-
Postów
7 091 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
166
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Dobra, może nie tak "właśnie", ale ukończyłem. Silent Hill 3 [PC] Moja saga nadrabiania Silentów wolnym tempem, ale posuwa się naprzód. Prawdopodobnie i tak zdążę ograć wszystkie, zanim Konami dopuści do wydania SH2 Remake, bo pieszczą się z tym jak matka z łobuzem. Nie narzekam, mam w co grać. Do Silent Hilla 3 jest obecnie mocno utrudniony dostęp, więc trzeba sobie radzić nieco na okrętkę i nie do końca legalnie. Zapomniałem już jak to jest, więc dzięki Pan Bzduras. Klasycznie w zgodzie z moją ideą grania w Silenty: instalacja na laptoku, podłączenie do TV, słuchawki na uszy, pad w dłoń, ciepłe mleko na uspokojenie nerwów i gramy. Koniec końców zdecydowałem, że będę grał w prawilnej rozdzielczości 4:3, tak jak gra była tworzona. To tak uprzedzając pytania na temat autorskich screenów, którymi są zdjęcia TV. A teraz do rzeczy. Czy wy tam w tym Konami byliście wtedy kurwa normalni? Yamaoka, wstań. Czy ciebie już do końca popierdoliło na tym mikrofonie? Ja nie wiem, czerpiesz z tego jakąś niezdrową satysfakcję? Bawi cię to tam w ostatniej ławce? Wchodzę do pomieszczenia, a moje uszy są atakowane istną kakofonią dźwięków. Niezbyt przyjemnych, wprawiających mnie w niespokojny nastrój, urządzających mi orkę na polu psychiki. To głównie przez ciebie, Akira, siedziałem nad tą grą bity miesiąc, bo musiałem sobie dawkować te twoje chore aranżacje. Okej, nie do końca prawda, bo miałem ograniczone możliwości podłączenia laptopa do TV, stąd ośmiogodzinny tytuł zajął mi tyle czasu. Kwestia dyscypliny i odpowiedniego nastroju do gry, który nie zawsze chciał nadejść. Ale udało się, choć nadal uważam, że SH3 to kolejny krok w stopniu zwyrodnienia twórców. Przede wszystkim dźwięki. No to jest jakaś masakra na mojej wrażliwości. Yamaoka postanowił się ze mną nie pieścić, wrzuca kolejny bieg, a ja jestem podwójnie niespokojny. Przy czym podoba mi się. Czysto masochistycznie. Ten ciężki tupot kogoś piętro wyżej, ten łomot dźwięków, gdy wchodzę do pomieszczenia pełnego wrogów, jęki za drzwiami, które za chwilę będę zmuszony przekroczyć (albo co gorsza, mogę się opcjonalnie cofnąć, ale czy chcę zaspokoić ciekawość?). Zgrzytanie, chrobotanie, żadnych przyjemnych tonów. Atakują mnie zewsząd, zwiastują głównie kłopoty. Jebać cię Yamaoka, zrobiłeś dobrą robotę. Co poza tym? Łatwo wyczuwalna zmiana nacisku gameplayowego. Więcej wrogów, więcej potencjalnej walki, ale kompletnie nieopłacalnej. Dlatego z grubsza omijanej i unikanej. Buduje to klimat zastraszenia i zaszczucia. Pistolet jest kompletnie niewydajny, amunicji mało (grałem na normalu), w byle stwora trzeba władować 3/4 magazynku, lepiej polegać na broni białej, ale obsługa tej jest jak zwykle toporna do kwadratu. Więc większość rozgrywki siłą rzeczy polega na lawirowaniu między wrogami co gwarantuje ciągłe napięcie i ma swoje zalety. Co przyjąłem z miłym zaskoczeniem, to znacznie większa liniowość miejscówek. A raczej wyraźne ograniczenie biegania po Silent Hill. Umówmy się - miasteczka znanego z poprzednich odsłon tutaj nie ma. Dostajemy jego mały (choć znajomy) fragment, ale poza tym gra jest na wskroś liniowa, podążamy od miejscówki do miejscówki i o ile "wtedy" ktoś mógł to uznać za wadę, to ja w sumie przyjąłem z drobną ulgą. Tym bardziej, że lokacje nie mają się czego wstydzić. No, może poza metro, najwyraźniej pełniącego rolę kanałów w kontekście serii. Pomijając te drobne potknięcie jest tip-top, potwory działają na mój układ nerwowy, choć to dałny pod względem AI, ale są brzydkie jak lewaczki od Figaro, więc mnie deprymują skutecznie samą swoją obecnością. Jest coś niezwykle satysfakcjonującego w eksploracji tego zwichrowanego psychiką bohaterów świata i odznaczania kolejnych zamkniętych drzwi na prostej, wręcz rysowanej dziecięcą kreską mapie. Każda informacja o tym, że "zamknięte" nie są takim rozczarowaniem i całkowitą stratą czasu, gdy przynoszą dodatkowe informacje na mapę. Znacznie ułatwiają dalszy etap zwiedzania i sprzyjają metodycznemu graniu. A ja takie preferuję. Głupotka, ale praca z mapą w cyklu SH zawsze mnie zadowalała i cieszę się, że SH3 trzyma fason w tym względzie. Fabuła. Odbieram ją dość sentymentalnie, bo wyraźnie uderza w tony bliższe SH1, niż SH2. Stwierdzenie oczywiste z co najmniej kilku względów, ale przede wszystkim nie można już SH3 swobodnie potraktować w oderwaniu od serii. Kontynuuje ona wątki i cóż, warto a nawet trzeba znać fabułę SH1 przed przystąpieniem do rozgrywki. Tradycja serii, czyli drewniane dialogi nadal goszczą w SH3. To znaczy nie są one o tyle źle napisane, co dramatycznie i nienaturalnie odegrane. Ale myślę, że taki już mamy klimat i Bloobery pewnie urządzają ostrą burze mózgów jak to ugryźć. Czy uda się nawiązać do nastroju bez drewnianych dialogów? A Yamaoce wybaczam znęcanie się nade mną dźwiękami, bo jednocześnie dostarczył kilka wokalnych utworów, których od lat trudno mi wyrzucić z pamięci. Teraz je usłyszałem w grze i wciąż działają tak samo intensywnie. Wspaniałe. Letter from the lost days w trakcie sceny w samochodzie, You're not here czy I Want Love to są destruktory wrażliwości i nie mogę o nich nie wspomnieć. Majstersztyki. Czy jestem zadowolony z SH3 w perspektywie gracza, który dopiero nadrabia serię? Jak najbardziej. Nie zmuszała mnie po raz trzeci do biegania po tym samym mieście, więc już istotny plus. Grę trochę zniosło w kierunku "ilość wrogów, nie jakość", co nie do końca odpowiada moim preferencjom, ale od tej serii nie oczekuję podkładania się pod moje oczekiwania. Ona ma mnie niepokoić, być niewygodna i uwierająca. Dzień, w którym zacznę się z nią czuć komfortowo będzie jej ostatnim dniem.
