-
Postów
7 178 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
170
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 236
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Ale przecież Ofi wyraźnie napisał, że jak ktoś zaznaczył, że preferuje i kładzie priorytet na jakąś platformę, to tam będzie starał się go wcisnąć. Tylko jeśli ktoś nie określił preferencji, to póki co figuruje w kilku rubrykach. Bzduras wyraźnie dał do zrozumienia, że woli wersję na Xboxa, to w tym koszyku raczej wyląduje, skoro już teraz widać, że X jest słabiej obsadzony i przesadnego tłoku tam nie będzie. Analogicznie z Dante. To chyba na korzyść użytkownika, co? Na tę chwilę rozkłada się całkiem równo, z Grabkiem, secondem, Wiśnierem i Kosmosem, którzy oferują pole manewru. Szczerze pisząc, myślałem, że będzie gorzej. -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Chciałbym uroczyście zawiadomić, że w efekcie wyciągniętych na @oFi "brudów" sprzed dwóch lat, użytkownik ten poczuł się zobowiązany przeprowadzić nadchodzące losowanie nagród. Ponoć ma już nawet przygotowany plan, więc oficjalnie przekazuję mu ten niewątpliwy zaszczyt i możliwość wywiązania się ze złożonej w 2022 roku obietnicy. A że przy okazji dla mnie to poważne odciążenie z obowiązku, to mam nadzieję, że będzie to sytuacja win-win. Proszę użytkowników o współpracę w przypadku, gdyby oFi miał pytania związane z losowaniem. -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Z rzeczy, o których zapomniałem wspomnieć. Unikajcie spoilerów w memach. Jeśli nie mieliście okazji grać w Suikodeny, to uważajcie przy ich przeglądaniu Zapowiada się, że oFi zrobi losowanie, bo z pewnością już się zaopatrzył w swój egzemplarz gry, prawda? -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
No cześć. Morda, nie szmata. Padła deklaracja, więc zobowiązania trzeba wypełniać. Na tym polega odpowiedzialność. Lata minęły, aż wreszcie nadszedł dzień dzisiejszy, jak mawiała legenda polskiego futbolu, Kamil Grosicki. Oddam za mema #51 Ta premiera to dla mnie osobiście ważna chwila. Drugi Suikoden był grą, która rozpaliła we mnie żar miłości do JRPGów ery pierwszego PlayStation. Żadnego innego gatunku wcześniej, ani później nie kochałem z taką namiętnością. A teraz, po przeszło dwóch dekadach mam okazję na nowo spróbować tam wrócić, choć doskonale sobie zdaję sprawę, że TAM wrócić się już nie da. No, ale świętuję i poniekąd chciałbym się tą radością podzielić z innymi, więc jak najbardziej, czemu nie, mam dla Was egzemplarze gry. Przedstawiam trzy piękne Suikodeny I & II HD Remaster. Jak widać, do wyboru, do koloru. Gry całkowicie nowe, wciąż w folii, angielskie okładki. Zasady udziału: Do konkursu będą dopuszczeni przede wszystkim aktywni użytkownicy. Czy ktoś jest aktywny, czy nie - to pozostawiam własnej interpretacji. Ograniczanie się do Pchlego Targu to nie jest aktywność. Ograniczanie się do jednego tematu to nie jest aktywność. Jesteśmy na forum o grach, do wygrania jest gierka, dlatego chciałbym, aby chętny o tych grach z nami na forum czasem dyskutował i dzielił się wrażeniami, więc ograniczanie się np. do Kącika Filmowego/Sportowego nie działa na jego korzyść. Dawne zasługi nie grają roli - ludzie kiedyś aktywni, ale od długiego czasu milczący raczej nie będą uprawnieni. W drugą stronę to też działa - ludzie w miarę nowi, ale aktywnie się udzielający mają całkiem spore szanse na udział. Generalnie będę surowy, ale postaram się do każdego chętnego podejść indywidualnie i uargumentować decyzję. Czasem dla niego przychylnie, a czasem na niekorzyść. Aby wziąć udział w konkursie należy w tym temacie wkleić mema związanego z Suikodenami (unikajcie spoilerów!). Przy zgłoszeniu należy poinformować, którą wersję gry wybieramy. Można się ograniczyć do jednej platformy, ale można również rozszerzyć wybór na dwie, a nawet wszystkie trzy konsole. Wtedy uczestnika przydzielę do grupy, gdzie będzie miał największą szansę na zwycięstwo (bo najmniej chętnych), albo będzie mi pasował pod względem potencjalnego losowania turniejowego (stworzy parę z innym uczestnikiem). Generalnie "koszyki" będą tworzone przeze mnie na bieżąco, bo jeszcze nie mam planu na przebieg losowania. Będę się starał regularnie podawać informacje na temat tego, kto w jakim "koszyku" się znajduje. Proszę o przemyślany wybór co do platform, bo późniejsze "aaa, w sumie to ja gry na tę konsolę to nie chcę, rozmyśliłem się" będzie generowało jedynie zamieszanie. Nominuję się jednoosobowym jurorem i osobiście zdecyduję, które memesy są najśmieszniejsze/najlepsze i na tej podstawie wybiorę zwycięzców. Żadnych elementów losowych, bo wiecie. Kto ma wiedzieć, ten wie. #dupochron Aby jednak uatrakcyjnić ogłoszenie mojej decyzji, zrobię to w formie symulacji w jakiejś gierce, bo przecież jesteśmy Graczami. Albo w innej pozorowanej formie. Będzie mnie to kosztować trochę cierpliwości i pracy, ale mam nadzieję, że tak podane wyniki jury (czyli moje) dostarczą nieco więcej emocji i radości laureatom. Oczywiście będą to wyłącznie wizualne fajerwerki pozbawione elementu losowego, bo decyzję podjąłem wcześniej. A tak naprawdę to wcale nie. Nie wiadomo. W przypadku tylko jednego zgłoszenia nagroda z automatu przypada chętnemu. Konsekwencją jest jak zawsze ban na kolejne trzy edycje. Ogłoszenie decyzji zaplanowałem tradycyjnie na okolice przyszłego weekendu. Generalnie polecam się nie ociągać ze zgłoszeniami i do czwartku zadeklarować. Później nie daję już gwarancji czy nie będzie za późno, bo lada moment mogę zamknąć listę zgłoszeń. Uwaga, kolejność zgłoszeń może mieć znaczenie - w sensie, że im wcześniej się zgłosisz, tym lepiej dla Ciebie. Domyślnie lista zgłoszeń z automatu zamyka się w piątek o 23:59, chyba że w trakcie tygodnia podam w temacie inaczej. Standardowo jedyne czego wymagam od uczestników, to osobistego dopilnowania wyników konkursu, bo nikt ich nie zawoła - zwycięzcy muszą sami się do mnie zgłosić (w temacie, albo na PM). Jeśli będą się z tym za długo ociągać, to w ostateczności zostawiam sobie prawo przekazania nagrody komuś innemu. Powiedzmy, że takim deadlinem jest 96 godzin od opublikowania wyników. Wtedy mogę (ale nie muszę) zdecydować o przekazaniu nagrody. Nagrody bonusowe: Oczywiście każdy laureat oprócz nagrody będzie mógł wybrać sobie nagrodę bonusową. Lista może się okazać mocno nieaktualna, wszak nie wszystkie fanty są w moim posiadaniu (niektóre są wciąż u darczyńców, a możliwe, że już nimi nie dysponują). Więc w razie czego będziemy konsultować i aktualizować. Pewne nagrody (te, które mam u siebie, więc są pewniakami) zaznaczyłem pogrubioną czcionką. Ponieważ będziemy mieli trzech zwycięzców, to w przypadku konfliktu przy wyborze nagrody bonusowej, pierwszeństwo przypada szybszemu na moim PM. Obecnie pauzujący użytkownicy (w nawiasie ilość konkursów do przeczekania): Szermac (1) MYSZa7 (2) XM. (2) Ins (3) easye (3) -
Przypominam, że w S2 jest opcja, by wyłączyć Time Eventy, czyli quest Clive'a będzie można zrobić bez speedrunowania. Póki co gram w S1 i idę trochę w ciemno, bo z tego co pamiętam (kilka lat temu odświeżałem sobie na Vicie) , jedynka dużo więcej wybacza w kwestii rekrutacji i trzeba tylko być dobrym człowiekiem, litując się nad wrogami, a w zamian się przyłączą. Na palcach jednej ręki można policzyć rekrutów, którzy są "missable". Ale i tak profilaktycznie co postęp w fabule, to oblatuję te wszystkie wiochy i patrzę czy ktoś nowy się nie pojawił. Oczywiście na Hardzie jadę, zamek już 4 piętra, większych przestojów nie miałem, tylko w walkach i dungeonach więcej leczenia trzeba mieć w zapasie.
