Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 007
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    163

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Kmiot

    Yooka-Laylee

    Trochę zje'bali, bo przy okazji któregoś update dodali znaczne ułatwienie w postaci checkpointów, więc ugięli się pod lamentami płaczących lamusów i ostatni level już jest mniej "impossible". https://www.nintendolife.com/news/2020/04/yooka-laylee_and_the_impossible_lair_update_makes_the_final_stage_easier_to_beat @XM. zaliczy go pewnie z palcem w uchu, pewnie przyjdzie tutaj po zaliczeniu platyny i zapyta: "to kiedy będzie ten podobno hardkorowo trudny poziom?". A gierka bardzo zacna - ładna, dźwięczna, z fajnym patentem na alternatywne levele, toniki i niezwykle przyjemnym hubem. Porównywany z Donkey Kongiem, ale jednak YL jest wyraźnie łatwiejsze (DK trudniej wymaksować) i ma trochę mniej tego charakterystycznego flow. DK ma tak zmyślnie poustawiane przeszkody i przeciwników, że jeśli się wie co robić, to praktycznie nie trzeba zwalniać i się zatrzymywać - całe levele idzie zaliczyć w jednym platformowym kombosie. YL ma tego mniej, ale i tak jest świetne. Również podobała mi się "jedynka" (platynka wpadła, a jak), ale podoba mi się kierunek, w którym poszli przy okazji "dwójki". Wyszła po prostu lepsza gra.
  2. La Mulana 2 ty kur'wo je'bana, przestań mi errorami grę resetować.

    1. michal

      michal

      no no Kmiot wali kur*wami. Do czego to doszło.

    2. Kmiot

      Kmiot

      No ździebko mnie poniesło. Przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony.