-
Szybko poszła lektura, to chyba dobrze, co? Oczywiście wynika to też z faktu, że tak naprawdę treści do czytania jest w Sega Extreme znacznie mniej, niż tradycyjnym PE - duże screeny zagarniają sporo miejsca, niemała czcionka też robi swoje, do tego sporo reklam (aktualnych i tych starych, klasycznych), plakat i koniec końców samej lektury tutaj zauważalnie mniej. Czy to wada? Niekoniecznie, bo traktuję te numery trochę ulgowo, może nawet przez pryzmat kolekcjonerski - mają być ładne, sentymentalne i pobudzać we mnie tęsknotę do tamtych gier. Przeliczanie wartości kolejnych stron na konkretne kwoty pozostawię innym agentom. Byli tu już tacy. Czystość i schludność czasopisma, to pierwsze co rzuciło mi się w oczy. Białe tła, czarna czcionka, prostota przyjemna dla oczu. W nowoczesnym magazynie zwiastowałoby to amatorkę, ale oczywiście mówimy tutaj o czasopiśmie w dużym sensie wzorującym się na tamtych czasach i próbującego nas tam z powrotem przenieść, więc szata graficzna trochę w tym pomaga. W zamierzony sposób lub nie. Raczej nikt na czytelność czy konsekwencję artystyczną narzekać nie powinien. Jedyną kontrowersyjną kwestią pozostaje ta z umieszczeniem tytułów na prawej stronie, choć osobiście zwróciłem na to uwagę dopiero jak w temacie ktoś napisał. Widziałem, ale się nie zastanawiałem nad tym. Ot, uznałem, że taka wizja "składacza" Konsolite. Niecodzienna, ale zdarzało mi się już takie pisma czytać. Wyjaśnienie o tym, że "prawa strona jest ważniejsza" przyjmuję do wiadomości, ale ja chyba zawsze dwustronicowe artykuły traktowałem jako całość, na zasadzie rozkładówki czy plakatu. Umieszczenie na nich napisów to indywidualna wizja artystyczna. Byle treść w kolumnach była intuicyjna. Tutaj zwykle jest, poza paroma wyjątkami (które wypunktuję w swoim czasie). Najboleśniejszym cieniem na Saturn Extreme kładzie się rzecz jasna korekta, a raczej jej brak. Trzeba to napisać, bo chwilami treść jest wrzucona na stronę na surowo i wyraźnie nie poświęcono jej nawet minimum uwagi. Każdy, kto po prostu raz przeczyta niektóre materiały, to z miejsca wyłapie literówki, bo te potrafią być jak ten bebech - ogromne. Błędy gramatyczne, ortograficzne (raz jest klatkaż, innym razem klatkarz), wolność i swoboda w podejściu do interpunkcji (sam Konsolite w jednym zdaniu nie stawia przecinka przed "że", za to stawia przed "i"). Czyja to wina? Cóż, tak naprawdę każdego po trochę. Autor powinien się do wysyłanego tekstu przyłożyć na tyle, by w miarę własnych możliwości ograniczyć pracę korektorowi. Kurwa, nawet ja poświęcam dodatkową chwilę na lekturę posta przed opublikowaniem go na jebanym forum, aby nie uprzykrzać życia czytającym. A tutaj mówimy o publikacji na papierze, w czasopiśmie. Przeczytałbym dwa razy i na następny dzień jeszcze raz, dla pewności i czystego sumienia. To nie dziennik, że już musi iść do druku, tym bardziej, że jak ktoś wcześniej pisał - terminy oddawania tekstów były raczej łaskawe i nikt nie gonił na GG "gdzie są teksty?!". Pierwszymi winnymi są więc sami autorzy i nie jestem w ogóle zaskoczony, że najmniej literówek znajdujemy w tekstach Piechoty, bo chłop pisać sprawnie raczej potrafi (dla polonisty to kwestia honoru, by pisać poprawnie), a i przed wysłaniem pewnie przejrzał swoje teksty jeszcze raz. Na tej samej zasadzie możemy poszukać literówek w tekście Adamusa o Segacie. Nie znajdziemy ich. Ciekawe dlaczego. Drugim winnym jest redaktor naczelny, bo jest - no właśnie - redaktorem i jego zadaniem jest m.in. przejrzeć te teksty przed puszczeniem ich do druku. Nie musi być orłem z gramatyki czy stylistyki, ale te rażące błędy powinien wychwycić i natychmiast poprawić, bez zdawania się na korektę. Konsolite wziął winę na siebie, choć wyczuwam w tym drobny przekąs. A nie powinno go być, bo tak - też jest winny. Pismo powstawało kilka miesięcy, można było to tak zaplanować, aby nie robić tego na ostatnią chwilę. Bo pismo schludne, a nasrane literówkami. Duża szkoda dla ogólnego wizerunku. No i trzeci winny - korekta. Z tym, że najwyraźniej jej nie było, więc czy powinniśmy ją winić? W stopce widnieje pani Ewa Łapińska, ale obstawiam, że niektórych tekstów nawet na oczy nie widziała. Bo gdyby widziała, to nawet od niechcenia by poprawiła. Nie wiem co się tam wydarzyło. To znaczy wiem i na podstawie tych informacji zakładam, że doszło do dużego nieporozumienia na linii komunikacyjnej, a głównym winowajcą jest