-
Postów
7 089 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
166
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Stare, ale co tam. Może ktoś nie widział. Karne z pełnym pęcherzem podobno nie wchodzą. Poza tym, te dwa są piękne xd Takie słodkie
-
Przesłuchałem ze trzy razy (tak spokojnie, raz dziennie). Początek nawet fajny, pierwsze cztery kawałki nawet wchodzą, ale potem robi się jakoś smutno, zbyt bezpłciowo. Ogokozo w sumie dobrze to ujął i w związku z tym płytę tę kupią jedynie starzy fani Ofszpringuf, a nowego nikogo do niej nie przyciągnie. Jest słabo i piszę to ja - fanboj, któremu nawet dwie poprzednie płyty się jako tako podobały. Wracam do Americany/Ixnay/Smash. Nowej płycie zabraknie przede wszystkim sentymentu, dzięki któremu wraca się do poprzednich. Do tej nikt nie wróci [ * ]
-
Janol, cieszyłeś się wraz z Królikiem Rożerem z brameczki? Nie unikaj tego tematu. Co sądzisz o Rożeże?
-
Chyba raczej Ebi, Bąk i Lewy. Saganowski bardzo pozytywnie, biegał jak dziki pomagając Wasilewskiemu w obronie.
-
A mi się wydaje, że jakiś Polak wysiudał Hołarda Łeba ze zmywaka w Anglii, więc ten postanowił się zemścić.
-
Tych obrońców bywa i pięciu, więc trzebaby zaatakować dwoma, trzema zawodnikami, a o to najwyraźniej chodzi Grekom. Udany dzień. Najpierw Hiszpanie, bezlitośnie rozpykali Ruskich, utrzymując poziom wczorajszego meczu Oranje. Czysta poezja, swoboda w poruszaniu się z piłką Xawjego i Ińjesty imponowała, podania z pierwszej piłki, zagrania z klepy, dryblingi, markowanie strzałów (w jednej akcji położyli bodaj trzech ruskich samym markowaniem), ogólna finezja w grze, czyszczący z tyłu Puziol - najlepszy, obok wczorajszego, mecz póki co. Potem przyszła pora na Greków - Glezgoł Rejndżers Mistrzostw Europy i jak można było się spodziewać, grali te swoje smunte podania między siedmioma obrońcami. Normalnie aż się przykro robiło oglądając to i chyba tylko sami grecy kibicowali tej drużynie. Potem śliczna bramka Ibrahimowicza, kompletna nędza przy drugiej (cud, że to wpadło) i je'bać Greków. Nadal zadziwia Ljungberg swoimi umiejętnościami rozgrywającego i utrzymaniem się przy piłce, a Larsson przeglądem gry. Pozostaje się cieszyć, że Szwedzi skarcili te kalectwa, bo remisu bym nie zniósł.
-
Dyskografia, gdyby ktoś był zainteresowany, albo chciał powspominać http://www.alternative2punk.com/2007/05/of...iscography.html
-
Coś w tym jest, bo sam stęskniłem się za tym klimatem dużej imprezy (MŚ 2006 ze względu na wojsko nie odczułem prawie wcale) i mi tego brakowało na tyle, że teraz codziennie siadam po 18 przed TV i siedzę do 23 chłonąc kolejne mecze. Nie rozpamiętuje też żadnego z nich dłużej jak kilka godzin "po", czy to mecz Polski, czy Rumunii, bo to niezdrowe i już nastawiam się na następne spotkania. Zero stresu, zero bajkopisarstwa "Co by było gdyby", pjur gejm. Bo to jest tak, że to mecze są najważniejsze, a nie psioczenie dziennikarzy, wszak im za to płacą. A prawda jest taka, że obecnie obracanie się wokół Podolskiego jest najbardziej chwytliwe. Ja bym już sobie i jemu dał spokój, bo zaraz Hiszpanie :slinotok:
-
Z sędziami.
-
No, ja też się zdziwiłem, gdy Ghost wrzucił singiel. Myślałem, że gdzieś zaćpali i umarli, a tu płyta pyk.
-
W sumie trochę się pośpieszyłem z wrzuceniem linka do ogólnego tematu (ale od czego są moderatorzy, c'nie, choć ten pewnie tam nie zawadza), bo kapela na tyle znana, że chyba zasłużyła na osobny temat. Darzę ich ogromnym sentymentem, a kaseta z Amerikaną była pierwszym oryginalnym wydawnictwem jakie kupiłem. Dziwnym trafem podchodzi mi od nich praktycznie wszystko, nawet 'Conspiracy of On'e i 'Splinter', choć na 'Ixnay on a Hombre' i 'Americanę' nie ma penisa. Tak sobie myślę, że chyba jestem fanbojem. Dla porządku cytat: http://rs336.rapidshare.com/files/12126052...vance_-2008.rar Podobno jest nieźle, jeszcze nie słuchałem, ale mam na nich na tyle dużą tolerancję, że nawet Splinter mi się podobał. Zapraszam do dyskusji. Pozdrawiam. Dawniej masło.