  3. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Dobra, teraz tak. Gra kompletnie urzeka i onieśmiela scenografią, światłem oraz kolorystyką. To artystyczna ślicznotka, za którą chwilami niestety nie nadąża techniczne wykonanie i częściowo wykłada się na takich sprawach jak jakość tekstur. Dla jednych to będzie istotna sprawa, dla innych mniej, ale zauważy to nawet laik. Pozostali skupią się na inhalacji tym niesamowitym, lekko baśniowym i mitycznym klimatem, przemierzając konno i pieszo oniryczną mapę pełną subtelności, gdzie nawet interfejs stara się nie narzucać graczowi. Koncepcja wiatru czy ptaka wiodącego nas do celu jest znacznie ambitniejsza, niż wykropkowana na podłożu ścieżka, więc choćby z tego powodu zasługuje na pochwałę i naśladowanie. Stworzony na potrzeby gry świat jest jedną z największych zalet i doprawdy trudno mu cokolwiek zarzucić. Już pierwszy, w zasadzie otwierający grę galop przez trawę pampasową wywołuje ciche "wow". A potem chce się robić dziesiątki screenshotów. Inną niezaprzeczalną zaletą jest walka. System premiujący cierpliwość, metodyczność i zimną krew, stale dostarczający graczowi satysfakcji z każdego udanego parowania, perfekcyjnego uniku i soczyście siadającego kombosa. Prezencja też mocarna, bo aż przyjemnie popatrzeć jak Jin rozprawia się z Mongołami. Zróżnicowanie przeciwników też jest wystarczające, bo choć bazowo mogą prezentować się podobnie, to niektóre detale wymuszają zmianę taktyki i wbrew pozorom z początkowymi halabardzistami walczy się inaczej, niż z tymi z końca gry (ich większa agresja, dynamika, czasem nowe ciosy). No i wisienka na torcie, czyli duele, często toczone w pięknej scenerii pojedynki 1 vs 1, dziko satysfakcjonujące i absolutnie nastrojowe. Kolejna zaleta, to questy i side-questy. Nie wszystkie rzecz jasna, ale wystarczająco dużo z nich to świetne, klimatyczne zadania i trzeba to docenić. Chyba wszystkie Mistyczne Opowieści potrafią się skutecznie wyróżnić konstrukcyjnie, z kolei np. nitka questów dla Masako jest całkiem przyjemna fabularnie. Być może ogólnie sidequestów jest odrobinę zbyt wiele, bo nie wszystkie są interesujące, ale nie jest to na tyle przytłaczająca ilość, by ich nadmiar uznać za wadę. A główna ścieżka? Fabularnie jest zaskakująco mocna i ma kilka scen oraz fragmentów, których nie powstydziłby się dobry, liniowy i skryptowany akcyjniak. Do tego chwilami dorzucimy bardzo udaną muzykę, a lekkie gniecenie w czaszce i ciareczki gwarantowane. Czuło się, że Jin stale rośnie w siłę i staje się maszyną do zabijania. No i zakończenie przygody bardzo na plus. Co nie zagrało? System stealth jest zaledwie poprawny i widziałem go już w dziesiątkach gier. Schematy, niezbyt lotni wrogowie, nikła satysfakcja. Jestem typem gracza zwykle preferującego skradankowy styl, ale tutaj najczęściej nie chciało mi się w niego bawić i szybko traciłem cierpliwość oraz przechodziłem do frontalnego ataku, zapraszając typów na solówę. Początkowo mapa wydawała mi się odpowiednio wyważona i z wyczuciem zagospodarowana gatunkowymi "?", ale ostatecznie uznaję, że jest tych śmieci za dużo. Za świetne mogę uznać kapliczki, które wymagają odrobiny platformowania i bujania na lince (btw. całkiem przyjemnej w użyciu). Za dużo z pewnością było Lisich Nor, które gdzieś tak w połowie przestały też przynosić odczuwalne korzyści. W ogóle trudno zrozumieć decyzję o rozrzuceniu ich w liczbie 50 sztuk po