Treść opublikowana przez Kmiot
-
Hollow Knight
@Ludwes Pamiętaj, by trzymać oszczędności u bankierki przy Queen Station. ;]
-
Death Stranding
Nie ma za co. Ja też dzisiaj zacząłem trzeci epizod, więc również przypominam tylko, aby chować spoilery fabularne, uwagi o bossach, a nawet reakcje na tereny, które przyjdzie nam zwiedzać (ja np. już wiem, że będzie śnieg, a tak miałbym małą niespodziankę). Nie każdy oglądał też wszystkie trailery, więc weźcie to proszę pod uwagę. Dziękuję. Gdyby ktoś nie wiedział, bo gra nas o tym jasno nie informuje (sam odkryłem przez przypadek) to Mułów można łatwo obezwładniać podczas walki wręcz stojąc z przygotowanym splotem (L2) i kontrując ich atak przy pomocy R2 (włącza się slo-mo) - wybijamy ich z równowagi i możemy spętać jak świniaka. Najlepiej działa 1 na 1, ale umiejętnie manewrując można ich tak unieruchomić kilku, tylko uwaga na tych rzucających pastuchami. A te dostawy Premium to skąd brać? Będą później czy nie potrafię znaleźć?
-
Właśnie zacząłem...
Mam wrażenie, że na Switchu idea dem jest nadal zaskakująco żywa. Wiele dużych tytułów ma tam wersje demonstracyjne, a i te mniejsze tytuły często można wypróbować. Teraz się wbiłem i spośród kilkudziesięciu pierwszych tytułów z demami na liście są takie gry jak: Olimpiada Mario & Sonic, Just Dance 2020 (xd), Residenty 5 i 6, nowe Story of Seasons, Ori and the Blind Forest (!), Dragon Quest XI, nowa Contra, Puzzle Quest (klasyk, ale na Switchu nowość), Daemon x Machina, NBA 2k20 i wiele mniejszych gierek. A to ledwie początek długiej listy. Niżej są te mniej świeże, ale nadal grywalne (Yoshi i inne szroty). No, chyba ze Mejm pyta o takie dema na płytach w czasopismach. To nie, nie ma.
-
Właśnie zacząłem...
Ja ostatnio miałem tak z Vampyrem, ale zmuszałem się tylko przez pierwszą godzinę, może dwie i teraz mogę powiedzieć, że w sumie nie żałuję i było warto. Żadne GOTY, ale skończyło się całkiem solidnie. I nawet nie musiałem sobie niczego wmawiać, bo grę dostałem za darmo od kolegi, więc mogłem bez żalu zrezygnować. A sytuacja @XM. jest jasna - zaczął cztery gry, wszystkie mu się spodobały i pytanie jak dalej się ta znajomość rozwinie. Odpuści jakieś? Będzie gra w kilka jednocześnie? Czy sprawdzał je tylko z ciekawości i w sumie ma na nie wyje'bane? Z drugiej strony jeśli ktoś ma skończyć co zaczął, to znając XM. - zrobi to.
-
Wrzuć screena
Niesamowity screen. Nie mogę się otrząsnąć.
-
Właśnie zacząłem...
A czy to już nie początek syndromu pirata? Planujesz grać w nie dalej czy raczej odpaliłeś z ciekawości? Bo interesuje mnie Twoje podejście do sprawy.
- Death Stranding
-
Death Stranding
Bez wątpienia wśród pojedynku na argumenty karta pt: "...a wy dalej grajcie sobie w tego CoDa/Battlefielda/Fortnite/Fifę/Candy Crush Sagę" jest tak zgrana, że już wytarta i przezroczysta i chyba nikt rozsądny nie bierze jej na poważnie. Należałoby się skupić na grze samej w sobie i poruszać się tylko w jej obrębie (co jest w niej fajnego, jak się w nią gra, co do poprawienia), zamiast wiecznie zestawiać ją z innymi tytułami tylko dlatego, że tamte są popularne. Bo ich założenia i cel istnienia są diametralnie rozbieżne.
