Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Kmiot odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    W skrzynkach pocztowych możemy je "przekazać", czyli zostawić gdy nam nie po drodze, albo już osiągnęliśmy limit ciężaru, a inny kurier będzie mógł ją przejąć - my zgarniamy część lajków (jakiś przelicznik odległości i takie tam). Ogólnie najlepiej paczki "dostarczać", czyli zanieść je do punktu docelowego, co kończy jej podróż i o ile dobrze rozumiem zgarniemy większość lajków. Ogólnie istotne jest rozróżnienie między przekazaniem a dostarczeniem.
  2. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Ta, w innym tle pojawia się też Poznań. Grający zrozumieją ;]
  3. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No dobra, będę pierwszy. (niżej mały spoiler z początkowych dwóch godzin) Screen z duszą...
  4. Kmiot odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    Odpaliłem na dwie, góra trzy godziny, aby zaspokoić ciekawość jak się w to w ogóle gra i zeszło mi godzin sześć. Otwarcie robi wrażenie - ta muzyka, ujęcia w trakcie filmików, niezwykły nastrój, co jak co, ale Chińczyk to akurat potrafi - szczególnie, że to początek gry i pewnie był cyzelowany do granic przyzwoitości. Potem odzyskujemy kontrolę nad postacią, znów wchodzi akompaniament Low Roar i ruszamy w swój pierwszy kurs do stolicy. Krajobraz i otoczenie jest niesamowite, a poruszanie się po terenie dość zajmujące, szczególnie gdy odrobinę przesadzimy z pakunkami. Po dotarciu dostajemy obowiązkowa dawkę filmików wprowadzających nas w LORE i ruszamy na pierwszą, poważną misję z dość niecodziennym ładunkiem. Robi się niepokojąco i w związku z klimatem może się pojawić u gracza dreszczyk. A po wszystkim świat nieco się przed nami otwiera i pojawiają się nowe możliwości (wprowadzane stopniowo, by nie zniechęcić). Powiem tak. Jest w tym jakaś świeżość, choć na papierze prezentuje się to przeciętnie. Ale póki co z chęcią kursuję między placówkami dostarczając porzucone przesyłki, zbierając i rozdając lajki, zużywam buty, zostawiam drabiny i liny, zbiegam z górki na pazurki. Fabularnie też jest mocno intrygująco, bo niektóre pomysły i koncepcje przedstawionego świata imponują, a pewnych głupkowatych patentów to Kojima chyba nigdy się nie wyzbędzie (Die-Hardman w tej masce to trochę jak Soul w tej swojej z Dishonored, pozdro dla kumatych), więc przyjmuję je z dobrem całego inwentarza. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że z czasem do gry może wkraść się monotonia, bo ileż można kursować z tymi paczkami, tym bardziej jeśli fabuła nie utrzyma odpowiedniego tempa, by stanowić motywację. Nie wiadomo też na jak długo krajobraz zachowa świeżość. Ja jeszcze znużenia nie odczułem, musiałem się wręcz zmusić do wyłączenia gry, bo miałem syndrom "a, dostarczę jeszcze tę przesyłkę i może znajdę coś po drodze", a potem zapylam przeładowany gibając się na boki i przewracając po upadku ze skarpy, bo nie wyhamowałem w porę (Sam komentujący to " well, fuck me" jest uroczo zwięzły). W pełni rozumiem też polaryzację ocen i jestem w stanie uwierzyć obu stronom, bo mają swoje racje i argumenty. Ja lubię i doceniam niespieszną rozgrywkę. Przechodząc RDR2 (często krytykowane za kulawe tempo i wieczną jazdę na koniu) z szybkiej podróży skorzystałem trzy, może pięć razy. Ba, rzadko kiedy w ogóle cwałowałem, jeśli nie było potrzeby i na misję (oraz w jej trakcie) kierowałem się rekreacyjnym kłusem, podziwiając widoki, szukając innych zajęć i atrakcji. Trochę w myśl zasady, że nie liczy się cel, a podróż sama w sobie. Death Stranding to podróż do kwadratu i mocno ryzykowne podejście do gameplayu i obiektywnie mało komu mógłbym grę polecić, bo większość graczy których znam najzwyczajniej by ona znudziła po trzeciej godzinie. Więc po sześciu godzinach jestem ogólnie zadowolony, chwilami nawet byłem zachwycony, ale zobaczymy co będzie dalej - jak gra okrzepnie i zniesie próbę czasu, bo Chińczyk jak mało kto potrafi być nierówny w swoim twórczym amoku.
