-
Postów
7 007 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
163
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
xd PS Store jest pełne takich tworów, które nie są nawet warte splunięcia i jedyną ich zaletą jest to, że zazwyczaj trwają 15-60 minut. Nie ma co brać w ciemno. Nie żyjemy już w czasach giełdowych katalogów, gdy regularnie się ryzykowało kupując gry tylko na podstawie enigmatycznych opisów przy tytule. Albo sugerując się zachęcającą naklejką na żółtym kartridżu.
-
VIDEO KIJAMA
-
LiS2? To jeszcze tego nie skończyli?
-
No właśnie jakiś miesiąc temu skończyłem zabawę w Shadow Tactics i przyznam, że tym remasterem jestem już zainteresowany, chociaż znacznie większym sentymentem darzę "jedynkę". To była jedna z tych gier, przez które w danym miesiącu wykupiłem wszystkie rodzaje pism (a wtedy wychodziło ich od groma), by zapoznać się z każdą możliwą recenzją/artykułem/opisem. Miałem na punkcie Commandosów 1 zajoba. Dwójka mnie zupełnie ominęła, więc taki remaster będzie dla mnie jak całkowicie nowa gra, taki sequel po dekadach.
-
A następny dopiero za trzy lata przy okazji kolejnego powrotu Myszaqa do PE.
-
No i masz, nabrałem ochoty na ponowną przygodę z Fisherami. Nadal tak samo dobra, jak pamiętam. salting the popcorn xd
-
Nie dotrwałem nawet do końca trailera, więc chyba jest słabo.
-
No właśnie sobie przypomniałem, że od dwóch numerów nie widziałem "Rewizji". Co się stanęło? Gdzie jest? @Roger?
-
Suikoden w formie przenośnej na Vicie. Nostalgia podana dożylnie <3
-
Trudne sprawy administracyjne i regulamin
Kmiot odpowiedział(a) na mariusz81 temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Perez to był dobry głównodowodzący Admin. Aktywny, wyrozumiały kiedy należy i zawsze załatwił co trzeba. Dzięki za wszystko, Mordeczko. -
Poszło całkiem nieźle.
-
A to nie wiem, nie śledzę na bieżąco kto i co szkaluje, więc możliwe, że masz rację. Kwestia ułomnych wersji 1.0 na płytach jest już - tak jak piszesz - dość powszechna i sam mam parę takich. Jednak inna sprawa kupować podstawkę na premierę i później z nią zostać, a trochę inna kupować podstawkę dwa lata po premierze. Rzecz czysto kolekcjonerska i w porządku, jeśli jest się tego świadomym. Osobiście raczej unikam kupowania pudełkowych gier DAY ONE, choć ostatnio popłynąłem z Dead Cells (wersja PS4 i Switch), która obecnie jest zupełnie inną, lepszą grą, w dodatku z zapowiedzianą na sierpień wersją kompletną. A to co mam na premierowej płycie/kartridżu? Early Access. Gorsza opcja to chyba tylko jak w przypadku trylogii Spyro - wyłącznie część gry na płycie, a resztę i tak trzeba dociągnąć, by w ogóle zagrać. Trudna generacja dla kolekcjonerów, a będzie tylko gorzej.
-
Pewnie chodzi o to, że ta gra w pudełku to bazowa wersja (domyślam się), a wiadomo jak się od czasu premiery zmieniła i rozrosła (a jeśli nie wiadomo, to ASX chętnie wyjaśni). To jakby kupować w pudełku wersję alpha z okrojonymi trybami i bez zawartości. Albo jakieś demo. Nikła fizyczna wartość w porównaniu ze stanem obecnym (cyfrowym). No, ale do kolekcji i dla samej okładki nikt nikomu nie zabroni.
-
DLC są fantastyczne, ale jeden boss ostro wystawi na próbę Twoje postanowienie:
-
Na screenie Maciuchy dobór zawodników jakby to była walka w ramach Pucharu Sanatorium o pierwszeństwo w dostępie do respiratora. A, w dwójkę to akurat już grałem. Czyli fajrant.
