-
Postów
7 159 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
169
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Nie pisałem tego do końca na poważnie. Ale już pomijając to w DS wystarczyło pieniędzy i na aktorów i na niepowtarzalną koncepcję, więc wierzę, że przy odpowiednich chęciach da się wypracować kompromis. No, nie słyszałem o tym, by coś się w gameplayu zmieniło, więc wychodzi na to, że prawdziwa wizja polegała na tym, aby gra była: ładniejsza, płynniejsza. Wow, Kojima jest niesamowity xd Ta, tylko różnica taka, że w przypadku DS nawet gdybyś chciał obadać wszystko przed premierą, to nic by to nie dało, bo materiały były bardzo skąpe i same założenia gameplayu mocno niejasne. To było wyjątkowe jak na grę o takim kalibrze i wszyscy byli trochę podjarani tą niewiadomą. A miesiące po premierze to oczywiste, że już kwestia własnych preferencji, bo da się ominąć albo zignorować większość materiałów. Jednak z chłopakami w tym temacie trochę żyliśmy tą grą, odkrywaliśmy jej smaczki, mechaniki i w ogóle wklejaliśmy wszędzie obamy, więc jaranko było regularne (i to w różnym stopniu dotyczy każdej gry w dedykowanym temacie na forum). Musiałbyś mieć punkt odniesienia. A skoro do tematu nie zaglądałeś i nie brałeś w tym udziału to trudno, żebyś miał żal za utraconą szansą ;] To trochę jakbyś pił Hoop Colę i stwierdził, że nie uważasz, by była gorsza od oryginalnej Coca-Coli, mimo że nigdy jej nie posmakowałeś. Co ja w ogóle pier'dolę xd Dobra, wystarczy internetu na dzisiaj, bo wchodzimy na grząski grunt pt. "Ogrywanie gierek wideo jako doznanie mistyczne." Buziaki.
-
Ja to rozumiem. Nie ma nic złego w ogrywaniu tytułów po jakimś czasie, bo sam to robię często czekając nawet na edycję GOTY, bo i tak mam aż nadmiar gier do schrupania, poza tym nie jest możliwym, by wszystko ograć na czas premiery. Ja dopiero teraz się biorę np. za Spidermana, Horizon Zero Dawn ogrywałem dwa lata po premierze, Sekiro mam dopiero w planach, Personę 5 wiecznie odkładam, God of War zaliczałem pół roku po premierze. A przecież to wszystko duże tytuły, które "wypada znać". O zaległościach w materii tych mniejszych gier już nawet nie wspominam (zawsze chciałem zagrać w Ori, a teraz od kilku miesięcy leży nieodpalony na Switchu). Kwestia patchów to odrębna rzecz i to z kolei ogromna zaleta zagrać już w gierkę kompletnie załataną i na pełnym wypasie. Tylko akurat Death Stranding miał ogromną zaletę - do samej premiery tak naprawdę nie było wiadomo o czym jest ta gra i jak się w nią gra. Efekty ostatecznie wielu graczy zawiodły, ale zapoznawanie się z tą tajemnicą na bieżąco miało dużo uroku. Z RDR2 było trochę podobnie, bo zwiedzanie tego obłędnego świata "na świeżo" miało w sobie sporo magii i człowiek wielokrotnie dał się czymś zaskoczyć. Może trochę tutaj wyolbrzymiam kwestię, nie wiem, ale to było miłe uczucie. No i wbrew pozorom "czysta karta" o której piszesz też może w jakimś sensie funkcjonować na premierę. Zanim jeszcze internet zaleją dziesiątki analiz "dlaczego gra xxx nie jest mesjaszem", zanim pojawią się recenzje gierkowych wyroczni w osobach youtubowych celebrytów, zanim trolle obrzydzą tytuł, zanim dziesiątki gifów z gameplayem zaczną latać po sieci. Można odpalić grę i spróbować z otwartą głową samemu sobie wyrobić opinię, niekoniecznie ulegając hajpowi. No ja to trochę rozumiem, skoro to forum pisma wyłącznie o konsolach (a PC jest wciąż tylko "na doczepkę"), to jakiś sens w tym jest. No i tylko dzięki pojęciu "konsolowej ekskluzywności" dział gier z Xboxa ma jeszcze prawo bytu, bo na logikę można wszystko stamtąd przenieść do multiplatform, a teren zaorać i zasypać solą. Stworzyć uniwersalny dział z grami, a odpowiednie platformy dodawać w tagach tematu. Death Stranding wychodzi na PC? Dodajemy tag PC i bawimy się dalej w temacie.