  5. Kmiot odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Switch
    No tak, ale gra premiuje szybkie rozgrywanie potyczek (wyższe nagrody za zmieszczenie się w limicie tur), więc coś za coś. Osobiście też wolałbym, aby można było pograć trochę zachowawczo i taktycznie, a wyżyłowane limity czasowe często wymuszają agresywną grę i parcie do przodu. Oczywiście można je olać, bo to tylko ocena stylu za walkę, a z mniejszą nagrodą też da się przeżyć, ale mój wewnętrzny perfekcjonista cierpiał, jeśli na koniec starcia nie wpadała nota "perfect", więc siłą rzeczy czułem się poganiany. Uważam, że bez tych limitów gra byłaby lepsza.
  6. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Ale ten króciaczek teraz poszedł na zrywie. Anglikowi co chciał go złapać mało ręki nie urwało.
  7. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Jednak mogłem iść grać.
  8. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Już myślałem, że po meczu i miałem iść grać, ale widzę, że Walijczycy podjęli rękawicę, więc jeszcze popatrzę.
  9. Jezu, ten Jedi. Dobrze, że ten człon praktycznie się w piśmie nie udziela i tryharduje jedynie w listach. W #300 numerze uparł się na odniesienia do "300" oraz "This is Sparta" i brakuje mi słów by wyrazić, jak słabe to było. Co za kołek.
  10. Kmiot odpowiedział(a) na Pryxfus odpowiedź w temacie w Ogólne
    Ja akurat ogólnie bardzo miło wspominam Mad Maxa, choć zdaję sobie sprawę, że obiektywnie to taki gatunkowy średniak. Jednak tematyka i klimat mapy przypadł mi wyjątkowo do gustu i potrafiłem się nawet przy grze zasiedzieć do 1-2 w nocy, a to mi się raczej nie zdarza. Dwa, albo trzy razy w roku mam ochotę na tego typu grę - poszlajać się po mapie, odwiedzić dziesiątki znaczników, poczyścić bazy zbirów, klasyka. Wypada mi się zgodzić z kolegami, bo model jazdy jest świetny i całkiem satysfakcjonujący, może po prostu potrzebujesz trochę więcej czasu z grą, by ten element docenić. Kontrola postacią rzeczywiście pamiętam, że była dość ociężała, ale akurat sama walka (pomijając fakt kalki z Batmana, bo to był ten etap, że każdy chciał mieć taki model walki w swojej grze) cieszyła moje oko z racji dużej brutalności Maxa - żadna z niego baletnica, ale potrafi wypalić z obrzyna w zwarciu i z miłym dla ucha trzaskiem połamać kilka kończyn. Potrzebowałem chwili by przywyknąć do tempa i ciężaru, ale z czasem mi się spodobało.
  11. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Jakieś powody? Nie żeby były potrzebne, ale może masz?
  12. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Rozi nie lubisz europejskiego rugby?
  13. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Nie wiem co się stało z Nową Zelandią, ale niewiele dzisiaj pokazali. Cytując klasyka: "nie mogli się przebić w ni ch'uja kur'wa nigdzie". Za to Anglicy
  14. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Pierwszy półfinał. Anglia - Nowa Zelandia. Anglicy nieźle zaczęli. Dwie minuty i już przyłożenie z podwyższeniem. I cisną dalej.
  15. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    No bo jak się mówi, że gra zostanie przesunięta, to nie. Takie czasy, że żadna poważna gra nie uniknie obsuwy. A jeśli uniknie, to 20 GB patcha day one, który i tak nic nie naprawia.
  16. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Nie widziałem sytuacji, ale co masz na myśli pisząc "celowo"?
  17. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Mmm, jaki tyłeczek.
  18. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Nooo, nieźle weszli w mecz. I w odbyty Irlandczyków. Niech się ockną.