mapie, skoro wszystkich innych rodzajów znajdziek jest optymalnie po ok. 20 sztuk. Tradycyjne "czyszczenie baz wroga" też ledwo przełknąłem, ale tylko dzięki kapitalnemu modelowi walki, który w dużym stopniu to uprzyjemnił, bo gdybym miał się z tym je'bać w trybie stealth, to idź pan w ch'uj. Albo te chorągwie sashimoto w ilości 80? Po co tego tyle? Ja wiem, że to wszystko nieobowiązkowe, ale pytanie "po co?" jest tym bardziej zasadne. Całe szczęście gra stara się być bardzo przyjazna i quick travel jest dostępny przez większość czasu, często nawet w ramach misji głównego wątku. No i mam wrażenie, że ostatni fragment mapy wyraźnie odstaje wizualnie. Scenografia dość monotonna, wyprana z kolorów, rzucające się w oczy słabe tekstury podłoża (te ścieżki, albo krzaki xd). Gdzieś ulatuje część nastroju. Wiem, że rozwój fabuły to nieco usprawiedliwia, ale efekt wypada mocno przeciętnie i tam gra już się nie wyróżnia na tle innych open worldów. Ogólnie na pytanie "kto się spisał na medal?" trzeba podpowiedzieć: "wy, Sucker Punch", bo GoT okazał się lepszą grą, niż oczekiwałem, a dwa najważniejsze elementy (wykreowany świat i model walki) odwaliły prawie całą robotę. Jednak za dużo jest tutaj do poprawy czy dodania (system karmy?), by grę idealizować. Chociaż nikomu nie mogę tego zabronić.
  4. Zniechęcające te opinie, które powtarzają się od wielu miesięcy i trochę żal Pereza, który musi tutaj świecić oczami, choć odpowiedzialność jego jest żadna w tej kwestii. Sam rozważałem prenumeratę i to nawet w opcji łączonej z Pixelem, mimo że zwykle go nie kupuję, ale trochę mi się nie kalkuluje czekać codziennie pod skrzynką, gdy zamiast tego wychodzę z domu wynieść śmieci i kupuję nowe PE w kiosku niedaleko. Poprawa jest chyba możliwa jedynie przy zmianie sposobu wysyłki - w domyśle na droższą, ale pewniejszą i szybszą. Może jako opcjonalny wariant, tylko dla chętnych, ale jednak. W ogóle jest tutaj ktoś, kto może zgodnie z odczuciami napisać "jestem zadowolony z prenumeraty - miesiąc w miesiąc bez większego poślizgu", bo może są ich dziesiątki/setki, ale pozytywnych opinii się nie chce pisać?
  5. Dobijają do 2,5 miliona. Pierwszy raz w życiu wsparłem projekt na kickstarterze. Skromnie, bo wziąłem tylko opcję $57 z wersją pudełkową (rozumiem, że będę musiał wybrać na którą konsolę/PC chcę?), ale też miałem drobne wewnętrzne opory przed płaceniem więcej za coś tak naprawdę niepewnego i to 2-3 lata przed efektem finalnym. No, ale wyłącznie taki projekt mógł mnie do tego skusić. Termin mimo że odległy, to jednak realny, bo w mrzonki rodzaju "już za rok" trudniej byłoby uwierzyć, więc pozostaje trzymać kciuki i z dziecięcą naiwnością wierzyć, że twórcy dostarczą, a forum za te dwa-trzy lata nadal będzie istniało, abyśmy mogli się tutaj wspólnie jarać nowym "Suikodenem".
  6. To jest chyba na tej zasadzie, że nikt nie odwiedza Twojej wyspy "fizycznie", tylko jej kopię (tę z chmury) i nawet jeśli coś będzie ingerował w jej wygląd, to nie będzie to miało odniesienia do "oryginalnej wyspy", bo po zakończeniu wizyty wszystko wraca do stanu sprzed. Ale to tylko moje domysły, więc nie traktuj tego ostatecznie.
  7. Jeszcze nie grałem od czasu tego update, ale z tego co zrozumiałem główna różnica polega na tym, że druga strona nie musi być online i ktoś może Cię odwiedzić nawet gdy nie jesteś aktywny w grze. Pewnie dlatego uwolnili też backup save wyspy w chmurze.
  8. Kmiot