-
-
Silent Hill: Początki - części 1-4
Kmiot odpowiedział(a) na Shen temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Dla mnie sprawa jest jasna. Póki są chęci po stronie autorów i Pereza na różnego rodzaju inicjatywy wydawnicze, jak również póki te projekty nie przynoszą bolesnych strat finansowych, to gdzie wady? Może poza faktem, że Perez znowu będzie musiał trochę przesyłek przygotować, hehe. Kto chce - kupi. Kto czuje przesyt, albo dany temat go nie grzeje - odpuści, odpocznie. Nikt raczej pretensji mieć nie będzie. Ale katalog rośnie. Przy kolejnym specjalu ktoś dorzuci do zamówienia brakujący poprzedni specjal i już dodatkowy profit. Biorąc pod uwagę Twoje zaangażowanie, profesjonalizm i kontakt z czytelnikami, jak również inicjatywę, zamiłowanie do gier i pracowitość wielu autorów, to nie żałuję ani jednej wydanej co miesiąc złotówki. Widzę i namacalnie czuję, że moje wsparcie się nie marnuje. Przesyłam buziaki. -
Nie zezwalam na 3+4 już teraz. W tym tygodniu Suikodeny, więc nie ma sensu przesadzać z rozkoszami.
-
Zabawna sytuacja w sumie. Kilka dni temu twórcy w ramach Rozkazu Głównego postawili ponownie graczy przed ikonicznym już wyborem. Mogliśmy obronić jedną planetę i zgarnąć nowe miny (tym razem gazowe), albo obronić drugą planetę, na której zagrożona była Szkoła dla Młodzieży, ale za ten wysiłek otrzymalibyśmy tylko satysfakcję i poczucie moralnego zwycięstwa, a miny by przepadły (przynajmniej na jakiś czas). Obronić obu planet jednocześnie się nie dało, więc musieliśmy wybrać. Społeczność oczywiście była zdecydowana postawić życie ludzkie ponad nowy sprzęt i bronić szkoły. Ale coś się popierdoliło po stronie twórców gry i w efekcie nasz stosunek wpływu na Wojnę Galaktyczną wystrzeliło w kosmos i zamiast wyzwalać 6% planety na godzinę wyzwalaliśmy... 60%. Atakujący wrogowie byli bez szans, bo w dwie godziny likwidowaliśmy każde zagrożenie, które próbowali wytworzyć. W dobę obroniliśmy chyba trzy planety, choć teoretycznie powinniśmy jedną. Doszło do bezprecedensowej sytuacji, że Arrowhead Wojnę Galaktyczną było zmuszone... spauzować na blisko dobę. Można było oczywiście grać, ale nie miało to wpływu na wskaźniki. Po niecałych 24 godzinach kwestię naprawiono, Wojnę Galaktyczną wznowiono, ale efekt jest taki, że choć Rozkaz Główny miał wymusić wybór planety do obrony i nie przewidywał obrony obu jednocześnie, to najwyraźniej jednak obronimy obie. Oczywiście wszystko ubrano w urocze narracyjnie szaty o awarii systemów Automatonów, która sprawiła, że znacząco spadły ich współczynniki bojowe, ale to już klasyka. Arrowhead zawsze wszelakie awarie serwerowe czy wpadki zabawnie wpisuje w narrację Galaktycznej Wojny. Wygląda więc na to, że dowieziemy do mety Rozkaz Główny, którego nie powinniśmy dowieźć, cudowna nieprzewidywalność gry live action. Przy okazji rocznicy Helldivers 2 twórcy wrzucają co jakiś czas klipy, w których Joel (człowiek kierujący przebiegiem Galaktycznej Wojny) opisuje swoje ulubione i najbardziej znaczące momenty zeszłego roku. Póki co są dwa. Ten z minami i ratowaniem dzieci, jak już wspomniałem, ikoniczny. Choć polecam obejrzeć oba, bo ten pierwszy też jest dramatyczny, choć głównie w związku z... wtorkową konserwacją na Steamie.
-
Od Mullena to uwielbiam ten "przejazd".
-
Będzie raz krócej (gdy nie trzeba zachęcać), raz nieco dłużej, bo nie mogłem się powstrzymać. Nikoderiko: The Magical World [PS5] Postawmy sprawę jasno. To bezczelna zrzynka z nowożytnych Donkey Kong Country i raczej nikt się z tym specjalnie nie kryje. Czy to źle? Może niekoniecznie, jeśli do gry podchodzić świadomie. Zamiast małp będą jednak mangusty. To w zasadzie pierwsza i chyba jedyna rzucająca się w oczy różnica. Całą resztę jedni nazwą hołdem dla Donkey Kong Country, inni zwykłą kopią. Perspektywa “boczna”, bliźniacza tematyka i kolorystyka, cztery literki NIKO rozrzucone na każdym poziomie, ukryte beczki z sekretnymi wyzwaniami, ujeżdżanie przyjaznych zwierzątek, możliwość kooperacji, to wszystko znamy doskonale z przygód małpiszonów, a Nikoderiko przetwarza te motywy chwilami całkowicie na surowo i bez najmniejszego skrępowania. Choć trzeba grze oddać sprawiedliwość, że potrafi płynnie przejść z perspektywy 2D w Crashową “rurę”, gdy fragmentami brniemy przed siebie w głąb ekranu. Przyjemne to urozmaicenie, choć mało ekscytujące, w mojej opinii niepotrzebne, ale na szczęście sporadyczne. Osobiście nie mam z tym całym odgapianiem mechanik problemu, bo wiedziałem na co się piszę. Skacze się całkiem przyjemnie, responsywność postaci jest nienaganna, znajdźki satysfakcjonująco brzęczą i dzwonią, gdy padają naszym łupem, jest barwnie, muzyczka gra, zawartości nie brakuje. Tu i tam znajdzie się jakaś mniejsza autorska mechanika czy pomysł, ale generalnie Nikoderiko trochę brakuje własnej tożsamości czy inicjatywy, rozgrywka przebiega dość bezpiecznie i pod koniec gry może się wkraść nawet odrobina monotonii. Bo niby zbieramy te błyskotki, jakieś trzy rodzaje waluty, ale tak naprawdę bezcelowo, bo możemy za nią kupić jedynie concept arty czy modele postaci do pooglądania w muzeum. Słabiutka to motywacja. I tak je zbierałem, bo takie już natręctwo gracza, ale się nie cieszyłem. Gra do specjalnie trudnych nie należy, czasami tylko jakaś istotna znajdźka (literka, beczka) jest dość chamsko ukryta, ale pod kątem platformowania Nikoderiko nie stawia wysokiego wyzwania. Wykręcenie 100% byłoby przyjemnością, gdyby nie pomysł twórców, aby do tych procentów wliczało się również wykupienie wspomnianych wyżej concept artów i modeli 3D, a to niestety wiąże się z grindowaniem waluty. I to intensywnym grindowaniem, bo choć podczas swojego przejścia czyściłem poziomy dość metodycznie, to na koniec stać mnie było na ledwie połowę kosmetycznych śmieci, więc komuś tam u twórców zabrakło wyczucia i umiaru. Podobnie jak z platyną, która wymaga przejścia całej gry bez zgonu, co dla zwykłego gracza jest możliwe w zasadzie tylko dzięki wysyłaniu sejwa do chmury (i pobieraniu go w razie potknięcia). Szkoda życia, gra nie jest aż tak dobra. Ale do niezobowiązującego popykania (np. w co-opie) jak najbardziej się nada. Tylko nie oczekujcie gromu z jasnego nieba. Portal + Portal 2 [Switch] Dziedzina: nadrabianie moich wstydliwych zaległości. Jedynka to ledwie wprawka i przedsmak, choć swoje momenty ma. Niewiele, ale to tytuł na 2-3 godziny, więc trzeba miarkować oczekiwania. No i ma Glados, ale to wszyscy wiedzą. Za to Portal 2 zasługuje już na miano pełnoprawnej gry, choć również nieprzesadnie długiej (ok. 8 godzin). Niemniej i tak zdąży zaoferować pewne zwroty i twisty fabularne, a zrujnowany kompleks badawczy z tą wdzierającą się roślinnością jest fascynujący. Tam coś iskrzy, tu jakiś mechanizm się zaciął. A