  19. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Ja jedynkę kiedyś przeszedłem... na PC. Grałem w ciemno, więc wpadło złe zakończenie. I podobnie jak @XM. w tym roku mnie naszło na powrót do serii, więc nabyłem Koleckcję i jakiś miesiąc temu ukończyłem ponownie jedyneczkę, tym razem prawilnie - z good endingiem. Klimat tej gry jest niepodrabialny i jedyne co irytowało, to rzeczywiście te całe cykanie fotek partyzancką metodą (trzy szybkie zdjęcia i dopiero można przystąpić do walki), bo boost, który za nie wpada jest nie do pogardzenia (szczególnie przy wyższych poziomach). Może za dużo tam też grzebania po śmietnikach w poszukiwaniu materiałów, ale [zrezygnowany macha ręką]. Osobiście trochę mi brakowało kopa w większości broni, bo przeciwnicy niespecjalnie reagowali na ostrzał chłonąc kule jak budyń, dopiero strzelba nimi miotała po ścianach. No i zadziwiająco dobrze mi się grało kuszą, dziwne. Miała kopa. Jakiś czas przerwy i biorę się za dwójkę, w którą jeszcze nie miałem okazji grać. A kiedyś potem Infinity (już raz zaliczony na PS3).
  20. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Anglia kosztem Australii pierwszym półfinalistą. Właśnie zaczął się drugi ćwierćfinał Nowa Zelandia - Irlandia. Może być rześko, zapraszam na Polsat Sport Extra HD NA ŻYWO.
  21. A ta 9kier z CDA to jakaś upośledzona, że co drugiej indie gierce daje 9/10?
  22. Kmiot odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w Seriale
    No skończyłem. Znów się popłakałem jak dziecko ;(
  23. Kmiot odpowiedział(a) na okoolarnik odpowiedź w temacie w PS VR
    Od wczoraj jest dostępny music pack Panic! At the Disco. Jego największą wadą jest fakt, że to zaledwie cztery utwory. Raczej wszyscy oczekiwali dziesięciu (jak w przypadku Monstercat i Imagine Dragons), a tutaj taki zawód i żal do twórców, że o tym nie poinformowali (choć na dobrą sprawę to niczego by nie zmieniło, ale by zaoszczędziło rozczarowań). Druga kwestia to cena DLC - 29 zł za cztery utwory to odrobinę za dużo (albo o jeden kawałek za mało), ale rozumiem autorska licencja też kosztuje, więc wypadałoby mieć ją z czego spłacić i najlepiej gdyby jeszcze trochę na tym zarobić, by móc dalej funkcjonować. Ok, to jak już jęczenie mamy za sobą, to do rzeczy. The Greatest Show i High Hopes to jedne z najlepszych utworów w Beat Saber. Oba z łatwością wpadają w ucho (ten drugi to nawet ja kojarzę ze słyszenia), mapowanie klocków jest świetne, intuicyjne i dające sporo frajdy. Jedne z najlepiej wykorzystanych ścian i KAPITALNE oświetlenie, szczególnie pod koniec obu kawałków. Victorious jest również świetny i ma kilka trudniejszych sekwencji, na których na początku się przewracałem, dopóki nie rozkminiłem ruchów. Emperor's New Clothes wypada najsłabiej i w zasadzie już o nim zapomniałem. Całość wydaje się przy tym nieco łatwiejsza niż zwykle, już w pierwszy dzień wykręciłem w każdym oceny S na Expercie (choć żadnego Full Combo). Nawet układy na Expert+ jakieś takie "do zrobienia" (zwykły Expert ma bardzo podobne koncepcyjnie, tylko mniej wymagające), gdyby nie fakt wysokiej prędkości lecących klocków i ułomności trackingowych PSVR. Ten poziom trudności obnaża przestarzałość technologiczną kamerki i Move'ów, które po prostu są zbyt kapryśne i nie wiem jak bardzo laboratoryjne warunki trzeba im stworzyć, by tracking działał bez zarzutów. Ale to już zmartwienie ludzi, którzy chcieliby wejść na kosmiczny poziom Expert+. Póki gramy czysto rozrywkowo i Beat Sabera traktujemy w kategoriach party game, to nie ma stresu. The Greatest Show robi mi