najwyraźniej sabotujący projekt pośrednik komunikacyjny, hehe. Co nie ściąga winy z dwóch wcześniejszych instancji. Przejrzyjmy wreszcie numer. Hyde Park jest w tym przypadku podwójnie istotny. Bo dostajemy grupę nowych autorów i dobrze, że jest miejsce, gdzie mogą się krótko przedstawić. Tego mi często brakuje w PE, gdzie nowy recenzent czy publicysta potrafi pisać do magazynu przez kilka miesięcy i wciąż nie wychodzić spod stołu, by się przedstawić. Idea działu jest powszechnie znana i swobodna, więc nie wypada mi się czegokolwiek czepiać. Ładne zdjęcie Adam. Sega Lord X. No w sumie miły akcent i fajnie, że udało się zachęcić kogoś z szerszymi zasięgami do napisania dla takiej niszy. Chociaż ja typa w ogóle nie kojarzę, ale na mnie nie zwracajcie uwagi xd Test sprzętu. Kurde, bardzo sensowny i pouczający dział. Szczególnie ten współczesny pad naśladujący saturnowego. Z mojej perspektywy bardzo dobrze wiedzieć, że coś takiego istnieje w razie gdybym nielegalnie postanowił ograć coś z biblioteki konsoli. Łamanie Saturna traktuję jako mniej przydatną ciekawostkę z racji tego, że konsoli kupować dla ewentualnych kilku gier nie planuję. Może większą wartość będzie reprezentować dla posiadaczy sprzętu, którzy do tej pory nie brali pod uwagę łamania. Rzetelności materiału tez oczywiście nie ocenię, ale tematyka wydaje mi się jak najbardziej na miejscu w tego rodzaju czasopiśmie. Choć osobiście wolałbym jakiś przegląd emulatorów, hehe. Recenzje. Mięsko. Jak łatwo było przewidzieć, odnotowałem kilka gier, które przy sprzyjającej okazji chciałbym ograć. Rzecz jasna Panzer Dragoony (wszystkie), pewnie Daytonę, bez wątpienia Nights, ewentualnie Radiant Silvergun, Keio Flying Squadron 2, The Story of Thor 2 i Burning Rangers. To tak dla zaspokojenia ciekawości. A same recenzje? Raz lepsze, innym razem gorsze. Deprymowały mnie literówki i bolesne błędy gramatyczne czy stylistyczne. Po prostu wytrącały mnie z rytmu lektury i odwracały uwagę od najważniejszego. Co mi się podobało, to że część recenzji zawierała cenne informacje na temat tego, gdzie można dziś ograć dany tytuł - czy dostał porty, a jeśli tak, to które z nich są najlepsze. Bardzo to doceniam, bo zakładam, że autor musiał poświęcić chwilę, a możliwe też, że własne finanse, by to zweryfikować. Jak już wcześniej w temacie wspomniano, brakuje nieco jakiejś ramki informacyjnej na temat danego tytułu. Może rok wydania, developer, ilość graczy (recenzja nie zawsze uwzględniała, albo robiła to niejasno). Niektóre recenzje miały też dziwnie wlany na stronę tekst, gdzie kilka zdań potrafiło się gubić między screenami, co skutkowało momentem na szukanie wzrokiem dalszej części treści (Virtual On, The Story of Thor 2), a Last Bronx to już w ogóle mam wrażenie, że wizualna kiszka. Na ogromny plus bez wątpienia starannie dobrane screeny, duże i wyraźne + Honey atakująca pośladkami (wyczuwam niezdrową fascynację autora). 100% sukcesu osiągnąć się nie udało, bo niektóre ze zrzutów są dość niewyraźne w druku (Quake), zdarzają się duble (Sega Worldwide Soccer 97, Die Hard Arcade)), ale ogólne wrażenie bardzo pozytywne i idea słuszna. Treściowo jak wspomniałem - jest różnie, a jedyna recenzja Kaliego może nie jest zła, po prostu jest inna i rozmija się nieco z wydźwiękiem pozostałych. Trybut, nie opinia, jak ktoś słusznie zauważył. 10 fanowskich tłumaczeń sprawiło, że do potencjalnych gier z recenzji dorzucę kilka tytułów z tej listy. Może Linkie Liver Story. Ale to już poza priorytetami. Ogólnie trzeba oddać Dżujowi, że bardzo się wczuł w tworzenie tego magazynu i chyba wreszcie miał okazję wyrazić swoją skrywaną miłość do Saturna. Gdyby Saturn Extreme było tortem, to Dżujo skroił ładny kawałek. Lunar. Bardzo solidnie ze strony Mazziego. Nie ukrywałem nigdy, że nie jestem fanem jego stylu, ale doceniam wiedzę, przygotowanie i pewną rzetelność. Do Lunara mnie nie zachęcił, ale lektura przyjemna (i bez literówek). 