-
Postów
7 160 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
169
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Sezon w porządku, miał zdecydowanie lepszy początek od pierwszego, po trzech epach tempo spadło, ale zrywy nadal były. Nie obraziłbym się na więcej akcji. Ogólnie cały serial w sumie się udał, jednak uważam, że Frank zasługuje na coś jeszcze lepszego.
-
Pf. A grałeś w ogóle pałkami? Wiesz, że w Beat Saber się nie gra Aimem?
-
Pomału kompletuję eSki i FC na Hardzie, przy okazji zauważam, że pozycja siedząca źle wpływa na punktację cięć od dołu, bo najzwyczajniej brakuje miejsca na odpowiedni łuk, by gra zaliczyła stówkę za klocek. To utrudnia sprawę w kawałkach, gdzie jest dużo takich oddolnych cięć, bo pula punktów za dużo traci. Ale pal licho. Popróbowałem też trochę wyzwań z kampanii i jakie te misje na jeden miecz są przyje'bane, to ZARAZA. Nawalili klocków jak w okolicznych lasach podczas Woodstoku i oczekują, że je wszystkie zetniesz. Jeden źle wymierzony o dziesiąte części sekundy cios i cała sekwencja się sypie. Trzy próby i nadgarstek potrzebuje zimnego okładu. Olałem sprawę i wróciłem do Free Play, by się wreszcie zrelaksować przy niedzieli, zamiast oglądać skoki w TV i wyrzeźbiłem sobie tę "dziewczyńską" piosenkę. Jedynym problemem jest tutaj moment, gdy ścieżki lewa/prawa subtelnie się krzyżują w połowie kawałka, parę razy dałem się nabrać uderzając nie tym kolorem co trzeba. Poza tym to chill.
-
Niby jest w planach PS4/XO, ale żadnych konkretnych informacji ani daty póki co nie podano.
-
A w sumie przyznam, że nie wiem, bo grałem padem, a move'ów nie odpalałem i nie czułem żeby mi ich brakowało. Ale z tego co widzę na filmikach z YouTuba, to się da jednym Movem sterować (i obracać klocki gestem).
-
Też właśnie ukończyłem. Gra jest sztywniutka, porównania z Celeste są jak najbardziej uzasadnione, bo ostatnio to właśnie przy podróży Madeline bawiłem się równie dobrze (choć przyznaję, że też minimalnie lepiej). Przyjemność z samego poruszania się postacią jest tutaj kluczowa, możliwe jest wprowadzenie się w swoisty trans (szczególnie podczas powtarzania pewnych fragmentów) i z każdym podejściem zyskiwać cenne ułamki sekund, gdy okazuje się, że każdy ekran można pokonać jeszcze szybciej, jeśli pokombinować. Przyznam, że początkowo ucieszyłem się, że Messenger to nie kolejna metroidvania, bo o ile uwielbiam ten gatunek, to od kilku lat pchany jest on w każdą platformówkę 2D i nie tylko. Tutaj na starcie jest prosto - levele to kolejne korytarze, trochę niewielkich odgałęzień, ale ogólnie gra skupia się na parciu do przodu, niszczeniu bossów (ciut za łatwych, ale w końcu gra nie aspiruje do miana trudnej) i to jest fajne. Wiadomo, że później natura gameplayu wraz z wizualiami trochę się zmienia, ale szczęśliwie w żadnym momencie nie przytłacza, a nawet jeśli ktoś utknie (albo nie chce mu się na własną rękę błądzić) to w każdej chwili można zakupić hinta i dostać za to bezpośredni znacznik na mapie, gdzie należy się udać. Tempo gry co prawda siada, ale flow z poruszania się nadal trzyma przy konsoli. Na tyle, że z dziką satysfakcją wykręciłem 100% (czas: 17 godzin), a teraz czekam na obiecane DLC. No i co by nie gadać, pierwszym co przyciąga uwagę w Messengerze to muzyka (prawie każda w dwóch aranżacjach). 0:40 <3
-
Wy tam sobie szczelajcie, a ja dla relaksu odpaliłem dwie gierki, które ostatnio wziąłem w promocji. Headmaster to wiadomo - jest demo na którymś zestawie - tytuł najbardziej bawi chyba w roli party game (i to raczej w gronie mężczyzn, którzy kiedykolwiek główkowali piłkę). Ale solo też jest całkiem solidnie, jednak trzeba odrobiny wiary w dobrą wolę twórców, bo póki nie czujemy fizycznie piłki odbijającej się od naszych zakoli, to musimy wierzyć, że ta odbiła się w zgodzie z prawami fizyki. A dodam, że model fizyczny wydaje się jak najbardziej solidny i o ile gra potrafi sfrustrować, gdy posyłamy piątą z kolei piłkę w kierunku celu, a ten znów mija go o centymetry (tym razem z lewej), to jednak gdy gała siada na celu, a spiker podaje punktację, to