Wheatley? Fenomenalny. Mógłbym go słuchać bez przerwy. Rzecz jasna oba tytuły to przede wszystkim gry logiczne pełne komór testowych z zagadkami, które wystawią na próbę naszą kreatywność, choć obie oferują też przestrzeń na złapanie oddechu. Poza tym Portale są na tyle docenianymi grami, że po pierwsze nie trzeba do nich zachęcać, a po drugie nie mam raczej nic odkrywczego do dodania w ich temacie. Niemniej jeśli ktoś nie miał okazji, to warto, tym bardziej, że nie kosztuje to wiele czasu, ani pieniędzy. Doom (2016) [PS4] Rzadko to robię, ale po latach wróciłem sobie do tej gry. I nie będzie wielkim zaskoczeniem, że wciąż się w to ciora intensywnie. Ok, przyjdzie zaraz ktoś i napisze, że przy Eternalu to Doom 2016 jest strzelanką przyjazną emerytom i będzie miał dużo racji, ale przecież dla niektórych to będzie wręcz zaleta. Uwielbiam oba, ale jak sobie odświeżać, to tylko po kolei, bo wstecz może boleć. Jest mięsiście, muzyka Micka Gordona łupie w słuchawkach, glory kille nie przestają satysfakcjonować, a super shotgun kopie jak mała armata. Doomguy finezję uznaje tylko w przypadku obsługi broni, bo całą resztę traktuje bezpardonowo z buta i pięści. Takiego bohatera nam trzeba, a nie pizdy w rurkach. Maszyna do zabijania i niszczenia, która z gracją porusza się między dziesiątkami demonów i demoluje ich obrzydliwe cielska. Ocena zagrożenia, ustalenie priorytetowych celów, błyskawiczność i skuteczność działania. Gameplayowo wszystko jest na swoim miejscu. Ok, wciąż brakuje jakiegoś rodzaju dasha, żeby szybko doskoczyć do ofiary, ale poza tym? Tip-top i frajda do samego końca gry. Ale płaszczyzna strzelanki to nie wszystko, bo Doom 2016 nie musi się również wstydzić pozostałych aspektów. Mapy są urozmaicone, wcale niemałe i bywają nieźle pokręcone. Niezwykle przyjemne do eksploracji, szukania sekretów i tajemnych przejść. Eternal platformowanie wzniósł na nowy poziom, ale tutaj też jest z tym trochę zabawy dla zręcznych palców. A przede wszystkim nasza ciekawskość prawie zawsze zostaje sensownie wynagrodzona. Poukrywane punkty ulepszeń postaci i broni, dodatkowe wyzwania run, możliwość zdobycia nowego uzbrojenia wcześniej, niż “scenariusz” przewiduje. Postarano się uatrakcyjnić fragmenty gry poza walką i udało się to w sam raz. Byłem nieustannie zaangażowany, nigdy znużony. Zresztą co ja tu będę. Polecać gierki nie trzeba, kto nie grał ten trąba, ale wciąż warto nadrobić. Ja przy okazji powrotu do gry wbiłem platynę, co w dobie pustki na serwerach multiplayerowych jest dokonaniem nie w kij dmuchał. Ale lepiej nie pytajcie do czego musiałem się posunąć, by to uzyskać. Ale gierka wspaniała, więc uznam, że było warto. The Stanley Parable: Ultra Deluxe [PS5] W recenzjach i opiniach na temat tej gry dominuje powściągliwość. Autorzy za wszelką cenę chcą zdradzić jak najmniej, a najlepiej by było, gdyby każdy gracz podchodził do The Stanley Parable zupełnie na świeżo i ja to w pełni rozumiem. Bo jak opisać wrażenia z gry, gdy praktycznie wszystko będzie stanowić spoiler? Postaram się być ostrożny, ale nie będę obrażony, jeśli teraz zrezygnujesz z dalszej lektury, chcąc samodzielnie sprawdzić ten tytuł, do czego płomiennie zachęcam. Tym bardziej, że kilka miesięcy temu gra wpadła do abonamentu PS+. Wciąż nieprzekonanych zapraszam do akapitów poniżej. The Stanley Parable jest tytułem samoświadomym. To swoista praca badawcza nad medium growym, rzecz która z własnych technicznych ograniczeń czyni gameplay i komentarz, wychodzi poza swoje ramy, posuwa się nawet o czegoś w rodzaju… metakontekstu? Nie wiem. Wiem natomiast, że twórcy uwielbiają kpić sobie z przyzwyczajeń gracza, ironicznie je komentować i najzwyczajniej robić nas w chuja. A nam się to podoba, bo jest zabawnie. Narrator bywa zgryźliwy, dowcipny, ale też chwilami zagubiony, gdy nie postępujemy zgodnie ze scenariuszem. To nasz przewodnik, ale jednocześnie jedyny towarzysz niedoli. Próbuje nami nawigować, ale przy tym zrozumieć nasze nieracjonalne zachowania, bo jako gracze mamy je zakodowane w DNA. Obserwowanie jak ta gra jest skonstruowana i jakie rządzą nią prawidła to intrygujące zajęcie. To, w jaki sposób najpierw zachęca nas do zrobienia tego co “powinniśmy”, a potem wręcz do tego zmusza. To, jak kreuje przed nami złudzenie wyboru, ale i tak w końcu za pomocą obietnicy nowych bodźców pokieruje nas tam gdzie chce. To, w jaki sposób naszym jedynym sposobem na bunt jest po prostu wyłączenie gry. The Stanley Parable nie jest gameplayową perełką, bo tak naprawdę jedynie tutaj chodzimy i reagujemy na zastaną sytuację, czasami wybierając jedną z oferowanych odnóg. W ten sposób prowadzimy dyskusję z twórcami, droczymy się z nimi i konwencjami medium. To gra tak głęboka, na ile zdecydujemy się ją zbadać. Można obejrzeć zakończenie po 10 minutach, ale można również wciąż odnajdywać coś nowego po 10 godzinach. Nie żartuję. Ilość zawartości, którą tutaj upchnięto imponuje tym bardziej, że większość graczy nie odkryje nawet połowy atrakcji. I w porządku, nikt ich nawet do tego nie zmusza. Ale gra jednocześnie wynagradza upartych i w powietrzu wciąż wisi pytanie: a co będzie gdy pójdę tam? Ultra Deluxe w tytule nie znalazło się tam przypadkiem. Gra pierwotnie ukazała się w 2013 roku, a omawiana wersja została wydana po blisko dekadzie. I zawiera nowe atrakcje. Nie grałem w oryginał, ale z kontekstu wnioskuję, że jest tego całkiem sporo, a przy tym gra ani na moment nie wychodzi ze swojej samoświadomej roli. Będziemy świadkami jak konfrontuje się ona z własną przeszłością i oczekiwaniami dotyczącymi przyszłości. Jak mierzy się z krytyką, tą konstruktywną i tą mniej. Tyle, więcej nie zamierzam zdradzać, bo Ultra Deluxe to w miarę świeży temat i w moim odczuciu mógłby nawet zachęcić do powrotu do gry po latach. Zadbano też o takie detale, jak różniące się kwestie Narratora w zależności czy gramy na PS5, czy PC. Choć zaznaczam - to bardziej doświadczenie, niż gra. Coś niecodziennego, ale zdecydowanie nie dla każdego. Bo aby docenić The Stanley Parable trzeba tytułowi poświęcić nieco czasu, im więcej, tym lepiej. Tylko wtedy dostrzeże się ogrom pracy, którą tutaj włożono. Tylko wtedy doceni się autorską zdolność przewidywania zachowań gracza. Poczucie humoru, ironię, czułą drwinę z przyzwyczajeń i nawyków. Cudownie absurdalne są nawet trofea. Co powiesz na pucharek za odpalenie gry po 10 latach? Że niby da się obejść przy przestawieniu daty w konsoli? Zgadza się, spryciarzu. Ale co powiesz na trofeum, które wymaga abyś grał w The Stanley Parable przez cały wtorek? Zgadza się, nie ma obejścia. Zostaw konsolę włączoną na dobę, albo dzbanka nie dostaniesz. Nie bez powodu jego nazwa to “Zaangażowanie”. I nie bez powodu mój licznik gry wskazuje 27 godzin, choć realnie grałem przez 7.
