę oddać komuś, kto sam z siebie PE nie kupuje. Mój dubel #284 już wylądował u WisnieRa, więc niech to będzie taka forma reklamy, poczty pantoflowej, a może przy okazji znajdą się nowi, stali czytelnicy?
  17. Nie ma czasu, bo adresuje ręcznie koperty do Patronów.
  18. Gratki. Ja odpuściłem platynowanie, bo takie męczenie buły w krótkim okresie sprawiłoby, że gra mi prawdopodobnie zbrzydnie. Ale jak zgłodnieję i zatęsknię za Tonym, to chętnie wrócę, porobię jakieś czelendże czy toursy i dzbanek kiedyś w końcu wpadnie. Wierzę. Bo na Tony'ego 3&4 się nie zapowiada.
  19. Krawczyk, Książę Filip, Super Jajo Bros, a teraz to. Niech ten tydzień już się skończy.
  20. Z przykrością informuję, że po długiej i wyczerpującej walce Super Jajo Bros przegrali dzisiaj z grawitacją. Teraz już razem szukają księżniczki w innym zamku. Pogrzeb już się odbył, mieli piękną szufelkę.
  21. Kmiot

    Narita Boy

    Tak, Messenger miał przyjemny humor, chociaż tak czy srak nie przypominam sobie, żeby było tam za dużo dialogów, więc nawet bez humoru raczej bym się go nie czepiał. Chyba że pamięć mnie zawodzi. Chyba muszę zagrać ponownie. A z tego co czytam, Narita zbyt rozdmuchaną (ambitną?) fabułą i lore przynudza, więc już się obawiam tego przeklikiwania dialogów.
  22. Obserwować zawsze można. Tak naprawdę to nikt tego nie sprawdza. Można nawet wrzucać niezobowiązujące memy.
  23. Czyli domykamy wątek edycji #12. Tyle szczęścia na jednej stronie tematu. Gratulacje Panowie i do następnego razu. Znaczy jak Wam się bany skończą xd
×
×
  • Dodaj nową pozycję...