-
Postów
7 089 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
166
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Spryciarz z tego Praczeta. Książka o tematyce piłki nożnej raczej trafiłaby tylko do męskiej części czytelników, więc dorzucił kobietę jako główną bohaterkę i obserwatorkę wydarzeń. Faceci się cieszą trafioną tematyką, kobiety utożsamiają się z Glendą i jedynie faceci niezainteresowani futbolem mogą poczuć się pokrzywdzeni oraz upośledzeni. Wątek meczu robi dobrze tej książce, problemy egzystencjalne kucharki już mniej i mnie w pewnym momencie zaczęła irytować swoim pier'doleniem, ale za chwilę przyszła w sukurs końcówka z relacją z meczu. Do tego czasu miałem wrażenie, że za mało piłki w książce, ale właśnie wtedy rozpoczął się mecz (od razu skojarzył mi się z "Shaolin Soccer"; dobry film) i zrobiło się naprawdę komicznie. Pratchett ostatnio zdecydowanie... "jak brzmiało to kuchenne określenie?", ach tak - "w dobrej formie".
-
W Matrasie była też zniżka 25%. Może sprawdzę, ale sam rozumiesz... póki co mam co czytać. Szukałem "Białego szumu", ale nie znalazłem.
-
Jestem ponad klasyki.
-
Czytałem. Zawsze kupuję tylko te książki, które już czytałem. Gwiezdnych Wojen też nie oglądałem.
-
Miliard złotych. Nędzników jeszcze muszę drugi tom dokupić, bo nie było ;[
-
<szpan i bukszpan> Ach, te okazje z okazji światowego dnia książki Teraz jeszcze muszę tylko kupić trochę wolnego czasu, by to przeczytać.
-
Tak, wiem, że każdy juz czytał i w ogóle nikogo to, ale czasem mam taki odpał z nudów i oto wyniki: Wątek zemsty hrabiego Monte Christo wielokrotnie pojawiał się w kulturze masowej. Nawet Mezo śpiewa, że żyję tylko zemstą jak Monte Christooo. A skoro Mezo tak śpiewa, to Dumas może poczuć się dumny. Jednak, jak by do tego nie podchodzić, to faktem jest, że Hrabia Monte Christo to klasyk literatury, ba, synonim klasyka literatury, a jego występowanie w kulturze masowej zasadniczo potwierdza tę pozycję i jednocześnie w żadnym przypadku nie jest w stanie mu ubliżyć (a jak wiadomo, hajp nie każdemu służy). Trzy spore tomy (choć pewnie istnieją wydania zawierające całość w jednym tomie), przez które czytelnik przebija się z łatwością, przyjemnością obcowania z barwnym, acz nieskomplikowanym stylem pisarza. [Minimalne spoilery, ale tylko dla kogoś, kto ostatnie sto lat żył w lesie i żywił się szyszkami, bo podstawowe założenia fabularne znane są chyba każdemu] Historia Edmunda Dantesa, naiwnego młodzieńca, któremu w życiu zaczyna układać się tak słodko, że aż do porzygania. I pewnie byłoby tak przez całe kilkaset stron, gdyby sytuacji nie uratowali zazdrośni znajomi Mundka. W wyniku złożonego przez nich donosu, Dantesa powijają z jego zaręczynowego party i wrzucają do ciupy. Ten się załamuje i pewnie by tam zgnił, gdyby nie jego ?współwięzień?, stary klecha, który robi z Mundka mężczyznę. Ta męska piz'da pobiera od starca niezbędną edukację, uczy się fechtunku i w ogóle się ogarnia. Ksiądz zdradza mu także miejsce ukrycia skarbu Ali Baby (czy cuś), a następnie nieświadomie pomaga uciec z pierdla. Dantes dociera do skarbu, staje się obrzydliwie bogaty, po raz pierwszy od czternastu lat się goli i rozpoczyna wdrażanie swojego misternego planu zemsty na ludziach odpowiedzialnych za jego niefart. No i potem już z górki na pazurki. Co prawda tempo po brawurowej ucieczce nieco siada, zastąpione przez konsekwentnie budowaną intrygę, ale w żaden sposób nie można uznać tego za minus. Po prostu Dumas dostosował formę do postawy głównego bohatera, odmienionego po odsiadce w cynicznego, zimnokrwistego mściciela, nieśpiesznie dążącego do katharsis. Lektura należy do tych łatwych i przyjemnych. Nie zatapia się w grząskie grunty filozofii, religii i psychologii. Skupia się przede wszystkim na przygodzie, przechodząc od wydarzenia do wydarzenia, prosto do celu, czasem tylko nieśmiało eksperymentując z chronologią. Na pewno jest to lektura obowiązkowa, niewymagająca szczególnej wyobraźni, przystępna dla każdego, kto znajdzie na tyle wolnego czasu, by przeczesać wzrokiem te tysiąc stron. Poza tym, skoro Mezo mógł przeczytać Hrabiego Monte Christo (śpiewa o nim, więc zakładam, że wie o co bangla), to chyba nie masz zamiaru być gorszy? Z okładki mojego wydania straszy swoim ryjem niejaki Jasiek Mela (kim on, kur'wa jest?). Że niby książka do plecaka (spory by musiał być) i że niby poleca. Poważny minus. Dodatkowo obejrzałem filmową adaptację z 2002 roku z Jezusem w tytułowej roli. Niezła padlina. Odnoszę wrażenie, że scenarzysta przeczytał jedynie streszczenie z Bryka. Omijać z daleka, choć Dagmara Domińczyk rozkochu'je. Szkoda, że nie pokazała piersi. <3
