Przecież "Lód" Dukaja to małe arcydzieło. Już od pierwszych stron zakochałem się w klimacie powieści, jej stylistyce, języku, scenografii. Nie czyta się tego łatwo (łatwo się pogubić momentami w wielu rozważaniach dot. prawdy, nauki, religii, dobra, czasu, polityki), ale narracja jest absolutnie urocza. Dukaj idealnie wyważył proporcje między względnym realizmem (o ile można tak nazwać alternatywny bieg historii i żywotu paru autentycznych postaci), a elementami fantastycznymi. Jego słowotwórstwo i umiejętność tworzenia neologizmów zachwyca. Wątek podróży Transsibem połyka w całości, styl opisu panny Jeleny, jej gestów, charakteru, zachowań rozkochu'je. Jest gęsto od intryg, politycznych koneksji. Jest... zimno. Mróz aż czuć z kartek. Byc może to zasługa rzeczywistego mrozu za oknem, ale odnosze wrażenie, że latem ta lektura może działać przyjemnie chłodząco.
No i jest pan Szczekielnikow ("ładnie to tak, przypier'dalać się do człowieka kulturalnie pijącego?" xd).
"Lód" zawyża poziom polskiej fantastyki.