4 błędy Segi to dość skrótowe ujęcie tematu, ale chyba oddające istotę sprawy? Nie wiem, nie śledziłem tego nigdy dokładnie, więc wierzę na słowo. Natomiast alternatywna historia to już taki swobodny fanfik, bez większej wartości. Traktuję to jak horoskop w młodzieżowych czasopismach z lat 90. Powstanie Panzer Dragoon. Intrygujące. Mam wrażenie, że gdzieś już czytałem podobny tekst (PE? PE Extra?), bo nie wszystko było dla mnie świeżymi informacjami. Ale jest starannie, ciekawie, z perspektywy odpowiedniego fana. Bo takie rzeczy powinni pisać fani, by można było się od nich zarazić pewną pasją do gry czy serii. Konsolite tutaj osiągnął mały sukces, bo ja łyknąłem jego zajawkę i od tej chwili na Panzer Dragoona mam wyczuloną uwagę. Jak trafi się okazja, to biorę. Segata Sanshiro. Pan Kacper i wszystko jasne. Całość przygotowana tip-top, nawet screeny dobrane z uwagą (fotostory w Bravo się przypomina). Nie muszę oglądać reklam, a już mam wrażenie, że je widziałem. Odpowiedni człowiek na swoim miejscu. Sega mail. W sumie wyszło lepiej, niż zakładałem. Ale Konsolite zapewne zakładał cztery strony, stąd na kolejnych dwóch raczy nas radosną twórczością forumowiczów, nie zawsze sensowną. Pan Grzybiarz i jego "mmm cycunie" doskonale oddają klimat. Potem lecimy trochę zapychaczami w postaci reklam i nagle koniec. Jak oceniam całość? Wpisuje się w moją opinię o Saturnie jako konsoli - fajne, ale wolałem Pegasusa (Extreme). To znaczy mam wrażenie, że ten projekt był przede wszystkim niemałą szkołą dla Konsolite, który być może zbyt wiele wziął na swoje barki. Redaktor naczelny, składacz, recenzent, ogarniacz spraw. A przecież to zajęcie czysto hobbystyczne. Rzecz w tym, że jeśli twoja idea zależy w dużej mierze od innych ludzi i ich chęci współpracy, a nie wyłącznie od ciebie, to trudno się śmiać w cyrku. Dla Rogera to codzienność, Konsolite pewnie teraz też ma nowe doświadczenia, niekoniecznie pozytywne. Ale też z większą wyrozumiałością spojrzy na funkcję Rogera. Niemniej uważam, że Saturn Extreme jest wydaniem bardzo ważnym, poszerzającym horyzonty wielu graczom (chcącym poszerzyć horyzonty) i niezmiennie doceniam, kibicuję, dziękuję, pozdrawiam.
-
To te z których Ci nie wysłali, bo mieli urlop?
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
-
Pamiętam głosy niezadowolenia i sceptycyzm, gdy pokazano Metroid Dread, a okazało się, że wyszła kapitalna gierka. Tutaj może być podobnie, o ile ktoś zadba o satysfakcjonujące, responsywne sterowanie, doda trochę autorskich pomysłów, nie spierdoli walki i zaprojektuje odpowiednio mapę świata. W tym widzę potencjalne problemy, nie w oprawie czy designie. Gameplay wygląda zachęcająco, niewiadomą są tylko odczucia z niego płynące. Jedyna gra Ubi, o której mogę napisać, że "czekam".
-
Jest też w treści recenzji. Wystarczy przeczytać dwa pierwsze zdania.
-
Chyba szukasz nie w tym gronie, co trzeba. Chodzi o autora recenzji, o której mowa.
-
Powiedzmy, że jak on ukraść krowę, to dobrze. Jak jemu ukraść krowę, to źle.
-
Ciekawe kto jest autorem. <przegląda swój egzemplarz> O boże, o kurwa
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Działamy błyskawicznie, więc przesyłka już gotowa, choć zawsze mam pewne obawy z wysyłaniem przedmiotów z elementami szklanymi. Mam nadzieję, że podwójny (a w zasadzie potrójny) karton z dodatkową warstwą folii bąbelkowej zda egzamin. W kwestii informacyjnej: laureat jako nagrodę bonusową wybrał sobie breloczek Gerwazego, tak - tego samego, z którego tak wszyscy się śmiali, że brzydki i nie rucha. A jednak znalazł wielbiciela. I co teraz niedowiarki? Jeszcze raz dziękuję za udział i jeszcze raz żałuję, że mogę rozdać tylko jedną ramkę. Ale nie bez powodu udział w zabawie praktycznie nic nie kosztuje (ani czasu, ani wysiłku), więc mam nadzieję, że poczucie rozczarowania u "przegranych" nie jest znaczące. -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Przypominam: nie wołamy zwycięzcy. Czekam na jego zgłoszenie z adresem do wysyłki i wyborem nagrody bonusowej (opcjonalnie). -
Entuzjastą Saturna nie jestem, ale jako entuzjasta prasy growej nie mogłem sobie odmówić, więc oczywiście mam już swoje egzemplarze. Pierwsze wrażenia? Jest bardzo schludnie, widzę sporo nowych i świeżych twarzy, bogactwo screenów, ładnych, czasem dużych i w świetnej jakości (choć np. Quake jakiś ciemny), a dział recenzji może sprawić, że w kilka tytułów będę chciał zagrać. Teraz tylko wykroić na to trochę czasu i możliwości. Dobra robota Panie Redaktorze Zawiadujący Konsolite. Na więcej wrażeń przyjdzie czas po lekturze całości.
-
Problem w tym, że kiedyś na takich pokazach oprócz scenicznych wystąpień były też gry, czasem bomba za bombą. Teraz zostały tylko sceniczne wywiady, looks good, be excited i czasem strzeli jakaś petarda korsarz. Gracze już tęsknią, ale za TAMTYMI pokazami, nie tymi obecnymi. Za obecnymi nikt nie zapłacze w przyszłości.