-
Silent Hill: Początki - części 1-4
Kmiot odpowiedział(a) na Shen temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Ponieważ jestem fanem papieru, to podoba mi się ta idea, nawet bardzo podoba. Już oczami wyobraźni widzę powoli zapełniającą się półkę z kolejnymi wydaniami dedykowanymi najważniejszym seriom gier. Z takim składem autorskim to jestem spokojny o jakość, preorder day one, tylko do premiery musze jeszcze Silent Hill 4 nadrobić, hehe. -
Te misje, które odbywały się na Fori Prime, tuż na skraju Gloomu, były zaciekłe i gwałtowne, ale teraz za nimi trochę tęsknię. Po zakończeniu Rozkazu Głównego (wygranego na styk, bo w zapasie zostało ledwie kilka godzin) Fori Prime pochłonęła gęściejsza mgła i planeta przestała być dostępna. Aktualnie nie ma więc możliwości walczyć z tymi nowymi przeciwnikami, pełnymi zarodników, jak balony z wodą. No i te biomy miastowe w wydaniu termidowym to piękna sieczka. Przy okazji na finiszu Rozkazu Głównego społeczność wyjątkowo się zmobilizowała. Chyba całkiem nieźle jak na już roczną grę. Jak ktoś nie miał okazji posmakować tych misji, to może zerknąć, bo chwilami rozpierdol nie z tej ziemi xd
-
Zapłaciłem za dwie, zagram w obie! Będzie wspaniale.
-
Kącik edukacyjny.
Klatkaż czy klatkarz?
- Pokaż poprzednie komentarze 7 więcej
-
-
Wnioski z tego takie, że żadna wersja nie figuruje w słownikach i lepiej unikać. Ale jeśli się już decydować, to raczej na "klatkaż", który już funkcjonuje w środowisku filmowym.
-
Klatkarz mi się kojarzy z jakimś wykonywanym zawodem. Albo z kimś kto przesiaduje na klatce schodowej.
-
DAJESZ KMIOT, DŁUGO JESZCZE? <wbija szpadel> Skończyłem. Kolejny już raz okładka jest po prostu ładna i podana ze smakiem. Przez ostatni rok zauważam progres pod tym względem, bo przez ten czas było już co najmniej kilka nieprzeciętnych coverów. Jasne, że nadal zdarzają się okładki “tradycyjne dla PE”, czyli takie niespecjalnie urodziwe, ale postęp jest dla mnie wyraźny i w tej chwili jakość okładek osiągnęła wystarczający poziom, biorąc pod uwagę, że to wciąż przede wszystkim przestrzeń reklamowa. W kwestii progresu należy również odnotować pojawienie się logotypów gier w recenzjach. I skoro Perez pisze, że dba o nie sam Romek, to grafikowi należy się pochwała wprost z mojej klawiatury. Domyślam się, że to sporo dodatkowej roboty i szanuję, że Romkowi się chce. Problem z tymi logotypami mam taki, że one świetnie się sprawdzają w dużych recenzjach, a w tych mniejszych to czasami gówno widać. Na przykład logotyp Ys: Oath of Felghana jest niełatwy do rozszyfrowania, inne nie prezentują się okazale, bo siłą rzeczy muszą być skalowane, ale to wszystko nie jest już winą Romka. W przyszłości przewiduję pewne problemy z niektórymi logotypami (bo będą zbyt małe i nieczytelne), ale według mnie wciąż warto się tej koncepcji trzymać. Bo zazwyczaj wygląda to ładnie i nadaje recenzjom charakteru wizualnego. Zalety przeważają nad wadami, brawo za inicjatywę, brawo dla Romka, że mu się chce (albo nie chce, ale mimo to robi). Chciałbym zauważyć (bo czekałem na tę zmianę), że Spis treści doczekał się liftingu. Recenzje w tym numerze wyszczególnione są alfabetycznie i wreszcie będzie to miało praktyczne zastosowanie. Z góry dziękuję, jeśli przyjdzie mi w przyszłości szukać jakiejś recenzji, bo to znacząco ułatwi mi zadanie. Co nowego. Ninja Gaideny. Konsolite stawia posadę Rogera na szali, ale sam nie wiem czy Platinum Games są jeszcze w stanie sklepać doskonałą grę, bo zaledwie “dobra” może nie wystarczyć. A PG nie ma dobrej passy, tym bardziej w obliczu informacji, że kolejni doświadczeni twórcy odchodzą że studia. Ja wiem, że jednostki to nie wszystko, ale kolektyw składa się z jednostek właśnie. Sony sprząta. Nieszczęsny Concord już po prostu chyba nie mógł dłużej czekać i wypchnęli go, żeby w końcu zaczął zarabiać, zamiast tylko drenować kieszeń. A teraz kolana Sony grają w obawie, że nawet znane IP nie podoła na tym trudnym rynku, hehe. Microsoft rozdaje cukierki. Komentarz Zabłockiego używa sformułowania “niestety”. Ale dla kogo niestety? Bo gry trafią do szerszego grona, a do MS trafią dodatkowe pieniądze? Gdzie wady? Kto na tym ucierpi? Fanatycy Xboxa? To ofiary, które każdy zdrowy gracz jest gotowy poświęcić. Remake Black Flag? Ciekawe ile zawartości trafi do gry z niedawno zatopionego Skull & Bones, bo pewnie szkoda, żeby niektóre elementy się zmarnowały. Btw. podobno Zax dalej czeka na patche. W tym roku już na pewno naprawią tę grę! 100$ za grę. Zabłocki celnie. GTA6 może sobie na to pozwolić, bo i tak się sprzeda w szalonej ilości, choć siłą rzeczy mniejszej, niż przy niższej cenie. Z drugiej strony mogą postawić na ilość graczy i dalszą perspektywę, bo planują zarabiać na GTA Online, więc rozsądniej byłoby wycenić grę przystępniej, bo więcej ludzi kupi. Ale generalnie GTA, to GTA. Nie wiem czy jakakolwiek inna marka może zawołać 100$ za kolejną część i na tym nie ucierpieć (kto kupi nowego Assassin’s Creed za 100$?). Nie ma chyba innej serii o takiej pozycji i globalnej renomie, jak GTA. Pozostali wydawcy mogą argumentować 100$ za grę całkiem logicznie, ale to jeszcze nie sprawi, że gracze gotowi będą tyle wyłożyć. Zastanowią się dwa-trzy razy, zanim się zdecydują, bo wycenić grę to jedno, ale musi się jeszcze znaleźć ktoś, kto kupi. Gracze już teraz mają coraz więcej powodów, by nie brać gier na premierę, a branża chce dołożyć kolejny, chyba największy. To może być moment, gdy bańka pęknie i wszystko pierdolnie. Może właśnie tego potrzebujemy jako gracze? No i najważniejsze: Jest kumulacja. Mamy news dotyczący Wiedźmina, jest GTA, jest Call od Duty. Gratulacje! Próbujecie mnie wkurwić? Komputerowe handheldy kontra Switch 2. Wybroniliście się. Oczekiwałem kolejnego gówno artykułu o nowych plotkach (i garści potwierdzonych informacji) na temat Switcha 2, ale przez ostatni rok było tego tyle, że może nawet Roger uznał, że to byłoby zbyt wiele. A jednocześnie nowych informacji jest za mało, by wypchać nimi kolejny kilkustronicowy artykuł. Więc zblendowaliście dwa tematy i kwestia jakoś rozeszła się po stronach. Niezaprzeczalną zaletą materiału jest autor, ale Dżuja stworzono do większych i bardziej interesujących celów. Przeczytałem, ale się nie cieszyłem. Funfact: dokładnie rok temu też mieliśmy jeden z artykułów na temat “co wiemy o Switch 2”. 100 gier roku 2025. Kamień uwierający mnie w bucie. Powtórzę swoją opinię z zeszłego roku. Zbędny to był trud. Stworzenie tego materiału wymagało zapewne całej masy pracy (czterech autorów!), zajęło 12 stron magazynu (10% całego pisma!), połowy tych gier i tak już nikt nie pamięta z zestawienia i przypomni sobie ewentualnie przy premierze, ale tylko w przypadku, gdy gra okaże się hitem, bo przeciętniaki przeminą bokiem. 