-
Postów
7 156 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
169
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
No ja się nie znam, ale jak oni niby wyszukują te glitche? Niektóre "wejścia w ścianę" czy wyjścia poza mapę wymagają tak poje'banych kombinacji, że w zasadzie niemożliwe jest, by ktoś to znalazł przypadkiem. Rzeczy które mogą się zdarzyć wyłącznie w danej klatce animacji, jeśli jeśli wcześniej zrobimy odpowiednią sekwencję ruchów, przytrzymamy w tym czasie konkretną kombinację klawiszy i otrzymamy akurat obrażenia. To już musi być udział jakichś sił trzecich, myszkowania po kodzie gry i pomoc AI, inaczej sobie tego nie wyobrażam.
-
Dobra, to jak to w końcu jest z tymi speedrunami? Bo nie wiem na czym aktualnie stoimy, a temat tu i tam się ostatnio przewija. Szanujesz czy gardzisz? Wciąż trwa coroczny charytatywny stream Awesome Games Done Quick (koło północy przewidziany jest run forumowego GOTY Sekiro, gdyby to kogoś interesowało) i tak mnie w sumie naszło na refleksje. Moje wnioski: Osobiście ogólnie szanuję w opór speedruny i speedrunnerów, aczkolwiek uważam, że nie wszystkie gry do tego się nadają. A większość wręcz się nie nadaje, jednak i tak ktoś się w to bawi. Dwa przykłady z wczoraj na AGDQ. Pierwszy to popis jakiegoś Tajwańczyka w Mega Man X4 (od 12:27) i to był ten rodzaj speedruna, który mi się podoba - tempo, skill, zdolność do improwizacji gdy powinie się noga. A widać było, że typ jest ostro stremowany i zestresowany występem. Mimo to było imponująco i zapewnił widzom 40 minut akcji. Drugi przykład, to speedrun Final Fantasy VIII.Trwający ponad 9 godzin. Wyobraźcie sobie. Oglądałem kilkanaście minut i miałem dość. 9 godzin przeklikiwania dialogów i wybierania tych samych komend w menu walki. No i nudnego biegania po lokacjach, które nawet nie wymaga zręczności. No kur'wa, po co? Powinni tego zakazać, bo ci ludzie wyrządzają sobie krzywdę. Rozumiecie do czego zmierzam - jeśli speedrun, to koniecznie wymagający skilla i rzeczywiście zręcznych palców. Taki, którego miło się ogląda i nie ziewa w trakcie. Najlepiej pozbawiony przy tym glitchów, wychodzenia poza mapę, wykorzystywania dziur w kodzie. Kiepsko się to ogląda. Najciekawsze runy to te, które przebiegają tak, jak pan Jezus nakazał, czyli ścieżką dostępną dla wszystkich, ale przy tym pokonaną piorunująco szybko i sprawnie (co już nie jest dostępne dla wszystkich). To dlatego speedruny w rodzaju Mario czy Super Metroida cieszą się niesłabnącą popularnością (i rozmaitych zasad), a speedruny walking symulatorów, jrpg i Pokemonów są jedynie zapychaczami miejsca na inicjatywach w rodzaju AGDQ i one #nikogo. Sam speedrunów robić nie znoszę, bo nie bawi mnie presja czasu w grach. Przede wszystkim lubię grać swoim tempem, a jakikolwiek limit czasowy mi to uniemożliwia. To jaki jest obecnie trend na forumku? Szacunek, czy je'bać speedruny?
-
Jeśli chodzi o spusty to w Death Stranding trzeba je trzymać wciśnięte, aby się nie wypier'dolić z tym całym bałaganem w plecaku. Więc ręce zajęte. Ale są cut scenki, więc przy odrobinie ochoty czas się znajdzie.
-
Dziękuję, ale ja już mam pełne ręce roboty w ekipie od Death Stranding. Trochę liczniejsze grono, więc będę musiał zrobić jakąś listę-wykreślankę, aby nikomu nie zwalić dwa razy.
-
E tam. W mniejszym gronie będzie znacznie intymniej, gdy już zaczniecie sobie wzajemnie walić konia.
-
Amunicja uzupełnia się też przy okazji odwiedzin w kwaterze.