-
Jak bardzo trzeba być smutnym i zirytowanym kibicem, by tworzyć .jpgi, gdzie próbuje się przekonać cały świat, że ręki nie było. Już jest mleko po obiedzie, musztarda się wylała, składu finału nie zmienisz, nikogo nie zmotywujesz do zmiany opinii, pogódź się z tym. Nieważne w jakich okolicznościach, sędzia mógł nawet nie uznać Balceronie 16 poprawnie strzelonych bramek, to nikogo nie interesuje, bo ubaw jest z samego faktu ODPADNIĘCIA BALCERONY i frustracji ich fanów. Podobnie było z brakiem Oskarów dla Avatara. Real 1/8 Madryt był śmieszny, ale z każdym rokiem jest coraz mniej. Po prostu ten sam żart powtarzany wielokrotnie przestaje być śmieszny.
-
No, szczególnie gdy wyobrazimy sobie w jakim humorze musieli być ci żartownisie, którzy włączyli zraszacze. Na pewno otwierali szampana i wpadali sobie w objęcia.
-
Z dwóch drużyn "do odlania" już wolę Inter, bo przynajmniej jest śmiesznie.
-
Ależ pięknie się bronili xddddd
-
Nooo, "zimowy" odcinek Kompanii zamiatał. Cudo.
-
No, niechcący, bo założyłem, że taki fan Fabryki Słów już dawno przeczytał ten filar wydawnictwa ;] Już schowałem.
-
Pan Lodowego Ogrodu poprawny z kilkoma irytującymi elementami Nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, ale przeczytałem bez większych bólów. Poza kilkoma wspomnianymi, irytującymi momentami. No i pewnie zanim wyjdzie ostatni tom, to zdążę zapomnieć większość szczegółów i elementów. A z postami to jest różnie. Podobno naliczają się dopiero od iluś znaków, podobno też tylko w niektórych działach. Uznajmy, że licznik postów jest wyłączony i nie zawracaj sobie nim głowy.
-
Część siódma świetna. Kilka niezłych motywów i smaczków, zarówno zabawnych ("osrałem się" xd), jak i gorzkich. Kolejne epizody mają zdecydowanie zwyżkę formy. Byle ją utrzymano.
-
Tak się wczoraj z nudów pobawiłem tą całą biblioNetką i muszę przyznać, że niegłupio to wyszło. Jakby ktoś nie wiedział, to coś w rodzaju lastFm, tyle że z knigami. Oceniamy parę książek, a system na podstawie tego co czytamy i jak bardzo to nam się podobało, rekomenduje różne tytuły. Co prawda w moim przypadku listę przekłamuje nieco spora ilość ocenionych Pratchettów, przez co nachalnie próbują mi wmówić, że uwielbiam fantastykę, ale każdą pozycję można w dowolnej chwili oznaczyć jako "niezainteresowany lekturą". Potem mozna wciepnąć listę "planuję przeczytać", gdzie wyliczą nam prawdopodobieństwo, że się spodoba. Pierdółkowate to wszystko takie, ale w sumie czasem warto spojrzeć, by znaleźć coś interesującego. Tym bardziej, że recenzje czytelników są moderowane, czekając na zatwierdzenie, więc nie ma lipy i przeważnie są wartościowe. Poza tym, nie zdarzyło mi się, ze jakiejś książki nie było w bazie. No i przy pomocy jednego kliknięcia możemy przejść do zakupu danej pozycji. --------------------- Podobne strony to http://lubimyczytac.pl/ http://nakanapie.pl/ http://www.webook.pl/index.php Choć jak na mój gust to nieco zbyt kolorowo i fejsbukowo tam. http://www.book.hipopotamstudio.pl/ - fajne zdjęcia starych wydań książek
-
Pewnie, że nie jest proste. Szczególnie dobrej. Ja bym bardzo chętnie poczytał jakieś dobre fantasy, nawet od Fabryki Słów. Problem w tym, że nie mam cierpliwości przebijać się przez kilkanaście zapowiedzi miesięcznie, które często brzmią bliźniaczo i nie zawierają żadnego unikalnego elementu. O ile kiedyś jeszcze odwiedzałem ich stronę, obserwowałem nowości, tak w pewnym momencie dałem sobie spokój.