czujemy sporo satysfakcji. Aha, można się nawet odrobinę spocić w niektórych momentach. I pośmiać, gdy podajnik zamiast piłki wrzuca ci na głowę gaśnicę. Oprócz tego wziąłem Tumble VR (również jest demo, z tym, że osobno na stronie gry, polecam obadać) i to jest w zasadzie czysty relaks. Lekka zręcznościówka z posmakiem gry logicznej. Niby proste układanie klocków, ale tytuł ma sporo wariacji zasad i dzięki temu unika monotonii. Czasem trzeba ostro pogłówkować, szczególnie na ponadobowiązkowymi zadaniami, a chwilami dodatkowo spieszyć (w wyzwaniach czasowych). Jest podstawowe układanie jak najwyższej wieży z danych klocków; są zabawy z laserami (które należy odpowiednio kierować układając na ich drodze klocki z lustrami ); jest strategiczne umieszczanie na wieży z kloców min, by te wybuchając rozrzuciły klocki jak najbardziej; jest budowanie z klocków mostów między platformami; są przeróżne przeszkody terenowe w roli utrudnień. Naprawdę, za jednym posiedzeniem przeszedłem całą pierwszą strefę na max i ani chwili się nie nudziłem. Gra na pierwszy rzut oka wydaje się typową popier'dółką, ale to zaskakująco solidna, staranna i przemyślana pozycja. I w promocji można ją czasami kupić za 16,50zł, więc jak za darmo. Ale tak jak piszę - jest demo, więc co złego to nie ja.
-
Ładnie wygląda? Tak. Ładnie brzmi? Owszem. O polskim tłumaczeniu się nie wypowiem, bo nie korzystałem. Gameplay ssie? Po same kule. No dobrze, może przesadziłem, jednak ogólnie Owlboy jest bardzo przeciętny w rozgrywce. Ukończyłem, ale meh.
-
Ale najlepiej takiego na wózku inwalidzkim, bo ja na siedząco macham.
-
Pociorałem trochę wczoraj. Znowu. To okropne, że od kiedy mam Beat Saber, to inne gry VR nie dostają u mnie szansy. Na półce mam AstroBota, RE7, Robinsona, jakieś popierdółki cyfrowe (Tumble VR, Headmaster), Raw Data nadal rozgrzebany i porzucony. Więc nie kupujcie Beat Sabera, bo wtedy machacie nałogowo mieczami, a kupka wstydu rośnie. Rozgrzałem się przy pomocy Escape na Hardzie, ale cóż... trochę za małe to już wyzwanie dla mnie, więc dla smaku wrzuciłem modyfikator Faster. Nadal łatwo, ale przynajmniej człowiek się nie nudzi. Aczkolwiek ta końcówka po ostatnim "suficie" to chyba już zawsze będzie mi sprawiać trudności. Jeśli się do niej mentalnie nie przygotuję to często gdzieś się w trakcie machnę nie tak. No i kawałek absolutnie uniwersalny. Praktycznie każdemu się podoba. Legend na Hardzie też mam już oklepany z każdej strony, więc rzuciłem wyzwanie samemu sobie i podjąłem próbę na Expercie. To akurat jeden z tych łatwiejszych kawałków i po pierwszych próbach czułem, że dam radę. To znaczy przejść go nie jest problemem, udawało się za każdym razem. Kłopotliwe może być przejście na Full Combo i z oceną S, bo często brakuje miejsca i czasu, by wziąć większy zamach (a ten jest niezbędny, by odpowiednio zapunktować klockiem). Kilkanaście prób (w tym kilka zaprzepaszczonych, bo lewa pałka coś mi się gubiła w niektórych momentach, ale potem się ustabilizowała, sama z siebie) i wreszcie sukces. Tak jak pisałem - to jeden z łatwiejszych i w sumie nawet przyjemnych kawałków na Expercie, niektóre są trudniejsze już na Hardzie, więc nie jest to jakiś wyczyn na skalę światową, ale mały powód do osobistego świętowania miałem. A kawałek doskonale obrazuje, że klocki nie są ułożone losowo (czym najwyraźniej martwił się Schranz) i jednak są spasowane z muzą i rytmem. Uf. Po co grać w symulatory chodzenia na VR, skoro jest TO?
-
Superhot to była pierwsza gra, w której potrafiłem się zapomnieć i siedzieć z goglami ponad dwie godziny non stop. Wiecie: zakładacie okulary gdy jest jeszcze dzień, a gdy je ściągacie to zaskoczenie, bo za oknem już ciemno. Demo było potrzebne, bo jak zawsze w przypadku gry VR żadne opisy słowne i filmiki na YouTube tego feelingu nie oddadzą, więc trudno przekonać innych, że powinni i że nie ma się nad czym zastanawiać. A samodzielne spróbowanie jakiegoś małego fragmentu to potrafi nahajpować jak nic innego. Miło, że Firewall dostaje darmowy weekend, ale mogliby jeszcze wypożyczać Aima na weekend.