-
Death Stranding
Sapkowskiemu od wielu lat pozostało już tylko pielęgnować własne ego, bo ze stworzeniem czegoś dobrego ma wyraźny problem, więc może frustracja bierze górę. Stąd "dziwne" wypowiedzi. No, ale nie porównujmy natury potomka samurajów do wąsatego Janusza w kamizelce wędkarskiej. Nie ta kultura osobista i obycie w świecie.
-
Death Stranding
No generalnie ego Kojimy mogłoby wyje'bać w ziemi krater większy, niż te z Death Stranding. Ma oczywiście rację z tym, że ludzie różnią się wysublimowaniem gustu (żadne odkrycie), ale nie uzależniałbym tego od położenia geograficznego. Musi się pogodzić, że wielu graczom nie podejdzie ten styl gameplayu i nikt nie musi szukać usprawiedliwienia tego faktu - ani on, ani tym bardziej gracze, którzy się odbili. Bo, że gra jest specyficzna, to było wiadomo od pierwszych opinii, a nawet trailerów. A sprowadzanie Amerykanów do fanów wyłącznie FPSów trochę uwłacza tym z nich, którzy w grach szukają czegoś więcej, niż pif paf i piu piu. Ale branża jednocześnie potrzebuje takich ludzi, jak Kojima. My potrzebujemy. Twórców zdolnych do uporczywego przepychania swoich koncepcji i wizji - silnych indywidualności sprawujących pieczę nad całym projektem i spajających go w całość, by nie był to tylko zbitek pomysłów. Samodzielnie stworzyć całkowicie nowe IP, napisać scenariusz, zaangażować głośne nazwiska w roli aktorów, wyreżyserować kapitalne scenki, wygrzebać gdzieś z czeluści piekieł utwory mało znanych zespołów i wyczuciem wkomponować je w grę (a jednocześnie wypuścić niszową kapelę na nieco bardziej mainstreamowy nurt, Low Roar, o was mówię). No umówmy się, gościu może być z siebie dumny, bo niezależnie od odbioru gry, udało mu się wypchać na rynek coś w dużej mierze własnego, osobistego. Bez wątpienia łokcie go bolą od rozpychania się nimi. I nie jest to indie gierka, a pełnoprawny tytuł AAA. Charyzmy z pewnością Kojimie nie brakuje, a że w parze z nią idzie przerośnięte ego? Cóż, dla ludzi dobrze bawiących się w grze to nie ma znaczenia. Potrzebujemy takich ludzi, aby co jakiś czas zatrząść gniazdem gejmingowego świata. Nadać mu kolorytu i odrobiny indywidualnego, silnego charakteru. Może ktoś przy okazji poczuje inspirację, a wkrótce skorzystamy wszyscy.
-
Death Stranding
Radar pokazuje kierunek najbliższego Wynurzonego, ale nie zobaczysz go, póki się całkowicie nie zatrzymasz. Dopiero po dwóch, trzech sekundach w bezruchu materializują się ich sylwetki i możesz dokładnie się przyjrzeć gdzie i jak daleko są. Jak zaczniesz się ruszać, to znikają i musisz iść "na czuja". Jeśli wstrzymasz oddech zanim wykryją obecność Sama, to mogą nawet przejść po Tobie, a i tak Cię nie zauważą.
-
Death Stranding
Słyszałem i w sumie trochę się jaram. Nawet czytam wszystkie maile i artykuły zgłębiając LORE. Dobrze, że jutro wolne, co nie, Bracia Kurierzy? Będzie można dalej nosić dwukrotność własnej wagi, a może nawet chodzić ze starym naje'banym na plecach. Pamiętajcie o butach na zmianę, elo.