-
Wujaszek JJ napisał "Poniedziałek". To nasz GURU. I nie stresuj się, bo daleki jestem od odradzania Ci czytania książek z Fabryki. Czytaj, skoro Ci się podobają. Teraz to i tak najważniejsze, że w ogóle czytasz, bo czytelnictwo w Polsce, jak wiadomo, leży w głębokim gównie.
-
Aaa, już wszedłem na temat, to coś napiszę. 1. Kłuje w oczy brak starej gwardii. Wiem, że to już od dawna i w ogóle, ale dopiero jakoś w tym numerze to do mnie dotarło. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z zebrania. Abstrahując już od afery koperkowej z odejściem Hiva, to w numerze całkowicie brak Kosa i Myszaqa (pomijając Region filmowy), jedynie Kali jeszcze jakoś przędzie. To nie pretensja, czy krytyka. Jedynie moja refleksja. Na dobrą sprawę połowa "stopkowych Zgredów" to martwy temat. 2. Powinniście ograniczać Pigułę. W związku z ppe.pl oczywiście. Skupić się na najistotniejszych, krótkich njusach, a te pierdółkowate sobie darować i wrzucać je na ppe. "Co nowego" w magazynie całkowicie poświęcić obszerniejszym materiałom. 3. Jakoś nigdy nie zwracałem na to uwagi, ale tym razem zauważyłem. "Dom zły" wg Myszaqa w dodatkach ma jedynie zwiastuny. To dziwne, bo na moim DVD są jeszcze materiały "making of - zima", "making of - jesień", "making of - efekty specjalne" i fotosy z planu. Nie wiem, może nabyłem jakiś inny film pod tytułem "Dom zły", ale zastanawiam się po jaki plaster ta ocena dodatków, skoro jest na tyle nierzetelna. Pewnie nie tylko w tym przypadku, ale nikt na to nie zwracał wcześniej uwagi. Być może Myszaq miał rzeczywiście jakieś wydanie jedynie ze zwiastunami, ale w związku z tym pytanie jest tym bardziej aktualne - po cholerę ocena dodatków, skoro albo jakoś nikt się nie przyłożył, by je sprawdzić, albo te zależą od edycji czy wydania? Poza tym, jest raczej ok i lektury styka mi na miesiąc.
-
Ja to w ogóle odnoszę wrażenie, że każdy początkujący, młody autor najchętniej chwyta się fantastyki, bo to łatwe. Damy jakiegoś smoka, parę elfów, upadłego anioła, magiczny artefakt, złego czarownika, zadymioną karczmę w błotnistej wiosce zakapiorów i brodatych drwali, opakujemy to w jakąś fabułę, gdzie drużyna chodzi po świecie i szuka guza, niekoniecznie oryginalną, może być z dziurami logicznymi, bo przecież to fantastyczny świat i fantastyczni bohaterowie, więc nie muszą się zachowywać sensownie i realnie. Wyślemy to do Fabryki Słów, tam prawdopodobnie nikt nawet tego nie przeczyta, ale stworzy fajną okładkę, okrzyknie "zaskakującym debiutem młodego autora", porówna do Wiedźmina i wyda wraz z pięcioma innymi debiutami w tym miesiącu. Takie trochę Radio Eska wśród wydawnictw.
-
Ale Ty, Krzysiu, oglądasz i podniecasz się od kilku lat Smallville.
-
No tak, ale Ameryki nie odkryłeś, bo schemat to już każdy głupi zauważy po kilku odcinkach. I zauważył. I pochwalił się spostrzeżeniem w tym temacie. Mnie raził w pewnym momencie, ale potem się z tym pogodziłem i jakoś mi nie przeszkadza od dłuższego czasu, bo najczęściej jest po prostu tłem relacji między postaciami. Nowy epizod fajny z założenia. I w ogóle jak zwykle przyjemny.
-
No kur'wa, wreszcie polecieli na ostro w 5 epizodzie. Szósty zapowiada się krwawo.
-
Tak jakby rzeczywiście to kogoś interesowało ile wygrałeś. Gdyby każdy tak zaczął się szczycić....
-
http://hotfile.com/dl/36742679/68eee84/Pickin_On_Series_-_2007_-_Bluegrass_Tribute_To_Offspring_Americano.rar.html