1/3 tytułów prawdopodobnie i tak ostatecznie zostanie przesunięta na 2026, niektóre gry wracają w tych zestawieniach już od trzech lat. Kolejny rok nie jestem fanem tego materiału, bo uważam, że włożony trud nie jest adekwatny do wartości efektu końcowego. A gdyby tego było komuś mało, to mam jeszcze kilka indywidualnych przypierdolek. #94 “Kolejna” piłka nożna? Bym nie przesadzał, bo wiele ich nie mamy, tym bardziej, że target tej może być zupełnie inny. Kiedyś (era PS1) to było piłek! Co miesiąc wychodziła nowa i od innego dewelopera. #87 Split Fiction tak nisko? Mówimy o nowej grze twórców It Takes Two, które zgarnęło "Growego Oskara", a tutaj mam wrażenie, że ledwo do setki zestawienia się załapało. Można uznać, że “kolejność nie ma znaczenia”, ale patrząc na TOP 10, to chyba jednak numeracja nie jest przypadkowa. #85 Shadow Labitynth. Zaintrygowanych odsyłam do cyklu Secret Level na Amazon Prime. #80 Football Manager 25 chyba jednak nie sprzeda dużej liczby kopii. Bo kilka dni temu skasowano grę, hehe. #52 i #51 zamieniły się opisami. To gdyby ktoś miał wątpliwości, czy ktoś w ogóle uważnie czyta te zestawienia. #37 Coś mnie ominęło? Kiedy to Silksong “wreszcie nadeszło!”? Coraz zabawniejsza jest sytuacja tej gry i tam najwyraźniej dzieje się coś bardzo niedobrego. #34 Bond w 2025 roku? Aha, już to widzę. Podobnie jak #33 Skate 4 ile lat już powstaje? Końca nie widać. #23 Marvel 1943: Rise of Hydra? Premiera w 2025 to kolejne pobożne życzenie. Generalnie cała masa tych gier nie pojawi się w tym roku, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę z obecnego tempa produkcji. Brakuje w tym zestawieniu konsekwencji. No Rest for the Wicked pojawia się jako #46, choć gra miała już swoją premierę w Early Access i (beta)recenzję w PE. Ktoś powie: EA to nie jest pełne wydanie, czekamy na full release. Ok, to w takim razie gdzie w zestawieniu jest Hades 2? Nie ma, choć również ukazał się tylko w ramach EA, ale tutaj najwyraźniej nikt już nie czeka na pełną wersję gry. Z drugiej strony mamy w zestawieniu gry, które w tym samym numerze doczekały się już premiery (Kingdom Come 2, Civilization 7), więc sam nie wiem, jakieś to takie… Mam również kilka ciekawostek pod kątem bliźniaczego materiału z zeszłego roku. 46 gier z zestawienia 2024 nie ukazało się w 2024 roku. 28 gier pojawiło się zarówno w zestawieniu na 2024 i na 2025 rok. 3 gry z zeszłorocznego zestawienia ukazały się w 2024, ale PE ich nie zrecenzowało. Jak widać, 1/3 zestawienia wystarczyło przekopiować na ten rok i fajrant. Rzecz w tym, że w 2025 wcale nie spodziewam się lepszych wyników, nie w dobie nieustannie przedłużającego się developingu gier. Może na przyszły rok warto się zastanowić czy nie skrócić zestawienia o połowę stron i wrzucić do niego tylko pewniaki z podaną datą premiery? W oczekiwaniach na 2024 rok i tak zabrakło takich tytułów jak Balatro czy Astro Bot, więc wszystkiego i tak nie przewidzisz. W spoilerze dorzucam szczegółową listę gier z zestawienia na 2024 i ich dalsze losy. Hydepark. Po zdjęciu Pereza myślałem, że to Hyde Park Rogera. Bo nie oszukujmy się, to głównie Naczelny jest na zdjęciu. Miło, że jest parę zdań o Buczyńskim (co to za dzieciak?!). Szkoda, że nadal nie wiem jak ma na imię. Kto następny do prezentacji? Kubica? Przysięgam, że jak okaże się, że ma na imię Robert, to będzie dziwny zbieg okoliczności. Zdjęcie Konsolite. Patrzcie, jaki szczęśliwy… Headshot. Konsolite w sumie drąży podobny temat, co ja w tych swoich wypocinach, czyli pewien nadmiar tekstów poświęconych “nowym” konsolom (PS5 Pro, Switch 2) za każdym razem, gdy pojawi się garść plotek. Rzecz, którą da się streścić w krótkiej rubryce Co Nowego, jest każdorazowo rozdmuchiwana na kilka stron i tak co 2-3 miesiące. Paradoksalnie teraz, gdy Nintendo pokazało oficjalnie cokolwiek, to doczekało się tylko łączonego z innymi PC handheldami materiału, gdy o plotkach, ploteczkach rozpisywano się na cztery strony. Rozumiem pewną konieczność opisania i podania nowych wieści (bo nieprofesjonalnie byłoby przemilczeć pewne kwestie), ale dla mnie to są najmniej wartościowe materiały w PE. Traktuję je jako konieczność właśnie, ale trudno mi udawać jakąkolwiek ekscytację. Zresztą nie tylko ja tak mam, bo przy zapowiedzi numeru ile widzicie komentarzy w rodzaju: o wow, nowe wieści na temat Switcha 2/ PS5 Pro, będzie czytane! Podejrzewam, że nie napisał nikt, nigdy. Recenzje. Gwiazda numeru, to zdecydowanie Kingdom Come 2 i to widać, słychać i czuć. Interesujące, że sam Naczelny wziął na siebie tę grę, bo już zacząłem Rogera traktować jako eksperta tylko od Psiego Patrolu i innych Smerfów. Plusik, że wspomniał o homoseksualnym wątku. Niby zaznaczył, że jest nieinwazyjny i dobrze wkomponowany w narrację, ale jednak IGN uznało, że warto o nim nagrać osobny materiał, więc może być różnie. Słowa uznania należą się również za towarzyszący recenzji wywiad z twórcami (a raczej konsultantami?), bo jest ciekawy, staranny i choć obszerny, to nie nudzi. A muszę przyznać, że fanem wywiadów nie jestem, bo rozmówcy zwykle są bardzo zachowawczy i ogólnikowo odpowiadają na pytania. Dynasty Warriors: Origins. Z tekstami Kaliego mam ten cykliczny problem. Czasem odlatuje z rejony zbyt głębokiego wtajemniczenia. W bijatykach zaczyna przemycać do recenzji kombinacje w rodzaju dP 1+3 qcf 3,1,3 (zmyślam, ale wiecie o co chodzi), a tutaj wchodzi w tryb chińskiego bełkotu, tak jakby kogokolwiek interesowało, że “w grze nie ma Ma Chao, Huang Zhonga, Wei Yana, czy Lu Xuna”. Doprawdy wielka to strata, nie kupię gry. To znaczy dla kogoś to może deal breaker, ale na pewno nie dla większości czytelników. Kali potrafi to ciągnąć przez akapit, albo dwa i stawia czytelnika w pozycji eksperta, który przecież wie jakie znaczenie miała utrata zamku Xiapi przez Lu Bu na rzecz Cao Cao. Mam dla Kaliego informację: pasjonaci tematu i tak kupią nowe Dynasty Warriors, niezależnie od Twojej recenzji. Spróbuj natomiast zachęcić nowych graczy, laików, dla których to może być pierwsza styczność. Recenzji Dynasty Warriors towarzyszy kolejny wywiad i to jest generalnie niemały bałagan. Nie rozumiem wątku 120 fps, gdzie najpierw dostaję informację, że "górny limit 120 fps jest osiągalny dla PS5 i PS5 Pro", a zdanie później z kontekstu wynika, że 120 fps jest osiągalne w trybie wydajnościowym, ale tylko na