-
Ten pokaz byłby jakieś osiem razy lepszy, gdyby wyjebali z niego te wszystkie pogadanki, wywiady, reklamy, nowe malowania konsol i padów, mobilki, infa o nowych sezonach w gaasach oraz nowych postaciach. Całość zamknęliby w poniżej godzince, człowiek lepiej by to zniósł i wrażenia wyniósł lepsze. Już pomijając tytuły, które zaprezentowano na obu pokazach, to forma PS Showcase powinna być tą naturalną. Gra za grą, praktycznie zero zamulania, mam nadzieję, że Xbox pójdzie w tą stronę. Ja rozumiem, że to inne wydarzenia (tutaj na żywo z publicznością), ale organizować coś na dwie godziny i nie mieć czego w ich trakcie pokazać to trochę rozczarowująco wyszło. Tego typu pokazy miały sens kilkanaście lat temu, gdy twórcy się zabijali o pokazanie ich gry na E3. Obecnie, w dobie developingu gier trwającego 5-6 lat zwyczajnie nie ma czego pokazywać co roku. Pomijając już fakt, że najwięksi gracze mają wyjebane na ten szoł, bo robią własne. Tutaj początek był fajny, ale potem przez godzinę pokazywali takie pierdy, że powiesić się szło z nudów. No i FF7(2) jako atomówka na koniec? No nie wiem co tak słabo. PS Showcase był lepszy jako pokaz nowych gier, chociaż jako pokaz Sony i jego "exów" ssał po same kule Dżima.
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Ok, wygląda na to, że znów mamy aktualnie siedmiu chętnych, więc optymalnie byłoby kogoś ósmego i klasycznie organizujemy jakiś mini turniej. Taka liczba chętnych zawsze ułatwia mi pracę. Jak będzie ósmy, to z automatu zamykamy listę. Ktoś coś? -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Dobra @Mendrek, ale bierzesz udział czy się tylko chwalisz? Bo muszę się upewnić. -
To pewnie dlatego zapowiedzieli pięć mniejszych Asasynów, zamiast jednego dużego.
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Do nagród bonusowych dorzucam odznaka - przypinka Fire Emblem Engage. Błyszcząco nowa. Chyba nawet metalowa, bo dość ciężka. -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Ty też najpiękniejszy nie jesteś -
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
-
Kurde, coś sobie wbiłem do głowy i byłem na tyle przekonany, że musiałem to zweryfikować. No i faktycznie, nie pisałeś o FF16 xd Natomiast pisałeś o The Lords of Fallen i o tamtym materiale myślałem, bo był bardzo zachęcający. O FF16 kilka miesięcy temu wstępnie pisał Zax i już wtedy gra zaczęła wchodzić na mój radar. Czepiam się czasami i może nie zawsze w uzasadniony sposób i po próżnicy, ale po prostu czasem niektórych rzeczy się nie czuje. Nie to, że sam wiele z tych tekstów napisałbym lepiej, bo z pewnością nie. Ale szukam zaczepki, choć szanuję każdego autora w PE, nawet HIVa (głównie ze względu na dawne zasługi, bo ostatnio odwala manianę, ale jednak jakąś tam estymą go darzę za wkład w czasopismo).
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
Kmiot odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Halo, jest tu kto? Lecimy dalej? Oddam za mema #38 To tydzień m.in. Street Fightera, bo właśnie ukazała się szósta część, choć tak naprawdę było ich już z 80. Ale ja nie o tym, ja nie ze Street Fighterem 6 do Was przychodzę. Bo dzisiaj mam coś w pewnym sensie kultowego. Kojarzycie Evo Moment 37? Tak? Nie? Może? Cóż, to jeden z najbardziej ikonicznych momentów w eSporcie, więc może wypadałoby? Polecam zapoznać się z poniższym materiałem, który doskonale tłumaczy na czym polegał i co w nim takiego wyjątkowego. Nawet laik zrozumie. Tymczasem ja mam do oddania kolejną ramkę 3D, tym razem taką odzwierciedlającą dokładnie ten moment, w którym zaczęła się magia. Myślę, że powyższy filmik wyjaśnia wszystkie powody, dla których powinieneś chcieć posiadać taką ramkę. Bardziej niesamowitego momentu w eSporcie możesz nie doświadczyć. Ważne informacje: Oryginalnie ramka w ogólnej sprzedaży jest czarna. Większy problem stanowi fakt, że ta wersja zamiast szklanej szybki ma plastikowy zamiennik (co mnie lekko zaskoczyło, bo Pixel Frames zwykle miało szkło), co gorsza najwyraźniej podatny na zarysowania, bo już w transporcie pojawiły się delikatne rysy. Nie mogę wciskać Wam byle czego, więc wziąłem sprawy we własne ręce, zamówiłem ramkę w kolorze czystej bieli, a przede wszystkim z szybką ze szkła i taką też Wam oferuję. Osobisty tuning, ale w dobrej wierze. Oczywiście na życzenie mogę dorzucić czarną, oryginalną ramkę, ale zaznaczę jeszcze raz - zamiast szklanej szybki ma ona plastikowy zamiennik (delikatnie zarysowany jeśli się przyjrzeć). Dodam jedynie dla porządku, że tabliczka widoczna na zdjęciu nie jest przyklejona, więc można ją umieścić na ramce wedle własnego uznania (w rogu, na górze, do góry nogami). No i informacja na opakowaniu jakoby ramka miała wymiary 23x23cm trochę mija się z prawdą, bo bliżej im do 25x25cm (24x24cm w oryginalnej wersji czarnej). No, to chyba tyle. Ramka jaka jest, każdy zobaczy na zdjęciach (wrzucę też oryginalną czarną ramkę). Chyba zapraszam do udziału? Zasady: Do losowania będą dopuszczeni przede wszystkim