-
Platynka? Najmilsza w zeszłym roku. Już po 3-5 godzinach gry wiedziałem, że prędzej czy później wpadnie. Zero stresu, zero grania pod dzbanki i zmuszania się do czegokolwiek. Zrobiłem dużo więcej zleceń, niż to było wymagane, bo to czysta przyjemność. Dziękuję Pan Kojima.
-
Po prostu to jest miłość nie za zalety, lecz pomimo wad.
-
Gdybyście mogli stworzyć crossover i wybrać trzech dowolnych króli, których święto dzisiaj obchodzimy, to kogo wybieracie do drużyny?
-
Nie jest to prawdą. Zaczep wspinaczkowy jest po pierwsze znacznie lżejszy, a po drugie to aż 30 metrów. Pewnie, że często można go stosować zamiennie z drabiną, ale zbędnym bym go nie nazwał.
-
No miałem dzisiaj z zamkniętą przyłbicą nacierać na dwójkę, ale przespałem się z tym dylematem, rano dla kurażu obejrzałem jeszcze parę fragmentów rozgrywki i wnioski mam nieciekawe. Ta gra wygląda i rusza się jak sr'aka, przeciwnicy to gąbki na obrażenia, otoczenie to kwadratowa finezja rodem z PSX/N64. Uznałem, że szkoda życia i nerwów. Może gdybym nie miał w co grać... Trójkę też podejrzałem na YT i wygląda znacznie lepiej, więc wciąż biorę ją pod uwagę, ale to może za jakiś czas, gdy będzie nastrój na slasherowanie.
-
Nie no, jest zainfekowany, to spoko xd Namawiali, namawiali i namówili. Jutro testuję. Dzięki chłopaki.
-
Zabrzmiało odrobinę jak wyzwanie. Włączyłem sobie gameplay DMC2 na YT i kur'wa, to wygląda w ruchu gorzej niż jedynka, plus otoczenie bez charakteru xd
-
@Figaro Ta, wrócisz. Nie ma nic złego w rekomendowaniu Volgarra, ale to specyficzna gra. Setki powtórzeń i ciągłe uczenie się na błędach. Może się wydawać, że gra wymaga skilla, ale to głównie kwestia cierpliwości i uporu. Choć skill może dużo pomóc, to nie jest decydujący (jestem żywym przykładem). Więc może nawet DMC3 dam radę?
-
No DmC też mi w sumie siadł. Nie była to miłość, ale potrafiłem z tej gry czerpać dużo przyjemności, choć w slashery to ogólnie zasysam mocno. Walka ze skorpionem/pająkiem to był ten moment, gdy na PS2 odpuściłem grę i już do niej nie wróciłem. Teraz też kamera dała mi w kość przy okazji pierwszej i drugiej próby, aż uznałem, że za bardzo się z gnojem pieszczę i poszedłem na bezmyślną wymianę ciosów, głupek też się trochę zaklinował między kolumnami, więc go docisnąłem bez litości. Cenię tę grę, choć ona tego zdecydowanie nie ułatwia. Pamiętaj, że ja przeszedłem Volgarr the Viking, a Ty męczyłeś się na moich oczach, aż odpuściłeś. Kojący to był widok. Jak tam, nadal nie przeszedłeś?