PS5 Pro. Potem natykam się na zdania-potworki w rodzaju: “w grze pojawią się war machines, jak rams czy siege towers”. Pytam sam siebie czy nie dało się przed drukiem przełożyć tego zdania w całości, które brzmiałoby coś w stylu “w grze pojawią się machiny wojenne, jak tarany czy wieże oblężnicze”? Co to za tendencja do wpierdalania angielskich określeń, gdzie z łatwością można użyć polskiego odpowiednika? Tak samo jak wtręty w rodzaju “nie będę pytał o features czy USP”. No skoro nie będziesz pytał, to po prostu pomiń to w druku, bo jeśli zaczniemy wymieniać wszystko, o co nie będziemy pytać, to może zająć cały wywiad. Generalnie bardzo to wszystko niechlujne, jakby wrzucane na ostatnią chwilę. Kwintesencją chaosu jest pytanie o najbliższą serca część Dynasty Warriors, na które Sho nawet nie odpowiedział. Można było je wyciąć i to byłoby logiczne posunięcie dla każdego, kto przeczytał wywiad przed drukiem. Donkey Kong. Wii i WiiU jakie były, takie były, ale każda z tych konsol dostała własnego Donkey Konga. Switch przez osiem lat nie dostał i za to chuj w dupę idącemu po linii najmniejszego oporu Nintendo. Symphonia. Ok, Aysnel, zachęciłeś. W ogóle sporo Cię w tym numerze. Niepozorny, ale aktywny. The Thing. Ok, Komodo, też zachęciłeś, choć miałeś ułatwione zadanie, bo i tak się przymierzałem do powrotu do tej gry. Tails of Iron 2. Ok, Krzysiek, niech będzie, że Ty też zachęciłeś, ale tego akurat się spodziewałem, bo “jedynkę” mam już od długich miesięcy na liście do ogrania. Blade Chimera. Kurwa, przestańcie mnie zachęcać, ok? Deedlit wspominam bardzo miło, więc wkurwiony, ale dodałem kolejną grę do wish listy. Kocham metroidvanie. Civilization VII. W chuju mam tę grę, bo to nie mój gatunek (choć dawałem mu szansę kilka razy), ale recenzję przeczytałem z przyjemnością (Ural miło pisze, choć fragmentami zbyt dużo, albo raczej zbyt dziwnie żartuje, więc sugeruję rozwagę, hehe). A i oprawę graficzną recenzji chciałem wyróżnić, dlatego wspominam. Garten of Banban VII. Wstęp jak u Zaxa! To nie może być przypadek, poczułem tę szpilę (ja, albo Zax), ale w razie gdyby nas wzięto na tortury, to będziemy udawać, że nie wiemy o czym mowa. Ender Magnolia. Jeszcze przed lekturą recenzji oglądałem podcast Darka (Adam, wielkieś mi uczynił pustki w podcaście moim), więc ani ocena, ani wydźwięk wrażeń mnie nie zaskoczył. Profilaktycznie więc zakupiłem Ender Lilies, ukończyłem, a teraz jestem w pełni gotowy na sequel. Do dobrej metroidvanii nie trzeba mnie dwa razy zachęcać. Sniper Elite: Resistance. W kwestii tej serii HIV już przy okazji recenzji Sniper Elite 5 zawiódł moje zaufanie, bo pamiętam, że potknął się tam na kilku elementach i od tamtej pory podchodzę do jego wypocin z ogromnym dystansem, bo wtedy przyłapałem go na zwykłym bajdurzeniu. Retrorecenzja. Nie wiem czyja to zasługa, ale szalenie cenię fakt i umiejętność udanego wpasowania się z retrorecenzją w towarzystwo “nowej” gry z serii, która akurat pojawia się w tradycyjnych recenzjach. SNESowe Donkey Kongi kosztowałem dopiero na emulatorach, ale jest jeden klasyczny, do którego mam ogromny sentyment - Donkey Kong Land III, na Game Boya, którego miałem w oryginale (kupiony w Niemczech!) i mieliłem na swoim czerwonym Game Boyu Pockecie. Wciąż byłem spóźniony o kilka lat, ale dla mnie wtedy to była NOWOŚĆ i pożarła niezliczone ilości baterii “paluszków”. Byłem jedynie ciekawy czy Adam wspomni o niezwykle kluczowym dla mnie aspekcie DK, czyli projekcie poziomów, które przewidują niepohamowany “flow” i wręcz hipnotyzujący gameplay, jeśli wiesz czego się spodziewać. Wstyd się przyznać, ale chyba żadnego DK ze SNESa nie ukończyłem, a dzisiaj mam kurde ochotę. Dzięki Adam, bieżące gry znowu będą musiały poczekać, co? A miałem wrócić do Toy Story 2. Coraz dobitniej dociera do mnie, że prawdopodobnie umrę niespełniony growo. Publicystyka. Ciri. No tak, skoro nie o Wiedźminie, to może o Ciri? Kmiot oszukany, nie wyczuje podstępu. Wyczułem i jestem zniesmaczony, Grabarczyk jest lepszy niż to, więc traktuję ten artykuł jako projekt poboczny i odmawiam jego analizy. Generalnie moje odczucia się nie zmieniają, czyli - jebać Wiedźmina odmienianego przez wszystkie przypadki, zaraz minie dekada od premiery W3, a my dalej o nim i wokół niego opowiadamy te same historie podane innymi słowami. Generalnie więc uprzejmie zignoruję istnienie tego tekstu. Poza tym Krzysiek, jeśli jeszcze raz zamierzasz wspomnieć o tym, że jaskółka jest symbolem wiosny i odrodzenia, to nie ręczę za siebie, ale nie wiem czy gramatura pisma to zniesie. Systemy moralne. Przyjemna, niezobowiązująca przejażdżka po temacie wyborów moralnych. Trochę temat-samograj, bo wybory w grach towarzyszą nam od dekad i materiału z pewnością nie brakowało. Klasycznie już dobór tytułów autorski (a przy tym dość przewidywalny) i każdy czytelnik mógłby dorzucić własne gry do zestawienia, rozbudować go i ubogacić przykładami. No, ale mamy tylko trzy strony, więc choć tekst wyszedł dobry, to niedosyt jest. Dodam jedynie uwagę, że w zależności od poziomu honoru w RDR2, zmienia się również aranżacja niektórych kluczowych utworów muzycznych (np. That’s the way it is; Unshaken). Przestrzenie liminalne. Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale identyczny tematycznie artykuł ukazał się w ostatnim numerze CDA (01.2025). Ciekawy zbieg okoliczności! Rzecz jasna tekst Adamusa ma tę przewagę, że… jest Adamusa. Wady? Nieco za krótki, ale może to tylko moje odczucie, bo przyzwyczaiłem się już do Kacpra w obszernym wydaniu i wszystko co ma poniżej czterech stron, to jakieś małe takie. A przestrzenie liminalne? Wiele da się pod to podciągnąć, ale zauważyłem, że ja… nawet je lubię. Mało która budzi mój niepokój, choć może powinny. Zrozumieć gry wideo. A to Mazziemu bez wątpienia wyszło, od początku do końca. Inspiracja sprawnie poprowadzona w stronę realizacji i niezwykle miło, pokrzepiająco wręcz czytało mi się to sprawozdanie z kursu. A na deser wybrane recenzje, którym nie ma sensu ani powodów cokolwiek zarzucać, skoro pojawiają się tutaj gościnnie i zapewne są pierwszymi próbami autorów w tej dziedzinie. Da się w ich przekładzie wyczuć lekkie muśnięcie pióra Mazziego, ale z racji zacnej inicjatywy nie wypada mi się czepiać. Poza tym autorzy wydają się sympatycznymi ludźmi i fajnie, że mieli również okazję napisać kilka zdań o sobie. To w moim odczuciu zupełnie zmienia to odbiór, dlatego tak zawsze nalegam, by nowi autorzy w PE mieli możliwość się krótko przedstawić czytelnikom. Uniwersalny Żołnierz. Bardzo zacny