aktywni użytkownicy. Czy ktoś jest aktywny, czy nie - to pozostawiam własnej interpretacji. Ograniczanie się do Pchlego Targu to nie jest aktywność. Ograniczanie się do jednego tematu to nie jest aktywność. Jesteśmy na forum o grach, do wygrania są gierki, dlatego chciałbym, aby chętny o tych grach z nami na forum czasem dyskutował i dzielił się wrażeniami, więc ograniczanie się np. do Kącika Filmowego/Sportowego nie działa na jego korzyść. Dawne zasługi nie grają roli - ludzie kiedyś aktywni, ale od długiego czasu milczący raczej nie będą uprawnieni. W drugą stronę to też działa - ludzie w miarę nowi, ale aktywnie się udzielający mają całkiem spore szanse na udział. Generalnie będę surowy, ale postaram się do każdego chętnego podejść indywidualnie i uargumentować decyzję. Czasem dla niego przychylnie, a czasem na niekorzyść. Aby wziąć udział w losowaniu należy w tym temacie wkleić mema związanego z cyklem Street Fighter oczywiście Losowanie klasycznie planuję na okolice przyszłego weekendu. Z racji, że zapowiada się długi weekend, to istnieje szansa, że losowanie będę chciał przeprowadzić już w piątek. Generalnie polecam się nie ociągać ze zgłoszeniami i do czwartku zadeklarować. Później nie daję już gwarancji czy nie będzie za późno, bo lada moment mogę zamknąć listę zgłoszeń. Uwaga, kolejność zgłoszeń może mieć znaczenie - w sensie, że im wcześniej się zgłosisz, tym lepiej dla Ciebie. Standardowo jedyne czego wymagam od uczestników, to osobistego dopilnowania wyników losowania, bo nikt ich nie zawoła - zwycięzca musi sam się do mnie zgłosić. Jeśli będzie się z tym za długo ociągać, to w ostateczności zostawiam sobie prawo przekazania nagrody komuś innemu. Gdyby ktoś miał ochotę mnie odciążyć w kwestii losowania, to zapraszam. Nie wymagam wiele, potraktujcie to jako ćwiczenie kreatywności. Dla mnie to byłoby ogromne ułatwienie, bo nie ukrywam, że właśnie sama procedura losowania i jej zorganizowanie jest aktualnie największym hamulcowym kolejnych edycji. Nagrody Bonusowe: Oczywiście laureat oprócz nagrody będzie mógł wybrać sobie nagrodę bonusową. Lista może się okazać mocno nieaktualna, wszak nie wszystkie fanty są w moim posiadaniu (niektóre są wciąż u darczyńców). Więc w razie czego będziemy konsultować. Pewne nagrody (te, które mam na podorędziu, bądź potwierdzone przez sponsorów) zaznaczyłem pogrubioną czcionką. I jeszcze przykry obowiązek, czyli lista aktualnie zbanowanych (w nawiasie liczba giwałejów do przeczekania). Przypominam, że od nowego roku nie obowiązuje już karencja powyżej trzech edycji, więc każdy przyszły zwycięzca pauzuje tylko trzy edycje niezależnie od ilości zwycięstw w karierze. Dante (4) Suavek (1) Daffy (2) Ins (3) -
-
Gity wchodzą tak. Trochę luźnych refleksji. czasem mądrych, czasem głupich. Nintendo dojebało marketing do tego stopnia, że nawet w PE - medium umierającym - wykupiło dwie strony na reklamę nowej Zelduni. Generalnie zauważyłem, że odrobinę (zaznaczam: odrobinę) jakby się poprawiło z reklamodawcami. Procesory, mBanki, Gameboxy i inne mniejsze gówna po kawałku strony. Może się z tego uzbiera na końcówkowy alkohol dla Rogera. Dajcie już sobie spokój z tymi plotkami na temat PS5Pro czy Switcha 2, bo czytam o tym od miesięcy. Obie konsole sprzedają się na tyle dobrze, że producentom raczej się nie spieszy póki co. Po prostu tylko przewracam oczami, gdy ponownie czytam o tego typu sprawach. Niech ktoś (Roger) trzyma Gruchę na krótkiej smyczy, aby się nie zapominał, że PE to nie ppe.pl Z tą zapowiedzią Asus ROG Ally to według mnie lepiej było się wstrzymać i za miesiąc po prostu zrobić od razu test sprzętu. No, ale to w sumie taka moja przypierdolka bez większego powodu. Generalnie FFXVI sprzedał mi już ostatnio Adamus ze swoją zapowiedzią, a Komodo teraz tylko potwierdził, że gram od premiery. Skalowanie obrazu. Mam drobne uczulenie na takie tematy techniczne, ale czytało się to zaskakująco lekko i przyjemnie. Ograniczenie cyferkowego bełkotu do minimum ma w tym zapewne swój wkład. bawi mnie jedynie ten obrazek z "różnicami" w trybach graficznych Godfall. <wrzuca mema z "they're the same picture"> Nie no, przez te rozmiary znaczka pocztowego serio nie widać różnicy. Ale ogólnie tekst na plus, co przyznaję z niechęcią, bo smęcenie o rozdzielczości współczesnych gier już mi wychodzi bokiem. SI. Kompleksowo i jak to u SoQa zwykle bywa - profesjonalnie (jak na gazetkę o gierkach wideo). Wszystko to gdzieś mi się już pojedynczo obijało o oczy w internecie, ale autor ładnie zebrał informacje do kupy i bardzo przystępnie podał na solidnym talerzu. Temat jest ostatnio gorący jak ziemniak z ogniska, więc tu i tam się o nim czyta i słucha. Nie zaskoczył mnie niczym, ale jego publikacja dobrze się wstrzela w nurt popularności. No i plus za odpowiednie zdjęcia, bo nie ma nic gorszego w tego typy artykułach, jak brak szybkiego graficznego podglądu na omawiane kwestie. Hyde Park. Miło, że debiutuje Aysnel, bo chłop pisze do PE od jakiegoś czasu (jego