-
A prosiłem, abyśmy nie przesadzali. Pisanie o wyższym klatkażu, jakby to miało być wadą i zepsuć doznania, zamiast je poprawić, to - delikatnie mówiąc - naginanie prawdy. Bo co kolejne? Grafika zbyt imponująca? Udźwiękowienie za dobre? Opóźnione premiery na PC mają jedną wadę - hype i szum już dawno przeminął, a dużo uroku uleciało (podobnie było z RDR2), w zasadzie można odnieść wrażenie, jakby się jedynie nadrabiało backloga, oglądało koncert na komórce, albo nosiło już niemodne ubranie po starszym bracie. Niby fajnie, ale jednak odrobinę żal, że coś nas ominęło i nie mogliśmy uczestniczyć. Poza tym to same zalety i wszyscy wygrywają, a Pan Reżyser i Twórca Hideo Kojima (cześć i chwała) być może będzie miał lepsze podstawy finansowe, aby znów dogodzić wytrawnym graczom i rozpieścić ich kolejnym mesjaszem w karierze. A i branża jego indywidualnością oraz kolorytem, którego jej dodaje nie powinna pogardzić.
-
Dobra, dobra, ale nie przesadzajmy.
-
Przesuń palcem po touchpadzie w prawo (strzepnięcie), w dół (pokłon), w lewo (zagraj na flecie xd).
-
Nie bez powodu tylko w przypadku nudy użyłem określenia "jakimś cudem". To, ze ładniejsza i płynniejsza (przy odpowiednim sprzęcie) jestem sobie w stanie wyobrazić. Aha, już myślałem, że jesteś jednym z TYCH ;] W takim przypadku szanuję.
-
Widzę, że na PC ta gra nie dość, że zrobiła się ładniejsza, płynniejsza i w ogóle, to jeszcze jakimś cudem przestała być nudna ;]
-
Ja wszystko rozumiem, ale... Dragon Age: Inkwizycja? Te gry mają jakiś związek, poza tym, że są grami?
-
Oczywiście i dlatego Abby też tego nie roztrząsała i obwiniła wszystkich obecnych w teatrze. A odpuściła tylko ze względu na Leva, a nie dlatego, że uznała Ellie za niewystarczająco winną. Jednak tutaj zrodziły się na przykład teorie, że Abby wiedziała o obecności ścigającej ją Ellie już od pierwszego dnia. I jakoś zapomniała o tym porozmawiać m.in. z Owenem i Mel w dniu trzecim. Albo z Norą w szpitalu.
-
Nie mogła wiedzieć. Mogła się co najwyżej domyślać. I gdy darowała jej życie również mogła się wyłącznie domyślać w jakich okolicznościach doszło do śmierci jej bliskich. Bo twierdziłeś, że wyrażenie "przyjaciół" sugeruje płeć tych przyjaciół, więc drążę w jaki niby sposób, ale zbywasz temat. A teraz podpierasz się OFICJALNYM polskim tłumaczeniem, bo ono przecież nie może zawierać błędu interpretacyjnego, w życiu, nigdy się to nie zdarzyło, zawsze są lepsze i bardziej trafne od oryginału. Nie z oryginalnego, angielskiego.