materiał, który dopiero mi uświadomił, że Uniwersalny Żołnierz chyba rzeczywiście nie miał gry! Zapewne byłaby szrotem takim samym, jak wszystkie adaptacje growe z tamtego okresu, ale kurde, to aż dziwne, że film z takim potencjałem na gierkę akcji (mało wyszukane: idziesz w prawo i strzelasz) został w tym aspekcie zaniedbany. Kochaniec zaimponował mi tym, że potraktował temat szerzej i nie tylko zapewnił garść anegdotek z produkcji, to jeszcze nie odpuścił w kwestii znaczenia filmu dla czasu i przestrzeni, w których się ukazał. Autor miał obawy, że przez wielowątkowość polegnie, ale poszło całkiem sprawnie, chaos został opanowany, a lektura mnie wciągnęła i trzymała od początku do końca. Jakbym zmrużył oczy, to długimi fragmentami mógłbym podejrzewać, że Kochaniec brał lekcje od Adamusa i niech to będzie komplement, bo ostatnio Sebastian ma formę wznoszącą. Dodatkowe słowa uznania za dobór zdjęć. Przy okazji: chciałem sobie wczoraj obejrzeć Uniwersalnego Żołnierza, aby móc teraz jebnąć jakimś celnym komentarzem, ale zgadnijcie: w dobie dwudziestu ośmiu (szacunkowo) serwisów streamingowych, żaden nie ma tego filmu w ofercie. Jest tylko na szemranym CDA, ale… dopiero po wykupieniu usługi Premium. I jak ma nie wrócić piractwo? Final Fantasy VI. Pan Kubica w temacie JRPGów nie musi chyba już nic udowadniać. Fachowiec i pasjonat. Mam wrażenie, że kulisy wielu produkcji ma zakodowane w pamięci, nie musi nawet specjalnie riserczować, te opowieści płyną równym nurtem i zarażają zaangażowaniem na tyle, że ma się od razu ochotę odpalić opisywany tytuł. Śródziemie: Cień Mordoru. No, no, no. Trzeba przyznać, że całkiem zgrabny ten tekst wyszedł Grabarczykowi. Możliwe, że patent z pchaniem mniejszych ciekawostek w towarzystwo grafik sprawdza się całkiem skutecznie i efekty zaczynają być widoczne. Tekst główny zyskał na przejrzystości i utrzymuje dobre tempo, a przy tym widać gołym okiem, że pod kątem riserczu i przygotowania to znów profesjonalna robota bez zarzutu. No i umówmy się, ale ta gra dla fana Śródziemia to wtedy był taki sam dar, jak dla fana Batmana było Arkham Asylum od Rocksteady. Spełnienie marzeń, nawet jeśli nie dało się grać Aragornem, ale smaczków nie brakowało. No i niezapomniane 10/10 od Zaxa, które (hot take) dałoby się obronić bardzo solidnym wykonaniem i innowacyjnym systemem Nemesis. W każdym razie Krzysiek dowiózł bardzo udany tekst, któremu tak naprawdę niewiele mogę zarzucić i cieszę się z tego powodu. Tak trzymać, jest progresik. Ćwiczysz coś? The Thing. Przypominałem sobie ten film raptem kilka lat temu i nadal działa. Pod wieloma względami ponadczasowy i wiem, że nie jest to odkrywczy wniosek wygrzebany spod lodu. A Komodo jak na praktykanta całkiem śmiało sobie poczyna w tym tekście. Jeszcze kilka lat szlifów i będzie z niego solidny autor, któremu będzie można nawet powierzyć jakieś wydawnictwo specjalne pod opiekę. Co mnie najbardziej zaskoczyło, to wątek Nienawistnej Ósemki i jej punktów stycznych z Cosiem. Przyznam, że nigdy o tym filmie nie myślałem w ten sposób, a i dotychczas nie spotkałem się z taką interpretacją. Może za mało się interesowałem filmem Tarantino, ale przy następnym seansie z pewnością będę na niego patrzył inaczej. Generalnie bardzo dobry tekst, kolejny w tym numerze. No i dodatkowe punkty za wstrzelenie się z tematem w okolice premiery gry. Szanuję takie zagrywki. Extreme Plus: Elon Musk. Ten dział z każdym numerem toczy wewnętrzną walkę z samym sobą. Od kiedy znów mam okazję go czytać, to miałem wrażenie, że chwilami jego jakość jest dla mnie jako czytelnika obraźliwa. Ale tym razem jest lepiej. Napisałbym nawet, że jest dobrze. Wreszcie tekst jest JAKIŚ, czuć, że autorski i najwyraźniej przejrzany raz czy dwa, bo nie odnotowałem rażących powtórzeń informacji (co było nagminne w poprzednich numerach). Nadal nie była to jakoś specjalnie porywająca lektura, ale przynajmniej nie sprawiała mi już bólu. Za to wciąż będę narzekał na klucz doboru tematów. Od wielu miesięcy jest jeden: nazwisko sławnej osoby i lecimy. Chciałbym jakiegoś urozmaicenia. Pamiętacie, jak w Extreme Plus były historie serii Metal Slug, Wojowniczych Żółwi Ninja, albo Power Rangersów? Gdzie się podziały tamte ambicje? U Konsolite pod łóżkiem? BAKA. Ja to się w sumie cieszę, że co miesiąc Konsolite zapodaje tylko jeden tytuł, a nie na przykład trzy. Dzięki temu każdorazowo dopisuję do listy tylko ten jeden. Do listy tytułów, których i tak zapewne nigdy nie obejrzę, bo zamiast to robić, piszę na przykład “recenzje” kolejnego numeru PE. A to nie zajmuje 20 minut. Felietony. Zax odhaczył wątek Microsoft Flight Simulator 2024, więc równowaga we wszechświecie zachowana. Mielu mnie rozbawił anegdotką o tym, jak Nintendo stawiało warunki i wymagania, a na koniec stwierdzili, że w sumie to i tak róbcie, co chcecie. Wystarczy rzut oka na eShop, by stwierdzić, że tam nie ma żadnych warunków do spełnienia. Marcellus odhaczył konsumpcjonizm, więc teraz to wszechświat stoi jak skała. Piechota. W 2024 na świecie skończyły się wojny konsolowe. Roger. Już w zeszłym miesiącu był delikatny tease, więc nie jestem specjalnie zaskoczony zapowiedzią, ale jak najbardziej czekam na ten album. Koso? Zawsze szanowałem. Skład redaktorów zaprzężonych do pisania tekstów? TOP i zasłużona elita. Roger? Naczelny PE, współautor nadchodzącego albumu, redaktor naczelny SNES Extreme i tylko te PPE,pl plamą na honorze, hehe. Głos Ludu. Dziękuję Perez za słowa wyjaśnienia. Z całej tej wdzięczności w tym miesiącu pewnie znowu spóźnię tekst. Mam nadzieję, że jakoś dobrze zagospodarujesz wolne miejsce. Listy. Odpowiedź na pierwszy list to nawet nie wiem jak skomentować. Czosnek z ptasim błotem? Co to w ogóle znaczy? Wyciągnięty skądś i bez powodu Gamera? Potem w odpowiedzi na ostatni list stwierdzenie, że to nic złego, gdy ktoś tylko przegląda katalog gier, kilka odpala na godzinkę i usuwa. Dla mnie to brzmi jak syndrom wypalenia, ale co ja tam wiem. Filmy też odpalasz na 15 minut i wyłączasz? Książkę też czytasz 30 stron i bierzesz następną? Ech, czasami ten HIV to nie wiem. Pijany, albo na odpierdol. Słowem podsumowania, bo chyba czas. Kolejny soczysty numer, a widać to przede wszystkim po publicystyce, gdzie praktycznie żaden tekst nie odstaje jakością od pozostałych. Gratulacje i podziękowania ślę w kierunku każdego autora, który dołożył swoją cegiełkę do tego, aby jakość PE była stale na wysokim poziomie. Wiem, że robicie to głównie z pasji, ale niech moja (i innych czytelników) wdzięczność będzie małą, dodatkową zachętą. Buziaki.