domena to jrpg-anime-szrot, ale ktoś musi), a nie było okazji się przedstawić. Proponowałbym takie występy dla każdego "nowego autora" (w tym numerze również witamy Voyagera). Od razu jakoś bardziej swojsko się robi. Zastanawiam się tylko czy Aysnel nie znajdzie w swojej galerii korzystniejszego zdjęcia. Chyba, że wybrał już najlepsze, to nie było tematu, hehe. Zdjęcie Butchera powinno mieć podpis: "tak, jestem fanem TLoU, skąd wiedziałeś?". O chuj, w przypadku apokalipsy zombie Zax będzie tym gościem, co zabije je z łuku. Konsolite napisał o Podcast Extreme i włala! Mamy już przymiarkę w postaci epizodu "Bez Dyskusji" (feat. Piechota, Adamus, Konsolite). To kiedy kolejne kroki w temacie? Recenzje. Komodo o nowej Zeldzie pisze, że pragnąłby aby patenty konstrukcyjne były częściej i bardziej wykorzystywane w samej grze. Że obecnie to zmarnowany potencjał. Pozwolę się nie zgodzić. Ich siła tkwi w tym , że są opcjonalne i nikt nikogo z grubsza nie zmusza do długiego tkwienia w trybie kreacji. Na dobrą sprawę wciąż w nową Zeldę możesz z grubsza grać tak, jak w starą i osobiście taką zabawę preferuję. I wiem, że nie tylko ja wolę po prostu pobiegać, powspinać się i polatać na lotni w starym stylu, zamiast kleić kolejny pojazd jeżdżący czy latający, który w mojej opinii odbiera część frajdy z eksploracji. Gdyby twórcy wymuszali na mnie ciągłe klepanie konstrukcji, to szybko bym się znudził. A póki są one tylko opcją, to nie męczą. Poza tym raczej bardzo udana i trafna recenzja, choć 50 w grze godzin to tyle co nic, hehe. Star Wars Jedi: Ocalały. O, Gwiezdne Wojny. O, Butcher. O, 9/10. Nie wiem, może gra zasługuje na taką ocenę, ale problem w tym, że Butcher już dawno przestał być wiarygodny w swoich opiniach w obrębie marki SW/TLoU. Redfall. Na pocieszenie napiszę, że już wkrótce recenzja Golluma. Kali wstępnie wystawił jej 8/10, więc liczę, że twórcy poprawią kilka błędów i będzie jeszcze lepiej. [zaciera ręce] Podoba mi się, że wciąż dostarczacie kilka recenzji na PSVR2, bo ja nadal szukam gier z potencjałem. Ostatnio wyszedł wreszcie Beat Saber, więc jest już decydujący argument o zakupie, ale liczę też na inne. I szczerze mówiąc mam już dość walking symulatorów na VR. Rozglądam się za czymś niebanalnym. Tin Can. Ponoć stresujący, więc skreślam, hehe. Muszę szanować serce. Teslagrad 2. Mam spory sentyment do jedynki i cieszy mnie, że dwójeczka dowiozła. 8/10 od wiecznego sceptyka Konsolite? Lepiej być nie mogło. DLC do Horizon. Minusy według Kaliego? Brak dodatku na PS4. A może z łaski swojej już najwyższa pora porzucić te technologiczne trupy i skupić się na konsolach obecnej generacji? Mówi zdecydowane NIE dla takiej narracji. PS4 do wora, a wór do jeziora. Nie jedźmy na hamulcu ręcznym, bo nigdy się nie rozpędzimy. Panowie wyżej rozprawiają o Afterimage. Ja odpaliłem grę ostatnio, mam za sobą około 6 godzin (z czego dzisiaj grałem 4 i w sumie mógłbym grać dalej). I tak. Gra pierwsze wrażenie sprawia przeciętne. ładna, ale wydaje się niewyszukana, taka jak dziesiątki innych w tym gatunku. A potem zaczynasz grać i z każdą godziną jest coraz lepiej. Przede wszystkim ma świetne tempo i co chwila czymś wynagradza gracza. Rozwija skrzydła stopniowo, ale nieustannie. Poziomy są przestronne, movement wyjątkowo rześki (choć chciałbym sterowanie postacią na krzyżaku), więc eksploracja jest wyjątkowo angażująca (w czym pomaga czytelna mapa). W zasadzie to mały raj dla fanów gatunku. Do tego walka całkiem mięsista, a dodatkowe umiejętności ruchowe tylko pogłębiają system. Wciąż nie do końca przemawia do mnie stylistyka anime, ale przyznaję, że gierka jest ładna, barwna i przy tym wyjątkowo czytelna. 9/10 na te chwilę bym nie dał, ale to się może jeszcze zmienić, bo póki co w dupie byłem, gówno widziałem. A gra zapowiada się na całkiem ogromną. Retrorecenzja. Dobrze, że jest. Dobrze, że drąży głębiej, szuka inspiracji, związków, przypadków. Świetnie, że jest czymś ambitniejszym, niż tylko ograniem starej gry po wielu latach. Taki mój kącik kulturalny w dziale recenzji. Kłaniam się Adam. Turpizm. Zabawne, bo w sumie nawet nie odnotowałem tej literówki w tytule. Temat znacznie obszerniejszy, niż liche dwie strony, przynajmniej tak mi się wydaje. Szczególnie patrząc na autora, który uwielbia drążyć i robi to doskonale. No, ale może sam Kacper się wypowie - byłoby tego więcej? Ogólnie oczywiście jestem fanem stylówy From i atmosfery, którą oni kreują. Jest wręcz doskonała. Przytłaczająca i jednocześnie przyciągająca. Perfekcja. Z dziennika botanika. Eee. Nie chce mi się sprawdzać, ale to ten sam autor co parę miesięcy pisał o jedzeniu w grach? Bo dobór tematów podobny. Taki na styku "TOP najlepszych przeciskań się przez szczeliny w grach" a czegoś bardziej ambitnego. Czyta się to bez większych zgrzytów, ale też niespecjalnie to ciekawe. No i autor mógłby wziąć do serca naukę Adamusa i na pewnym etapie kreacji tekstu wykroić z niego większość suchych żartów. Jeden czy dwa wystarczą. Więcej