-
Czyli twierdzisz, że słowo "przyjaciół" to pochodna od "przyjaciółka" i sugeruje płeć żeńską? A powiedzenie "Przyjaciół poznaje się w biedzie" oznacza, że chodzi wyłącznie o kobiety? A taki serial "Przyjaciele" kojarzysz? Jak powiesz: oglądałem cały sezon "..."? "Przyjaciół" to dopełniacz liczby mnogiej słowa "przyjaciele". Gdyby Abby chciała zasugerować płeć, to użyłaby określenia "zabiliście mi przyjaciółki". A skąd Isaac miałby wiedzieć, że to akurat ta Ellie z Jackson? Rozkaz był zabić wszystkich intruzów, Jordan nalega by ją przesłuchać, bo wie co to za dziewczyna, ale jak to się dla niego kończy wiadomo. I wiedza o obecności Ellie umiera wraz z nim. Dlatego Nora w drugim dniu jest zaskoczona jej widokiem, podobnie jak Owen i Mel w trzecim. I tak samo zaskoczona jest Abby, gdy Ellie wychodzi zza osłony. Wiedzieć o "jakichś" intruzach to jedno, ale połączyć to z "tą dziewczyną z Jackson" to drugie. I nic nie wskazuje na to, że Abby o niej wiedziała, aż do konfrontacji w teatrze. Nikt jakoś nie wspomina, że "grupa z Jackson jest na naszym tropie, musimy uważać". Mają wojnę z Bliznami na głowie. Bo w błąd wprowadza polskie tłumaczenie "zabiłaś moich bliskich", jakby Abby to właśnie konkretnie Ellie obwiniała za ich śmierć. Tymczasem obwinia ich dwoje, bądź całą grupę. W oryginale nie ma tej nieścisłości, bo dalszy ciąg wypowiedzi podpowiada, że mówiąc "you" miała na myśli "wy". Więc dziwne, żeby na angielskojęzycznym forum wałkowano ten temat, gdy tam jest on klarowny. Nie byczku. Nigdzie tak nie napisałem. Napisałem, że nie miała prawa wiedzieć, że Ellie zrobiła to solo i że wyłącznie ona jest winna. Idąc do teatru była przekonana, że to działający samotnie Tommy. Dlatego też hałasowała powalając go na ziemię, bo nie wiedziała, że jest tu cała grupa. Stąd zaskoczenie na jej twarzy, gdy zobaczyła Ellie i dopiero zaczęła łączyć kropki. Chodzi wyłącznie o to, że nie mogła mieć do końca pewności jak doszło do śmierci jej bliskich i kto "pociągnął za spust".
-
Abby już w pierwszy dzień opuściła szeregi Wilków i na dobrą sprawę już tam nie wróciła, więc nie mogła wiedzieć tego, co Wilki w drugim dniu (Hillcrest). Jesteś nieuważny. Pierwsza styczność Wilków z Ellie to szkoła, do której został wysłany Jordan. Abby i Manny w pierwszym dniu nie mogli o niej wiedzieć. Poza tym udając się do teatru z Levem wciąż mówiła o tym, że "go" dopadnie, co miało sens, skoro wcześniej starła się z Tommym, więc to jego podejrzewała. I jakim cudem "friends/przyjaciół" sugeruje płeć? Nic nie wskazuje, że wiedziała. Już na samym początku poniższego filmiku Lev się pyta "what do we do, when we find HIM?" - https://www.youtube.com/watch?v=52EyEJ8TPvE Tutaj masz znowu w polskiej wersji: "TROPIŁ nas" - https://youtu.be/gZ0iU2Xf1ig?t=357 Szli za Tommym. Tylko "Zabiliście mi przyjaciół/bliskich, pozwoliliśmy wam żyć i tak się odpłacacie" (jak wskazuje oryginał) ma sens, dziura w scenariuszu znika, ale najwyraźniej wbiłeś sobie już do głowy inną wersję, by mieć się do czego przyczepić. Nie twierdzę, że pisarstwo w TLoU2 jest tip top, ale tutaj to akurat co najwyżej przykład nieakuratnego tłumaczenia, albo złej interpretacji.
-
Mały chińczyk/chinka jej zabronił. Czego nie rozumiesz? Ty byś zabił, gdyby chińczyk Ci zabronił?
-
No dobra, ale teraz to już poruszamy interpretację polskiego tłumaczenia. To żaden argument. Tym bardziej, że w oryginale nie pociągnęła wypowiedzi w stylu "pozwoliliśmy ci żyć i tak się nam odpłacasz". Wyjaśnij mi, skąd miałaby wiedzieć, że to Ellie zabiła jej przyjaciół, skoro do tego momentu nawet nie wiedziała o jej obecności w Seattle.
-
Mogła mówić o nich - w liczbie mnogiej. Angielskie "ty" i "wy" to nadal "you". W sensie "zabiliście mi przyjaciół". Tym bardziej, że dalej mówi coś w stylu "pozwoliliśmy wam żyć i tak się odpłacacie". Bo skąd miałaby wiedzieć, że zrobiła to akurat Ellie?