-
PSX EXTREME 328 + KALENDARZ GRACZA 2025
Kmiot odpowiedział(a) na Perez temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Nie. To była wersja PC, ale pełniak. Nie, ale przynajmniej obaj autorzy są łysi. -
PSX EXTREME 328 + KALENDARZ GRACZA 2025
Kmiot odpowiedział(a) na Perez temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Coś mi umknęło przy poprzednim numerze: Druga recenzja Nine Sols na przestrzeni 6 miesięcy (pierwsza w #322). Ma to sens? -
Nuclear Blaze bardzo fajne i milutko wspominam. Niedawno chyba wyszło również na PS5 i często jest za grosze w promocjach. Wrażenia wrzucałem TUTAJ.
-
Do paru dzbanków będziesz potrzebował przynajmniej jednego partnera. Jeśli dobrze pamiętam dotyczą one uleczenia innego gracza, pomocy przy przeładowaniu broni z plecakiem, do tego 6 stratagemów w jednym miejscu to też minimum jeden partner się przyda. Wszystkie te multiplayerowe pucharki da się ogarnąć w 15 minut. Nie jestem pewien co do trofeum związanego z ewakuacją pełnego składu na poziomie Hard. W sensie: nie wiem, czy pojedynczego gracza zalicza jako "pełny skład". Cała reszta jest wykonalna solo, niektóre trudniejsze (misja w 6 minut), inne wręcz łatwiejsze (taktyka stealth).
-
Od wczoraj jest dostępna planeta tuż na skraju Gloomu (żółta mgła pokrywająca spory kawałek mapy galaktycznej po stronie robali). Co w związku z tym? Kilka spraw. Dostępne tam misje mają miejsce w biomie miastowym, dotychczas zarezerwowanym dla Iluminatów. Miasta opanowane przez robale prezentują się okazale, wypełnione są gniazdami i porośnięte strukturami terminidów. Nad planetą stale utrzymuje się żółta mgła, która robi nastrój i lekko ogranicza widoczność. Spawn przeciwników jest niezwykle intensywny (wczoraj pobiłem swój rekord co do zabójstw jeśli chodzi o frakcję robali; na 5 poziomie solo łatwo można wykręcić 700-800 ofiar), a ciasne uliczki z jednej strony działają na korzyść, a z drugiej chwila nieuwagi i jesteśmy otoczeni, bo zabrnęliśmy pod ścianę. Pokombinowano też z zadaniami na każdej misji i teraz te dotychczas opcjonalne bywają misją główną (ale są utrudnione), natomiast te, które znamy jako zadanie główne (odpalenie rakiety, tankowanie oleju do pelikanów, badania geologiczne, podnoszenie flagi) trafiają się jako zadania poboczne, choć jeśli wcześniej wymagały kilka kroków (znalezienie kodów startowych, uruchamianie generatora, odpalenie pomp, itd.), to jako zadanie opcjonalne są skrócone do ostatniego etapu. Miła wariacja, choć łatwo z nimi nie jest, bo niektóre w trakcie aktywacji wciąż generują masę robali. No i przede wszystkim mamy też nowych wrogów, a raczej zmutowanych przez Gloom starych znajomych. Małe Scavengery, podrzędne Warriory i ukochane Huntery doczekały się ewolucji na tej planecie, mają dodatkowe czułki i jakieś wyrostki, są znacznie szybsze, agresywniejsze, a po śmierci eksplodują wypuszczając chmurę żółtej mgły, która nas spowalnia, więc lepiej zachować dystans. No i kumulacja takich chmurek potrafi solidnie ograniczyć widoczność. Generalnie jest wyczuwalnie trudniej i tłoczniej, planeta będzie dostępna jeszcze przynajmniej kilka dni, więc polecam obczaić, bo jest rozkoszna. A przecież to zaledwie skraj Gloomu, gdzie mgła nie jest specjalnie gęsta i trochę strach pomyśleć, co dzieje się tam głębiej. Możliwe, że z czasem będziemy zmuszeni sprawdzić.
-
Wydania specjalne - temat ogólny
Kmiot odpowiedział(a) na rodi84 temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Ostatnio takie teorie czytałem w wątku Abandoned. Pamiętacie? -
Jeszcze jakieś nagrody (DICE Awards) wpadły dla Helldivers 2 A tymczasem dzisiaj na serwery wylądował zmutowany przez Gloom typ Robali. Od teraz Stalkery mogą pojawiać się w grupach, są mądrzejsze i szybsze. Natomiast te małe upierdliwce Huntery mogą korzystać z kamuflażu, więc zamęt bywa niemały, bo potrafią wyskoczyć znikąd.
-
Aktualnie głównie sam, ale grywam dość sporadycznie i spontanicznie w losowych porach (ot, cyknę jedną misję i do domu), więc nie chce mi się ogarniać ekipy, a z randomami to loteria i specjalnie mi nie zależy. Moja ekipa z okolic premiery się wykruszyła, hehe.
-
Nie udało się wykonać Rozkazu Głównego i Angel's Venture już z nami nie ma, planeta miała piękny pogrzeb. Czarna Dziura, która kiedyś była Meridią dryfuje w stronę Super Ziemi i najwyraźniej pochłania wszystko, co stanie jej na drodze. Kilka dni temu Helldivers 2 obchodziło rocznicę premiery. Twórcy rzucili w gratisie kilka szpargałów - pelerynki, hełm i połyskliwą zbroję, więc warto zajrzeć, by odebrać. No i nowy warbond to niezłe zabawki dostarczył. Robią bum jak mało co na naszym wyposażeniu.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 236