-
Ech, skończyłem Devil May Cry (tego pierwszego, pierwotnego) i aż mnie żuchwa boli od zaciskania zębów. Że od początku do końca będzie żenująco fabularnie to wiedziałem. Spodziewałem się, a i tak parę razy parsknąłem. Ale ten gameplay i wszystko co wokół niego... no, było ciężko xd Do jedynki mam pewien sentyment, bo próbowałem w niego grać jeszcze na PS2 (czasy piracenia, gdy więcej się gier testowało, niż rzeczywiście przechodziło), więc gdy teraz odpaliłem, to nostalgia mocno, ale potem bywało dramatycznie. System kamer, który sprawdzał się w spokojniejszych survival horrorach w dość dynamicznym slasherze egzamin oblewa po całości. Szczególnie dla kogoś, kto zupełnie nie wiedział czego się spodziewać po niektórych sekcjach gry i przechodził je po raz pierwszy w życiu. Te walki z bossami (btw. ich recyklingu nie pochwalam) to była chwilami katorga, bo kamera w ich trakcie żyje własnym życiem. Kiedy już się zna ich możliwości, patenty i rodzaje ataków to jest łatwiej, ale tych nikt się za nas nie nauczy. Albo sporadyczne fragmenty platformowe, jezu, zabijcie mnie xd Nie chcę być surowy dla gry z początku milenium, bo wtedy robiła wrażenie - sam pamiętam jak zaimponowały mi pierwsze minuty gry, ten zamek w tle, kamera sunąca za postacią, niepokojąca muzyka w holu, pierwsze starcie z marionetkami (plus dynamicznie zmieniająca się ścieżka dźwiękowa i wchodzący na podkład kiczowaty rock). Ale dzisiaj przy tej grze utrzymywał mnie wyłącznie sentyment i grało mi się niełatwo. Skończyłem ją w 6-7 godzin, a jestem wypompowany psychicznie jakbym walczył z nią godzin 150. Planowałem zrobić całą trójkę Devilów (z kolekcji), ale teraz zaczynam się obawiać, że na jedynkę wyczerpałem już cały zapas cierpliwości i wyrozumiałości. Tym bardziej, że dla sequeli sentymentu już nie mam. Może gdy któregoś dnia postanowię się ukarać i sprawić sobie ból.
-
"Różne gry" to jeszcze nie znaczy, że "wszystkie gatunki". Żaden dysonans. Kolega @ASX chyba chciałby zaprosić @balon na swój galeon w Sea of Thieves, ale jest nieśmiały i nie wie jak zagadać.
-
Ok, czas na małe podsumowanie. Dobry to był rok, dużo się grało. W obecnym życzę sobie tego samego. Poniżej tylko tytuły, które najprościej mówiąc przeszedłem, a jeśli gatunek tego nie przewiduje, to ograłem wystarczająco sumiennie. Chronologicznie. Dodałem parę uwag, które są trochę chaotyczne (bo były tworzone spontanicznie i na raty), ale ogólnie odzwierciedlają wrażenia. No tyle. Poza tym z lepszym lub gorszym skutkiem próbowałem kilka innych gier, ale z różnych powodów nie mogę uznać, że je skończyłem: Tetris 99, Raw Data [VR], Civilization VI [Switch], White Night [Switch]. Mam przestój w Darkest Dungeon [PS4], którą to grę zacząłem jeszcze w 2018, ale od marca 2019 jakoś nie znalazłem nastroju na odpalenie, choć nadal wierzę, że wrócę. Bo gra jest szalenie dobra, tylko trochę mnie dołuje i stresuje xd Zacząłem również SteamWorld Quest [Switch].
-
Jakie pierwsze Trophy / Achievment taki cały rok
Kmiot odpowiedział(a) na Pryxfus temat w Graczpospolita
Niemądry ten temat. Uprzedzając ewentualne pytania: gra Devil May Cry z zestawu Devil May Cry Collection HD na konsolę Sony PlayStation 4. -
Oj tam, grał, nie grał, widział u kolegi. Nie ma zakazu głosowania na gry, z którymi nie miało się styczności, bo nie ma takiej siły, która mogłaby to skontrolować i zweryfikować. Można jedynie się odwołać do MORALNOŚCI GRACZA I GODNOŚCI CZŁOWIEKA. Istotne, że w tych najważniejszych i najbardziej tłocznych tytułach i sekcjach nie widzę wielu forumowych noname'ów czy randomów z zerem postów. I choć pojedynczy podejrzani delikwenci/alterkonta się tam znajdą, to jednak w prawie wszystkich pozostałych kojarzę z przewijania się gdzieś po forum.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Kmiot odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
A wiecie może przypadkiem jaka jest ulubiona gra/seria Smugglera? -