-
Death Stranding
Już Wredny ogólnie nakreślił, ale warto dodać, że nowe tereny, na które wchodzimy są zawsze poza siecią i tam zazwyczaj jesteśmy zdani wyłącznie na siebie. Dopiero gdy dotrzemy do kolejnej "bazy" i włączymy ją do sieci to okolica zaczyna się zapełniać aktywnością innych graczy (mosty, zgubione paczki itp. itd.). Spoilery dot. 2 rozdziału, bo trochę się w nim zasiedziałem. No nie powiem, miałem spore obawy co do gameplayu, ale póki co kilkanaście godzin minęło, a gra nadal jest zajmująca. Duża w tym zasługa rosnącego z każdą chwilą zakresu możliwości. I te muzyczki wchodzące na tło w trakcie większości misji fabularnych
-
Horizon: Zero Dawn
Ta, założyłem, zobaczyłem, zdjąłem i już do końca gry o nim zapomniałem. No i wyłączyłem nakrycia głowy, bo w większości są głupkowate.
-
Death Stranding
- Horizon: Zero Dawn
Wszystko działa. Masz takie wyposażenie jakie akurat masz w podstawce, gdy zdecydujesz się tam pójść. Plus można zdobyć nowe bronie i zbroje (za nową walutę), o ile się nie mylę wszystko najlepsze w statach. Ogólnie bardzo warto tam iść, bo niesamowity, mroźny klimat robi swoje. Obniż poziom i chociaż spróbuj.- Horizon: Zero Dawn
Edit: to do @Square Wierzę. Domyślam się, że trzeba im też poświęcić więcej czasu na ubicie, bo są twardsze? Grę skończyłem tydzień temu i już odinstalowałem, ale gdybym kiedyś zamierzał wrócić to będę miał na uwadze. @balon Wbijamy na nowy rejon, chwila pogaduch fabularnych i reszta należy do Ciebie. Na wodę jesteśmy wrzucani, czy głęboką to nie wiem, ale maszyny są tam znacznie agresywniejsze i odporniejsze (również na niektóre żywioły).- Zakupy growe!
Bluber to specyficzny przypadek z forumowymi koneksjami i wielu dawało mu plusy z zasady, po znajomości. A niektórzy minusy. Regularnie, codziennie. Choć może się mylę, ale trudno mi sobie wyobrazić daną sytuację i morze plusów za goły post o treści "xD". Wracając na tory tematu to tak - kupiłem Death Stranding, ale nie mam zdjęcia pudełka pod ręką, więc musicie uwierzyć na słowo. Czekam na plusy.- Zakupy growe!
Ja wiem, rozumiem, bo zdarzało mi się tu wrzucić fotkę zakupów, z których byłem szczególnie dumny, ale jednak... Nie. Nie sądzę. Tutaj jest jednak największe natężenie plusów i serduszek w stosunku do wysiłku włożonego w posta ;] Ale hej, taka idea tematu, kim jestem, by się czepiać.- Zakupy growe!
Nie wiem, czuję jakiś wewnętrzny opór przed wrzucaniem tutaj zdjęć zakupów, nawet pomimo faktu, że to była chyba pierwsza gra tej generacji, którą kupiłem w preorderze (dzień przed premierą, ale jednak). A przecież w międzyczasie były też inne gry. Jakbym się sprzedawał za łatwe plusy. Jak te Insta-modelki pokazujące odpowiednio wykadrowane ciało za suby. Co myślicie?- Horizon: Zero Dawn
Ja ostatnio splatynowałem podstawkę i dorzuciłem 100% w Frozen Wilds. Może to tylko złudne wrażenie, ale wydaje mi się, że FW ma lepiej dopracowane scenki i same rozmowy są bardziej naturalne - gestykulacja, mimika wyglądają lepiej, staranniej, ale może to tylko moje zwidy. Ale generalnie gra jest tip-top, nawet po zakończeniu podstawki i dodatku nie odczułem znużenia. Gdybym miał drugi dodatek, to wbijałbym bez zastanowienia. Oczywiście całość na hardzie, bo w samym open worldzie to