-
E, nie wiem. Z moim obecnym poziomem zaawansowania raczej byłoby trudno, bo większość kawałków na Expercie jest poza moim zasięgiem, a żyłowanie na okrągło jednego kawałka, by się go nauczyć na pamięć średnio mnie bawi. Poza tym niespecjalnie mnie ciągnie do kampanii, przeszedłem pół i wolę się bawić we Free Playu. Więc w tej chwili nie planuję. Jest. Dlatego zaznaczyłem, że lepiej na stojąco, ale to nie Dance Dance Revolution, nogami nie grasz i jeśli z jakichś powodów nie można na stojąco, to na siedząco też warto. Może się mylę, ale na tym chyba polegają gry muzyczne, tak?
-
Lepiej na stojąco, ale tak naprawdę nie jest to niezbędne. Poważnie. Nawet nie trzeba odrywać dupy od siedziska, wystarczą wychyły. Ja gram na siedząco, przed sobą mam dosłownie metr przestrzeni (na wyciągniecie ramion plus lekkie wychylenie ciała), ważniejsza jest swoboda na boki, bo czasem się przechylamy unikając wirtualnych ścian i można się zapomnieć, zamachnąć oraz przypier'dolić w coś: szafkę, ścianę, kolegę, żonę. Ale tak samo - zasięg ramion plus pół metra marginesu powinno wystarczyć. Siedzimy na skraju fotela/kanapy/krzesła i szeroko rozstawiamy nogi, by kolana nie przeszkadzały nam w trakcie wyprowadzania cięć od spodu (więc to w zasadzie jest najpoważniejszy minus, ale w zupełności do ogarnięcia, najlepiej byłoby nie mieć nóg). To nie Superhot, który wymaga szerszych uników, rozglądania się i ciągłego wychylania, by sięgnąć po broń. Tutaj patrzysz stale przed siebie, tam się koncentrujesz i tam kierujesz większość ruchów, więc miejsca wcale nie trzeba aż tak dużo. Żeby nie było - grałem też na stojąco (i po pijaku), więc mam porównanie, w obu przypadkach bawię się tak samo dobrze i według mnie pozycja nie ma aż takiego znaczenia, jak mogłoby się wydawać. No, może na Expercie. Istotniejsze są ustawienia - kamera, kalibracja Move, regulacja wysokości podłoża (osobna opcja w grze) i zresetowanie widoku, gdy już przybierzemy odpowiednią pozycję. A potem PLAY i erekcja. Więc tak, owszem - lepiej na stojąco, ale nawet na siedząco Beat Saber jest 10/10.
-
Zwykle nie zawracam sobie głowy wybieraniem własnej Gry Roku, ale gdybym miał, to kurde, chyba rzeczywiście mógłbym się pokusić o uhonorowanie Beat Sabera w ten sposób. To znaczy grałem w kilka kapitalnych gier i wolałbym im niczego nie odbierać, ale machanie mieczami dało mi nieproporcjonalnie dużo zabawy w stosunku do niewielkiej (póki co) zawartości. No i dużo robi też fakt, że doznania z VR są nadal w miarę świeże; raptem kilka miesięcy zabawy z goglami za mną, wiec to też w jakiś sposób potęguje odczucia.
-
Zaznaczyłem, że wystarczy też post tutaj. Trzeba było w nim sprecyzować co chcesz, a teraz zamiast pisać tego posta pisałbym PM do Ciebie z kodem. Kody nadal są wolne, więc się decyduj. Już było wałkowane wiele razy, że wrzucanie tutaj bezpośrednio kodów jest wygodne, ale zbyt często się kończyło tym, że jakiś random z zerem postów na forum zgarniał pulę i nawet nie raczył o tym poinformować. To już kwestia zwykłej przyzwoitości.
-
Dwie doby bez hajpowania Beat Saber? Nie może być. W nowym CDA jest recenzja. Bardzo pozytywna. Autor Allor. 9+ Naprawdę, nie ma się nad czym zastanawiać. Tym bardziej, że gra dopiero się rozwija i choć już teraz daje mnóstwo frajdy, to będzie tego tylko więcej.
-
Nowe CDA. Ktoś coś? Zgłoszenie tutaj, albo na PM.
-
No nie wiem, ale czy to normalne, że obecnie ceny zaczynają się od ~200zł? Są pojedyncze oferty za ok. 170zł, ale czas oczekiwania to 10 dni. Sam dostałem w prezencie, więc nie wiem za ile kupiony.