-
Nie no, okładki całkiem spoko, takie... niecodzienne. Mnie się podobają wszystkie, choć mam słabość do tej z oczoje'bnym różem. Znaczącym milczeniem pomijam już fakt, że Cyberpunk na blisko rok przed premierą dostał już porównywalną ilość atrykułów co Wiedźmin 3 rok po premierze. Trochę agresywny ten marketing CDPR, ale pewnie skuteczny. Aha. Biorąc pod uwagę problemy z dostępnością poprzedniego numeru (zaznaczam, że osobiście ich nie miałem, ale były liczne zgłoszenia), to teraz chcąc upolować konkretny cover będzie cztery razy trudniej. A platynę/calaka wyciągną tylko najtwardsi zawodnicy. Ogólnie fajnie, że co miesiąc jesteście, Panowie.
-
No kurczę, trochę się obawiałem, że ta gra nie wypali i będzie ledwie nie do końca udaną namiastką Castlevanii (przypadek Mighty no.9), ale pograłem dwie czy trzy godziny i póki co jest należycie. Wciąga i zachęca, by zajrzeć do każdej kolejnej komnaty, więc miałem drobny problem, by się oderwać. Ten lekko "ociężały" gameplay w innej grze upatrywałbym w kategoriach wady, ale Castlevania jakoś nigdy dynamiką nie powalała i zachowano feeling. Nawet grafika w ogólnym rozrachunku mi się podoba. No zapowiada się mocno obiecująco. Już jestem usatysfakcjonowany, a czuję, że może być jeszcze lepiej. No i mają Solid Snejka w ekipie.
-
Hamilton odbył już karę przy okazji pit stopu.
-
Jezu, Vanquish... Dajcie mie tego sekłela.
-
Testowałem dzisiaj te nowe wałki i jest tak jak sądziłem. Niegrywalna sraka. Melodyjność 2/10, składające się na podkład jakieś tłuku-tłuku, kocie miauczenie i piszczenie paska klinowego w Passacie, a do tego naje'bane klocków jak w festiwalowym toi-toiu, gdzie może ich mapowanie i układy ratują odrobinę sytuację, ale pokazują też, że nie zawsze więcej znaczy lepiej. Wrzucony wyżej Cycle Hit to w zasadzie jedyny utwór, który w jakimś stopniu był dla mnie grywalny, bo przynajmniej ma zachęcający i miły dla ucha początek i dalej kilka zjadliwych fragmentów. Ale i tak musiałem na początku zejść z Experta na Harda, aby w ogóle mieć szanse. Kawałki typowo dla wyjadaczy i ludzi o ponadprzeciętnych możliwościach, szaraki nie mają za bardzo czego tutaj szukać. Gdybym kupił, to byłbym rozczarowany, a że za darmo, to meh.
-
Dla mnie trójeczka jest najlepszą z trylogii. Jedynka też na zawsze w serduszku (podobnie jak DeS, ale tę grę oceniam w trochę innych kategoriach prekursora), jednak z perspektywy czasu miała ona parę wad, a przede wszystkim kilka nieudanych lokacji. Izalith tragiczne, Tomb of the Giants to fajny zamysł, ale osobiście nie znoszę w grach ciemnych poziomów, Great Hollow klimatyczne, jednak nieprzyjemne do nawigowania (bieganie po gałęziach - ugh!), a Blightown to również świetna koncepcja, ale wykonanie i czytelność mocno tam kulała. Czysto subiektywne odczucia, bo moje preferencje to lokacje w klimatach zamków, miasteczek, wiosek, piwnic, katakumb. I w Dark Souls 3 nie pamiętam naprawdę słabej miejscówki. Były lepsze, gorsze, ale słaba? Nie sądzę. Do tego w większości uczciwe walki z bossami, a nawet "nieuczciwi" książęta to jeden z najlepszych i najbardziej pamiętliwych bossfightów w serii i dopiero DLC dorzuciło pod tym względem do pieca (Friede...), ale oba dodatki były wręcz kapitalne (ten szarżujący z oddali Gael!). Nie no, rewelacja. Im dłużej nad tym myślę, tym dobitniej do mnie dociera, że DS3 jest najlepsza i najbardziej dopieszczona w większości aspektów. Za jakiś czas to właśnie do niej najchętniej powrócę.
-
Ale tyle razy się powtarza: podpisujcie co to za gra!
-
I co teraz? Kotlet ubity, jak na obiad.