Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    163

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Nie no, nie mam wolnych kolejnych 600 godzin.
  2. Kmiot

    Subnautica

    No, zapomniałem wspomnieć o klawej muzyce, bo jak wchodzi na słuchawki, to od razu CIARY. Szkoda jedynie, że wchodzi w losowych momentach, przynajmniej tak mi się wydaje. No i miałem fajną łódź podwodną. Został tylko wrak, bo utknąłem między skałami na głębokości wystarczającej, by ciśnienie zgniotło mi kadłub, pożary wybuchły w każdym pomieszczeniu, a ja jak w tym memie - usiadłem i THIS IS FINE. Chuja tam, zbudowałem drugą i udało mi się zbadać kolejną fabularną placówkę, choć musiałem wziąć drugą butlę z tlenem na zapas. Więc w sumie sukces. W ogóle radio wreszcie ożyło i dostałem namiary na nową kapsułę ratunkową, popłynąłem na miejscu i się okazało, że jej tam nie ma. Problem w tym, że z tą grą i jej stanem technicznym to nigdy nie wiadomo czy tak miało być, czy to jakiś bug.
  3. 5zWmXCD.gif

    1. Shen

      Shen

      słyszę ten dzwiek w głowie

    2. mugen

      mugen

      dziwna sprawa, ja i tak usłyszałem SEEEEGAAAAA

  4. Kmiot

    Subnautica

    Dobra, wyskakiwać z fantów. Kto grał? Zacząłem kilka dni temu i codziennie spędzam w głębinach po kilka godzin, bo jak już wsiąknę w eksplorację, to czas leci jak szalony. Gra przy powierzchni jest iście chillowa, barwna, dźwięczna, ale jak już trzeba zejść wgłąb oceanu na kilkaset metrów i splądrować wrak na dnie, gdzie światło nie dochodzi, a martwa cisza rozsadza bębenki to robi się klaustrofobicznie i niepokojąco. Niech jeszcze wyskoczy z ciemności jakiś morski drapieżnik to w ogóle kombinezon obsrany ze strachu i do wymiany (o ile przeżyjemy spotkanie). O co chodzi? Rozbijamy się kapsułą ratunkową na obcej planecie (wygląda na to, że składającej się głównie z wody) i zaczynamy walkę o przeżycie. Wchodzą klasyczne wzorce każdego survivalu - zbieramy surowce, skanujemy fikuśną faunę i florę, aby wiedzieć jak ją można wykorzystać, odpowiadamy na sygnały S.O.S. i przeszukujemy wraki innych kapsuł ratunkowych, znajdujemy blueprinty, ulepszamy wyposażenie, budujemy własną i samowystarczalną bazę (duuużo opcji i możliwości), konstruujemy pojazdy, dzięki czemu możemy się zapuszczać coraz głębiej, trafiamy też na jakieś ślady "cywilizacji", więc są elementy fabuły i ta nawet intryguje. Minusy? Gra ma problemy wydajnościowe (PS4 Pro). Czasem freezuje ekran, czasem wchodzi tryb 10 fps (gdy szybko zapierdalamy jakimś pojazdem), ale też imponuje fakt, że wszystko co wyrzucimy na dno będzie tam leżało choćbyśmy tam wrócili za 20 godzin, więc gra siłą rzeczy ma coraz więcej gratów do ogarnięcia. No i gdybym miał zaczynać grę od początku, to wybrałbym chyba jednak opcję bez głodu i pragnienia, bo dbanie o te dwa elementy po jakimś czasie zaczyna nużyć i niepotrzebnie pożerać czas gry (ciągłe powtarzanie tych samych czynności). Pętla gameplayowa szalenie angażuje. Póki co ostro cioram bez jakichkolwiek poradników czy podpowiedzi i trochę utknąłem, bo radio przestało nadawać podpowiedzi, więc nie do końca wiem co powinienem zrobić, by grę pchnąć do przodu "fabularnie", ale też nie mam ciśnienia i po prostu zwiedzam, zbieram blueprinty, konstruuję wyposażenie, chociaż wciąż trochę się cykam schodzić poniżej 500 metrów xd Jednak dzisiaj sklepałem sobie potężną łódź podwodną, więc będzie moją bazą wypadową i jutro idę na poważne głębokości. Życzcie mi szczęścia.