-
Kurde, sam nie wiem. Niby Mistrzostwa to zawsze było słońce za oknem, często upały, mecze w ogródkach barowych, zimne piwo i w ogóle jakaś taka piknikowa atmosfera. A teraz to nie wiem, ale może być czarująco i w sumie niepowtarzalnie. Kto wie czy i kiedy podobne doznanie będziemy mogli powtórzyć.
-
Abby odpuściła, ale też aż do tamtego momentu Ellie nie była jej obsesyjnym celem zemsty, za którym zjeździła pół kraju. Nawet idąc do teatru za cel brała Tommy'ego, przekonana, że to on zabił nie tylko Manny'ego (to akurat na jej oczach), ale również Owena i Mel. No i na miejscu nikt jej w sumie nie wyprowadził z błędu, więc kto wie jaki sobie scenariusz ułożyła w głowie. My wiemy, że zrobiła to Ellie samodzielnie, ale dla Abby nie było to tak oczywiste. Chyba ze coś przeoczyłem.
-
No, jak się człowiek ociera o śmierć i leży pobitym do nieprzytomności z mordą jak galareta, to nietrudno zauważyć, że życie w dyskretny sposób daje do zrozumienia, żeby na chwilę jednak odpuścić. Nawet jeśli nie chciała odpuśić, to Abby wielkiego wyboru jej w tamtej chwili nie dała.
-
W ogóle najbardziej uderzające w tym całym kierowaniu się motywacjami było to, że Ellie tak naprawdę do końca nie poznała powodu, który pchał Abby do zemsty. Wiem - piszę tutaj oczywistość, ale mam wrażenie, że wielu graczom to trochę umyka w tej całej rozkmince "psychologicznej". A przecież Ellie nigdy się nie dowiaduje, że chodziło o ojca Abby i mocno się to rzuca w oczy podczas konfrontacji w teatrze. Ellie jest święcie przekonana, że chodzi o kwestię lekarstwa, a Abby ma wyraz twarzy jakby chciała powiedzieć "w piź'dzie mam szczepionkę, on mi zabił ojca", ale jednak tego nie mówi. Może gdyby wiedziała, to łatwiej byłoby jej po krwawym dramacie na deskach teatru odpuścić.
-
No na tym to miało polegać. Mieliśmy znienawidzić Abby, by potem poznać jej motywacje i być może zmienić o niej zdanie. Nie ma w tym nic sztucznego, tylko prosty zabieg narracyjny. Pewnie, że można było zrobić to odwrotnie, pobawić się chronologią, ale to już decyzja twórców i według mnie wyszło dobrze - przez pół gry współdzieliliśmy motywację Ellie i wraz z nią szukaliśmy Abby, by się zemścić. Gdybyśmy wtedy wiedzieli dlaczego Abby to zrobiła, to czy nasze zaangażowanie nie byłoby mniejsze? Nasza niewiedza działała na korzyść zaangażowania. A koniec końców i tak sukces twórców, bo było mi żal Abby na koniec jej części opowieści, bo zniosła równie wiele co Ellie.
-
Ech, ta walka jest okropna. Przeciwnicy grzecznie czekający po obrzeżach na swój wpier'dol, mashing przycisku ataku i pięciometrowe rolki. Wracają stare grzechy.
-
Aha. Niespecjalnie śledziłem temat, więc nie do końca jestem.. no... w temacie xd Podszedł mnie jak Ellie klikacza, spryciarz.
-
Ale że ja? Napisałem gdzieś, że wolno tylko pozytywnie? Nie sądzę, więc to chyba jednak nie o mnie. Ale wolałem się upewnić.
-
Pewnie w wolnej chwili i tak coś napiszę, może tylko pozwolę sobie na kilka dni dla ostudzenia i nabrania odrobiny dystansu, póki co chciałem jedynie zająć ogólne stanowisko. Z ochotą zacząłem też drugie przejście, już bez tego czasochłonnego lizania ścian w poszukiwaniu znajdziek, z bardziej bezpośrednim podejściem do starć i wychwytywaniem wszystkich smaczków, więc jest nawet lepiej.
-
Odwagi mi nie brakuje. To kwestia lenistwa i oceny "czy warto się starać i wysilać".