-
A propos Skyrima to odpaliłem, pograłem z godzinę i w sumie bez podniety. Nie uśmiechają mi się długie godziny w tej grze, liczone pewnie w dziesiątkach, albo setkach. Zakładając, że pogram godzinę dziennie (bo pewnie dłużej komfortowo nie będę w stanie), a i to z pewnością nie codziennie, raczej dwa, trzy razy w tygodniu wychodzi mi, że o ile w ogóle bym ją ukończył, to w okolicach grudnia. Może. Szkoda czasu, tym bardziej, że pierwsze wrażenia mam umiarkowane (szycie z łuku nie bawi tak jak w Apexie czy Raw Data). Jak ktoś z tematu ma ochotę i mimo wszystko reflektuje, to mogę sprzedać po jakiejś okazyjnej cenie (choć widzę, że ludzi nieźle poje'bało z cenami tej gry na allegro). Gra nowa, dzisiaj wypakowana z folii, polska wersja językowa (opakowanie angielskie). Jak nie, to pewnie poleci na pchli, albo allegro.
-
Nie wspomniałem, że to jak przejażdżka kolejką górską na kołach? Ojej, gapa ze mnie. Jeszcze w 2017 roku był w Plusie Bound, który również dostał (chyba) darmowy tryb VR. To dla tych nienasyconych platformówkami do ewentualnego sprawdzenia.
-
Może wiecie, a może nie, nie wiem, ale jakoś w zeszłym roku w Plusie była dawana Trackmania Turbo, która może teraz kogoś zainteresować, bo (oprócz tego, że sama w sobie jest świetną grą) podobnie jak WipeOut obsługuje gogle VR. Więc przeszukajcie cyfrowe biblioteki.
-
Cóż, o ile pierwsza połowa materiału jest ok, bo daje odpowiedź na większość pytań ludzi zainteresowanych kupnem VR, to TOPka jest już na siłę. Wychodzi na to, że grał w niewiele gier na VR, więc takie zestawienie jest niepotrzebne, nierzetelne i mylące. Gdzie Astro Bot, WipeOut, Moss, Beat Saber, REZ? Gdzie taki Skyrim, który choćby z racji obszerności zasługuje na wspomnienie pośród tych wszystkich gier na kilka godzin? Takie zestawienie to mogę zrobić ja, Ty, czy ktokolwiek z tego tematu, którzy bawią się VR niezobowiązująco, a nie typ, który z grania oraz gadania o grach żyje, a dla wielu jego widzów stanowi wyrocznię, więc wypadałoby się do materiału przygotować. A tak to wygląda na to, że ktoś tu wyczuł zwiększony hype na VR (ciągnący się już od Czarnego Piątku, poprzez święta) i postanowił się pod to podpiąć, klepiąc na szybko materiał z przeterminowaną topką gier z pierwszych miesięcy żywota VR. No słabo.
-
Dzisiaj znowu trochę powalczyłem, bo czemu nie. Trochę bolało mnie ramię (wcześniej wnosiłem siostrze kanapę, bo jestem dobrym, uczynnym bratem), ale to przecież żadna wymówka. Trochę motywacyjnych filmików, może kogoś przekonają, że warto. W ramach rozgrzewki ściąłem trochę bloków w $100 Bills, ale na Turbo Tracku. W sumie łatwo poszło, jednak ten kawałek jest jednym z przyjemniejszych, a szybsze tempo nie czyni go znacznie trudniejszym. Układ pozbawiony zwodów i przeplatanek nie powinien stanowić problemu. Potem wymaksowałem I Need You, bo miałem braki w tym kawałku. Szybko sobie uświadomiłem dlaczego. Te krzyże wchodzące około 01:20 to była moja zmora, bo ile razy tam coś spier'doliłem to nie zliczę. Kilkanaście prób potrzebowałem, aż się udało. Niezwykle fajny i ciekawy układowo kawałek, chociaż końcówka prosi się o urozmaicenie, bo jest zbyt mechaniczna. A na dobitkę zaserwowałem sobie Breezera z modyfikatorem Faster. I to jest torpeda, a prawdziwe party zaczyna się dopiero ok. 1:00 xd Prezentuje się to i wygląda przerażająco, ale ten kawałek jest wyjątkowo intuicyjny. Owszem, ma kilka momentów, gdzie można się zamotać, ale większość tego TUTUTUTUTU leci odruchowo, bo czasu na zastanowienie nie ma wcale. Przeleciałem dwukrotnie na fullu, ale dali tylko ocenę A. Do S wymagane są lepsze cięcia, jednak ciężko o precyzję, gdy walczy się o to by w ogóle wykonać cięcie. O dziwo mam już na Breezerze ocenę S, ale uzyskaną przy normalnym tempie. Kupujcie i grajcie.