  5. @Pupcio kogo próbujesz wziąć pod włos? Być może nigdy nam nie wybaczysz, ale ponownie zaufać będziesz w końcu musiał.
  6. @Ali G W późniejszej fazie gry będziesz mógł przenosić wszystkie budynki (za opłatą), więc podchodź do tego bez większego stresu. Surowców też raczej nie brakuje, więc póki jesteś na dorobku, to możesz sprzedawać jak leci. Ewentualnie Gold Nuggetsy sobie zostawiaj, bo są dość cenne i rzadkie. Nie musisz ich targać w ekwipunku. Możesz upuszczać w jednym miejscu na wyspie i będą tam leżeć. Nie zepsują się i nie znikną, chyba że jakiś inny gracz zaproszony przez Ciebie na wyspę ukradnie.
  7. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Dobrze, że ty nie hiperbolizujesz problemu xd Czyżbyś się zdenerwował? Jakbym miał się o takie pierdoły irytować w grach to już dawno bym pomyślał o zmianie zainteresowań. Widocznie strasznie się męczysz z tą (i innymi) grą. Próbowałeś może po prostu przestać w nią grać? Nie no, kurwa, spróbuj. Widać, że w ten tytuł włożono wiele uwagi, by oddać klimat tamtej Japonii, no ale dla najtmera nadal jest za mało japoński. Więc jestem ciekawy co rodowici Japończycy zrobiliby lepiej i dlaczego do tej pory nie udało im się tego zrobić. Bo ucieczka wieśniaków przed typem w straszliwej zbroi to chyba nie jest element wyłącznie japońskiej tradycji? Bo zarzut jest bzdurny i wymyślony na własne potrzeby, jakbyś pierwszy raz w jakąkolwiek grę pełną umowności grał. Do reszty zarzutów nikt się nie czepia, więc nie trzeba drążyć. Wytknąłem tylko te, na temat których chciałbym poczytać więcej.
  8. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    No, powód jest taki, jak w każdej tego typu grze, czyli możesz się wystroić wedle własnego gustu stylistycznego. Przecież to wszystko poza kilkoma wyjątkami to rzeczy czysto kosmetyczne z ewentualnym np. "bonusem do skradania". Również zupełnie naturalne może być, że wieśniacy w osranych gaciach czują się mocni w grupie, a kiedy zostaje jeden, to ucieka. Naprawdę chciałbyś, aby przeciwnicy w sporej grupie uciekali, bo założyłeś groźną zbroję i bo "to jest naturalne"? Gdzie tutaj fun z gry? Osobiście nigdzie tak nie napisałem, ale to fakt - gra jest na wskroś japońska, tylko Tobie może chodzi o "japoński gameplay" czyli juggle przeciwnikami za pomocą katany oraz randkowanie z lisami.
  9. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    To akurat dziwne spostrzeżenie, bo ogólna i zgodna opinia brzmi, że Sucker Punch zrobili lepszą grę o Japończykach, niż zrobiliby to sami Japończycy. Chyba nawet niektórzy z japońskiej branży tak twierdzili. No, chyba że masz na myśli fakt, że w fabule zabrakło androidów w kusych spódniczkach, albo grubasów na wrotkach, to wtedy się zgodzę - pod tym względem jest mało japońska. To jest gra wideo. Mają spierdalać w podskokach, bo założyłeś zbroję? To fajnie by się grało. Jak w walking simulator bez walki. Ogarnij się.
  10. Nie no, na forum to trudniejsze, by unikać hype'u. Można nie wchodzić na dedykowany temat, ale czasem hype rozprzestrzenia się na inne tematy, statusy i człowiek mimowolnie zaczyna się interesować o co cały szum. Można się odcinać od hype'u, ale rykoszetem czasem się oberwie.
  11. Kmiot

    Zakupy growe!