czysta przyjemność, gdy większe maszyny stanowią zagrożenie, choć przyznam, że na niektóre wyzwanie czasowe w Hunting Grounds obniżałem poziom, bo wydawały mi się zbyt chaotyczne, frenetyczne i wymagające zbyt wiele szczęścia, by je zaliczyć. Trochę bez sensu, bo wiadomo, że powalenie maszyny na easy zajmuje mniej czasu, niż na hardzie, a limit czasowy wciąż ten sam. Poza tym gra jest wręcz kapitalna i rześka. Silnik gry miło zaskakuje (przede wszystkim wspinaczkowo; jest nawet echo w wąwozach!), a bitewne możliwości naszej heroiny pozwalają na urozmaicone podejście. Maszyny świetne i zaciekle agresywne, a wieńczące wszystko Ogniste Pazury to prawdziwe bestie zlekceważone raz zabijają nas na strzała. Trochę dałem się zauroczyć tej grze, ale jednocześnie potrafiłem z niej czerpać dużo przyjemności, więc w sumie nie mogę się na nią złościć. Czekam na dwójkę, bo jest wręcz pewna. Musi być.- Death Stranding
Z ciekawości sprawdziłem jak to jest z platyną i oto w skrócie co wyczytałem. Rzeczywiście - zlecenia Premium (których osobiście jeszcze nie mam, ale domyślam się, że dojdą z czasem) trzeba wykonywać na Hardzie, bo tylko wtedy można uzyskać odpowiednie oceny niezbędne do trofeów, ale to nie jest żadnym problemem, bo poziom trudności można zmieniać w każdej chwili w opcjach, więc w razie problemów w walkach zmiana na normal (a nawet very easy) jest dopuszczalna i nie wyklucza trofeów. Trudniejszym progiem do przeskoczenia jest podobno niezbędny czas, by wymaksować poziom więzi z wszystkimi "bazami", co zajmuje ok. 70 godzin, a może się nawet przeciągnąć do 130 godzin. Więc zalecenia są takie, by na początku olać temat i poświęcić fabule oraz misjom pobocznym w rozsądnych ilościach (ok. 40 godzin), co i tak bedzie dokonaniem, a grind zostawić sobie na post-game, o ile ktoś nadal będzie czuł taką potrzebę (szybsze i lepsze możliwości przemieszczania się). Dzisiaj grałem kilka godzin i nadal jest wciągająco. No i jest motorek (z dość kiepskim modelem jazdy), więc trochę lżej na plecach.- Cotygodniowy przegląd VR-owy.
Panowie pozwolą, że się podepnę, bo mam propozycję. BoxVR Idea jest prosta. Dwie pałki i boksujemy. Ciosy proste, sierpy, uppercuty, do tego uniki (swaye prawo-lewo i przykuc) oraz garda, albo morda twarda. Plus co jakiś czas sugestia gry, by zmienić nogę wykroczną. Odpowiednie cele lecą w naszym kierunku w rytm muzyki. Ta jest dość generyczna, więc albo takie plumkanie bez większego charakteru i pazura, albo jakieś Murzyny próbujące śpiewać, gdy wiadomo, że nadają się jedynie do rapowania. Ze strony audio czuję lekki zawód i choć ogólnie utwory spełniają swoje zadanie nadając rytm, to jednak chciałoby się, aby oferowały coś więcej (oczyma wyobraźni widzę swój trening przy Eye of the Tiger). Nie zrozumcie mnie źle - to bardziej aplikacja fit, niż gra. Określamy swój wiek, wagę i dzienny cel, a potem wybieramy jeden z układów (podzielone na czas trwania - od krótkich poniżej 5 minut, do godzinnych, można też tworzyć własne), arenę (trzy dostępne) i lecimy. Układy ponoć są tworzone przez fit-specjalistów, ale najwyraźniej żadni z nich gracze i choreografie są raczej proste, co jeszcze nie znaczy, że łatwe, bo namachać się trzeba. I choć brakuje im większej finezji, to