-
The Offspring - Rise and Fall Rage and Grace (2008) Ukradzione z peb.pl: http://rs336.rapidshare.com/files/12126052...vance_-2008.rar Podobno jest nieźle, jeszcze nie słuchałem, ale mam na nich na tyle dużą tolerancję, że nawet Splinter mi się podobał.
-
Teraz się przyznajecie, przed meczem byście się nie przyznali;]. Oj tam, nie prowokuj ;] Ja w okresie 98-2000 kibicowałem im non stop, ale chyba każdy miał momenty gdy kibicował jednej drużynie przez kilka lat. Z czasem optymizm opadał, a że nie było to kibicowanie fanatyczne to najzwyczajniej w świecie przeszło. Za to Hierro płaczącego po meczu z Bułgarami nie zapomnę. Dzisiaj Holendrzy najzwyczajniej w świecie podobali mi się pod względem stylu gry, tak jak cztery lata temu Czesi - nie zauważyłem tendencji "byle nie stracić" więc ich chwalę. Drugi mecz może wszystko zweryfikować, ale prawda jest taka, że to właśnie ten mecz pobudził mnie najbardziej. A co do Francji zależności Zizou-Ribery to chyba temu drugiemu brakuje momentami opanowania z którym na relaksie mógłby wypłacić przeciwnikowi strzała w klatę z bańki. Zidane miał w sobie zdecydowanie więcej z przywódcy, a poza tym nie rozumiem Domenecha i jego decyzji o nie wpuszczeniu Henry'ego. I Djorkaeff'a i Deschamps'a.
-
Mam takie same odczucia. Jeszcze 10-12 lat temu biegałem po podwórku w koszulce Ronalda De Boera (amatorsko zrobionej, techniką wyklejanki, ale w jakimś pseudo profesjonalnym studio - ot, dostarczyłem im pomarańczowy t-shirt, a oni nakleili na niego srebrną 6 i r. de boer, ale szpan był) i obok Hiszpanów zawsze najbardziej ich wspierałem. Od kilku lat doszli do tego grona Szwedzi (potrafią zawodowo grać), ale aż przyjemnie się oglądało dzisiejszych Oranje. Drużyna praktycznie kompletna, bez słabego punktu, od starego pryka Van Der Sara, po kompletną młodość przeplataną z średnim wiekiem piłkarza w polu (pomijając Van Bronkhorsta). Włosi praktycznie pływali po tym boisku nie wiedząc za co się chwycić i może rzeczywiście tego Kanawaro zabrakło w obronie, choć to Słoik jest specem od Makaronów i stwierdził, że on i tak niepotrzebny xd Życzyłem sobie jakiś sensacyjny wynik typu 4:0, w kilku sytuacjach niewiele zabrakło, ale i tak jest dobrze. Po raz kolejny wychodzi na to, że forma na Ełro nie równa się formie z eliminacji, czy towarzyskich spotkań, a już na pewno nie ekipie na papierze. teraz czekam tylko na to, co pokażą jutro Hiszpanie i Szwedzi.
-
Wy tu pitu pitu o ksionszkach, a trzeci sezon czeka. http://www.popcorner.pl/popcorner/1,81588,...e_wrzesniu.html
-
Chyba nie cały, bo Rossi startował chyba z 9 miejsca, a Stoner z 1go. W sensie, od momentu gdy Rossi dojechał do czołówki. A kaski i wdzianka zmienia, bo się nudzi i mu głupawka odbija.
-
Ale zdecydujcie się, bo opinie dotyczące tego jednego meczu pojawiają się w trzech tematach, a skakać mi się nie chce. Aha, mecz był ciekawy.
-
Szałowe różowe rękawki.
-
No i nadrobił. Rossi ostatecznie drugi, Pedrosa całkowicie poza zasięgiem (osiem sekund z przodu i kontrola przewagi do mety). Szkoda, że po raz kolejny najciekawsza walka była nie o lidera, lecz za jego plecami. Rossi i Stoner cały wyścig jechali obok siebie, czasem dla draki zmieniając się pozycjamii kamery były skupione przede wszystkim na nich. Ostatecznie hamowanie Jamahy wygrało z prędkością Dukati.
-
Geeralnie mecze z grupy "austriackiej" są Borka i Kołtuna, więc tak czy srak należy się ich spodziewać.
-
IMO moja maskotka lepsza.
-
Reasumując, najbardziej gejowski koncert ewer i ever.
-
W 2006 roku też nie zdobył tytułu, więc dwa lata przerwy. No fakt, zapomniałem o Haydenie. Tak czy srak, Rossi zdecydowanie prezentuje najwyższą i najrówniejszą klasę, przez wszystkie sezony. Zawsze w czołówce. Ale coś jest nie tak z tym MotoGP, bo nawet o dalsze miejca często nie ma emocjonującej walki. Generalnie nudny sezon póki co, choć klasyfikacja na to nie wskazuje.