    @giger_andrus Generalnie wrzucasz po prostu goły link do zdjęcia, ale musi być zakończony .jpg .png .gif i tym podobne. Silnik forum zrobi resztę.
  12. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Ja tam lubię sobie zapodać od czasu do czasu jakiś openworldowy ubisofciak w fajnej tematyce i po prostu poszperać po tym świecie w poszukiwaniu różnych śmieci. Tylko muszę te tytuły sobie przegryzać 5-10 innymi grami. To nie jest wina dobrego openworlda, że gatunek jest zalany przeciętnymi przedstawicielami i można się zrzygać od nadmiaru. Aczkolwiek GoT idealny nie jest i większość graczy jednak na pewnym etapie poczuje znużenie. Mnie dopadło na trzeciej wyspie, więc niedaleko końca i jakoś się doczołgałem (jebane lisy), ale jeśli kogoś dopadnie zmęczenie materiału już w połowie gry, to może być ciężko. Stylistyczny artyzm świata, ogólny klimat i system walki holują tę grę. Główna fabuła też bardzo fajna i klimatyczna, a poboczne zadania tylko ok. Nie są wybitne, ale generyczną nudą też bym ich nie nazwał, przynajmniej nie wszystkie. Ale to i tak powyżej moich oczekiwań, bo były lepsze niż się spodziewałem. No i choćby wspomniane tradycyjne tropienie śladów jest tutaj zrobione o tyle lepiej, że trzeba ich rzeczywiście szukać na drodze i nie ma żadnego "podświetlania" czy szóstego zmysłu (albo mi nie przyszło do głowy go stosować xd).
  13. Powiem tak. Ogólnie internet wpłynął pozytywnie na moje zamiłowanie do gier, jednak z paroma wyjątkami. Nie śledzę na co dzień portali growych, bo to ściek i trochę się brzydzę. W kwestii branży codziennie zaglądam wyłącznie na forumek, a tutaj jakoś z automatu nabieram sporego dystansu do opinii innych. Ale i tak wolę opinię w rodzaju "ale gunwno obesrane xddd" niż wyćwiczone i wytarte banały w rodzaju "do premiery zostało jeszcze kilka miesięcy i miejmy nadzieję, że developerzy do tego czasu zdążą dopracować swój tytuł". Bardzo rzadko zdarza się, by ktoś zdołał mnie przekonać do NIE ZAGRANIA w grę, którą planowałem samodzielnie sprawdzić. W zasadzie może się zdarzyć, że na podstawie informacji o bugach i braku optymalizacji, które trapią tytuł przełożę jego ogranie na przyszłość i mityczne "przy okazji/promocji". Ale raczej nie zrezygnuję. Bardzo często nawet nie zaglądam do dedykowanych tematów, póki sam w grę nie zagram. Bo i po co? Natomiast w drugą stronę jestem już bardziej otwarty i jakaś pozytywna opinia potrafi mnie przekonać do zagrania w grę, która do tej pory leżała poza kręgiem moich zainteresowań. Nie zawsze dobrze na tym wychodzę, ale nigdy nie żałowałem. Informacje o świetnej fabule? Mięsistym gameplayu? Jakichś nowych koncepcjach w branży? Eksperymentach w formie i treści? No to cyk, do wishlisty. Od święta udziela mi się również hype na grę jeszcze przed premierą, co skutkuje przyspieszoną decyzją i preorderkiem (Death Stranding, Animal Crossing, THPS1+2), ale to przypadki liczone na palcach jednej ręki. To w sumie miłe uczucie móc się jeszcze podjarać grą jak duże dziecko, a internet ma w tym istotny udział. Internetowe gównoburze kręcone przez niezadowolonych graczy mnie ni ziębią, ni grzeją. Staram się do gier podchodzić z pozytywnym nastawieniem, bo to zabawki i rozrywka, więc niech mnie bawią i rozerwą. Czasem wychillują, czasem wynagrodzą moje metodyczne podejście, czasem pozwolą pobawić się logicznymi zagadkami, a czasem rozgrzeją do czerwoności moje palce na padzie. Szkoda czasu, energii i zdrowia psychicznego na pastwienie się w internecie nad kawałkiem kodu, który nam się nie podobał. Trudno, dawaj następną. A z drugiej strony sieć otwiera możliwości do poszerzenia horyzontu, bo nic nie stoi na przeszkodzie, by po ukończeniu gry pójść w internet i sobie o niej podyskutować, obejrzeć jakieś analizy fabularne, wychwycić smaczki, które się samemu przegapiło (seria Dark Souls/Bloodborne, patrzę na was), poczytać jak sobie inni radzą, może pomóc w jakimś aspekcie. No same plusy. I tak to jest. Jeśli umiejętnie przefiltrować możliwości, które daje internet to idzie wyciągnąć głównie pozytywy. Ale do tego trzeba pewnej dyscypliny i dystansu, a tych umiejętności niektórym brakuje (vide resetera), a potem są lamenty, że "gierka mnie obraża i odbiera mi wolność". Gierka. No co za naleśniki z nich.
  14. Kmiot

    Konsolowa Tęcza

    Allegro nie walczy z wieloma ułomnościami własnego portalu. Między innymi spam w wyszukiwarce czy manipulacja słowami kluczowymi, to jest czasami prawdziwy dramat. Widocznie allegro ma inne priorytety, ale mogą sobie na to pozwolić.
  15. Kmiot