    Stardew Valley

    Znowu fizyczne wydanie? Które to już? Trzecie? Ciężkie jest życie kolekcjonera.
  9. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    @Ryo-San też tam byłem. Na dachu masz opaskę ;] Albo kapelusz, jak kolega wyżej pisze, już nie pamiętam. btw. na każdej pagodzie jest też jakaś opaska. Trzeba linką na sam szczyt się wbić.
  10. Do tego czasu to Switch pewnie i tak już będzie na wykończeniu. Będzie na następcę Switcha ;]
  11. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Ty, no nie wiem, opis trofeum mówi o 10, ale prawdę powiedziawszy ich nie liczyłem, ot - kłaniałem się każdemu z tabliczką, który napotkałem i samo wpadło. W zasadzie nadal się kłaniam z ciekawości o efekt. https://psnprofiles.com/trophy/11090-ghost-of-tsushima/37-honor-the-unseen
  12. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Za 10 takich miejsc jest trofeum. Poza tym chyba nic więcej.
  13. No, u mnie już codzienna lektura Console Wars odbyta. 

    A u Was?

    RKk1x5Y.jpg

    1. 20inchDT

      20inchDT

      Two xbots, one dzban

  14. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Tak. Po którejś z pierwszych misji dopiero dostaniesz taką niehonorową możliwość.
  15. Ta, tylko przy pomyślnych wiatrach minimum dwa lata czekania.
  16. W jakimś sensie to może być moje spełnienie marzeń. Gdyby jeszcze Miki Higashino do muzyki wziąć...
  17. No, w ten sposób to można usprawiedliwić nawet największy absurd, więc wtedy fabuła rzeczywiście spójnością przypomina litą skałę.
  18. Ale przecież nie zabronisz nikomu subiektywnego spojrzenia. To działa w obie strony. Ktoś subiektywnie uzna fabułę za gunwo. Ja subiektywnie oceniam TLOU2 10/10, bo gra zaimponowała mi w wielu warstwach (a gry idealnej i tak się nigdy nie doczekam), ale gdybym miał się przy tym kierować obiektywnością i "rzetelnością dziennikarską" to pewne rzeczy trzeba wypunktować. I nie sądzę, by większość graczy oczekiwała od TLOU2 jakiejkolwiek "poprawności growej". Na przykład happy end, gdzie na końcu wygrywa dobry nigdy nie był w przypadku TLOU oczekiwany. Jeśli już, to prędzej problem gry leży w innej poprawności ;] Napiszę jeszcze raz, bo coś mnie nie było słychać - ciężarna kobieta, w dodatku lekarka (którymi z racji okoliczności nie powinno się szastać), na akcji bojowej jest nie do obrony. Bo jej się nudzi i "chce się poczuć przydatna". Mam uwierzyć, że na całym stadionie pełnym ludzi, pośród sporej armii oraz cywilów, gdzie w każdej chwili mogą pojawić się ranni żołnierze, albo stary Manny'ego może zasłabnąć, akurat lekarka nie ma co robić i się nudzi? To jest po prostu nielogiczne, nawet w świecie po upadku moralnym i w dobie apokalipsy. Znacznie bardziej cenna była na miejscu. Dina była w kilkutygodniowej ciąży i już ledwo się poruszała, a Ellie dobitnie ją określiła "teraz jesteś ciężarem". A Mel ch'uj, nudy na pudy w tym siódmym czy ósmym miesiącu ciąży, idę pobiegać i się powspinać chociaż w sumie nawet nie muszę tego robić. Coś tutaj jest niekonsekwentnego. I obiektywnie, i subiektywnie.
  19. Trochę odlatujesz, trzymaj się ziemi. Oczywiście, że fabuła ma niespójne fragmenty, naciągane, mało wiarygodne czy niepotrzebne wątki. Komuś mogą one nie zaburzać obrazu całości TLOU2 jako gry, ale ktoś inny ma jasne powody, może na ten element psioczyć i racji mu nie odmówisz. Spostrzeżenie, że inne twory fabularne też są niespójne nie jest żadnym usprawiedliwieniem i nawet nie można tego zakwalifikować na obronę TLOU2. Mnie ta gra podoba się szalenie w prawie każdym aspekcie, trafiła do mnie i zaangażowała, ale gdybym miał szukać wad, to bez wahania bym się zasadził na warstwie fabularnej, bo tam najłatwiej znaleźć punkt zaczepienia. Dla mnie to nie był wielki problem, bo gameplay siadł mi zbyt mocno, ale skoro innych graczy banialuki fabularne potrafiły wybić z rytmu i zniechęcić do gry, to jestem w stanie to przyjąć i zrozumieć. Na przykład pchanie się ciężarnej z brzucholem wielkim jak łydki qbka (czy jak mu tam było) w strefę wojny jest, kur'wa, bzdurą nie do obrony. I jeszcze tam walczy, strzela, skacze, wspina się na rusztowania i po linie, a ja wciąż z tyłu głowy miałem "gapisz mi się na bebech?". Po co? Na co? Bo chciała się "poczuć przydatna i czymś zająć". Doprawdy, powody miała nie pod podważenia. Piszesz o żałości tematu, a potem dokładasz: co nawet trudno poważnie potraktować i jakoś się odnieść. Tym samym dokładasz cegiełkę do żałości tego tematu. Odrobinę się nudzę w pracy, więc odpisałem, ale już zaczynam tego żałować.
  20. Kmiot

    Death Stranding

    Nie pisałem tego do końca na poważnie. Ale już pomijając to w DS wystarczyło pieniędzy i na aktorów i na niepowtarzalną koncepcję, więc wierzę, że przy odpowiednich chęciach da się wypracować kompromis. No, nie słyszałem o tym, by coś się w gameplayu zmieniło, więc wychodzi na to, że prawdziwa wizja polegała na tym, aby gra była: ładniejsza, płynniejsza. Wow, Kojima jest niesamowity xd Ta, tylko różnica taka, że w przypadku DS nawet gdybyś chciał obadać wszystko przed premierą, to nic by to nie dało, bo materiały były bardzo skąpe i same założenia gameplayu mocno niejasne. To było wyjątkowe jak na grę o takim kalibrze i wszyscy byli trochę podjarani tą niewiadomą. A miesiące po premierze to oczywiste, że już kwestia własnych preferencji, bo da się ominąć albo zignorować większość materiałów. Jednak z chłopakami w tym temacie trochę żyliśmy tą grą, odkrywaliśmy jej smaczki, mechaniki i w ogóle wklejaliśmy wszędzie obamy, więc jaranko było regularne (i to w różnym stopniu dotyczy każdej gry w dedykowanym temacie na forum). Musiałbyś mieć punkt odniesienia. A skoro do tematu nie zaglądałeś i nie brałeś w tym udziału to trudno, żebyś miał żal za utraconą szansą ;] To trochę jakbyś pił Hoop Colę i stwierdził, że nie uważasz, by była gorsza od oryginalnej Coca-Coli, mimo że nigdy jej nie posmakowałeś. Co ja w ogóle pier'dolę xd Dobra, wystarczy internetu na dzisiaj, bo wchodzimy na grząski grunt pt. "Ogrywanie gierek wideo jako doznanie mistyczne." Buziaki.
  21. Kmiot