Ja to mam zawsze ułatwione zadanie, bo realnie to mało ogrywam świeżych tytułów. Patrzę na nominowanych do GOTY 2019 i w zeszłym roku ograłem tylko cztery tytuły z listy. Śladowo popykałem w Apex Legends (żeby utwierdzić się w zdaniu, że jakiejkolwiek grze trudno będzie mnie przekonać do formuły battle royale), ukończyłem Concrete Genie, Death Stranding i Zeldę: Link's Awakening. To wszystko z "nowości". Kilka gier z listy nominowanych mam już na półce/dysku, ale nie było okazji i nastroju ich zacząć. Więc wybór GOTY 2019 jest dla mnie oczywisty, ale też nie jest wymuszony, bo nową grą Kojimy byłem zahipnotyzowany i nie żałuję ani jednej godziny (ze 120) przy niej spędzonej. Podejrzewam, że tylko Sekiro mógłby rywalizować w moich oczach z Death Stranding, ale trochę mnie martwią głosy, że mało tam eksploracji a więcej walki. Sumując: Death Stranding w pełni zasłużył na moje osobiste GOTY 2019 i to w ramiona Kojimy leci mój skromny głos. Przy najlepszym indyku podobna sytuacja. Trzy tytuły z 2019 roku ograne (Bloodstained, Katana ZERO, My Friend Pedro), SteamWorld Quest jest grane w trakcie (ale na GOTY i tak by nie miał szans), kilka tytułów na półce. Z tych trzech ogranych zdecydowanie najlepiej bawiłem się przy Bloodstained, które ma swoje grzeszki, ale i tak przerosło moje oczekiwania i bez żalu powierzam jej mój głos na najlepszego indyka 2019. Najlepsze DLC? No tutaj nawet kandydata nie mam, więc olewam temat. Jedynymi DLC jakie kupowałem w 2019 były kolejne Music Packi do Beat Saber i to im oddaję wirtualny głos. Remake/remaster. RE2 i CTR na półce, ale zdołałem ograć jedynie Link's Awakening. Mógłbym więc oddać wymuszony głos, ale w mojej opinii remake Zeldy na tytuł najlepszego w 2019 nie zasługuje. Bez głosu. Rozczarowanie. No z tej listy to grałem tylko w Death Stranding i Zeldę. Tego pierwszego w żadnym sensie rozczarowaniem nazwać nie mogę, za to odświeżone Link's Awakenig dostarczył mi zaskakująco mało funu. To ładny i schludny remake, ale najwyraźniej surowe przeniesienie "gameboyowego gameplayu" nie wystarczyło i czuć w całości pewną drętwotę. Czuję, że przy odrobinie wysiłku dałoby się grę nieco unowocześnić dla jej dobra. Kilka lat temu na 3DS powstał remake również gameboyowego Metroida 2: Return of Samus, ale przy okazji zgrabnie go uwspółcześniono. Gdy go ogrywałem to chwilami było WOW. Gdy ogrywałem remake Zeldy, to przez całą długość było MEH. Wniosek: Link's Awakening mnie rozczarował. W 2020 na żaden tytuł specjalnie nie oczekuję. Nie mam wielkiego ciśnienia na nowości, więc może się okazać, że większość tych tytułów ogram dopiero w wersjach na nowe konsole. Nie wykluczam, że skuszę się na TLoU2 z racji obawy, ze jeśli będę się ociągał, to dopadną mnie fabularne spoilery, ale na premierę gry nie czekam jakoś wybitnie mocno. Elden Ring też mam na radarze, ale za mało o tej grze wiadomo i trudno mi o jakiś większy hype. Cyberpunk? No pewnie dopiero na PS5/XBSX, bo znając REDów, to i tak będą potrzebować pół roku na załatanie tej gry, a potem i tak ją przeportują na wszystko co możliwe. Więc bez głosu. Nowe konsole? No w sumie czekam. Na obie tak samo, na żadną mocniej. Ale jeszcze nie zdecydowałem czy którąś kupie na premierę. Jeśli już, to będzie to w dużej mierze spontaniczna decyzja.
-
No zabrało chłopa. FFFFFFFFFFFF
-
Byłem tam, widziałem to. Też pierwszy raz grałem w tę grę. Co jakiś czas będziesz mógł podwyższać poziom trudności, wiec z tego korzystaj śmiało. Ja przeszedłem kampanię i ostatecznie skończyłem na poziomie Torment 1 i o ile wciąż było "nieprzesadnie trudno" to przy większym zamieszaniu od czasu do czasu potrafiło się zrobić gorąco. Z kolei na Torment 2 to znowu bywało żmudnie, bo przeciwnicy mieli dużo hp i wymiany ciosów były czasochłonne, wiec wróciłem na Torment 1. Aha, nie bawiłem się za bardzo w crafting i waliłem tym, co wypadało z przeciwników.