dobrze tymi mocnymi uderzeniami od których się zaczyna i potem przez całą długość nimi przeplata układ. Od około 1:30 dzieje się już magia (ten slalom między ścianami <3), a potem znów moc uderzeń i kreatywna ściana akurat w momencie, gdy wokal piszczy "And the walls can't stop us now" - sprytnie, charakterystycznie i wywołuje uśmiech. Na deser pod koniec wchodzi OŚWIETLENIE. Żaden filmik w pełni nie odda tego, co wtedy dzieje się w goglach. High Hopes to przede wszystkim chwytliwy kawałek, który najbardziej robi w refrenach i może nie należy do najbardziej wyszukanych, ale funu dostarcza jak mało który. No i popisowy fragment, gdy przez cały refren jesteśmy między ścianami, bez bloków do ścinania, pozostawieni własnej kreatywności (2:23). Trudno wtedy opanować taneczne ruchy i pohamować śpiew pod nosem. Tego rodzaju patenty zdarzały się już wcześniej, ale nie przypominam sobie żadnego z tak wyraźnym wokalem. Proste, ale jak nic innego buduje napięcie przed nadchodzącymi klockami i jednocześnie potrafi rozproszyć naszą uwagę. A na koniec parę zaskakujących skrzyżowań i ŚWIATŁA. Aż chce się ponownie uruchomić kawałek. W ogóle to dzisiaj się trochę zasiedziałem w goglach i dopiero strużka potu spływająca po nodze dała mi do zrozumienia, że pora odpuścić. Nowe utwory dają sporo frajdy, poza tym w międzyczasie dla urozmaicenia wróciłem do kilku starszych kawałków, bo czułem się w formie. Wreszcie udało mi się ukończyć Whatever It Takes (Imagine Dragons) i to na tyle łatwo, że zastanawiam się teraz z którym fragmentem miałem problem. No i mój mały sukces, to Overkill zaliczony na S. Dziwne dla mnie samego, że ten utwór tak mi się podoba. To znaczy poza grą go nie słucham, ale w połączeniu z Beat Saberem to dla mnie czysty miód. Mój przelot nie był idealny, bo aż 11 missów, ale tam chwilami jest taki chaos, że trudno nawet stwierdzić ile błędów wynikało z mojej winy, a ile trackingu. No i ta końcówka (po budujących napięcie ścianach <3). Macie mój filmik, bo aż chciałbym się pochwalić. Każda partia w Beat Saber pozostawia mnie w wielkiej ekscytacji, co zresztą widać po tym poście, którego w całości przeczyta pewnie z pięć osób. Ta gra mi wystarcza na VR. Bez kitu. Na półce mam Resident Evil 7, Astro Bota, Blood & Truth, jakieś cyfry VR kupione w promocji również czekają na swoją kolej, a ja i tak zaczynam i kończę na odpaleniu Beat Sabera. Ech. Z newsów od twórców: w grudniu planują udostępnić levele 360°. 360 to one są tylko z nazwy, realnie to bardziej coś w stylu 120° (przynajmniej jeśli mówimy o PSVR), ale i tak wygląda to odświeżająco. A w nagrodę macie dupeczkę wywijającą do Panic! At The Disco. Tak, to podobno jest jej pierwsza próba w tym kawałku (co akurat trochę widać, bo parę razy dała się zaskoczyć).
  24. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    ASX ogłuchł od huku armat pirackiego statku. Wciąż lepiej, niż drewniana noga.
  25. Kmiot odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Z tego co widzę, najlepszą metodą jest bieg na partyzanta (zanim kraby podniosą skrzynie) i liczenie na szczęście, że w międzyczasie nic nas nie wybije z rytmu w trakcie lootu, a potem do następnej skrzyni. To fajny ten "stealth trial", taki nie za bardzo stealth. A lepsze włócznie to gdzieś się zdobywa? Bo nadal hasam z tą startową, ale jestem dość opóźniony w rozwoju fabuły, bo zamiast ją popychać do przodu to biegam se po mapie i zajmuję pier'dołami/zadaniami pobocznymi. Resztę uzbrojenia mam fioletową, a dzida zielona. Coś przeczuwam, że wraz z rozwojem fabuły będą dostępne lepsze?