1. Beat kurwa Saber - absolutny must have i świeże doznanie skrojone typowo pod VR, bo tylko w tej formie ma prawo istnieć (nie, oglądanie tego na TV nie oddaje nawet 20% frajdy). Gra z ogromnym potencjałem, czysty fun płynący z rozgrywki, gdzie nikt i nic nas nie rozprasza. Łatwe do nauki, szalenie trudne i wymagające godzin treningu, by osiągnąć poziom mistrzowski. Doskonała zarówno jako party game, jak i do samotnego szlifowania kondycji. Gra pomimo przeszło dwóch lat na karku wciąż jest rozwijana i wspierana (nowe tryby, modyfikatory, areny, paczki z utworami płatnymi i darmowymi). Tylko ten multiplayer na PSVR coś im się opóźnia, ale jak będzie to antoniobanderas. Jeśli miałbyś wybrać tylko jedną grę, to niezaprzeczalnie powinien to być BS. Wymaga pozycji stojącej i odrobiny przestrzeni.
2. Blood & Truth - akcyjniak pełną gębą. Rail shooter, ale nie do końca, bo całkiem sporo tu chowania za osłonami i trochę spokojnych fragmentów rodem z walking sima (według mnie niepotrzebne, ale mają za zadanie budować "intrygę"). Technicznie bardzo zgrabnie zrealizowana, natrafiłem na niewiele baboli, strzelanie cieszy od początku do końca, a niektóre sceny imponują i zastają nami na długo. No wiecie, te wszystkie skoki na złamanie karku (i koniecznie w spowolnionym tempie), podczas których sadzimy piękne hedszoty i inne cuda wianki. Nie mogło ich zabraknąć, bo to klasyka gatunki, ale gracz zaciesza jak dziecko. Lepiej na stojąco, ale na siedząco też bez większego bólu przejdzie.
3. AstroBot - przyznam szczerze, że wciąż solidnie do tej gry nie przysiadłem, ale grałem fragmentami i jest przekozacka, więc w ciemno ją tutaj wrzucam na podium, ciesząc się jednocześnie, że ta gra nadal przede mną. Zacieram łapki.
4. SUPERHOT VR - swego czasu pierwszy tytuł, gdzie mogłem siedzieć w goglach 2-3 godziny bez przerwy. Natychmiastowość, satysfakcja z rozkwaszania przeciwników, trochę wygibasów. Efekt VR naprawdę dużo daje tej grze i jest ona w jakimś sensie pod niego wręcz skrojona. Uwaga: wymaga sporo przestrzeni, bo łatwo się zapomnieć w trakcie tych wszystkich uników przed kulami.
5. Pistol Whip - trochę zmarnowany potencjał i gra nie tak żywotna jak BS, ale wciąż świetna oraz charakterna. Bardzo dobra opcja na party (potrafi dużo wybaczyć początkującym graczom), ale w grze solo szybko zaczyna cierpieć na niedobór zawartości (tryby, utwory). Mimo wszystko patrząc przez pryzmat VR tytuł warty uwagi. Na stojąco oczywiście.
6. Moss - trochę popierdółka, ale niezwykle słodka w prezencji i wbrew pozorom oferująca całkiem sporo gameplayu. Rzecz do wyciszenia i czilałtu, bo można wygodnie usiąść w fotelu i pobiegać myszką z mieczykiem. Powalczyć, pokombinować przy niespecjalnie trudnych zagadkach i dać się ponieść baśniowemu klimatowi.
7. Wipeout: Omega Collection - gra raczej nie na mój organizm, ale pobawiłem się chwilę i byłem pod ogromnym wrażeniem (mój błędnik już pod mniejszym). Wrzucam w topkę, bo wierzę, że jeszcze kiedyś wrócę. Gra oferuje dużo opcji personalizacji widoku VR, więc jest duża szansa znaleźć coś pod siebie.
Warto też wspomnieć o Statik, TumbleVR, RE7 (choć osobiście wolałem grać tradycyjnie).
Wiele gier jeszcze nie testowałem choć zamierzam (czaję się m.in. na Walking Dead), więc lista jest "na tę chwilę i z tych co grałem". Możliwe też, że o czymś zapomniałem x]