    Death Stranding

    Ja to rozumiem. Nie ma nic złego w ogrywaniu tytułów po jakimś czasie, bo sam to robię często czekając nawet na edycję GOTY, bo i tak mam aż nadmiar gier do schrupania, poza tym nie jest możliwym, by wszystko ograć na czas premiery. Ja dopiero teraz się biorę np. za Spidermana, Horizon Zero Dawn ogrywałem dwa lata po premierze, Sekiro mam dopiero w planach, Personę 5 wiecznie odkładam, God of War zaliczałem pół roku po premierze. A przecież to wszystko duże tytuły, które "wypada znać". O zaległościach w materii tych mniejszych gier już nawet nie wspominam (zawsze chciałem zagrać w Ori, a teraz od kilku miesięcy leży nieodpalony na Switchu). Kwestia patchów to odrębna rzecz i to z kolei ogromna zaleta zagrać już w gierkę kompletnie załataną i na pełnym wypasie. Tylko akurat Death Stranding miał ogromną zaletę - do samej premiery tak naprawdę nie było wiadomo o czym jest ta gra i jak się w nią gra. Efekty ostatecznie wielu graczy zawiodły, ale zapoznawanie się z tą tajemnicą na bieżąco miało dużo uroku. Z RDR2 było trochę podobnie, bo zwiedzanie tego obłędnego świata "na świeżo" miało w sobie sporo magii i człowiek wielokrotnie dał się czymś zaskoczyć. Może trochę tutaj wyolbrzymiam kwestię, nie wiem, ale to było miłe uczucie. No i wbrew pozorom "czysta karta" o której piszesz też może w jakimś sensie funkcjonować na premierę. Zanim jeszcze internet zaleją dziesiątki analiz "dlaczego gra xxx nie jest mesjaszem", zanim pojawią się recenzje gierkowych wyroczni w osobach youtubowych celebrytów, zanim trolle obrzydzą tytuł, zanim dziesiątki gifów z gameplayem zaczną latać po sieci. Można odpalić grę i spróbować z otwartą głową samemu sobie wyrobić opinię, niekoniecznie ulegając hajpowi. No ja to trochę rozumiem, skoro to forum pisma wyłącznie o konsolach (a PC jest wciąż tylko "na doczepkę"), to jakiś sens w tym jest. No i tylko dzięki pojęciu "konsolowej ekskluzywności" dział gier z Xboxa ma jeszcze prawo bytu, bo na logikę można wszystko stamtąd przenieść do multiplatform, a teren zaorać i zasypać solą. Stworzyć uniwersalny dział z grami, a odpowiednie platformy dodawać w tagach tematu. Death Stranding wychodzi na PC? Dodajemy tag PC i bawimy się dalej w temacie.
  22. Kmiot

    Death Stranding

    A prosiłem, abyśmy nie przesadzali. Pisanie o wyższym klatkażu, jakby to miało być wadą i zepsuć doznania, zamiast je poprawić, to - delikatnie mówiąc - naginanie prawdy. Bo co kolejne? Grafika zbyt imponująca? Udźwiękowienie za dobre? Opóźnione premiery na PC mają jedną wadę - hype i szum już dawno przeminął, a dużo uroku uleciało (podobnie było z RDR2), w zasadzie można odnieść wrażenie, jakby się jedynie nadrabiało backloga, oglądało koncert na komórce, albo nosiło już niemodne ubranie po starszym bracie. Niby fajnie, ale jednak odrobinę żal, że coś nas ominęło i nie mogliśmy uczestniczyć. Poza tym to same zalety i wszyscy wygrywają, a Pan Reżyser i Twórca Hideo Kojima (cześć i chwała) być może będzie miał lepsze podstawy finansowe, aby znów dogodzić wytrawnym graczom i rozpieścić ich kolejnym mesjaszem w karierze. A i branża jego indywidualnością oraz kolorytem, którego jej dodaje nie powinna pogardzić.
  23. Kmiot

    Death Stranding

    Dobra, dobra, ale nie przesadzajmy.
  24. Kmiot

    Ghost of Tsushima

    Przesuń palcem po touchpadzie w prawo (strzepnięcie), w dół (pokłon), w lewo (zagraj na flecie xd).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...