    Vampyr

    @Farmer coś jest nie teges, bo nie przypominam sobie, aby gra była tak łaskawie obdarzona zwiechami czy bluescreenami. Może raz, może dwa, ale to nawet najlepszym się zdarza, jednak u Ciebie to wygląda na jakąś anomalię i nie wiem, moze przeinstalowanie gry pomoże, czy coś. Pewnie, że technicznie gierka nie porywa, ale największą niedogodnością były te dłużące się loadingi w stosunku do małych przecież przestrzeni. W grę grałem już dość dawno i nie wszystko pamiętam, ale takie cyrki ze zwiechami to na pewno by utkwiły we wspomnieniach. Może na Pro jest lepiej zoptymalizowana? No i chyba niewielu tutaj tak naprawdę narzekało na stopień trudności, bo o ile gra potrafi ukarać za nonszalancję i bezmyślne szarże na grupy przeciwników, tak jeśli odrzucimy slaszerowe nawyki i przejdziemy na bardziej metodyczne podejście to robi się według mnie optymalnie. Problem w tym, że poświęcenie nawet jednego czy dwóch cywilów potrafi ten balans zaburzyć i zrobić grę zbyt łatwą. W ogóle strasznie delikatna to sprawa, a ewentualne problemy mogą zależeć wyłącznie od indywidualnych preferencji i stylu gry. Ja ostatniego bossa zmieliłem za pierwszym podejściem i bez większych problemów, z kolei na cmentarzu miałem pełne gacie, ciągle balansowałem na limicie i potrzebowałem chyba trzech-czterech prób. To pewnie casus soulslike'ów, gdzie każdy może mieć problemy z innym bossem, bo styl albo build postaci nie leży jak należy.
  16. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    Nigdy nie planowałem gry w RE6, a dzięki Mejmowi już nie muszę, bo czuję, jakbym grał. Dziękuję Pan @Mejm
  17. Kmiot

    Reprezentacja Polski

    Góralski o kreta się potknął xd
  18. 2bfZJ69.jpg

    1. Pokaż poprzednie komentarze  5 więcej
    2. Bzduras

      Bzduras

      "Jak się kochają to ch*j z nimi" - Tytus Bomba

    3. messer88

      messer88

      janusz grazyna karyna normalna polska rodzina 

    4. Yakubu
  19. Kmiot

    Pistol Whip

    Tak, to może być problem. O ile po kilku godzinach nie odczułem braku zawartości, to wyobrażam sobie, że po kilkunastu może być z tym różnie. 18 utworów to w sumie niewiele jak na grę rytmiczną (a co dopiero początkowe 10), do tego mało poziomów trudności, bo Harda udało mi się już dzisiaj jednego zaliczyć. Więc żywotność gry stoi u mnie póki co pod znakiem zapytania. Jednak według mnie do Beat Sabera nie ma startu, a brak customów (nawet na PC) to spory minus. To wynik znacznie trudniejszych do zaprojektowania poziomów. Gra jest ogólnie świetna, pewnie moje top5 VR, ale Beat Saber miażdży ją potencjałem. Wybitni gracze Pistol Whipem się szybko nudzą i na siłę szukają urozmaiceń.
  20. Kmiot