to już ryzyko. Jednostka 731. Słyszałem, ale nigdy nie zgłębiałem tematu (nie był zbyt zachęcający), więc większość informacji było dla mnie całkiem nowych. I niewygodnych. Co ciekawe, byłem akurat kilka dni po lekturze Gyo od Ito (zachęcony wcześniejszym artykułem na jego temat), więc TROCHĘ SIĘ ZNAM. Co mogę dodać? Klasa, jak zwykle zresztą. Choć robota zapewne wymagająca więcej, niż zwykle, bo szukanie informacji na ten temat nie należało do beztroskich zajęć. Jak tam u Ciebie Kacper? Sypiasz dobrze? O, Star Wars. O, Butch... a nie, jednak nie. Kurwa, ten gradient w tytule xd Który mamy rok? W ogóle materiał jak wyjął z Pixela, więc obstawiam, że mamy do czynienia z mitycznym "Duchem Pixela", który nas nawiedził. Oni tam się lubowali w takich rzeczach. Cóż, still better than Dziatkiewicz. Atari Jaguar. Początek całkiem żwawy. A potem dochodzę do fragmentu: Odpowiedzią Tramiela na sukcesywnie tracony rynek konsol do gier (na którym wciąż utrzymywano takie cuda jak Atari 2600 i XEGS) miał być Atari Panther z 16-bitową Motorolą 68000, konsolę projektowaną przez inżynierów zatrudnionych wcześniej przez Sinclaira - Flare Technology, którzy maczali też palce w projekcie Konix Multisystem - konsoli z 16-bitowym... Intelem 8086 na pokładzie (a także projekcie Loki - konsoli do gier a bazie ZX Spectrum oraz Flare One - również podobnej do ZXX Spectrum platformie). I czar pryska, bo jakieś to rozwlekłe, zbyt dygresyjne, nudne? A potem bywa podobnie. Voyager lubi się babrać w cyferkach, nazwach kodowych i mało istotnych (przy tym mało ciekawych) detalach. LOL. Trochę rozumiem rozczarowanie tekstem innych czytelników. Bo początek był obiecujący. Etap planowania magazynu i kreacji całkiem ciekawy, bo do tej pory nie mieliśmy raczej okazji poznać tej historii. Potem LOL się ukazuje i Mazzi przechodzi w tryb wyliczania o czym było pisane. I ktoś, kto magazyn czytał (np. ja) już to wszystko wie. Więc od tego momentu tekst nie ma większej wartości. Rozumiem, że mógł być kierowany do ludzi, którzy z LOLem styczności nie mieli, ale dla byłych czytelników druga połowa tekstu nie przynosi nic nowego. Jest ogólnikowo i zachowawczo, dopiero tutaj Mazzi troszkę luźniej potraktował sprawę (np. zwracając uwagę, że od trzeciego numeru Shiva już się wypisał z projektu). Cóż, z mojej perspektywy to wygląda tak, że LOL generalnie był porażką. Jeśli w okresie, w którym prasa miała się jeszcze doskonale wychodzi raptem pięć numerów dwumiesięcznika, to coś tutaj wyraźnie nie zagrało. Wytargałem kilka numerów z piwnicy, przejrzałem i ta krindżówa zestarzała się strasznie kiepsko. Ale aby oddać sprawiedliwość - wtedy mi się podobało. No i Obso pisał, a niejaki Jakub Palica pozował na drewnianych schodach z Heinekenem w ręce. Armored Core. Bardzo udany tekst Grabarczyka. Zdarzyło się kilka drobnych potknięć, gdzie lektura traci tempo i zbacza na manowce, ale przyznaję, że czytało mi się to przyjemniej, niż zwykle. Nie wiem czy potrafię wskazać konkretne powody i poprawione elementy, ale obserwuję autora dość bacznie, zawsze staram się dodać kilka słów od siebie, choć żaden ze mnie autorytet w temacie tworzenia takich materiałów. Ale z perspektywy czytelnika było znacznie lepiej i po prostu przyjemniej. pamiętam, że odnotowałem jakieś skróty myślowe, może efekt wycięcia jakiegoś zdania wcześniej, przez co późniejsze straciło odrobinę sensu, ale ogólnie całkiem zacny tekst. Fani marki pewnie znajdą jakieś powody do narzekania, ale jako laik wyniosłem z artykułu dużo wiedzy i satysfakcji. Zax trochę popłynął, twierdząc, że Eiyuden Chronicle: Risen narobiło antyreklamy nadchodzącemu EC: Hundred Heroes. Gdzie każdy rozsądnie myślący gracz doskonale wie, że to był zupełnie inny projekt poboczny, odrębny gatunkowo i koncepcyjnie. Wstyd go nawet nazywać jrpg-iem, bo to czysta zręcznościówka, która powstała na szybko i jedyne co ją łączy z Hundred Heroes, to uniwersum. Myślę, że większość ma go w dupie i nie robi ani reklamy, ani antyreklamy nadchodzącemu jRPGowi. Przy okazji zaczynam podejrzewać, że ani remaki Suikodenów, ani EC:HH nie ukażą się w tym roku. Marcellusa czytam już wyłącznie w kontekście kącika humorystycznego. Bawi jak zawsze, typ jest niesamowity. Mazzi rozszerzył news z Graczpospolitej (kategoria: gry pomagają w walce z dolegliwościami wieku) do całego felietonu. Gratki. Gdzie są obiecane Forumki? Nie no, jak HIV się za coś bierze, to jest tip-top, więc w końcu będą, prawda? Prawda? Stopka wymaga koniecznych korekt. Wstyd, by Konsolite był w rubryce "współpracują", gdy pośród Zgredów mamy nieaktywnego od 10 lat Urala, gościnnie pojawiającego się Rozbo, Monikę od jajecznicy czy Muttiego. Klasycznie. Mogę się przypierdalać bez powodu i nierzadko nie mieć racji, ale nieustannie jestem Wam wdzięczny, że wciąż tworzycie PE, wydajecie i poświęcacie swój czas, abym mógł sobie poczytać czasopismo na sraniu czy podczas mycia zębów. Moja toaleta to od dekad miejsce PE i potraktujcie to jako pochlebstwo.