co najważniejsze w tym przypadku - zmuszają do ruchu. Tylko gdy chwilami przez pół minuty musimy powtarzać jeden i ten sam unik w prawo, to zaczynamy się trochę nudzić, więc ktoś mógłby w niektóre fragmenty mapowania włożyć trochę serca i życia. Szczęśliwie przez większość czasu jest wystarczająco zajmująco, a wchodzące w cel ciosy są odpowiednio mięsiste i przynoszą satysfakcję, więc macha się z dużą przyjemnością zapominając o zmęczeniu. Dzisiaj grałem przeszło godzinę i jeszcze miałem odrobinę problemów z intuicyjnością (czasem myliły mi się haki z prostymi), a serie szybkich prostych gra nie zawsze dobrze interpretowała wyraźnie gubiąc trakcję. Ale licznik spalonych kalorii leci niezależnie od wyniku, a niektórzy potrzebują takiej motywacji. Więc powtórzę jeszcze raz: gra z tego kiepska, ale jako fit-aplikacja sprawdza się wyśmienicie. Tylko tyle i aż tyle. Oczywiście Beat Saberowi nie dorasta do pięt pod żadnym względem, ale ten poza byciem fit zdolnym nas spocić potrafi być też wyśmienitą grą muzyczno-rytmiczną. Temat zobowiązuje, więc trzymając się protokołu: Zalecany kontroler: Wymagane Move x2 Język gry: Angielski Immersyjność: Bardzo wysoka (pracujemy całym ciałem, warto zapewnić sobie sporo przestrzeni z przodu) Przystępność: Wysoka - po przejściu krótkiego tutoriala każdy załapie, a gra niespecjalnie karze za niepowodzenia. Rekomendacja: Polecam jeśli bez presji chcesz się poruszać i spalić kalorie. Jeśli oprócz tego szukasz dobrej gry i muzyki to polecam Beat Sabera. Cena PS Store: bazowa - 125zł, często bywa w promocjach (raz nawet 50%). Dostępna jest też wersja pudełkowa (sam swój egzemplarz kupiłem w perfectblue.pl za 120zł) A tutaj jak się prezentuje w ruchu.- Beat Saber
W mijającym tygodniu ukazał się kolejny płatny Music Pack: Rocket League X Monstercat (38 zł). Nowa arena inspirowana oczywiście Rocket League, podobnie jak kolorystyka i domyślam się, że muzyka to wyciągnięte z gry utwory (sześć sztuk), ale nie mam pewności, a sprawdzać mi się nie chce. W mojej opinii to bardzo słaby muzycznie dodatek. Od biedy jeszcze w utwór Glide mógłbym zagrać więcej niż dwa, trzy razy, ale reszta to szlam zupełnie nie w moim guście, mający w ogóle problem z wpadnięciem mi w ucho. Mapowanie klocków ujdzie, ale takie rzeczy powinienem oceniać po kilku(nastu) próbach, a tutaj zwyczajnie nie będzie mi się chciało. Wolę wrócić do starych utworów. Podobnie raczej słaby był dodatek OST3, z tą różnicą, że on był darmowy, a dwa-trzy (ze wskazaniem na dwa) utwory były świetne. Niby słabo, ale i tak 100% lepiej, niż obecny, płatny Music Pack. Ogólnie nie ma co strzępić ryja i można o temacie zapomnieć. DLC tylko dla najzagorzalszych fanów Beat Sabera. Przypominam, że na grudzień zapowiedziane są utwory 360° i kto wie jakie jeszcze usprawnienia.- Death Stranding
Nie wiem czy Kojima ma zamiar czymś w tej materii zaskoczyć, ale póki co nie przypisuję tym lajkom jakiegoś dosłownego znaczenia. Ot, takie określenie waluty, punktów reputacji bądź doświadczenia, obecnych w takiej czy innej formie w większości gier. Jak ocena za wykonanie misji w MGSV, nota za styl walki w dowolnym slasherze, albo exp. w każdym RPG. No, ale może Hideo ma coś dla mnie w zanadrzu. - Horizon: Zero Dawn