    Pistol Whip

    Osobny temat, bo według mnie gra ma spory potencjał i chciałbym, aby więcej osób zwróciło na nią uwagę. Dzisiaj kupiłem, pograłem kilka godzin. O co chodzi? Mix rail shootera z grą rytmiczną. Każdy level to kilkuminutowa ścieżka (ok. 3-5 minut), którą podążamy automatycznie, a na przeszkodzie nam wyskakują liczni wrogowie, których - no, zgadliście - musimy likwidować. Możemy to robić w stylu i tempie wedle uznania, ale aby uzyskiwać najlepsze wyniki punktowe powinniśmy strzelać do rytmu pulsującej nam w słuchawkach muzyki. Układ celów jest tak skonfigurowany choreograficznie, by to umożliwić i ułatwić. To nie miejsce na techniczne zawiłości samej rozgrywki, więc na zachętę dodam jedynie, że to taki SUPERHOT na dopalaczu i w neonowej, dyskotekowej oprawie graficznej i klimatem mocno zainspirowany Johnem Wickiem, czego autorzy w ogóle nie ukrywają, bo wiele tam odniesień do Keanu i Baby Yagi. Początkowo gra miała tylko 10 poziomów/utworów, ale obecnie zaliczyła już kilka darmowych update'ów i kawałków muzycznych jest 18. Gatunkowo to najczęściej takie łupanki z wyraźnym pulsującym beatem, choć ostatnia aktualizacja dostarczyła trzy łagodniejsze kawałki o dyskotekowym zabarwieniu i z obowiązkowym kobiecym wokalem, ale według mnie nie spisują się one najlepiej w tego rodzaju grze. Co jeszcze. Spore możliwości modyfikacji rozgrywki (m.in. gra na dwa pistolety); żadnej kampanii (ot, wybieramy z listy utwór, poziom trudności i jazda po punkty); wymagana pozycja stojąca i jeden/dwa Move, plus odrobina więcej miejsca niż np. w Beat Saber, bo często musimy robić kroki na boki; niektóre levele dają spory wycisk fizyczny z racji wielu przeszkód, plus ewentualnych uników od lecących w naszym kierunku kul; szeroki wachlarz bajerów do customizowania gnata (kolory,wzory, dźwięk wystrzału, modele broni); Bardzo wysoka jakość wykonania tej gry i widać, że to nie jest tytuł napisany na kolanie. Technicznie bez zarzutu, stylówa przemyślana, gra praktycznie dla każdego, bo łaskawy aim assist nie wymusza precyzyjnego celowania i pozwala zachować płynność rozgrywki (aczkolwiek można go wyłączyć i wtedy wyzwanie znacząco rośnie). To może być świetne party game, tylko uwaga na otoczenie, by nikt sobie krzywdy nie zrobił przy unikaniu kul. Cena bazowa to 119zł, nie wiem czy zdarzają się promo, ale według mnie gra już teraz jest warta tych pieniędzy, a możliwe, że dojdą nowe update'y. Filmik fajnie pokazujący jak zabijać "on the beat". No i jakaś dupeczka, aby pokazać ile ruchu rozgrywka wymaga od gracza.
  21. Kmiot

    Death Stranding

    No model jazdy do poprawki w ewentualnej kontynuacji. Jak na symulator kuriera i poruszania się po środowisku, to model jazdy mocno zaniedbano. To znaczy pierwsze wrażenie jest ciut dramatyczne, jednak później się nawet do niego przyzwyczaiłem i przestał mnie razić (podobnie miałem np. w Sleeping Dogs), ale nazwanie go przeciętnym to już łaska i okazanie dobrego serca. A teraz wyobraźcie sobie Death Stranding 2 z modelem jazdy od chłopaków odpowiedzialnych za Mud Runner/Snow Runner.
  22. Kmiot

    Vampyr

    @Faka Napiszę tak: Jeśli planujesz wybrać ścieżkę dobrego wampira, to bierz normal. Jeśli ścieżkę złego wampira, to możesz harda, bo wtedy na normalu będzie za łatwo. Ogólnie brałbym normal i szedł dobrą ścieżką. Jak na moje umiejętności poziom trudności jest wtedy w sam raz. Poza tym ten system walki jakiś rewelacyjny nie jest, więc nie widzę za dużo sensu i przyjemności w szukaniu większych wyzwań.
  23. Kmiot

    Spelunky 2

    Zasadnicze pytanie. Czy gra ma ten sam limit czasowy, co w jedynce? W sensie, czy w pewnym momencie pojawia się "duch", który wymusza zakończenie etapu?
  24. Kmiot

    Konsolowa Tęcza

    No to ułomność Youtubowych recenzentów - przeciągają temat i mają wyraźny problem z wyłuszczeniem zalet/wad, topiąc to wszystko w nie zawsze śmiesznych wstawkach, cosplayach, ozdobnikach. W takich chwilach cenię np. takiego Dunkeya, który potrafi w 5 minut skondensować przekaz, minimalizując przy tym wizualne zapychacze (całość materiału to fragmenty gry). Pewnie, że bywa prześmiewczo i ironicznie, ale przynajmniej po seansie łatwiej się pogodzić z faktem, że zmarnowało się pięć minut, niż godzinę. I pewnie, że gameplay TLoU2 jest przeterminowany, tak jak przeterminowany był gameplay RDR2. Pełne uproszczeń, ograniczeń i nielogicznych ułomności. A mimo to obie gry osiągnęły sukces. Bo w pewnych rodzajach gier to po prostu działa i niektórym studiom to uchodzi na sucho. Nawet przeterminowany gameplay potrafi zrobić ogromne wrażenie, gdy jest doszlifowany do granic przyzwoitości. Szczególnie w tytułach, w których istotne skrzypce gra fabuła/narracja, a od ułomności gameplayu odciąga naszą uwagę wybitna atmosfera. Bez kitu, kłusując koniem w RDR2, chłonąc klimat otoczenia i podziwiając kunszt stworzonego świata najmniej przejmowałem się, że w misjach fabularnych mam minimalną swobodę działań.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...