Kupowanie tej samej gry kilka razy? No a jak, można, pewnie.
Np. Okami. Kupiłem cyfrę na PS3, później sprowadziłem japońskie pudełko na PS3, kupiłem pudełkowy remaster na PS4, a do kompletu dorzuciłem japońskie pudełko na Switcha. A realnie to grałem tylko w cyfrę na PS3.
Remastery to chleb dość powszedni, ale staram się wtedy pozbywać kopii ze starszej konsoli, wyjątkowo zostawiłem sobie Dark Soulsów z PS3 (mimo zakupu remastera na PS4, którego nawet nie odpaliłem). Właściwie to nie wiem dlaczego i po co mi ta już ułomna wersja PS3, ale pewnie nie chciało mi się wystawiać.
Ale to jeszcze nic przy wyższym stopniu spier'dolenia, czyli kupowaniu tej samej gry na dwie bieżące platformy. Często w limitowanych ilościowo i czasowo edycjach, sprowadzanych z cywilizacji, więc nieproporcjonalnie drogich.
Messengera i Celeste już dawno ograłem w cyfrówce na Switchu, Hollow Knighta ostatnio na cyfrze PS4. Ale to nie przeszkodziło mi w kupnie po dwóch kopii fizycznych każdej z gier. Najczęściej nie potrafię zdecydować na którą platformę wolę, więc mruczę "je'bać biedę" i biorę na obie. Na usprawiedliwienie mam, że robię tak tylko w przypadku gier, które mi się bardzo podobają. No, HK brałem w ciemno, bo byłem pewien, ze mi podejdzie.
I leżą. Jak widać - wciąż w folii, bo nie ma powodu ich wypakowywać, skoro cyfry są pod ręką.
Dead Cells to w ogóle poje'bana sytuacja, bo najpierw kupiłem dwie pudełkowe edycje premierowe (o dziwo ograłem obie), a gdy wyszły GOTY, to... znowu kupiłem dwie. Premierówki oczywiście sprzedałem, ale nadal poje'bane.